29 wrz 2013

Rozdział 19

Ok chyba muszę to napisać na początku bo nie wiem czy ktoś wg to widz proszę zastawiać komentarze bo jak na razie tylko jedna osoba komentuje, a pisanie tylko dla jednej osoby nie jest "fajne".
PS ZAPRASZAMY NA NOWO ZAŁOŻONY FANPAGE JEŚLI NIE MACIE TWITTERA I NIE WIECIE KIEDY JEST ROZDZIAŁ POLUBCIE STRONĘ https://www.facebook.com/NeedYouAngelFanFiction
A DOWIECIE SIĘ TEGO

______________________________________________________________

Spod półprzymkniętych  powiek obserwowałam Lukę. Odkąd zobaczył mnie z Harry'm, nie odezwał się nawet słowem. Dręczyły mnie okropne wyrzuty sumienia. Ale my przecież tylko gadaliśmy! Więcej już nie mogłam wytrzymać. Wyrwałam sobie słuchawki i zwróciłam się do niego:






- No dobra, koniec. Możesz mi powiedzieć, o co się tak właściwie obraziłeś?

- O to, że widziałem Cię z Harry'm.

- I co z tego? Przecież my tylko gadaliśmy!

- Mhmm, a ostatnio TYLKO robiliście projekt.

- Słuchaj, to nie ma nic do rzeczy.

- Ma, i to wiele.


- Nie możesz mi zabronić, z kim mogę gadać a z kim nie!


- Zdziwiłabyś się. - Wybałuszyłam oczy.Że co?!


- To może od razu zabroń mi gadać z Zaynem i Caro! - podniosłam głos

Wspomnieni chyba usłyszeli, że coś jest nie tak, bo głowa Zayna pojawiła się między fotelami.

- Wszystko okej?

- Tak, Zayn. Wszystko w porządku. - Lucas w końcu na mnie spojrzał.

- A może i tak zrobię - mruknął

- Nie masz prawa!

Podniósł rękę, jakby chciał mnie uderzyć. Skuliłam się, przypominając sobie poprzedni raz. Jego ręka zawisła w powietrzu, a ja wstrzymałam oddech. W końcu tylko machnął i jak najszybciej wstał, przechodząc gdzieś na tyły. Mam niewyobrażalne szczęście bo Ci, co mogli nas widzieć, akurat spali. Schowałam twarz w dłoniach, ale za chwilę podskoczyłam, czując na ramieniu czyjąś dłoń. To Caroline.

- Co jest?

-Nie, nic takiego...

- Tja, właśnie widziałam... Angie, czy on chciał Cię uderzyć? - zapytała szeptem

- Nie... tak... nie wiem... - znowu schowałam twarz.

Przytuliła mnie, a ja powstrzymywałam płacz. Nie ma co, ostatnio zrobiła się ze mnie okropna beksa. Chciałam być jak najdłużej w ramionach Caro. Ale ona ma z mojego powodu troski!

- Starczy tego dobrego! - wróciłam na miejsce - Nie zwracajcie sobie mną głowy, poczytam sobie albo coś - puściłam do nich oczko.

- Angie, czy on Ci to zrobił? - Caro dotknęła mojej wargi. Liczyłam na to, że nie będzie nic widać.

- Niee, to nie Lucas - zaprzeczyłam - Było bardzo zimno i usta mi się spierzchły, nic więcej - uśmiechnęłam się.

- Pamiętaj, jesteśmy z Tobą. Zawsze do usług! - odezwał się Zayn, u kłaniając się.

Zaśmiałam się, oni także. Wsadziłam z powrotem słuchawki - wypadło na "One Republic- Counting Stars". Kiwałam się w rytm muzyki, nucąc w głowie:
I, feel something so right
Doing the wrong thing
I, feel something so wrong
Doing the right thing
I couldn't lie, couldn't lie, couldn't lie
Everything that kills me makes me feel alive"

Myślałam jednocześnie o Lucasie. Wczoraj byłam przekonana, że uderzył mnie znerwów, których nie mało mu zaserwowałam. Dzisiaj już nie jestem tego taka pewna. Nieświadomei zaczęłam tobić w głowie listę "za" i "przeciw" zostaniu z Lucasem. Jak na razie lista "za" była znacznie dłuższa:

- jest moim pierwszym chłopakiem od 3 lat
- Lucas mnie kocha
- jest mi z nim dobrze
- zapewnia mi dach nad głową
- płaci także na moje utrzymanie

Przy ostatnim punkcie wzdrygnęłam się. Nadal czułam się... brudna na choćby wspomnienie nocy po imprezie. Stop! Nie będę o tym myśleć. Lista "przeciw" miała tylko jeden punkt:

- uderzył mnie.


- Hej, bardzo przeszkadzam? - podniosła wzrok, napotykając obezwładniającą zieleń tęczówek Harry'ego.

- Nie, siadaj - zsunęłam nogi z miejsca Lucasa, w tym samym czasie wyłączając muzykę.

- Dzięki.

- To... co się stało, że tu zawędrowałeś? - zapytałam niby od niechcenia.

- Sama się przekonaj -kiwnął głową do tyłu. Zerknęłam na sam koniec.


Lucas siedział z... wdech... Lucy... i wydawał się całkiem zadowolony. Gestykulował zamaszyście, opowiadając coś River, która wpatrywała się w niego jak w obrazek. Zerknęłam na gołąbki. Zayn puścił do mnie oczko. I zapewne nie chodziło o Lucasa. Zsunęłam się z powrotem do pozycji siedzącej. Nie odważyłam się spojrzeć Harry'emu  w twarz.

- No wiesz... mało mnie to obchodzi.

- Na serio?

Wzruszyłam ramionami, ale zastanowiłam się nad odpowiedzią. Czyżbym wolała towarzystwo Harry'ego od Lucasa...?

- Tak. Jest dorosły i ma prawo robić to, co chce - raczej go tym nie przekonałam, więc przeszłam do ataku

- A Tobie nie przeszkadza, że Twoja dziewczyna flirtuje z innymi? - luknęłam na niego.

- Szczerze?

- Jak najbardziej.

- Po tysiąckroć wolę Twoje towarzystwo od niej.

- Dzięki.


- To miał być komplement.



- I tak go odebrałam. - Uśmiechnęliśmy się.

- Miałabyś coś przeciwko, żebym spędził z Tobą resztę podróży? - przygryzłam wargę.

- Naprawdę chcesz przebywać w moim towarzystwie parę następnych godzin?

- Pewnie. Myślałaś, że nie?

- Tak.

- A to niby dlaczego? - Westchnęłam.

- Nie zadawaj tak trudnych pytań.

- To nie było trudne - mrugnął.

Znowu przygryzłam wargę, wzdychając. Chyba właśnie odkryłam nowe tiki nerwowe. I wydaje mi się, że osoba która je spowodowała siedzi naprzeciwko mnie. Zamknęłam oczy.

- Bo to jesteś Harry Styles.

Mózg pięciolatka - powiedzieć chłopakowi, jak się nazywa.

27 wrz 2013

FANPAGE

Aktywny jest już nasz fanpage więc jeśli nie masz Twittera to teraz o rozdziałach będziesz informowany o rozdziałach na naszym fanpage https://www.facebook.com/NeedYouAngelFanFictionZapraszamy do lajkowania 


26 wrz 2013

Rozdział 18

Muszę się w końcu nauczyć, żeby nie zostawiać  spraw na ostatnią chwilę. Tak niedawno się wprowadziłam, a nie pamiętam gdzie jest moja walizka. Być może właśnie dlatego klęczałam  na podłodze z głową pod  łóżkiem  i tyłkiem wypiętym do drzwi, w których stał Lucas.
Nie zdawałam sobie sprawy z jego obecności, dopóki nie odchrząknął.
Poderwałam się, z impetem waląc się w głowę. Niczym robak, krocząc do tyłu, wycofałam się spod łóżka. Aż zataczał się ze śmiechu, podczas gdy ja wstałam, patrząc się na niego z groźną miną.

-Ty ancymonie! Nie rób tak nigdy więcej! - krzyknęłam.

Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się tyłem. Wybuchnął śmiechem i próbował mnie objąć. Tupnęłam nogą i odwróciłam się.

- Oj no,daj się przytulić.

- Nie.

- No to buziaczka.

- Nie.

- Piątkę?

- Nie.

- Żółwik? - zapytał ,udając zrozpaczonego.

- Nie.

- To ma być jakaś kara?

- Tak.

- A co mam zrobić, żeby zyskać Twoje przebaczenie?

Wzruszyłam ramionami,nadal udając nieprzystępną. Nagle Luca klęknął i zaczął rozwiązywać mi sznurowadła.

- Co Ty robisz? - patrzyłam zaskoczona,jak ściąga mi buty.

- Dopełniam swoją karę.

Po butach przyszła kolej na skarpetki. Schylił się jeszcze bardziej, dotykając ustami moich stóp.
Zachichotałam,kiedy dobiegł mnie głośny  dźwięk cmokania.Pociągnęłam go do góry, i następny pocałunek wylądował  na moich ustach.

- Ale z Ciebie pacan.

- Bo to ja się zaraz obrażę.

- Ale kocham tego pacana.

- Tak już lepiej



                                                                             ***


Po raz milionowy sprawdzałam, czy wszystko wzięłam. Dwutygodniowa wycieczka i dwie walizki. Nieźle. Stałam oparta o drzewo, a Lucas robił trzeci kurs po nasze rzeczy. Bo do dwóch walizek dochodziły trzy małe torby. A on zmieścił się w jednej, a dokładniej połowie tej walizki. Drugą zajmowały moje kosmetyki. Dojechaliśmy na miejsce dobrze spóźnieni, ale paru osób jeszcze nie było.
Jakiś kolega Luki pomógł mu wrzuci  torby  do bagażnika autokaru. To dobrze, bo i tak już robił mi wąty podczas drogi. Kiedy on witał się z kolegami, ja rozglądałam się, szukając konkretnej osoby. Posmutniałam, gdy nigdzie go nie dostrzegłam. Bo jeśli mam być szczera, to całe to poranne strojenie się, tona makijażu do ukrycia worów pod oczami i próby pozbycia się gigantycznego kaca niekoniecznie były dla mojego chłopaka. A że padałam z nóg, chętnie już usiadłabym w autokarze.

-Przepraszam, panie Carlosie?

- Tak, Angel? O co chodzi?

- Chciałam się zapytać, czy mogłabym wejść już do środka?

- No cóż, jeśli musisz...

Podziękowałam, wchodząc po schodkach. Rozejrzałam się w obie strony, szukając najlepszego miejsca. Domyślałam się, co będzie dziać się na końcu, a ja wolałam być od tego z daleka. Trzecie siedzenia od przodu,idealnie. W kokosiłam się na miejsce przy szybie i wyjrzałam na zewnątrz. Lucas stał w tym samym miejscu  i zawzięcie opowiadał coś znajomym.Błądziła wzrokiem po grupach,ale nie zauważyłam tego,kogo chciałam. Wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam sms-a do Caro:






Ledwo wcisnęłam przycisk "wyślij" gdy usłyszałam śmiechy. Wyjrzałam zza zagłówka.Tuż za mną siedzieli,nie kto inny jak Caro i Zayn. Całowali się, nie zdając sobie sprawy z mojej obecności.

- No heeej! - przywitałam ich przesadnie głośno.
Odskoczyli od siebie jak oparzeni, głupkowato się na mnie patrząc.

- Ej,jak długo tu siedzisz? - zapytała

- A jak długo Wy się tutaj obściskujecie? - zaśmiałam się.
We trójkę wyszliśmy ze swoich miejsc, witając się przytuleniem. Tym razem zarówno ja, jak i Zayn już się tak nie krępowaliśmy. Wróciliśmy na swoje siedzenia, a Caro zasypała mnie pytaniami.

- Dlaczego wczoraj uciekłaś? Gdzie się podziewałaś? Czemu nie napisałaś? Wiesz, jak się o Ciebie martwiliśmy?
Zaśmiałam się nerwowo, Sama chciałabym znać odpowiedzi na te pytania.

-Słuchajcie, bardzo Was przepraszam, że wywinęłam taki numer, ale..ja nawet nie pamiętam, co się stało...

- A co pamiętasz jako ostatnie?

- Siedzieliśmy przy stoliku i.. Zayn chyba opowiadał o swoich pracach...
Caro spojrzała na Zayna, który opowiedział całe zajście.

- ... i kiedy Caro weszła do łazienki, Ciebie już tam nie było. Ochroniarz powiedział nam, że wyszłaś parę minut wcześniej. Szukaliśmy Cię po całym mieście, ale nie znaleźliśmy Cię. W ostateczności zadzwoniliśmy do Granta.

- Po godzinie wysłał nam SMS - a, że znalazł Cię i że wszystko jest w porządku - dokończyła Caro.
Patrzyłam na nich zaskoczona. Szybko poderwałam się z miejsca i na tyle, na ile było to możliwe przez fotele, uścisnęłam ich z całej siły.

- Wybaczcie,że sprawiam wam tyle kłopotów.

- Nie ma sprawy. Od tego jesteśmy - odpowiedzieli jednocześnie.
Patrzyłam na nich z uśmiechem. Oni naprawdę do siebie pasują. Nagle ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.

- Zgadnij, kto to?

- Lucas! - zawołałam, odkrywając sobie  oczy.

- Źle! - Harry opadł na miejsce obok mnie.
W myślach pukałam się w łeb. Jak mogłam nie rozpoznać tego głosu!
W czasie kiedy ja myślałam, Styles przybił piątkę Zaynowi, a Caro dał całusa w policzek. A ja nadal nic.

- Co u Ciebie, Angel? Piekiełko po imprezie? - zapytał wesoło.

- Nie nazywaj mnie Angel. Nienawidzę tego imienia.

- W takim razie jak?

- Angie - odpowiedziałam, zaglądając za siedzenia za mną. Caro i Zayn gdzieś się ulotnili.

-Więc, Angie, Lucas był bardzo zły?

-Nie.

-Nie?

-Nie.
Chciałam, żeby wiedział że jestem na niego zła za tą akcję na imprezie. Ale ten jego cudowny uśmiech... na niego nie da się złościć. Zanim zdążyłam pomyśleć, słowa wypłynęły ze mnie jak rzeka.

- No owszem, na początku był troszkę zły. Ale potem zrobiliśmy sobie mały spacerek z Caro i Zaynem, a przez ten czas Lucas zdążył sobie wszystko przemleć, i cała złość mu przeszła. Więc kiedy wróciłam do domu, dostałam buziaka na zgodę i wszystko jest ok. Kiedy skończyłam, Harry powstrzymywał śmiech.

- No i co Ci tak do śmiechu? - burknęłam. Ale zanim zdążył odpowiedzieć, dodałam - A jak tam u Ciebie? Lucy zrobiła Ci niezłą awanturę, co?

W jednej chwili uśmiech zgasł.

-Taaa -powiedział niechętnie - Za kolorowo to nie było, ale tak szczerze to mało mnie to - nie dokończył, bo właśnie dojrzał dwie postacie stojące obok nas. Lucy i Lucas. A za nimi cała grupa, która z nami jedzie. River rzuciła mi pełne pogardy spojrzenia, chwyciła Harry'ego za rękę i zaciągnęła na koniec. Lucas bez słowa usiadł koło mnie i patrzył przed siebie bez celu. Spuściłam wzrok. Było mi tak strasznie głupio...




____________________________________________________________________

NIESTETY NASTĘPNY ROZDZIAŁ NIE POJAWI SIĘ TAK SZYBKO PONIEWAŻ MUSIMY PRZEPISAĆ OD 20 ROZDZIAŁU PRZEPRASZAMY


MAMY NADZIEJE ŻE ROZDZIAŁ SIĘ SPODOBAŁ. BARDZO PROSIMY O KOMENTARZE TO DLA NAS BARDZO WAŻNE

DZIĘKI ZA UWAGĘ I POZDRAWIAM
:)

23 wrz 2013

Rozdział 17


Nieśmiało podniosłam wzrok na jego twarz. Lekko przygryzał wargę, zupełnie jak Harry. Wziął mnie za rękę i poprowadził na dół. Jak otumanioną szłam za nim. Nic już mnie nie obchodziło. Posadził mnie na kuchennym stole, a z jednej z szafek wyjął apteczkę. Otworzył ją i wyjął gazik. Polał go jakimś płynem. Delikatnie przyłożył go do moich ust.

Przez cały ten czas patrzyłam mu w oczy. Kiedy skończył, również na mnie spojrzał.

- Dlaczego to zrobiłeś - powiedziałam cichutko.

Zgarbił ramiona i spuścił wzrok. Przechyliłam głowę, podkładając palec pod jego brodę i uniosłam lekko. Zajrzałam mu głęboko w oczy, zanurzając się w ich błękicie i wyszeptałam:
- Już nigdy tego nie rób, dobrze?
Jego oczy rozbłysły. Kilkakrotnie przytaknął głową i przysunął się bliżej. Oparł czoło o moje, ręce położył mi na biodrach. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on lekko nami kołysał. Przymknęłam oczy, kiedy musnął moje usta swoimi. Dolna warga nadal lekko bolała, ale starałam się o tym zapomnieć.
Z każdą minutą nasze pocałunki stawały się coraz bardziej intensywne. Lucas nie miał już na sobie koszulki, a moja sukienka podjeżdżała do góry. Uniosłam pupę, aby ułatwić mu zadanie. Siedziałam przed nim w samej bieliźnie. Właściwie samych majtkach, bo sukienka wymagała zdjęcia biustonosza.
Jego usta znajdowały się na moich piersiach, a ja odchylałam się, jęcząc z przyjemności. Kiedy wsunął palec za gumkę majtek, otworzyłam oczy i gwałtownie odepchnęłam go.

- Coś nie tak - uniósł brew

- Nie. A właściwie tak. Mam wrażenie, że nasz związek opiera się tylko na seksie. I kłótniach - niepotrzebnie dodałam ostatnie zdanie.

- Tak szybko mi nie wybaczysz, prawda - posmutniał.

- Ja już ci wybaczyłam, głuptasie - zaśmiałam się - Po prostu jestem typem romantyczki. Uwielbiam wszystkie te kwiaty, bombonierki, słodkie misie, randki i w ogóle...

-Masz rację,zaczęliśmy od końca.Trzeba to zmienić -uśmiechnął się i zamyślił się na chwilę,po czym dodał-Ale czy miałabyś coś przeciwko,gdybyśmy naszą pierwszą randkę odbyli w Barcelonie

-Naprawdę? Ale romantycznie... -westchnęłam teatralnie i zsunęłam się ze stołu.



                                                                             ***


~Zerknęłam szybko po sobie. Zdawało mi się, że jestem prześwitująca. W tej chwili czarny samochód zatrzymał się koło mnie. Ze środka wybiegł nie kto inny jak... Harry. Podbiegł i rzucił się na kolana.
Zaczął rozglądać się i krzyczeć, ale nikogo nie było. Tylko ta "żywa" ja odkrzykiwała mu. Jedyna reakcja jakiej się doczekała  był delikatny pocałunek, jaki Harry złożył na ustach tej leżącej mnie. Spróbowałam obniżyć swój, jak sądzę, lot. Ale wciąż mnie nie widział. Dla niego chyba byłam duchem. Wymachiwałam rękami i robiłam co w mojej mocy, żeby zwrócić jego uwagę. Ale on naprawdę mnie nie widział.
Tulił moje martwe ciało i raz po raz powtarzał moje imię. Spojrzałam na niebo. Bardzo jasny promień światła ciągnął mnie ku górze. Wyciągnęłam rękę do Harry'ego, nabrałam powietrza w płuca i krzyknęłam:

- Harry~

Poderwałam się i zerknęłam na Lucasa.
Siedział koło mnie, zmartwiony. Po chwili dotarło do mnie, że przypuszczalnie usłyszał, co wrzeszczałam przez sen.

- Czy Ty krzyknęłaś Harry?

- Nie wiem... - skłamałam - pamiętam, że śnił mi się koszmar, ale nie pamiętam co dokładnie.

- No nic, to ja idę spać - odwrócił się i zgasił lampkę. Udał niewzruszonego, ale jestem przekonana, że go to zabolało.


                                                                             ***


Wyszłam spod kołdry i zaszłam do kuchni. Długo myślałam nad tym, co mi się śniło. Może ja właściwie nie byłam duchem, tylko... aniołem
Głupia myśl. Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności.


                                                                              ***


Angel nie mogła tego wiedzieć, ale w tym samym czasie, kiedy ona rozmyślała nad swoim snem, przy 69 Book Street pewien zielonooki brunet również rozmyślał. I pluł sobie w brodę, że tak łatwo odpuścił.


__________________________________________________________________


CZEŚĆ WAM

Mam nadzieje że się nie gniewacie za to że dodałam rozdział dziś a nie wczoraj ale na komputerze mam już tylko 2 rozdziały i chce nadrobić, anie chce żebyście czekali np. tydzień na rozdział


I mam do was jeszcze takie pytanko, co sądzicie nad założeniem stronki na Fb.

Piszcie w komentarzach co myślicie

Pozdrawiam wszystkie ANGELS

20 wrz 2013

Rozdział 16

Usłyszałam trzask drzwi. Szybkim krokiem zmierzali Caro i Zayn. Zdziwiłam się, bo nie widziałam ich w środku, ale jednocześnie odetchnęłam z ulgą że to nie Lucy, albo co gorsza Harry. Caroline zamknęła mnie w uścisku, a Zayn uśmiechał się nieśmiało. W ręce trzymał mój płaszcz. Odwzajemniłam uśmiech, kiedy pomógł mi go założyć. Caro spojrzała na niego z czułością, a on od razu objął ją ramieniem. O dziwo, drugą rękę skierował do mnie. Nadal dziwnie się czując, weszłam pod jego ramię. Wszystko to odbyło się w milczeniu, ale przyjemnym.
Wolnym krokiem, z dłonią splecioną z Caro na plecach Zayna oddalaliśmy się od miejsca mojego upokorzenia.

- To gdzie idziemy, laski - pierwszy odezwał się Zayn.

- Nie wiem jak Wy, ale mam ochotę się porządnie uchlać. - Zaśmialiśmy się we trójkę.

- Znam takie miejsce. - Zayn zaprowadził nas w miejsce o nazwie "Niebo".

Przywitał się z ochroniarzem jak z dobrym znajomym, a następnie skierował nas do sekcji dla VIP-ów. Kiedy doszliśmy do stolika, wypuścił nas z objęć. Caro najwidoczniej takie luksusy w ogóle nie dziwiły.
Kiedy wygodnie usiedliśmy, Zayn poszedł zamówić drinki. Piwo dla niego, rum z colą dla mnie i fanta dla Caro.

-No dalej Caro, nawet dzisiaj nie zaszalejesz - już zaczynam się zachowywać jak pijana, a jestem po jednym piwie.

- Wolę mieć kontrolę nad Waszą dwójką -  mrugnęła.

Po dwóch szklankach tej mieszanki straciłam rachubę. Zayn zamówił tylko jeszcze jedno piwo. Gadaliśmy o muzyce, filmach, hobby. Miałam okazję zobaczyć kilka prac Zayna. Łał, ten chłopak naprawdę ma talent.


*jakiś czas później*

Następny raz, kiedy odzyskałam przytomność, leżałam w nieznanym mi łóżku. Obok mnie słyszałam ciche pochrapywanie. W pokoju panowały egipskie ciemności, więc zapaliłam lampkę. Przetarłam oczy wyczuwając, że pod cienką kołdrą mam na sobie tylko bieliznę.

- Lucas - spojrzałam na chłopaka obok. Jeśli w ciągu kilkunastu godzin (nawet nie wiem która jest teraz)

Luka przefarbował włosy na blond i zapuścił, to właśnie on tam leży. W przeciwnym razie przespałam się z kimś, będąc kompletnie zalana.
Stąpając na paluszkach zeszłam z łóżka i rozpoczęłam poszukiwania ubrań na podłodze. Szybko naciągnęłam na siebie materiał, buty i torebkę trzymałam w ręce. Najciszej jak potrafiłam, zamknęłam za sobą drzwi. Założyłam buty i rozglądając się wokoło, próbowałam obeznać się w terenie. Było to trudne, jako że w uszach mi szumiało, a głowa pulsowała tępym bólem. Otworzyłam torebkę, szukając telefonu. Przy okazji natknęłam się na spory plik banknotów. Szybko przeliczyłam - cztery tysiące dolarów. Czyli że blondyn w motelu obok mnie nie był jedyny ... o ja pierdolę.
Siadłam na pobliskiej ławce, chwytając telefon. Był wyłączony. Jeśli padła mi bateria, to mam niemały problem. Na szczęście nie. Wybrałam pierwszy numer - Lucas. Dłonie zaczęły mi się niemiłosiernie pocić, a do oczu nabiegły łzy. Jeden sygnał...

- Halo, Angie ? - usłyszałam w pełni obudzony głos Lucasa.

- Lucas... czy możesz po mnie przyjechać? - załkałam

- Kochanie, nie płacz... gdzie jesteś? - Na tyle, ile byłam w stanie opisałam mu okolicę.

Luka stwierdził, że wie gdzie to jest, i że będzie za minut. Powinnam odczuć ulgę, ale jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Na szczęście tym razem płaszcz miałam ze sobą. Oddychałam głęboko, próbując się opanować. Zauważyłam samochód Lucasa wyjeżdżający zza zakrętu, więc wstałam, aby mnie widział. Zrobiłam to jednak za szybko, gdyż obraz mi zawirował. Lucas podjechał i otworzył mi drzwiczki.
- Wsiadaj - powiedział.


* Perspektywa Harry'ego*

Stałem w łazience, próbując poskładać moje myśli do kupy. Ale przed oczami wciąż miałem obraz Angel na imprezie. W tej sukience wyglądała olśniewająco. Tylko to pieprzone zdjęcie... wzdrygnąłem się na wspomnienie wściekłości Lucy. A ja, zamiast trzymać tę kurwę, powinienem wybiec za Angel. Stałem tam jak ostatni pacan, jak kołek.
Zayn z Caroline wyszli za nią i szczerze wierzyłem w to, że odpowiednio się nią zajmą. Swoją drogą, fajnie że im się układa. Pasują do siebie. Szybko umyłem zęby i nago wskoczyłem pod kołdrę. Zasnąłem niemal od razu i przyśnił mi się koszmar.

~Znowu był poniedziałek. Siedziałem od pół godziny w oknie i czekałem, aż w końcu się pojawi. Musiało coś ważnego jej wypaść, skoro nawet nie napisała. Nie chcąc dłużej czekać, sięgnąłem po kluczyki i wolno ruszyłem, przyglądając się każdemu pieszemu w drodze do jej domu. I tym razem również ją znalazłem, ale później. Przerażony wyskoczyłem z auta i podbiegłem do tej cudownej istoty, nieruchomo lezącej na śniegu. Rozejrzałem się wokół, ale nikogo to nie obchodziło. Na próżno krzyczałem, z moich ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Zwróciłem wzrok na jej twarz. Była koloru podobnego do śniegu, na którym leżała. Jej oczy były zamknięte, wyglądała jakby spała. Dotknąłem dłońmi jej policzków, a na zimnych ustach złożyłem delikatny pocałunek. Przysunąłem się bliżej, przytulając ją do piersi. Uniosłem głowę do nieba i wrzasnąłem:
- Angel~

Zerwałem się, zlany potem. Powoli zaczynałem kojarzyć. To był tylko zły sen. Odetchnąłem z ulgą i odrzuciłem kołdrę. Założyłem dresowe spodenki i zeszedłem na dół. Byłem pewien, że tej nocy nie zmrużę oka nawet na sekundę.




*Perspektywa Angel*

Droga niewyobrażalnie mi się dłużyła. Przyłożyłam czoło do zimnej szyby, co jakiś czas rzucając ukradkowe spojrzenie w kierunku kierowcy. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, oczy były skupione na drodze. Bezustannie zaciskał dłonie na kierownicy, aż pobielały mu kłykcie. W głowie non stop mi się kręciło i było mi niedobrze. Usiłowałam przypomnieć sobie, co stało się pomiędzy klubem a nieprzyjemną pobudką. Na próżno, bowiem w głowie miałam pustkę, W końcu dojechaliśmy pod dom. Na drżących nogach wysiadłam, Lucas zrobił to samo. Nawet się do mnie nie odwrócił, podszedł tylko do drzwi, otworzył je i zniknął w ciemnym wnętrzu jego lokum. Weszłam tuż za nim, zapalając po drodze lampkę. Rzuciłam płaszcz i torebkę na toaletkę, buty kopnęłam pod nią.
Usiadłam na krześle, czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. On uparcie stał odwrócony, rękami opierając się o blat. Pod koszulką widziałam napięte mięśnie jego pleców. Więcej nie mogłam wytrzymać. Wstałam, po cichu podchodząc. Wyciągnęłam drżącą rękę i delikatnie dotknęłam jego ramienia. Powoli, niczym w zwolnionym tempie, odwrócił się. Mimowolnie wstrzymałam oddech, jego twarz wyrażała wiele uczuć jednocześnie. Oczy pełne łez, usta zaciśnięte w cienką kreskę i zaciśnięta szczęka. Trudno jest patrzeć, kiedy Twój chłopak cierpi. A jeszcze gorzej, jeśli to z Twojego powodu.

- Lucas, proszę... powiedz coś... - wyszeptałam.

- Co chcesz ode mnie usłyszeć? Że jest mi niezmiernie miło, bo lizałaś się z Harrym - zagrzmiał.

-Ja... nie...

- Co nie! Nie chciałaś się z nim całować! Na zdjęciu wyglądałaś na całkiem zadowoloną

- Nie mów tak... - skuliłam się

- Nie zapominając, że uciekłaś od Caroline i tego jej fagasa i włóczyłaś się cholera wie gdzie - podniosłam na niego wzrok.

- Ja uciekłam od nich - zapytałam.

- Co, może jeszcze powiesz, że nie pamiętasz

- Naprawdę nie pamiętam...

- Nie kłam! - huknął - Nie kłam, ty zdziro! Całą noc pieprzyłaś się z chuj wie kim, a ja jak ostatni debil czekałem, aż wrócisz! - Nie zorientowałam się, kiedy Lucas to zrobił, ale jego wielka dłoń wylądowała z impetem na moim policzku.
Cofnęłam się kilka kroków, przyciskając dłoń do policzka. Tego samego, w który uderzył mnie ojciec. Przełknęłam ślinę, czując w ustach dziwny smak. Dotknęłam palcem wargi. Krew. Spojrzałam w oczy Lucasowi, a po moim policzku spłynęła gorzka łza. Czy on naprawdę mnie uderzył? Jego spojrzenie złagodniało. Wyciągnął rękę do mojej twarzy, robiąc krok. Mój oddech przyspieszył, ale byłam w jakimś szoku. Zerwałam się do biegu, wbiegłam do pokoju, następnie do łazienki. Szybkim ruchem zamknęłam zamek.



Oddychałam jak po maratonie. Oparłam się o drzwi i rozpłakałam się na dobre, zsuwając się do pozycji siedzącej...



Objęłam rękoma nogi,wtulając głowę w kolana. Drzwi za moimi plecami trzęsły się raz po raz, kiedy Lucas uderzał w nie pięściami.

- Zostaw mnie w spokoju!!
Posłuchał.
Byłam nieświadoma co dzieje się w pokoju, ale Lucas także usiadł pod drzwiami. Przysunął twarz do szparki i powiedział:

- Angie, proszę Cię otwórz. Chciałbym porozmawiać.

- Tak, a jak widać jesteś w tym specjalistą - krzyknęłam.

- Wybacz mi. Nie wiem jak do tego doszło. Błagam cię, otwórz drzwi i porozmawiajmy - już sięgnęłam ręką do zamknięcia, ale w ostatniej chwili się zawahałam
- Angie, kochanie... Wybacz mi... - wyszeptał.
Wstałam i podeszłam do umywalki. Umyłam twarz z łez, a następnie wytarłam ją ręcznikiem. Nie śpieszyłam się za szczególnie. Przeczesałam szczotką włosy i poprawiłam sukienkę, Dopiero wtedy uwolniłam zamek.



________________________________________________________________

HEJ HEJKA
Prosiliście o dłuższy rozdział więc jest niestety musiałyśmy połączyć dwa rozdziały ale dla naszych ANGELS zrobimy wszystko
piszcie w komentarzach czy wam się podoba bo w tym rozdziale się DUŻO dzieje a to dopiero początek 



18 wrz 2013

Rozdział 15

Po generalnym przeglądzie zawartości mojej szafy stwierdziłam, że nie mam w co się ubrać. Więc czekały mnie zakupy, a kocham je robić. Gorzej z tym, że po pieniądze musiałam sięgnąć do tzw. sekretnej skrzynki. Trzymałam w niej pieniądze potrzebne na przyszłe opłaty. Ostatnio (czyli przez miesiąc) nie miałam ani jednego klienta, w związku z czym ubywało ich znacznie więcej, niż przybywało.
Już jakiś czas temu odbyłam z Lucasem pewną istotną rozmowę:
- Angie, chciałbym z Tobą porozmawiać.
- Coś się stało? Bo zapowiada się średnio...
- Nie,to nic strasznego - uspokoił mnie - po prostu myślałem ostatnio o nas.
- I do jakiego wniosku doszedłeś?
Usiadł na krześle, stawiając mnie między swoimi nogami.
- Jeśli oczywiście chcesz, moglibyśmy we dwójkę porozmawiać z Twoimi rodzicami...
- Ale o czym? - przerwałam mu piskliwym głosikiem
- Czy pozwoliliby Ci zamieszkać ze mną na stałe.
- To nie będzie potrzebne. Już taką rozmowę odbyłam.
- Naprawdę? - wydawał się zaskoczony - W takim razie od dzisiaj mieszkamy razem.
Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
Spełnienie marzeń - mam chłopaka, mieszkam z nim, to jeszcze ślub i dzidziuś i mamy idealną rodzinkę. Ze względu na rozmiary domu Lucasa nie było problemów z ulokowaniem moich rzeczy, których po resztą było niewiele.


                                                                               ***


W centrum handlowym spędziłam 3 godziny, szukając odpowiedniego ciucha. W końcu zdecydowałam się na czerwoną koronkową sukienkę z wyciętym sercem na plecach. Do tego czerwone szpilki na dość wysokim obcasie, kopertówka i włosy ślicznie upięte w warkocz.
Obróciłam się wokół lustra, podziwiając końcowy efekt. Jest zajebiście.
Lucas wszedł do salonu, otwierając usta ze zdziwienia.
- No wiesz, Angie...
- Coś nie tak? Coś nie pasuje? - nerwowo oglądałam każdą część garderoby po kolei
- Nie, to nie o to chodzi... - powiedział, zbliżając się do mnie.
- Nie podoba Ci się? - zapytałam na granicy załamania.
- Chyba żartujesz - Oj tak, najwidoczniej żartowałam, bo gdy przytulił się do mnie od tyłu wyraźnie poczułam go na swojej pupie. Zachichotałam się do odbicia Luki, na co on uśmiechnął się w ten swój olśniewający sposób, od którego miękły ni kolana.

*20 minut później*
Ostatni raz pociągnęłam usta czerwoną szminką. Cmoknęłam i posłałam buziaka Lucasowi. On wywrócił oczami i otworzył mi drzwi. Nie pukając wprowadził mnie do środka.
Głośność muzyki uderzyła mnie falą, która jednak pociągnęła. Chwyciłam Lucasa za rękę i zaczęłam poruszać biodrami. Spojrzał się na mnie oniemiały, na co się zaśmiałam:
- No dalej, ruszaj tym seksownym tyłkiem! - wrzasnęłam.
Po chwili oboje daliśmy się ponieść muzyce. Kiedy mieliśmy już dość, podeszliśmy do stolika z piciem (czytaj : piwem). Tylko to tam było. Chwyciłam kubek, jednym hustem połykając jego zawartość. Dzisiaj nie jestem tą samą Angel Black co parę godzin temu. Ta nowa Angel była pewna siebie i piękna, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Nagle za rękę chwyciła mnie niejaka Amanda.
- Sorki, że przerywam, ale mam do Ciebie sprawę.
Ona ma do mnie sprawę? Dziwne.
Wkurzając mnie tym prze okrutnie, zaprowadziła mnie w pobliże bawiących się na całego Harry'ego i Lucy. Nagle ta blond diablica zilustrowała mnie wzrokiem od stóp do głów i szepnęła coś na ucho Harry'emu. Jego zielone oczy spotkały się z moimi. Następnie przyjrzał się mojemu strojowi, dłużej zatrzymując wzrok na piersiach. Oblizał swoje usta, czym wkurzył Lucy. Wkurzył to mało powiedziane. Spojrzała na mnie wściekłym spojrzeniem i ruszyła w moją stronę.
- Angel, zobacz jakie zdjęcie zrobiła moja koleżanka! - zwróciła się do mnie Amanda. Rzuciłam wzrokiem na fotografię.
Przedstawiała ona mnie i Harry;ego... całujących się.
W jednej chwili moje policzki oblały się rumieńcem. Spojrzałam na Harry'ego. Był przerażony. Nagle coś sobie przypomniałam. Po chwili odnalazłam wzrokiem Lucasa. Stał z założonymi rękami i smutnym spojrzeniem utkwionym w zdjęciu. Postąpiłam krok w jego stronę, ale on błyskawicznym ruchem odwrócił się i opuścił dom Victorii.
Zwróciłam się w stronę Lucy. Jej twarz była czerwieńsza od mojej sukienki.
- Ty jebana zdziro! Nie ma mnie w szkole jeden dzień, a ty już liżesz się z moim chłopakiem?! - wrzasnęła, idąc w moją stronę. Mimowolnie zaczęłam się cofać.
- Ty podła szmato! Zabiję cię!! - ruszyła biegiem w moją stronę, ale w porę powstrzymał ją Harry. Ona wściekle szarpała się, wyzywając mnie od najgorszych. Do moich oczu nabiegły łzy. Spuściłam głowę w bezradnym geście i w pośpiechu wyszłam stamtąd. Lucasa nie było, jego samochodu również. No pięknie.


________________________________________________________________________

Mam nadzieje że wam się podobał nie będę się dziś rozpisywać bo mam zły humor. Mam DUŻĄ nadzieje że będziecie komentować bo tylko to zdoła poprawić mi humor



Twittery naszych postaci: 

16 wrz 2013

Rozdział 14


KOMENTUJCIE 



Po "pikantnej" nocy z Lucasem musieliśmy wstać rano do szkoły. Ubrałam się i zjadłam w milczeniu śniadanie. Lucas wiedział,że dzisiaj zaliczam projekt z hiszpańskiego, ale nie wiedział,że ja i Harry będziemy musieli się ... całować.
Będąc już w szkole strasznie się denerwowałam.Lekcje mi się dłużyły,a że hiszpański był ostatni,nie mogłam się skupić na pozostałych. Caroline chyba zorientowała się że coś jest nie tak.
- Angel,czy coś się stało między tobą a Lucą -zapytała- A może ty w ciąży jesteś Teraz to już dojebała.
- CO? Pojebało cię .
- No co,nie słuchałaś mnie, wiec musiałam coś wymyślić
- I jak tu cię nie kochać - mówiąc to przytuliłam ją z całej siły
Nadszedł ten czas ... hiszpański ... projekt.
Siadając w ławce tak się denerwowałam, że ręce miałam strasznie spocone. Spojrzałam na Harry'ego.Nie jestem pewna,ale chyba też był zdenerwowany.W końcu mieliśmy się pocałować przed całą klasą. Dobrze że Lucy nie było bo jeszcze spełniłaby swoją groźbę.
Pewnie nie zrobiła projektu ,dlatego nie przyszła. Z rozmyśleń wyrwał mnie pan Carlos:

- A teraz Angel i Harry.
- No dobra to czas się zbłaźnić*-  mruknęłam pod nosem



                                                       *SCENKA Z PROJEKTU*


Przyszła kolej na pocałunek.Spojrzeliśmy sobie w oczy,dokładnie  tak jak to było napisane w projekcie .Pocałowaliśmy się.Usłyszałam jak klasa woła: "Uuuuuuu"
Kiedy miałam się już od niego oderwać on o jedną ręką przytrzymał mnie w talii,a drugą położył na policzku. Nie wiem dlaczego to zrobiłam ale odwzajemniłam pocałunek.Aż poczułam motyle w brzuchu.Jego usta były takie miękkie i ciepłe,że chciałam żeby ten pocałunek nigdy się nie kończył. Kiedy już się ocknęłam szybko odsunęłam się od Harry'ego i skierowałam się do ławki.Nie chcąc na niego patrzeć  zaczęłam coś bazgrać z tyłu zeszytu.Przed dzwonkiem pan Carlos powiedział,że dyrekcja zorganizowała wycieczkę do Barcelony.Cała klasa zaczęła klaskać i cieszyć się, a ja tam siedziałam jak głupia próbując wymyślić jak zarobić na tą wycieczkę, Miałam tylko jedno wyjście,ale nie chciał;am z niego korzystać.Przecież gdybym nie pojechała zaczęliby się za mnie śmiać, no i jeszcze jedno.Jeśli jedna osoba nie pojedzie to cała klasa tak samo,Oczywiste że nie chciałam być tą osobą. Poza tym miał tam jechać Lucas-jak na każdą wycieczkę.Chciałam z nim spędzić trochę czasu,a to był idealny moment.



***


Wypadłam z klasy jak torpeda,przez przypadek wpadając na jedną ze znajomych Lucasa.
Miałą chyba na imię Victoria i  chodziła ze mną na hiszpański. Nosz kurwa.
-Hej Angel, chyba się śpieszysz ale zajmę Ci tylko minutkę.
-Co tam?? -zapytałam z wymuszonym uśmiechem.
-Organizuję w piątek taką małą imprezkę i zastanawiałam się,czy nie wpadłabyś tam z swoimi znajomymi.
-Na serio?  -nie wierzyłam własnym uszom.Czy ona właśnie zaprosiła mnie na imprezę? Na jedną z tych,na którą nigdy nie mam wstępu?  WOW
Tak,czemu nie. O której mam być?
-Po 19 już wszyscy powinni się bawić - odpowiedziała,uśmiechając się.
Odwzajemniłam uśmiech i pożegnałam się jakbyśmy znali się od zawsze, a nie od pięciu sekund. Doszłam do mojej szafki i złapałam się za głowę. To ja jestem tak opóźniona,czy wokół mnie wszystko za szybko się zmienia. Trochę za dużo emocji jak na jeden dzień: najpierw stres przed prezentacją, potem pocałunek, ahhh, ten pocałunek... A teraz jeszcze zostałam zaproszona na imprezę.Brak słów. Powinnam się cieszyć,no ale przecież jestem Angel Black.Jak zawsze na odwrót niż inni.


____________________________________________________________________________


Mam nadzieje że będziecie komentować tu a jeśli nie macie konta blogerze a macie na twietterze to możecie pisać tam co sądzicie o rozdziale
Twiettery znajdziecie w zakładce KONTAKT




Twittery naszych postaci: 

14 wrz 2013

Rozdział 13 #2

                      PRZECZYTAJCIE OPIS POD ROZDZIAŁEM



                                                             *Perspektywa Caro*

Zayn miał być za niedługo. Angie wyszła,chciała jeszcze wskoczyć na chwilę do domu przed spotkaniem z Harrym. Skakałam jak mała dziewczynka,a na ustach cały czas miałam uśmiech. Na necie pisało, że restauracja nazywa się "Little Social". Strasznie się denerwowałam, w końcu to pierwszy chłopak od 3 lat, który gdziekolwiek mnie zaprosił. Nie pamiętam już jak to jest być z kimś. Właściwie dlatego musiałam dobrze wyglądać. Założyłam sukienkę, którą kupiłam sobie na urodziny. Do tej pory nie miałam kiedy jej włożyć, więc teraz jest okazja.
Jeszcze ostatnie poprawki i byłam gotowa. Zostało mi 5 minutek, więc napiłam się jeszcze soku. Już otwierałam drzwi, kiedy zobaczyłam Zayna z podniesioną ręką. Domyśliłam się, że chciał zapukać. Drapiąc się w głowę powiedział:

- Yyy... cześć... jak widzę gotowa?

- Tak.Ty widać też długo się musiałeś szykować - powiedziałam do niego, widząc go w garniaku.

Podał mi rękę i wyszliśmy z mojego domu. Zauważyłam, że podeszliśmy do jakiegoś dużego samochodu. Nie jestem pewna, bo było dość ciemno, ale chyba była to limuzyna.


                                                                           ***


Podeszliśmy do naszego stolika, a Zayn kulturalnie odsunął mi krzesło. Kelner podał nam menu, ale Zayn powiedział,że już wiemy co chcemy zamówić. Zdziwiłam się,dlaczego zamawia za nas oboje.

- Poprosimy kurczaka w sosie słodko - kwaśnym,a do tego czerwone wino.

- Skąd wiesz,że lubię dokładnie to? - spytałam zaraz po tym,jak kelner odszedł.

- Mam dobrą informatorkę - powiedział z tym swoim uśmieszkiem.
Angel - zgadłam.

Zayn w odpowiedzi wyszczerzył się.


                                                                       ***


Jedliśmy przepyszny deser lodowy, kiedy Zayn złapał mnie za rękę.

- Mam coś dla Ciebie, ale musisz zamknąć oczy.

Zrobiłam to, co kazał. Usłyszałam, jak odsuwa krzesło, później poczułam coś zimnego na dekolcie. Kiedy dotknęłam naszyjnika Zayn pocałował mnie w szyję i wrócił na swoje miejsce. Ponownie złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy.

- Na naszyjniku wygrawerowane są moje inicjały Z.M. Ja mam bransoletkę z Twoimi C.S. - uniósł nadgarstek. Sięgnęłam po jego rękę i przyciągnęłam do siebie. Dwie połówki serca z wspólnymi inicjałami połączyły się w jedno. Wstałam z miejsca, podeszłam i przytuliłam Zayna jak najmocniej potrafiłam.

Po restauracji Zayn zabrał mnie do parku. Było tam dość duża altanka, cała oświecona przez lampy i świece. Na samym środku leżał koc i jeszcze kilka dookoła, najprawdopodobniej żeby się przykryć.

- Ja już nie jestem głodna - powiedziałam, kiedy zobaczyłam wiklinowy kosz.

- Tam są tylko truskawki, bita śmietana i jakieś napoje.

Usiedliśmy, Zayn zarzucił mi koc na ramiona, a następnie wyciągnął swój szkicownik i ołówek. Przez oświecenie było jasno jak w dzień, więc zaczął mnie rysować.

Kiedy kończył zapytałam:

- Będę mogła sobie to zabrać do domu?

- Myślałem,że będę mógł sobie zatrzymać.W końcu Ty widzisz to arcydzieło codziennie w lustrze.

- Eeej, bo Ci się model zarumieni.

- I tak jesteś piękna.

- Awww, przestań - powiedziałam. Byłam już cała czerwona.

Kiedy Zayn skończył przysunął się do mnie i pokazał efekt końcowy.

- Matko, to jest przepiękne.

- Ty jesteś przepiękna - odpowiedział, patrząc mi w oczy. Oczy Zayna od razu zdradzały jego nastrój. Kiedy był zadowolony, tworzyły mu się takie jasne iskierki. Kiedy był smutny, troszkę przygasały. Ich brąz hipnotyzował mnie, zatracałam się w jego spojrzeniu. Teraz te iskierki zdawały się świecić. Zanim się spostrzegłam, był już tak blisko mnie, że stykaliśmy się czołami. Zamknęłam oczy i poczułam jego usta na moich. Nie mogłam się powstrzymać, wbiłam się mocniej w jego wargi, zrzucając koc z pleców. Zayn trzymał mnie za podbródek, jednocześnie gładząc mój policzek. Całowaliśmy się, wciąż mając niedosyt. Westchnęłam, gdy pocałunek dobiegł końca, a ja wzięłam głębszy wdech.

- ........ - nie wiedziałam co powiedzieć.

- Aż tak źle? - zapytał, a w jego oczach widziałam smutek.

- Nie, to nie o to chodzi! Po prostu całujesz nieziemsko...

- Ja też muszę przyznać, że całujesz niczego sobie - mrugnął.

- Dzięęęki.

- Mam malutkie pytanie...

- Mam się bać?

- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał

Trzy słowa, a roztopiły moje serce jak masło. Zamiast odpowiedzieć pocałowałam go.

- Taka odpowiedź może być?

- Jak najbardziej.


                                                                       ***


Zayn odprowadził mnie do domu, zadając po drodze dużo pytań o Angel - ulubiony kolor, jedzenie, miejsce, piosenka.

- Kolor: niebieski, miejsce: plaża, piosenka: Skyscraper Demi Lovato. A jedzenie... tak dokładnie nie jestem pewna, chyba kuchnia meksykańska - odpowiadałam.
Zayn skrupulatnie zapisywał odpowiedzi.

-Po co Ci to wiedzieć? - zapytałam

-Harry kazał mi się dyskretnie wypytać.

-Dyskretnie - zaśmiałam się

W pewnym momencie Zayn złapał mnie za rękę, uśmiechnęłam się pod nosem. Będąc już pod moim domem stanęłam na górze schodów, a Zayn jeden schodek niżej tak, że byliśmy równi. Przybliżył się do mnie i musnął moje usta. Nie chcąc się z nim szybko rozstawać przytuliłam go i szepnęłam:

- Proszę, nie idź jeszcze. Nie chce za Tobą tęsknić.

- Ja już tęsknie, ale jest już późno. Musisz się wyspać, jutro do szkoły.

-Ok, no to ja idę - już się wycofywałam, ale powiedzieliśmy nasze imiona w tym samym czasie.

- Ty pierwsza - powiedział

- Nie, Ty mów.

- Kocham Cię, powiedzieliśmy znowu razem. Zayn przytulił mnie kolejny raz tego wieczoru.

                                                  I TAK ZAKOŃCZYŁA SIĘ 
                                                 RANDKA MOICH MARZEŃ...

                               ALE ZACZĘŁO SIĘ COŚ WSPANIALSZEGO...


_______________________________________________________


Rozdział napisany jest przeze mnie a Maja troszkę przerobiła żeby miało sens i nie było błędów


Jest to rozdział specjalnie dla naszych Angels ponieważ bardzo go chciałyście więc Maja poprosiła mnie żebym do napisała więc jest. A także jest Niespodzianką na 2000 wyświetleń


Piszcie komentarz ponieważ Znowu pod tamtym rozdziałem był tylko jeden komentarz (dziękuje ci Anonimek)

Twittery naszych postaci: 

Harry :@Harry _NYA

ZAPRASZAMY DO FOLLOWANIA ICH 

12 wrz 2013

Rozdział 13

Jak wróciłam do domu, Lucas już spał. Przebrałam się w piżamę, umyłam zęby i wspięłam się na łóżko. Przytuliłam się do jego nagiego torsu, myśląc o Harrym. Przecież o mało co nie pocałowałam się z Harrym. A ja mam chłopaka. A on dziewczynę. Współczuje mu, pewnie robi mu niezłą awanturę. Zasnęłam,wyobrażając sobie że tulę się do Harry'ego.

Dzisiaj była sobota, więc mogłam pospać sobie dłużej. Ale nie było mi to dane. Już o 7.30 obudziły mnie jakieś głosy z salonu. Myślałam,że może do Lucasa przyszedł kolega, ale jak już troszkę się wybudziłam zdałam sobie sprawę, kto tak naprawdę jest na dole. Na pewno przyszła tu, żeby powiedzieć Lucasowi, że prawie się całowałam z Harrym. Po cichu zeszłam na dół, tak żeby mnie nie zauważyli i podsłuchałam ich rozmowę.

- Trzymaj tę dziewuchę z dala od Hazzy bo nie ręczę za siebie!- powiedziała wściekła Lucy.

- Po pierwsze nie mów tak o niej. Po drugie chyba nic się takiego nie stało.

- Nie wiesz, to się nie wtrącaj. Jak jeszcze raz zobaczę Harry'ego z tą zdzirą to ją zabije!! - krzyknęła i wyszła,trzaskając drzwiami.
Szybko skierowałam się do pokoju i ubrałam się. Kiedy zeszłam z powrotem na dół Lucas robił śniadanie.

- Hej, jak Ci się spało? - spytałam go, siadając na krześle przy blacie.

- Mi znakomicie. A Tobie ?- spytał,stojąc do mnie tyłem.

- Dobrze, ale obudziły mnie jakieś krzyki - powiedziałam,jakbym nie wiedziała kto to był.

- A tak, była tu Lucy. Czy coś się wydarzyło u Harry'ego?

- Nie, po prostu zrobiliśmy sobie przerwę i jedząc pizzę ubrudziłam się sosem, no i Harry mnie wytarł. Wtedy weszła Lucy - wytłumaczyłam, oczywiście nie mówiąc wszystkiego.

- Aha, ok. Już się martwiłem - powiedział podchodząc do mnie i mocno mnie całując.
Niechętnie odwzajemniłam pocałunek - myślami byłam na 69 Book Street



                                                                            ***


*Dwa dni później*

Czaiłam się na Harry'ego pod salą w której miał lekcje.
Kiedy tylko mnie zauważył zaczął:
- Angel słuchaj, bardzo przepraszam za to, jak wtedy wyszło.

- Spoko, nic się nie stało. Lepiej będzie, jak sama dokończę projekt. Wyślę Ci go jeszcze dzisiaj.

- Angel, zaczekaj... przyznaj, że coś między nami zaszło.

- Tak, zaszła Lucy. A właściwie weszła.
I wróciłam do Caroline... i Zayna. Muszę się przyzwyczaić do jego obecności.Ale wcale mi nie przeszkadzał,wręcz przeciwnie. Czasami potrafił świetnie doradzić,na przykład w sprawach mody. Poza tym był kochany, umiał podnieść mnie na duchu jedną miną, jednym zdaniem.
Wiem, co Caro w nim widziała.



                                                                             ***



Kiedy wróciłam do domu, od razu wzięłam się do pracy.
Nie wiem o czym ja myślałam,ale zakończenie naszej historyjki miało happy end z pocałunkiem. W takim wypadku o kim.
Przecież my mamy to odegrać !!
Ale już za późno, wiadomość wysłana.
Walnęłam głową w biurko. Głupia,głupia.

- Hej, co się stało ? - spytał Lucas,stając za mną.

- Aj nic, komputer mi się zawiesił ...- skłamałam na poczekaniu.

- Daj, zobaczę - powiedział,sięgając ręką po laptopa.

- Nieważne, i tak już skończyłam. Teraz mam ochotę na coś innego - wymruczałam,wstając z fotela.
Lucas od razu zrozumiał aluzję
Rzuciłam go na łóżko i zaczęłam obcałowywać jego twarz.
Dalszej części Wam oszczędzę, bo jak o tym pomyślę,że ja, z Lucasem, to jest mi niedobrze.

____________________________________________________________________

Mam nadzieje że podobał się rozdział 12 :]

A JUŻ NIE DŁUGO 2000 WYŚWIETLEŃ I NA TĄ OKAZJĘ BĘDZIE NIESPODZIANKA
I PODKREŚLAM,W CAŁOŚCI AUTORSTWA ANGELIKI,ZA CO WIELKIE BRAWA DLA NIEJ! -MAJKA :P

Twittery naszych postaci: 

Harry :@Harry _NYA

ZAPRASZAMY DO FOLLOWANIA ICH 

10 wrz 2013

Rozdział 12


PRZECZYTAJ NA DOLE 

Nadeszła chwila prawdy. Choćbym nie wiem jak bardzo Harry był na mnie obrażony, mieliśmy wspólny projekt.
Na ostatniej przerwie zaczepiłam go, kiedy przechodził obok udając że mnie nie widzi.


- Harry, możemy porozmawiać?



- Tak, a o czym ?- zapytał, wyjmując telefon z kieszeni.



- Jeśli nie pamiętasz, mamy wspólny projekt.



- Ah, tak. Zapomniałem - wyburczał, wciąż waląc palcem w ekran.



- Harry. Czy Ty mnie w ogóle słuchasz ?- położyłam rękę na telefonie.

W końcu na mnie spojrzał.


- Oczywiście że Cię słucham. Projekt. Wiem.



- Masz czas dzisiaj?



- Tak, po 16... Ale tym razem po Ciebie przyjadę. Tylko powiedz, pod Twój dom czy Lucasa -otworzyłam usta, ale on uniósł rękę, mówiąc: - Nie odpowiadaj.

I tak po prostu odszedł. Jak miło.

                                                                                            ***

Siedziałam na łóżku Lucasa, który chodził w tę i z powrotem.

- A mogę wiedzieć po co po Ciebie przyjedzie?


- Mówiłam Ci, mamy wspólny projekt z hiszpańskiego...



- I nie mogłaś zmienić pary?!



- Nie, bo to nie my się dobieraliśmy - odpowiedziałam, chwytając torebkę.

Lucas zastawił mi drzwi.


- Masz wrócić najpóźniej o 21.00!



- Nie jesteś moją matką.



- Ale jestem Twoim chłopakiem !- warknął, zaciskając szczękę.

Wzdychnęłam i położyłam mu dłonie na policzkach. Spojrzałam mu w oczy i wyszeptałam:


- Wiem, i nie zapominam o tym.

Pocałowałam go mocno, ale jego szczęka wciąż była zaciśnięta.
Odsunął się, więc otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Lucas szedł tuż za mną. Przystanął przy schodach i powiedział:


- Jeśli nie wrócisz przed dziewiątą, nie dostaniesz się do domu.



- Przecież dałeś mi klucze, pamiętasz ?- pomachałam breloczkiem przed jego twarzą.

Zbiegłam szybko po schodach przesyłając mu całusa. Przy drzwiach zawołałam:


- Wrócę późno, nie czekaj z kolacją!

A jako odpowiedź usłyszałam przeciągłe : "eeej".
Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam na dwór.
Samochód Harry'ego już tam stał. Punktualnie. Sięgnęłam do klamki, ale już otworzył mi drzwi od środka. Burknął ciche "cześć" i ruszył z piskiem opon. W oknie na górze dostrzegłam jeszcze sylwetkę  Lucasa.



                                                                         ***





- Według instrukcji pana Carlosa, historyjka musi zawierać wątek miłosny.

Spojrzałam na Harry'ego, lekko się rumieniąc. Siedzieliśmy na podłodze w salonie pośród stert papierów, słowników i innych książek.


- Może najlepiej pójść w kierunku książąt i księżniczek?



- Tak, to w sumie dobry pomysł... Ale która bajka?- zastanawiałam się na głos.



- Kopciuszek - odparł, patrząc mi w oczy. Chwilę zapatrzyłam się w jego zielone tęczówki, po czym odwróciłam wzrok zmieszana.



- Tak, Kopciuszek to dobry pomysł, ale myślałam raczej o czymś własnego autorstwa...

Wspólnymi siłami wymyśliliśmy historię o pięknej Alyss. Pochodziła ona z bardzo biednego domu. Pewnego dnia, robiąc zakupy na targu, wpadła na przystojnego Larry'ego. Zakochali się w sobie od pierwszego wrażenia, ale pochodzili z dwóch różnych światów. Larry był bowiem księciem. I jak na razie to tyle. Po jakimś czasie zgłodniałam, Harry także. Zaproponował pizzę, na co chętnie przystałam. Odłożyliśmy wszystkie pomoce naukowe na bok, rozkładając wielkie pudło na środku podłogi.
Harry usiadł dość blisko mnie, i przy zmianie pozycji ocierał się leciutko o moje kolano. W ogóle mi to nie przeszkadzało. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Potem Harry włączył muzykę. Było super. W pewnym momencie ubrudziłam sobie nos sosem, na co Harry zaśmiał się,sięgnął po serwetkę i wytarł. Jego twarz była bardzo blisko mojej. Harry patrzył na moje usta, lekko oblizując swoje. Nasze twarze były coraz bliżej...


- Przepraszam, nie przeszkadzam?- usłyszałam słodziutki głos Lucy.

Zerwałam się na równe nogi, Harry także.


- Lucy, hej skarbie... To nie tak jak myślisz, my... - plątał się.



-OOO, już ja doskonale wiem, co wy tu robicie.



- To może już pójdę... - wybąkałam



- A Tobie chyba coś mówiłam- powiedziała, zbliżając się do mnie - na temat mojego chłopaka. Odpierdol się od niego, dobrze Ci radzę... a teraz spierdalaj stąd! Już!!! - wrzasnęła.

Wycofałam się do drzwi. Spojrzałam na Harry'ego, ale on wpatrywał się w Lucy.

____________________________________________________________



DZIĘKUJE za to że tym razem komentowaliście zmieniłam ustawienia i teraz będziecie mogli pisać z anonima :)

A JUŻ NIE DŁUGO 2000 WYŚWIETLEŃ I NA TĄ OKAZJĘ BĘDZIE NIESPODZIANKA

Twittery naszych postaci: 

Harry :@Harry _NYA

ZAPRASZAMY DO FOLLOWANIA ICH 

Administrator