24 paź 2013

Rozdział 26

Rano obudziłam się z DUŻYM kacem. Miałam wrażenie, że jeśli tylko otworzę oczy, moja głowa pęknie. Ale musiałam wstać, nie mogłam przecież spędzić całego dnia w łóżku, pan Carlos mógłby coś podejrzewać. Na przykład że zalałam się do nieprzytomności na dyskotece. Chociaż właściwie... na pewno straciłam przytomność?Otworzyłam oczy i przez dłuższą chwilę widziałam tylko białą plamę, a oczy paliły mnie. W końcu odzyskałam wzrok i spojrzałam na drugą połowę łóżka. Harry patrzył się na mnie z przechyloną głową, ukazując dołeczki. Osunęłam kołdrę i chciałam wyskoczyć z łóżka, ale dopiero teraz zorientowałam się, że mam na sobie bieliznę. PODKREŚLĘ: czerwoną, koronkową bieliznę. Szybko zakryłam się z powrotem, żeby nie było nic widać. Szlag! Drugi raz, kiedy tak mocno się zalałam i znowu budzę się w samej bieliźnie. I nawet nie wiem czy do czegoś doszło!

- Yyyy... co ty robisz w moim pokoju? - wydukałam - a przede wszystkim co ty robisz w moim łóżku?

- Leżę sobie. Nie podoba Ci się?

- Nie, nie podoba mi się! - odparowałam oburzona.

- Dziwne, bo w nocy mówiłaś co innego.

- Że co?! - przestraszyłam się - Ale chyba my nie... wiesz... proszę, powiedz że nie.

- Kto wie, kto wie... - droczył się ze mną - może tak może nie.
Wzięłam poduszkę i zaczęłam go oglądać. Całkiem trudne, bo jednocześnie trzymałam kołdrę.

- Powiedz, ty idioto. Gadaj!

- Widzę, że jesteś nie w humorze. To może ja lepiej wyjdę - powiedział, wstając i podchodząc do drzwi.

Zerwałam się z łóżka, zagradzając mu przejście. Warto zauważyć, że świat mi zawirował, ale musiałam się przyzwyczaić.

- Nigdzie nie pójdziesz, dopóki mi nie powiesz - zagroziłam. Harry położył ręce na moich biodrach i przyciągnął mnie do swoich. Poczułam dużą wypukłość w jego spodniach, a ja tymczasem byłam półnaga. Ciekawy rysunek.

- Mówisz, że nigdzie nie wyjdę... -wymruczał, a już po chwili całowaliśmy się. Harry był taki dobry w tym, że trudno było się oderwać, a co dopiero racjonalnie myśleć. Całował tak delikatnie, że nawet nie wiedziałam co robię. Byłam bezbronna, a Harry robił ze mną co chciał. Oderwał się pierwszy i odwrócił się i rzucił przez ramię:


- A jednak wyjdę - i wyszedł.

Oszołomiona, nawet nie wiedziałam co się stało. Jezu, do czego mogło dojść? Czy ja pieprzyłam się z Harry'm i nawet tego nie pamiętałam? Zachowywał się tak bezczelnie i arogancko... sama nie wiem. Ale czego mogłam oczekiwać? Przecież dałam mu dość jednoznacznie do zrozumienia, że nic do niego nie czuję. Seks z Harry'm... który właśnie się wrócił.

- Kochana, bądź gotowa przed 19, mam dla ciebie niespodziankę.

- Jak... - nie dokończyłam, bo zniknął za drzwiami równie szybko, jak się pojawił
Jaką niespodziankę? To pytanie chodziło mi po głowie, ale ważniejsze było to, w co ja się do diaska ubiorę. Ubrałam się z pierwsze lepsze ciuchy i wyruszyłam na poszukiwanie mojej przyjaciółki. Cóż za oryginalność, siedzieli u Zayna. Na szczęście tylko Zayna, bo Harry nie zaszczycił tu swoją obecnością.

- Hello! Nie przeszkadzam Wam?

- Nie, nie. Co tam?

- Harry zabiera mnie... gdzieś, i nie wiem co założyć.

- A co dokładnie powiedział? - zapytał Zayn

- Że ma dla mnie niespodziankę.

- Ahh, to najlepiej załóż tą sukienkę od Hazzy - powiedziała Caro, wstając z miejsca i podeszłą do mnie.

- Dziękuje, zawsze mogę na ciebie liczyć - przytuliłam ją i zerknęłam na Zayna - na Ciebie też.

- Dobra, idź,wiem, jak długo się szykujesz.

- Jeszcze jedno. Wiedzieliście coś na temat Harry'ego w moim łózku?

- Ja tam wiedziałem tylko na temat Car w moim - rzucił Zayn, a Shine się zaczerwieniła. Roześmiałam się i wróciłam do siebie. Weszłam do szafy, zastanawiając się gdzie schowałam sukienkę. Zanalazłam ją (alleluja!) i położyłam na krześle, tak żeby się nie pogniotła. Zerknęłam na łóżko. Leżało tam białe pudełko, całkiem pokaźnych rozmiarów. Otworzyłam je, a w środku była karteczka.

~Będziesz ślicznie wyglądała.
 H. xx ~


Uśmiechnęłam się pod nosem i odsłoniłam papier. Tam były buty, które tak bardzo mi się podobały. Te same, które widziałam w centrum handlowym. I te same, które kosztowały 200 euro. Prawie skakałam po całym pokoju. H... Harry. To mi się śniło? Ułożyłam sandałki równo na podłodze i poszłam się odświeżyć. Po paru godzinnej imprezie (i nie wiadomo czym jeszcze) pewnie cuchnęłam jak spocona świnia. Wzięłam prysznic i zaczęłam się szykować. Włosy potrzebowały więcej uwagi. Wysuszyłam je i starannie zrobiłam delikatne fale. Kiedy skończyłem przygotowania była 18. Caro miała rację - szykowałam się... 4 godziny! Miałam jeszcze godzinę do spotkania. Ubrałam moje dwa srebrne cuda na stopy i włączyłam TV. To bez znaczenia, że nic nie rozumiałam. Podeszłam do balkonu i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam przy stoliku na tarasie i obserwowałam miasto. Zdawało się, że dopiero późnym popołudniem Barcelona ożywa. Wszędzie jest tak wesoło i przyjaźnie,że samemu też atmosfera się udziela. Wróciłam do środka i sięgnęłam po wodę. Wypiłam już z 5 litrów, no ale taka jest kara za dobrą zabawę... chyba. Nie licząc:


- Lucasa z Lucy
-odrzucenia Harry'ego przeze mnie

Ale tym drugim punktem raczej nie powinnam się przejmować. Nie bez powodu Styles zaprosił mnie - chyba na randkę. W tym samym momencie ktoś zapukał. Wyłączyłam telewizję, poprawiłam sukienkę i włosy. Podeszłam do drzwi. Otworzyłam je.


___________________________________________________
Hejo tak na szybko bo się spóźnię do kościoła

jak macie jakież pytania to piszcie na mojego aska http://ask.fm/Kinkilek

NO I OCZYWIŚCIE KOMENTUJCIE !!!!!!!!!!!!!!

19 paź 2013

Rozdział 25

- Hej, gdzie jest Twój chłopak? - spytał z nutką ironii.

- Tańczy z Twoją dziewczyną - zaraz znowu się rozpłaczę - Zaraz przyjdę, idę do łazienki - rzuciłam i wstałam. Nie chciałam, żeby kolejny raz widział moje łzy. Stanęłam przed lustrem, próbując choć trochę ochłonąć.

W pewnym momencie poczułam, jak ktoś łapie mnie w talii.

- Wszystko w porządku? - spytał się tym swoim chrypkowatym głosem, od którego miałam ciarki.

- Nie do końca, ale mam nadzieję, że będzie lepiej. Harry odwrócił mnie tak, że byliśmy twarzą do siebie. Ale nie chciałam patrzeć mu w oczy, bo wtedy na bank się rozpłaczę. Widziałabym w nich wszystkie uczucia, jakie odczuwał: rozkosz, smutek, radość i... ból.

- Spójrz na mnie! Proszę.
Uległam i spojrzałam. To jest niewiarygodne, jak łatwo mu ulegam. Zanim się spostrzegłam Harry całował mnie namiętnie. Jego pocałunki schodziły coraz niżej, tak samo jak ręce. Złapał mnie za uda i posadził na blacie umywalki. Całował mnie teraz po szyi, dotarł do czułego miejsca. Włożyłam mu ręce pod koszulę, a on chwilę po tym zaczął drażnić moją skórę, robiąc malinkę.
Kiedy troszkę podgryzł kawałek skóry, przejechałam paznokciami po jego plecach. Prawdopodobnie zostawiłam tam czerwone ślady, ale Harry się tym nie przejął. Kiedy jego usta na powrót odnalazły moje, jego ręka powędrowała pod moją sukienkę.

- Nie. Myślę, że powinniśmy wracać, będą się martwić - powiedziałam, odrywając się od niego.

- Lucy czy Lucas? Ale ok, pewnie masz rację.
Doprowadziliśmy się do ładu i opuściliśmy łazienkę. Wchodząc na salę spostrzegłam Caro i Zayna rozglądających się na wszystkie strony. Kiedy Zayn nas zauważył rozłożył ręce i szturchnął Caro.

- Tu są nasze zguby. Gdzie byliście? - zapytała, podając nam drinki. Jednak nie będę sobie żałowała - zwłaszcza po tym, co zobaczyłam na parkiecie i do czego o mało co nie doszło w damskiej łazience.

- Cześć,kochanie - powiedział mi do ucha Luca.

- Kpisz sobie czy o drogę pytasz? - warknęłam.

- O co Ci znowu chodzi?

- Widziałam jak tańczysz z Lucy. Nadal uważasz, że się tylko przyjaźnicie?! - prawie krzyczałam.

- Kochana, uspokój się. Widzę, że trochę wypiłaś.

- Ja?! To Ty chyba sporo się nachlałeś, bo o mało co byście się nie zgwałcili na środku parkietu.

- Przesadzasz jak zwykle.

- Dobra, zejdź mi z oczu.
Byłam wdzięczna moim przyjaciołom i Harry'emu, że pozwolili mi samej załatwić to. Patrząc na mnie niepewnie, Lucas wycofał się powoli. Nie miałam zamiaru więcej go słuchać. Kolejny raz podeszłam do baru i zamówiłam najmocniejszego drinka. Nie obchodziło mnie, czy jutro coś będę pamiętała. Kolejny raz zaufałam mu, a on mnie tak upokorzył.
Szklanka za szklanką, straciłam rachubę.
Miałam to gdzieś.



*Perspektywa Harry'ego*


Widziałem, jak Angel coraz bardziej chwieje się na nogach, postanowiłem więc zabrać ją do hotelu.

- Angie, zabieram Cię stąd - mam nadzieję,że cokolwiek z tego zrozumiała, ale przy jej obecnym stanie to było trudne.

- Zwariowałeś, przecież Ty też piłeś. Poza tym jak chcesz to zrobić bez samochodu? - zapytał Zayn.

- Zamówię taxi, debilu - byłem pijany i niewyspany. Normalnie bym go nie wyzywał, a zdarzyło mi się to parę razy w ciągu kilkunastu godzin.

- No dobra, to my idziemy KOCHANI - wybełkotała Angel.

Złapałem ją za rękę i próbowałem iść, ale przy wyjściu z klubu zrezygnowałem i wziąłem ją na ręce. Na szczęście taksówki stały przy wejściu, więc oszczędziłem sobie szukanie numeru.
Będąc już w hotelu, w jej pokoju, położyłem ją na kanapę. Jednak ona poderwała się i podeszła do mnie. Zarzuciłą mi ręce na szyję, przysunęła i złączyła nasze usta w pocałunku. Nie mogłem się powstrzymać, położyłem ręce na jej jędrnych pośladkach i podniosłem ją. Angie oplotła nogami moje biodra, a ja znów położyłem ją na łóżku. Ułożyłem się na niej, nie przestawiając jej całować. Kiedy doszedłem do dekoltu, wygięła się w łuk i odchyliła się do góry, jeszcze bardziej mnie podniecając. Przekręciłem jej głowę i z uśmiechem przyjrzałem mojemu dziełu.

- Jesteś śliczna - wyszeptałem jej do ucha.

Palce Angie przesunęły się po moim boku, podwijając koszulkę, a następnie ją ściągając. Zrzuciłem buty, a następnie zsunąłem jej szpilki. Powolutku rozsunąłem suwak jej sukienki, przez co dyszała jeszcze bardziej - ja też.
Angie poderwała się i usiadła na mnie okrakiem. Założyłem ręce za głowę i obserwowałem ją. Odpięła mi pasek,guzik i rozsunęła suwak. Przesunąłem ją pode mnie i powolutku, delikatnie sunąłem palcem po jej ciele. Od ust,szyi, piersi,brzuch aż dotarłem do brzegu jej koronkowej bielizny. Dodam,że także zajebiście seksownej. Pociągnąłem palcem za gumkę, a Angie zajęczała. Popatrzyłem na nią: miała takie nieobecny wzrok... Nie mogę jej tego zrobić. Przecież ona nawet nie wie, co robi. Wtedy, na korytarzu, jednoznacznie dała mi do zrozumienia, że nic do mnie nie czuję.

- Weź mnie - wyszeptała.
Te dwa słowa podziałały na mnie jak kubeł zimnej wody. Odsunąłem się, zapinając spodnie.

- Nie mogę. Jesteś pijana.

- Wcale nie. Chcę tego - wybełkotała.

- Nie chcesz. Nie wiesz, co mówisz.

Wstałem i podszedłem do okna. Jeszcze chwila, a straciłbym panowanie nad sobą. Angie podeszła do mnie i jeździła delikatnie palcem po plecach. Przeszedł mnie dreszcz, ale tylko mocniej zacisnąłem szczękę. Odwróciłem się i złapałem ją za rękę, patrząc w oczy.

- Angie, nie. Nie możemy tego zrobić, jesteś pijana i potem tego żałowałabyś.

- Wcale nie - naburmuszyła się.

Pociągnąłem ją za rękę i podprowadziłem do łóżka. Położyłem ją i opatuliłem jej półnagie ciało kołdrą.

- Angie, teraz idź spać.

- Nie.

- Zrobimy tak: kiedy wstaniesz i nadal będziesz tego chciała, to wtedy... zobaczymy.

- Ok - zgodziła się niechętnie.

Posiedziałem jeszcze chwilę przy niej, głaszcząc ją po ręce. Za chwilę zaczęła głębiej oddychać, więc po cichutku wstałem. Założyłem koszulkę i przeszedłem w drugi kąt pokoju. Wybrałem numer Zayna. Po dwóch sygnałach odebrał.

- Halo?

- Gdzie jesteście?

- W korytarzu.

Rozłączyłem się i drzwi się otworzyły. Caro podeszła do Angie, a ja palcem pokazałem jej "ciii". Kiwnęła głową i podeszli do mnie.

- Zasnęła.

- To dobrze. Bardzo bełkotała?

- Trochę - uśmiechnąłem się - Słuchajcie, chciałbym tutaj zostać na noc. Caroline, miałabyś coś przeciwko?

- Nie ma sprawy. Byle się na mnie nie obraziła - zażartowała.

- Zadbam o to. Możesz spać w moim łóżku.

- Ty także. Ale sądzę że jedno łóżko nam wystarczy - zerknęła na Zayna.
Zdusiłem chichot i pożegnałem się z nimi. Potem wsunąłem się pod kołdrę obok Angel.
Przekręciła się i wtuliła w mój tors. Zamknąłem oczy i wyszeptałem:

- Kocham Cię, Angie.

- Ja Ciebie też, Harry.
Gwałtownie otworzyłem oczy. Musiałem się przesłyszeć, albo Angel była bardziej pijana,niż sądziłem.


________________________________________________________________


Hejo mam nadzieje że rozdział się podoba bo naprawdę się nad niem napracowałam i mogę powiedzieć że on mi się udał (łał ale jestem skromna) bo reszta już nie za bardzo
Mam nadzieje że tym razem będzie więcej komentarzy niż w poprzednim rozdziale


Jeżeli macie jakieś pytanie piszcie TU

KOCHAMY WAS 

15 paź 2013

Rozdział 24

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zakryłam usta dłonią.


- Co ja zrobiłam - szepnęłam.



Nagle zapaliła się lampka, a spod kołdry wyjrzała zaspana twarz Caro. Podbiegła do mnie i objęła. Usilnie próbowałam powstrzymać morze łez, ale nic z tego. Caroline pociągnęła mnie na swoje łóżko, i wtuliłam się w nią. Mocno zamknęłam powieki, pragnąc odizolować się od tego, co się wokół mnie działo. 



Nie wiem co bardziej bolało: świadomość, że chłopak mówił, że mnie kocha, a potem całuje się z Lucy. Czy... że coś czuję do Harry'ego. Nie, NIE! To nigdy nie miało prawa się zdarzyć, a my nigdy nie będziemy razem.



- Co się stało, skarbie?



- Ja... zauważyłam Lucasa... i on... on... - łkałam



- Co z nim? - zapytałam



- On całował się z Lucy.



- Z tą Lucy?



- We własnej osobie.



- A co z Harry'm? - magiczne pytanie.



- Nie wiem... - mój głos przeszedł w pisk.



- Angie, między wami coś zaiskrzyło - to widać gołym okiem. Świetna z Was para...



- Tak jak ty i Zayn - przerwałam jej.



- Może i tak, ale nie zmieniaj tematu. Musisz podjąć decyzję, kogo wybierasz: Harry'ego czy Lucasa. Ja osobiście lubię Lucasa - zrobiła niewinne oczka - ale to zdecydowanie Harry jest Twoją drugą połówką.

Wzięłam wdech, żeby się uspokoić. Wytarłam twarz i zsunęłam buty.


- Ja już podjęłam decyzję.



- Jaką? - poderwała się Caro



- Jeśli tylko mnie przeprosi, wybaczę mu.



- Naprawdę? Mogę napisać Zaynowi, prawda? On się Harry'emu nie wygada...



- Miałam na myśli Lucasa.



-Och.



- Co za "och" ?



- Nie, nic... Wydawało mi się, że mówisz o Harry'm.

Złapałam ją za rękę i zamknęłam na chwilę oczy.


- Harry to wspaniały chłopak... mało powiedziane. Jest słodki, kochany i uwielbiam spędzać z nim czas, ale...



- Ale?! - zakpiła Caro.



- Nie mogę z nim być.



- Dlaczego?



- Nie chce być kolejną przelotną znajomością, o której zapomni, jak ją przeleci.

Puknęła mnie w czoło, a potem siebie.


- Nie mówisz na serio, prawda?



- Całkiem serio.



- Angie... kochasz go?



- Tak - odpowiedziałam bez wahania.




*w tym samym czasie*




- Dlaczego tak zrobiła?



- A skąd mam wiedzieć? Zobaczyła tego kutasa i bańka pękła.

Chodziłem w tę i z powrotem po pokoju.


- Co dokładnie zobaczyła?

Usiadłem na łóżku, ale zaraz znowu się poderwałem.


- Lucy całowała się z nim.



- Twoja Lucy? - zapytał Zayn.

Przystanąłem i obrzuciłem go wściekłym spojrzeniem.


- Jeszcze raz nazwiesz ją "moją" a Cię jebnę.



Zayn uniósł dłonie w geście pojednania. Przejechałam ręką po twarzy i przysiadłem się.



- Przepraszam. Jestem strasznie rozdarty, nie wiem co mam w ogóle o tym myśleć. Najpierw się ze mną całuje, a później rzuca. Naprawdę nie wiem - oparłem podbródek na ręce i wpatrywałem się w czubki butów.



- Nic, się nie martw, taka natura kobieca - poklepał mnie po ramieniu.



- Akurat Ty takich problemów nie miałeś.



- Tak się składa, że mi pomogłeś.



- Samemu sobie nie potrafię pomóc - prychnąłem.



- Hazz, czy Ty coś czujesz do Angel?



- Coś - mruknąłem.



- Co? - dopytywał się Zayn.



- Już Ty dobrze wiesz co - spojrzałem  na niego.

Uśmiechnął się od ucha do ucha, ale zaraz spochmurniał.


- Ale przez umowę nie możesz z nią być, mam rację?



- Nie wiem, kogo bardziej nienawidzę. Moich rodziców za to, że ją zawarli z Riverami, czy samą Lucy za to, że się urodziła.

Zayn parsknął śmiechem, a ja warknąłem:


- Zamknij japę - ale zaraz dodałem - Muszę się przespać. W przeciwnym razie wylądujesz w szpitalu.


Przeszedłem na moje łóżko i opatuliłem się kołdrą aż po same uszy.

 Miałem tak nabitą głowę, że nie mogłem zasnąć. Łapałem tylko parominutowe drzemki, ale śnił mi się w kółko ten sam koszmar. Z Lucy w roli głównej.





                                                                        ***





Przekręcałam się z boku na bok przez całą noc. Raz widziałam Harry'ego, a potem znowu Lucasa. Koniec, kropka. Decyzja została podjęta. Klamka zapadła. O czym ja w ogóle pieprzę?!

Ledwo zamknęłam oczy, usłyszałam pukanie do drzwi. Wkurzona otworzyłam je - za nimi stał... Lucas. Zatrzasnęłam je z powrotem i podbiegłam do lustra. Przejechałam parę razy szczotką po włosach i poprawiłam piżamę (spodenki i T-shirt). Na powrót otworzyłam drzwi lekko zaskoczonemu Lucasowi.


- Hej - uśmiechnęłam się.



- Mogę wejść?

Zerknęłam na Caro. Wciąż spała.


- Pewnie - odsunęłam się i wpuściłam go - Po co przyszedłeś?



- Chciałem wyjaśnić z Tobą pewne nieporozumienie.



- Słucham dalej.



- Wiem, że widziałaś mnie wczoraj wieczorem.



- Tak.



- Chciałem Cię za to przeprosić. Ja wiem, jak to wyglądało...



- Jakbyście się całowali - wtrąciłam



- Bo tak było, ale nie do końca. To Lucy mnie pocałowała, ja byłem po prostu zaskoczony, dlatego nie zareagowałem.

Spojrzałam mu w oczy i zapytałam:


- Między Wami coś zaszło?



- Nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.

Podszedł bliżej i powiedział:


- Angie, kocham Cię i nigdy bym Cię nie zdradził. Nigdy.

Zaczynałam mieć poważne wyrzuty sumienia, ale próbowałam je zagłuszyć. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w usta.


- Ufam Ci - wcale nie.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę gadając o pierdołach. Potem wstała Caro i z piskiem kazała Lucasowi wyjść. Ze śmiechem pożegnałam Lukę, umawiając się na wieczór. To wyjście planowaliśmy już przed wyjazdem, bo czytaliśmy dużo o tym miejscu i chcieliśmy zobaczyć na własne oczy. Dyskoteka w rybie - to dopiero coś!

Całe popołudnie spędziłam z gołąbkami w pokoju hotelowym, ale przejdźmy do... interesującej części dnia.


Idąc za rękę z Lucasem, widziałam jak Harry z niechęcią trzyma Lucy. 


Szczerze mówiąc jego widok trochę zbił mnie z tropu, ale nie chciałam dać po sobie niczego poznać. Luka mówił coś do mnie, ale nie słuchałam go. Myślałam o tym, jak Harry bawił się moimi włosami, jak całujemy się... a potem jak zostawiam go: jak ostatni szmata. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Hazzy.



- Już jesteśmy.

Próbował puścił Lucy, ale ta ścisnęła go mocniej.


- No to się zabawimy - odezwała się , ciągnąć Stylesa za sobą. Weszliśmy do środka

- uderzył mnie zapach papierosów i alkoholu. Koledzy Lucasa zaprowadzili nas, by zamówić piwo i mocniejsze drinki. Nie chciałam nic pić, ale Lucas mnie namówił. Wzięłam pierwszy drink, drugi i jeszcze kolejny. Stwierdziłam, że tyle wystarczy, bo już szumiało mi w głowie, a chciałam być świadoma tego, co robię.
Nagle Lucas gdzieś mi zniknął. Rozglądałam się w poszukiwaniu mojego chłopaka, ale kiedy go zobaczyłam... tańczył z Lucy. Tyle że to był dość intymny taniec. Do oczu nabiegły mi łzy, nie wiem dlaczego. W końcu może czuję coś do niego. Chcąc zapomnieć o tym podeszłam do baru. Zauważyłam, że zaraz obok siedzi Harry. Szybko zrobiłam listę "za" i "przeciw" , podobnie jak wtedy w autokarze.

Westchnęłam i usiadłam obok niego.


_________________________________________________
HEJO mam nadzieje że rozdział wam się spodoba jeśli chcecie się dowiedzieć kiedy następny rozdział piszcie na moim ask'u (możecie anonimowo) http://ask.fm/Kinkilek dlatego że tam mi będzie lepiej odpisywać na wasze pytania


Ja spróbuje wam jak najszybciej odpisać

Przypominamy też o naszym FanPage

11 paź 2013

Rozdział 23

- Powiedz mi.

- Nie.

- Gdzie idziemy?

- Tajemnica.

Tupnęłam nogą i założyłam ręce. Wywrócił oczami i pocałował mnie w policzek.

- Nie mogę powiedzieć.

- Nie lubię niespodzianek.

- Dlaczego?

- Zawsze były... średnio przyjemne.

Stanął naprzeciwko mnie, złapał za ręce i powiedział:

- Obiecuję, że wszystkie niespodzianki z mojej strony będą miłe.

Uśmiechnęłam się, stanęłam na palcach, wyszeptałam "dziękuję" i pocałowałam go w usta. Dobrze, że przez chwilę byliśmy sami, nie lubię publicznie okazywać uczuć. Reszta grupy poszła po coś do jedzenia. Burczało mi w brzuchu tak głośno, że Harry na pewno też to usłyszał. Gdyby ktoś zapytał mnie w tamtym momencie gdzie jest mój chłopak, odpowiedziałabym że stoi obok mnie. Bo tak się właśnie czułam - jakby Harry był moim chłopakiem. Lucas?
Jaki Lucas?
Kiedy gołąbki wróciły, zapytałam:

- Cały sklep wykupiliście? - Zayn trzymał trzy torby, a Caro jedną. I wszystko wypełnione po brzegi.
Dodajcie do tego zakupy z centrum handlowego, zapewne wyglądaliśmy jak wielbłądy. Harry wyszedł, ku mojemu przerażeniu, na jezdnię.

- Harry, co ty wyprawiasz! - wrzasnęłam.

On gwizdnął,a ja wybałuszyłam oczy. Obok niego zajechała taksówka, i odetchnęłam z ulgą. Upchaliśmy torby do bagażnika i wcisnęliśmy się z tyłu. Nikt nie chciał siedzieć sam z przodu. Zayn podał kierowcy adres hotelu.

- Już wracamy? - Caro zrobiła smutną minę do Zayna. Cmoknął ją w czoło i pokręcił głową. Taksówka dojechała pod wejście, ale chłopcy nie wchodzili do środka. Wręczyli torby pracownikowi. Całkiem się już ściemniło, ale wcześniej tego nie zauważyłam.

- Ej Angie, popatrz! - zawołała Caro.

Na samej górze ronda, które widzieliśmy z okna, palił się ogień.

- Harry, wiesz do czego ten ogień?

- Zaraz zobaczycie.

Przeszliśmy śliczną aleją fontann. Nagle usłyszałam muzykę, spojrzałam na Caro. Ona na Zayna, a ja na Harry'ego. Wielka fontanna na końcu była włączona. Podświetlono ją kilkoma kolorami świateł, a woda ruszała się w rytm muzyki. Usiedliśmy na kamiennych schodkach i podziwialiśmy pokaz. Kiedy dobiegł końca, zaczęliśmy klaskać. Nagle włączyła się kolejna piosenka - nie mogłam uwierzyć - Skyscraper. Zdjęłam kapelusz i wtuliłam się w bok Harry'ego.

- Czekaj, czy to nie Twoja ulubiona piosenka?

- Skąd wiesz? - puknęłam go w ramię. Wzruszył ramionami i zaczął kręcić kółka na mojej dłoni. Cichutko nuciłam pod nosem, tylko do Harry'ego.
"You can take everything I have
You can break everything I am
Like I'm made of glass
Like I'm made of paper
Go on and try to tear me down
I will be rising from the ground
Like a skyscraper!
Like a skyscraper!"

- Ślicznie śpiewasz - wymruczał mi do ucha.

- Cii, nie psuj chwili - zamknęłam mi usta pocałunkiem. Uśmiechnął się i odwzajemnił go. Zayn delikatnie popukał nas w ramiona.

- Wybaczcie że przeszkadzam. Chciałem tylko powiedzieć, że idziemy już do hotelu. Caroline jest zmęczona - uśmiechnął się.

- Która jest godzina? - zapytałam, wyjmując telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. - O mój Boże, jest wpół do dwunastej! Pan Carlos nas zabije! - wykrzyknęłam, ciągnąc Harry'ego za rękę. On się nawet nie ruszył, uśmiechał się tylko i delikatnie przyciągnął mnie do siebie. Nie spodziewając się tego, upadłam na jego kolana, a Zayn dyskretnie się wycofał.
Spojrzałam zdziwiona na Harry'ego.

- Pogięło Cię? Nie wypuszczą nas z pokoju do końca wycieczki!

- Nie mam nic przeciwko... - odparł.
Wywróciłam oczami i chciałam wstać, ale nie pozwolił mi. Przysunął usta do mojego ucha i wymruczał:

- Nic się nie martw, mamy pozwolenie pana Carlosa.

- Ale jak... - zaczęłam.

- Cii, nie psuj chwili - powtórzył moje słowa i objął mnie mocniej ramionami. Piosenka się skończyła, a my nawet nie drgnęliśmy.

- Chodź, podejdziemy bliżej - odezwał się w pewnym momencie. Zsunęłam się, poczekałam aż wstanie i trzymając się za ręce, podeszliśmy bliżej. Nagle ktoś przeszedł niedaleko, i przez chwilę widziałam jego twarz. Spojrzałam przestraszona na Harry'ego i zapytałam:

- To był Lucas?

- Ale gdzie? - zapytał, nie przestając bawić się moimi włosami.

- Tam - zaciągnęłam go w kierunku oddalającego się mężczyzny.

Nie patrzcie na napis na gifie 
- Nigdzie go nie widzę... musiało Ci się przewidzieć... - urwał, gdy pośród tłumu dojrzał blond loki. Ja natomiast czarną czuprynę stojącą tuż obok. Lucy i Lucas stali przed nami, trzymając się za ręce. Po chwili River przysunęła się do Lucasa i złożyła na jego ustach czuły pocałunek. Z niesmakiem spojrzałam na Harry'ego. Wpatrywał się ze mnie, przygryzając wargę. Chwila, co ja właściwie wyprawiam?! Spędzam całe popołudnie w towarzystwie Harry'ego, więc mój chłopak znalazł sobie inną... towarzyszkę. Pod powiekami zaczęły zbierać mi się łzy. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale potrząsnęłam głową i powoli wyswobodziłam dłoń z ręki Harry'ego. On nieustannie przyglądał mi się współczującym wzrokiem. Kiedy zrobiłam parę kroków w tył, odwróciłam się i rzuciłam biegiem przed siebie. Uciekałam... albo przed Harry'm, albo samą sobą. Łzy wytworzyły mokre ścieżki na moim policzkach, a w głowie nieustannie przekładały mi się obrazki mnie i Harry'ego... a także Lucasa całującego się z NIĄ. Podbiegłam do jednej z ostatnich fontann. Łapczywie wciągając powietrze, usiadłam na posadce i skuliłam się. Nie mogłam przestać płakać, rozmywając precyzyjnie nałożony makijaż. Pieprzyć makijaż. Miałam ważniejsze zmartwienia na głowie.




*Perspektywa Harry'ego*


Zerwałem się tuż za Angel, ale przez tłum turystów szybko straciłem ją z oczu. Zdezorientowany rozglądałem się, szukając jej. Jest! Szybkim krokiem doszedłem do fontanny, na której siedziała. Usiadłem obok niej, zastanawiając się, jak mam się zachować. To jest drugi raz, kiedy widzę ją płaczącą. A za każdym razem ten widok boli mnie bardziej. Wyciągnąłem ramiona i przytuliłem ją. O dziwo, nie protestowała.

- Nie płacz, aniołku. Nie płacz. -szeptałem raz po raz jak mantrę. Po paru minutach jej szloch przeszedł w ciche łkanie. Wyciągnąłem z plecaka chusteczkę i uniosłem jej podbródek. Spojrzała takim smutnym wzrokiem, że aż serce się krajało. Wytarłem jej twarz z makijażu, niczym wtedy w kawiarni z czekolady. Posłała mi smutny uśmiech, który odwzajemniłem.

- Odprowadzić Cię do pokoju?

Przytaknęła niepewnie głową. Wstaliśmy i ruszyliśmy do hotelu. Nie chciałam zadawać idiotycznych pytań "Jak się czujesz?". Jej nastrój był aż nadto wyczuwalny. W milczeniu weszliśmy do hotelu, następnie do windy. Wcisnąłem guzik jej piętra i zerknąłem na nią. Wpatrywała się przed siebie obojętnym wzrokiem. Miałem okropną ochotę przytulić ją i nigdy nie wypuścić z ramion.
Ale nie mogłem.
Doszliśmy do drzwi jej pokoju. Stanąłem za nią, wyczekując czegokolwiek. Angel odwróciła się, i nie patrząc mi w twarz, cichutko powiedziała:

- Dziękuję Ci za dzisiejsze popołudnie, świetnie się bawiłam. Za prezenty również.

- Nie ma sprawy.

- Ale zarówno ja jak i Ty wiemy o tym, że to co pomiędzy nami zaszło nie ma żadnego znaczenia. Nie pasujemy do siebie, poza tym jesteśmy w związkach. Udanych związkach. Nigdy nie będziemy mogli być razem - wyszeptała i zamknęła drzwi. Oniemiałem, wpatrując się w te drzwi, za którymi zniknęła. W końcu ruszyłem się. Przeszedłem parę kroków i uderzyłem pięścią w ścianę. "Nigdy nie będziemy mogli być razem" - zabolało.
Jak cholera.



___________________________________________________________

HEJ HEJ HEJ
Co tam u was. Mam nadzieje że rozdział wam się podoba
Dziękujemy za miłe komentarze to dla nas ważne a jeśli możecie to powiedzcie o naszym opowiadaniu innym

8 paź 2013

Rozdział 22

PRZECZYTAJ OPIS WAŻNE 


Przez chwilę szliśmy w milczeniu, podziwiając widoki i ciesząc się piękną pogodą. Co jakiś czas ręka moja i Harry'ego ocierała się, ale udawałam, że tego nie zauważam.

- Boże, ale tu pięknie! - wykrzyknęła Caroline.


- To Ty jesteś piękna, miasto jest tylko tłem - odpowiedział Zayn, zarabiając buziaka. Uśmiechnęłam się, kiedy to usłyszałam. Kolejne metry, kolejne dotknięcie dłoni. Harry wysunął jeden palec, zrobiłam to samo. Nasze ręce zatrzymały się, po czym złączyły w czułym uścisku. Podniosłam wzrok na jego twarz. Harry również spojrzał na mnie, unosząc brwi w pytaniu "Czy mogę?". Ledwo zauważalnie kiwnęłam głową. Uśmiechnęliśmy się do siebie i szliśmy dalej.


                                                                            ***


- Naprawdę nie musisz mi nic kupować.

- Ale chcę.

Zamknęłam oczy. Harry czasami potrafi być bardzo upierdliwy.

- Ok. Ale tylko tą jedną sukienkę i nic więcej.

- Dobrze - po czym ciszej, ale tak, żebym go usłyszała - tylko tą jedną rzecz w tym rzędzie.
Zmrużyłam oczy i groźnie na niego spojrzałam.

- No co,nic nie mówiłem - zaśmiał się, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do następnego rzędu.
Jak to ja, podbiegłam do jednej z półek i zawołałam do Caro:

- Zobacz jakie śliczne!
- O jezuśku,cudne!

Kiedy my zachwycaliśmy się srebrnymi sandałkami na obcasiku, chłopcy stali za nami i śmiali się do rozpuku.

- Czekaj, przymierzę -usiadłam dna pufie, zdjęłam jednego kozaczka i wsunęłam stopę w sandałka. Zrobiłam parę kroków, nie wychodząc z podziwu. W końcu zmieniłam na mojego buta i poszukałam ceny.

- 199 euro! Drożej się już nie dało?

Musiałam się pogodzić, że sobie ich nie kupię. No cóż, tak już bywa.

Do sukienki (która była absolutnym arcydziełem) dostałam także naszyjnik i bransoletkę.

- Dziękuje, kochany jesteś - powiedziałam Harry'emu, kiedy już zapłacił. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.

- No ja myślę.

- Głodny jestem, a wy? - rzucił Zayn.

Wszyscy przytaknęliśmy, więc Harry zaprowadził nas na drugie piętro.

- Lody czekoladowe? - pokiwaliśmy, więc złożył zamówienie - Quatro helados de chocolate, por favor.
Zajęliśmy stolik, ja naprzeciwko Harry'ego, a gołąbki naprzeciwko siebie.
Lodami to się chyba nie za szczególnie najemy - zauważyłam, kiedy kelnerka przyniosła nam ogromne pucharki wypełnione po brzegi.

- Ale za to jest z tego niezła zabawa - odpowiedział Harry.

-Co masz na myśli? - zapytałam, podążając za jego wzrokiem. Caro miała wysmarowane lodami całe usta, natomiast Zayn nos. Ale wojna jeszcze się nie skończyła. Popatrzyłam na nich  chwilę, nabrałam czubatą łyżkę i robiąc z niej katapultę, wycelowałam w Harry'ego. Czekoladowa bomba wylądowała dokładnie na środku jego czoła. Wybuchnęłam śmiechem, na co zrobił kwaśną minę. Caro pogratulowała mi świetnego cela, a Zayn przybił ze mną piątkę. Wtedy Harry wykorzystał chwilę i usiłował wepchnąć mi swoją łyżkę z lodami do ust. Kręciłam głową, nie dając mu tej satysfakcji, w efekcie czego miałam całą twarz w czekoladzie.

- Osz ty mendo! - krzyknęłam

- Masz za swoje! - odpowiedział, wsadzając mi łyżkę do  ucha.

Przeszłam do ataku, przykładając mu łyżkę do nosa.

- Proszę, teraz będziesz mieć czekoladowe gluty! - zaśmiałam się.
Dobrze myślałam sądząc, że nie najemy się tymi lodami. Większa część była na twarzach i bluzkach, reszta na stole i podłodze wokół nas. Posłaliśmy kelnerce przepraszające spojrzenia, a Harry poszedł z nią pogadać.

- Dobra Zayn, ja idę się umyć. A Ty? - Caro puściła do niego oczko.

Zayn poderwał się z miejsca, o mało co nie wywracając stolika. Zawołał jeszcze do mnie:

- Niedługo wracamy!

Uniosłam kciuka do góry, patrząc na nich ze śmiechem.

- Gdzie gołąbki? - zapytał Harry, siadając obok mnie.

- Poszli się umyć. Hej,ja też ich tak nazywam! - On tylko się uśmiechnął.

- Poczekaj, chyba się ubrudziłaś - powiedział, sięgając po serwetkę. Delikatnymi ruchami zaczął wycierać czekoladę z mojego czoła, policzków... Pod wpływem jego dotyku przechodziły mnie ciarki. Kiedy doszedł do oczu, zamknęłam powieki. Poczułam jego ciepły oddech, kiedy przysunął się bliżej. Oparł czoło o moje, nasze nosy się stykały. Otworzyłam oczy, mając dosłownie o centymetr jego cudowne źrenice. Mój oddech przyspieszył, jego także. Mogłabym godzinami wpatrywać się w oczy Harry'ego. Miały taką głęboką zieleń... momentami wydawały się być niebieskie, co dodawało im jeszcze więcej uroku. Jego usta były strasznie blisko moich...

- Pocałuj mnie - wyszeptałam

Dwa razy nie trzeba było Harry'ego prosić. Najpierw, ledwo wyczuwalnie, musnął moje usta. Potem, coraz bardziej i bardziej, nasz pocałunek stawał się intensywniejszy. Po chwili poczułam jego język na moich wargach. Rozchyliłam usta i nasze języki złączyły się. Jego ręce błądziły po naszych plecach, natomiast ja owijałam sobie loczki wokół palców. Harry całował nieziemsko, stanowczo ale jednak wciąż zmysłowo. Nigdy nikt TAK mnie nie całował. Wszystko wokoło jakby się zatrzymało i istnielibyśmy tylko we dwoje. Czas także się zatrzymał. Kiedy pocałunek się skończył, powolutku odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałam na Harry'ego, przygryzając wargę. Patrzył na mnie z przechyloną głową i szerokim uśmiechem na ustach.

- Łał -wyszeptałam.

-Tak, to było coś.

- Umyci. A Wy? - zawołała Caro, ale umilkła, kiedy podeszła bliżej.

- Co? Mam coś na twarzy? - zapytał żartobliwie Harry.

- Noo... w sumie to tak.

Przyjrzałam się twarzy Harry'ego. O szlag, miał całe usta wokoło wysmarowane moją szminką. Zerknęłam na gołąbki, przyglądające się nam z głupkowatymi uśmiechami. Harry chyba się domyślił, co zauważyli.

- To teraz ja się umyję - Harry wstał i poszedł do łazienki.

Śmiejąc się pod nosem, wyciągnęłam lusterko, wytarłam resztę czekolady i ponownie przeciągnęłam po ustach szminką. Zayn i Caro usiedli po moich bokach, dźgając mnie palcami.

- Mów. Mów. Mów. Mów. - powtarzali

- Ale co?

- Jesteście razem? - rzuciła Caro.

- Hmm... chyba nie.

- Nie? - zdziwił się Zayn. - Ale całowaliście się?

- No tak.

- Ok, nie ogarniam.

- No... Harry jest z Lucy, a ja jestem z Lucasem. To był tylko pocałunek.

- Tylko pocałunek? - powtórzyła Caro.

Okej, to nie był tylko pocałunek. W rzeczywistości kiedy widziałam Harry'ego miałam motyle w brzuchu. A kiedy się z nim całowałam, byłam motylem.

- Słuchajcie, nie wiem co Wam odpowiedzieć. Owszem, całowaliśmy się i było bo-sko, ale nie możey być razem.

- A to czemu? - zapytał Zayn.

Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo akurat podszedł do nas Harry. Wziął mnie za rękę, na co nie zaprotestowałam. Powiedział, patrząc porozumiewawczo na Zayna, że zabierają nas w wyjątkowe miejsce. Bardziej wyjątkowe niż ten pocałunek? Nie wierzę.



____________________________________________________________


HEJ HEJ Jak wam się podoba rozdział i pocałunek Angel i Harry'ego??

4 paź 2013

Rozdział 21

Zastanawiacie się pewnie, czy to oznacza że go kocham. Nie potrafię odpowiedzieć. Słowo "kocham" ma dla mnie dużą wartość i nie szastam nim na lewo i prawo. Jeśli nie jestem pewna co do swoich uczuć, wolę poczekać z miłosnymi deklaracjami. Być może dlatego Lucas nie usłyszał tego ode mnie. Ale wracając.
Harry nie jest taki, za jakiego wszyscy go uważają. Może on nie chce być za takiego uważany. Nieświadomie wpatrywałam się w niego, dedukując. Przy nas wydaje się być prawdziwy. Tylko po co ten podział - udawany Harry i prawdziwy Harry.

- Nad czym tak dumasz?

- Wiesz, przyszło mi coś do głowy... - spuściłam wzrok - przytulisz mnie?

- Co Cię?

- Wiem, to głupie, ale czy mógłbyś mnie przytulić?
Szybko wyciągnął do mnie ramiona i przyciągnął siebie. Nie wiem dlaczego go o to poprosiłam. Może potrzebowałam odrobiny ciepła, a on po prostu był obok. Może chciałam, żeby Harry mnie przytulił. Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi, wdychając jego cudowny zapach.

- Ładnie pachniesz.

Zaśmiał się w moje włosy. Jego dłonie były dość nisko, ale nie żeby mi to przeszkadzało. Przytuliłam się jeszcze mocniej, zamykając oczy. Chciałam, żeby ten moment nigdy się nie kończył. I żeby na zawsze go pamiętać. Zakochane gołąbki tym razem nam nie przeszkadzały. I dobrze, bo mogłabym im połamać skrzydełka.



                                                                            ***



Moment odrobinkę się przedłużył. Teraz wyglądało to tak, że ja byłam odwrócona w stronę okna, a Harry przytulał mnie od tyłu, opierając się o fotel. W uszach mieliśmy po słuchawce, słuchając najpierw mojej, a następnie jego playlisty. Było mi jak w niebie.

- Nie jest Ci niewygodnie?

- Przestań o to pytać - wymruczał mi do ucha - jest idealnie.

Uśmiechnęliśmy się. Po widoku doszliśmy do wniosku, że jesteśmy blisko celu. Caroline i Zayn od paru godzin słodko spali. Zazdroszczę - u mnie nie było mowy o śnie, jeśli Styles mnie dotykał. Za bardzo mnie to dekoncentrowało.

- Pobudka,uczniowie! - zahuczał pan Carlos.

Niechętnie odsunęliśmy się, budząc śpiochów z tyłu.

- Za chwilę będziemy na miejscu, więc proszę Was o spokojne opuszczenie autokaru - autokar się zatrzymał, drzwi otworzyły się - oraz zachowanie kultury osobistej w hotelu - do mruczał, kiedy fala młodzieży wpadła do hotelu, szukając toalet. Zostaliśmy my, Caro i oczywiście Zayn. Niczym w ustalonym harmonogramie chłopcy stanęli na chodniku, wyciągając do nas dłonie do pomocy przy schodzeniu. Uśmiechnęłyśmy się, całując ich w policzki. Lucas nigdy by czegoś takiego nie zrobił.
Dostaliśmy dwuosobowe pokoje, więc oczywiste z kim zamieszkałam ja.

- Dwa tygodnie w Barcelonie! Czy Ty to sobie wyobrażasz? - zawołałam, odsuwając zasłonki i podziwiając widok. Chłopcy załatwili nam najlepszy pokój. Shine złapała mnie za rękę, stając obok.

- Nadal to do mnie nie dociera.

Rozkoszowaliśmy się chwilą. Ogromny ruch panujący na rondzie, które widzieliśmy, a za nimi dwa rzędy małych fontann. Fajnie byłoby pójść tam z Lucasem... albo Harry'm. Nagle ktoś zapukał i w drzwiach pojawiła się głowa kolegi Luki.

- Hej laski, za godzinę zbiórka na dole.

- Dzięki - zaczął się wycofywać, ale zawołałam go - Ej! Paul, tak? - przytaknął - Nie wiesz gdzie jest Lucas?

- Tak się składa, że wiem.

- No więc?

- W pokoju Lucy - zachichotał - współczuje - i zamknął drzwi.

Ręce mi opadły. Nie dość, że spędził kilkugodzinną podróż w jej towarzystwie, to teraz też ma mnie w dupie.

- Angie, w porządku?

- Jasne, że tak. Jesteśmy razem w pięknym mieście i nic tego nie zepsuje.

Ha, ha, ha. Bardzo się pomyliłam.






                                                                             ***



Obie założyłyśmy krótkie spodenki, luźne koszulki. Pogoda nie do porównania z tą u nas w Anglii. Ale nie mieliśmy za dużo takich letnich ciuchów - błąd. Śmieszne, bo dopiero co marzliśmy w kurtach, a w Hiszpanii jest ok. 35°C. Kocham ten kraj! Postanowiliśmy trochę mocniej się umalować, czemu nie. Rozpuściłam włosy, zakładając na nie czarny kapelusz.

Gorzej z butami, bo miałam tylko kozaczki. No trudno. Caro zdecydowała się na dwa luźne kucyki.

- A dla kogo się tak szykujesz?

- Dla Harry'ego.

- Really?

- Przecież to mój chłopak.

- Harry?!

- Nie, Lucas.

Malowałam się dalej, zastanawiając się co ma do tego Harry.

- Ale powiedziałaś, że się stroisz dla Harry'ego.

- Nie, powiedziałam dla Lucasa.

Caro nachyliła się, spojrzała w oczy i powiedziała:

- Harry.

Zatkałam twarz rękami i spojrzałam na nią przez palce.

- Ale wpadka.

Wzięłyśmy torby i zeszliśmy na dół. Pan Carlos stanął na środku i ogłosił:

- Droga młodzieży, każdy z Was dostanie plan miasta oraz nieograniczoną kartę na metro i pociąg. Macie wolną rękę do 22.00. O dziesiątej macie się u mnie zameldować, w przeciwnym razie... - zawiesił głos - będzie z Wami źle. Jesteśmy w stałym kontakcie, i życzę miłego zwiedzania Barcelona! Aha, macie się połączyć w grupy minimum dwuosobowe, obowiązkowo!
Odebrałyśmy nasz zestawik i stanęłyśmy z boku.

- Caro, widzisz gdzieś Lucasa?

- Niestety...

- Gdzie?

- Tam - wskazała mi kierunek. Spojrzałam tam. Owszem, stał tam Lucas ze swoimi kumplami. A pod rękę trzymała go River z całą swoją świtą za plecami. Mrugnęłam kilka razy, upewniając się czy dobrze widzę.

- Nie, spoko, woli ją ode mnie.

- Ale padalec.

- Padalcowaty padalec.

Humor trochę mi się popsuł. No dobra, może bardziej niż trochę. No bo kto chciałby oglądać chłopaka ze swoim największym wrogiem?

- Cześć, skarbie - powiedział Zayn, soczyście całując Caro w usta.

- Cześć, przystojniaku.

Wywróciłam oczami. Okej, byłam zazdrosna.

- Cześć, Angel.

- Hejka.

- Harry'ego jeszcze nie ma?

-A miał być? - przygryzłam wargę.

- Już jest - zerknęłam tam gdzie on. Z windy wysiadał Harry. Wyglądał... sexi. Jasna koszula rozpięta do połowy, śmieszny kapelusz (tak jak ja!), dżinsy i białe trampki. A w myślach jedno zdanie "Nie lamp się!" Udawałam, że nie widzę jak lustruje mnie wzrokiem.

- To gdzie idziemy? - zapytałam

- Gran Via 2 - odpowiedział Styles

- A co to?

- Centrum handlowe.

- Może być.

Wyszliśmy z hotelu, a Harry prowadził. Podejrzewałam, że już wcześniej się do tego przygotował. A ja niestety nie. Nigdy nie sądziłam, że będę spacerować z Harrym Stylesem po Barcelonie. Szliśmy przodem, a za nami zakochane gołąbki. Był lekki wiaterek, przez co fajnie rozwiewał mi włosy. W pewnym momencie zawiał silniej, zdmuchując mi kapelusz z głowy. Harry złapał go w locie i chciał mi go oddać, ale zaraz go zabrał.

- Ej, oddaj mi kapelusz!

Ściągnął swoje nakrycie z głowy, założył mi je, a mój kochany kapelusz wylądował na jego loczkach.

- Proszę - uśmiechnął się słodko.

_____________________________________________________________


Hejo następny rozdział przyszedł do was wielkimi kroczkami. Mam nadzieje że wam się spodoba
Przypominamy o stronce na Fb


WITAMY NOWE CZYTELNICZKI :)


PS JEŚLI CHCECIE ZADAWAĆ PYTANIA CO DO NOWYCH ROZDZIAŁÓW PISZCIE NA MOJEGO ASKA http://ask.fm/Kinkilek

(JEŚLI MA KTOŚ TWITTERA) NA TT: @Kinkilek

Administrator