23 lut 2014

Rozdział 40

TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJE GABRYSI TOKARSKIEJ



- No, nie powiem, dobre te lody - przyznałam - Ale szczerze, wolę mango.

- Ja też, ale dziś już nie było.

- Która godzina? - spytałam się Hazzy.

- 19. Wiesz, chyba pora wracać do domu.

- Też tak sądzę - przytaknęłam smutno.

Wróciliśmy do domu, a ja od razu skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, później ubrałam się w piżamę. Spakowałam książki do szkoły, które wzięłam z domu. Ten weekend stanowczo za szybko minął.

-Kolacja już czeka - szepnął Harry do mojego ucha, a później zaczął całować mnie po szyi.

- Wyglądasz strasznie pociągająco w tej piżamie.
Zaśmiałam się i zamknęłam oczy, a Harry'ego już przy mnie nie było.
Zeszłam na dół i zjedliśmy razem kolację. Harry położył mi rękę na udzie, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Wspomnienie o oblechu, którego pomyliłam z Harry'm... i o tym, co muszę ukrywać przed nim, a w dodatku jeszcze niejednokrotnie robić. Łzy zaczęły zbierać mi się w oczach.

- ... i mam się spotkać z Zaynem - skończył Harry.

- Yyy... to fajnie.

- Nie słuchałaś mnie.

- Przepraszam, po prostu się zamyśliłam.

- Nie no, ok - powiedział i uśmiechnął się, ukazując piękne dołeczki.



                                                                  ***



Wstaliśmy rano, zjedliśmy i ruszyliśmy do szkoły. Strasznie nie lubię poniedziałków. I wtorków. I środy. W sumie to nie lubię całego tygodnia, ale tylko w weekend nie pracuje. Wtedy jestem z Harry'm.
W szkole wszystko mnie wkurzyło. Każdy nauczyciel chyba się na mnie uwziął, ponieważ na każdej lekcji zwracali mi uwagę za to, żę przeszkadzam, a szczerze mówiąc NIC nie robiłam. Na przerwie Harry podszedł do mnie i Caro.

- Jak Wam minął wieczór, Caro? - spytał Harry - Bo od tej tutaj nic nie mogę się dowiedzieć - popatrzył na mnie.
Poczułam, że robi mi się gorąco. Zaczęłam panikować. Przecież tak naprawdę żadnego wieczoru nie było! Kompletnie nie wiedziałam co zrobić.

- Jaki wieczór? - spytała Caro, po czym spojrzała na mnie.
Błagalnym wzrokiem próbowałam przekazać Caro, żeby mi pomogła. Chyba zrozumiałą, bo powiedziała:

- Aaa tak, zapomniałam! Byłyśmy tak zmęczone, że następnego dnia chodziłam jak zombie.
Odetchnęłam i bezdźwięcznie podziękowałam jej za pomoc. Zdałam sobie sprawę, że będę musiała wymyślić kolejne kłamstwo. Przecież nie mogłam jej powiedzieć
"Tak Caro, skłamałam Hazzie, bo nie mogłam się z nim spotkać, ponieważ miałam klienta na godz.19. I tak, jestem dziwką". Co to to nie. Nigdy w życiu.

- Idę do łazienki - powiedziała Caro, sugestywnie na mnie patrząc.

- O, ja też muszę - rzuciłam i poszłam za Caro.

- To spotkamy się pod klasą! - zawołał Zayn.
Harry złapał mnie nad talią i złożył pocałunek na moich ustach. Kiedy się odsunął, każdy na korytarzu się na mnie gapił. To było bardzo dziwne, no ale chyba musiałam zacząć się do tego przyzwyczajać. W końcu chodzę z najpopularniejszym chłopakiem, którego właściwie odbiłam największej suce, Lucy. Oraz pobił mnie jego "kolega". A no tak, zapomniałam. Harry i Lucas pobili się przeze mnie. Mogę się założyć, że wiele osób wiedziało o tym, ale bali się o tym komukolwiek powiedzieć. Nie dziwię się.
Weszliśmy do łazienki, a ja zaczęłam dziękować Caroline.

- Naprawdę dziękuje. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.

- Chyba byś zginęła - uśmiechnęła się - A tak naprawdę czemu tak powiedziałaś?

- Nie chciałam się wtedy z nim spotkać, źle się czułam, a w dodatku musiałam pomóc mamie.
Aż niedobrze mi się zrobiło na myśl, z jaką łatwością przyszło mi to kłamstwo.

- Ok, ale dlaczego mu tego po prostu nie powiedziałaś?

- Nie chciała go martwić. Harry potrafi być nadopiekuńczy, ale w sumie to słodkie - a po chwili dodałam - Tylko bardzo bym cię prosiła, nie mów Zaynowi o tym, że...no wiesz...

- Dobra, akurat ostatnio rzadko się z nim widuję. Moja babcia źle się czuła i musiałam się nią zająć. Zayn wyjechał do rodziny, więc nie było okazji - wzruszyła ramionami.

- Jejku, ale ulga. Myślałam, że powie Harry'emu, że wcale nie byłam u Ciebie.
- Caroline uśmiechnęła się i wyszła. Przejrzałam się w lustrze. Matko, wyglądam jak jakiś upiór.

- Kim ty w ogóle jesteś? - zapytałam swoje odbicie.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się pod klasę. Moje myśli znowu wróciły do tego tematu... tego, że muszę okłamywać Harry'ego. To się robi coraz cięższe. W sumie to nigdy nie było łatwe.
Ktoś złapał mnie za pośladki, myślałam, że to Harry. Ale kiedy ten ktoś się odezwał, szybko odskoczyłam, wzdrygając się z obrzydzenia.

- Lucas ty idioto, nie obmacuj mnie!

- Kiedyś to ci się podobało, a teraz co?
Lucas zaczął się do mnie dobierać, obmacywać mnie. Odepchnęłam go tak, że potknął się i upadł.

- Kiedyś to mnie szantażowałeś, i to dlatego.
Osoby, które to słyszały zaczęły się śmiać. Oczywiście przemilczałam to, że później byłam z nim z własnej woli. Podeszłam do Caro i powiedziałam jej, co zrobił Lucas. W tym samym czasie Harry przytulił mnie od tyłu, więc na pewno to usłyszał. Oczywiście tak było.

- Co Ci zrobił?

- Nie, nic. Nie ważne.

- Złapał Angie za tyłek - powiedziała Caroline.

- Caro! - krzyknęłam.

- No co?
Momentalnie Harry się ode mnie odsunął, i kiedy się odwróciłam, jego już nie było.

- Pięknie.
Zaczęłam biegać po całej szkole i szukać Hazzy, ale nigdzie go nie widziałam. Nagle zauważyłam, jak dość duża grupka chłopaków wychodzi z męskiej toalety.

- Ale mu przyłożył, prawie wpadł do sedesu.

- No, widziałem. Ciekawe o co poszło.

- Pewnie o tą pannę, wiesz, tą blondi.
Zatrzymałam się za rogiem, żeby zobaczyć, czy przypadkiem nie chodzi o Harry'ego i Lucasa. Oczywiście się nie myliłam. Harry wyszedł z łazienki i skierował się w drugą stronę, niż ja stałam. Lucas natomiast szedł powoli w moją stronę. Zaczęłam się wycofywać, bo nie chciałam, żęby wiedział, że cokolwiek widziałam. Weszłam do najbliższej otwartej klasy i przeczekałam, aż Grant zniknie z korytarza. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego, który mył sobie rękę w zlewie przy biurku. Stał do mnie tyłem, ale chyba była trochę zakrwawiona. Podeszłam do niego po cichu i przytuliłam go. Widać, że był zaskoczony, bo wzdrygnął się pod moim dotykiem. Odwrócił się, a ja wtuliłam się w jego tors.

- Nie rób tego nigdy więcej - szepnęłam.
Kątem oka widziałam Lucy, która stała w drzwiach i się nam przyglądała. Kiedy spojrzałam na nią, odrzuciła włosy i poszła sobie.
Ciekawe, o co chodziło jej ojcu.



***5 dni później***



Ten tydzień niemiłosiernie mi się ciągnął. Już na kolejny tydzień mieliśmy zadane mnóstwo kartkówek i klasówek. Byłam ciekawa, kiedy znajdę czas na naukę. A ten weekend znowu spędzę z Harry'm.

- Dzień doberek, Aniołku.

- Dzień dobry - powiedziałam i pocałowałam go - Co jesteś taki wesoły?

- Bo obudziłem się obok ciebie - Harry dał mi naleśniki które zrobił na śniadanie i podał mi bitą śmietanę

- Nie chce bitej śmietany

- To co chcesz - powiedział zdziwiony
Nie odpowiedziałam tylko podeszłam do lodówki i wyjęłam ketchup.

- Jak ty możesz coś takiego jeść

- Hahaha, normalnie, a jak dziewczyny mogą połykać TO COŚ

- Nie wiem, ale mogę się spytać ciebie.

- Miłe - powiedziałam, wystawiłam mu język i próbowałam się wydostać z jego uścisku. Harry udał, że się obraża i poszedł do łazienki wziąć prysznic. Po cichu poszłam do niego i słyszałam jak śpiewa, wiedziałam, że nie usłyszy jak wchodzę. Weszłam do łazienki i zabrałam jego ciuchy zostawiając czyste bokserki. Schowałam je na najwyższej półce. Po 10 min usłyszałam jak woła moje imie, haha raczej wrzeszczy

- ANGEL !!!!!!! - uśmiechnęłam się pod nosem.
Przybiegł do kuchni prawie nagi. Krople wody spływały po jego mokrych włosach.

- Słucham - powiedziałam powstrzymując się od śmiechu.

- Oddawaj ciuchy

- A co z tego będę miała? - nie odpowiedział tylko podniósł brew
Podeszłam do szafki i stanęłam na stołku wyciągnęłam rękę i wzięłam jego ubrania. Kiedy sięgałam po jego rzeczy bluzka Hazzy, którą nosiłam podniosła się i widać było moje pośladki.

- Widzę to.

- Ale ja nic nie robię.

- Nie wcale tylko patrzysz mi się na tyłek.

- Moja wina, że jest śliczny. NIE, więc się zamknij i oddaj mi rzeczy.

- A może taż bym chciała na ciebie popatrzeć - powiedziałam zwracając uwagę na jego bokserki.

- Hmm no nie wiem czy ci pozwolić.

- Foch, to ty możesz się patrzeć na mój tyłek bez mojego pozwolenia, a ja nie mogę patrzeć się na ciebie?

- Nie nie możesz - powiedział i uśmiechnął się zadziornie.

- Ach tak? - podeszłam do okna i otworzyłam je, wyjęłam rękę za okno z jego ubraniami - mówiłeś coś?

- Nie, nie, nie, proszę tylko nie to

- A może jednak? - spytałam i uśmiechnęłam się Harry zaczął powoli podchodzić do mnie

- Może pójdziemy na kompromis - wziął głęboki wdech i dokończył - ja się nie będę patrzeć na twój prześliczny tyłek, a ty będziesz robić ze mną co zechcesz - powiedział a słowo "prześliczny" powiedział troszkę ciszej, ale nie na tyle, żebym tego nie usłyszała.

- Hmm ciekawa propozycja. Pomyślmy... no dobra - powiedziałam i się uśmiechnęłam do niego, ale nie zabrałam ręki zza okna.

- No to jeśli się zgadzasz to oddaj mi rzeczy, bo zrobiło mi się troszkę zimno po tym jak otworzyłaś okno.

- To przyjdź po nie.

Harry podszedł do mnie i szybko złapał mnie w tali patrząc mi prosto w oczy.

- Miałeś wziąć swoje ubrania.

- Poczekaj...

Złapał mnie za pośladki i posadził na blacie, nawet nie wiem kiedy zamknął okno. Zaczęłam go całować po torsie. Nagim torsie. Harry zaczął ściągać mi bluzkę, ale zabroniłam mu tego. Oddałam Hazzie ciuchy i poszłam się ubrać. Usłyszałam jeszcze za sobą :

- A zimnie aaaa - powiedział a ja wybuchnęłam śmiechem.



______________________________________________________


Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, wiem nawaliłam miał być wczoraj ale miała imprezę urodzinową więc nie miałam jak dokończyć przepisywać rozdziału.


No więc tak mamy 40 rozdział (wow). Kiedy pisałam ten rozdział w ogóle nie miałam weny, ale moim zdaniem się udał.


CHCIAŁAM POZDROWIĆ MOJĄ KOLEŻANKĘ DIRECTIONER I ANGEL
WRACAJ DO ZDROWIA GABI NIECH CI SIĘ JUŻ NIC NIE ZŁAMIE


8 Komentarzy następny rozdział

8 lut 2014

Rozdział 39

*Perspektywa Hazzy*


Wstałem wcześnie rano. Angel jeszcze spała, więc stwierdziłem, że zrobię jej niespodziankę i przygotuje śniadanie. Kiedy rozmawialiśmy o wspólnym zamieszkaniu, wspomniałem że takie poranki będą codziennie. Wciąż miałem nadzieję, że jeszcze zmieni zdanie, i chciałem wykorzystać wszystkie możliwe sposoby. Po cichu zamknąłem za sobą drzwi i zszedłem na dół. Włączyłem radio w kuchni. Akurat leciała piosenka "Grenade" Bruno Marsa. Spoko głos. Zacząłem podśpiewywać uważając, żeby nie uciąć sobie palca. Następnie puścili "One Way Or Another" Blondie, tym razem tańczyłem i śpiewałem. Kiedy piosenka się skończyła, usłyszałem jakieś walenie do drzwi. Z ciszyłem radio, wytarłem ręce o ścierkę i podszedłem do drzwi. Za nimi stał... ojciec Lucy. Widać było, że jest wściekły.

- Dzień dobry, panie River - przywitałem go.

- Oj nie bądź ty już taki dla mnie miły - powiedział i wparował do mojego domu.

- Coś się stało? - spytałem, ale podejrzewałem, że wiem o co chodzi.

Wróciłem do kuchni, gdzie skierował się mój gość. Niestety, nie było mi dane dokończyć śniadanie, bo ojciec Lucy złapał mnie za ramiona i przyparł do ściany.

- Myślałeś, że ujdzie ci to na sucho? Myślałeś, że jak zerwiesz z moją córką to nie wrócę do sprawy twojego ojca? To źle myślałeś! Aha, a ty wcale lepszy nie jesteś! Taki niby grzeczny chłopiec, a tu takie zaskoczenie! Miałeś ją kurwa pilnować!
W mojej głowie pojawiło się wspomnienie... to jebane wspomnienie. Za całą siłą odepchnąłem go od siebie tak, że prawie upadł na ziemię.

- Co pan sobie wyobraża?! Włazi pan do mojego mieszkania jak do swojego i zaczyna mnie pan szantażować. Jak pan śmie?! - zacząłem prawie krzyczeć, ale zorientowałem się, że Angel jeszcze śpi, więc się ogarnąłem - Nie wrócę do Lucy. Jest pan wystarczająco kasiasty*. Może pan wynająć innego ochroniarza. I lepiej będzie, jak pan już sobie pójdzie.

- Tak, tak chyba będzie najlepiej. Ale pamiętaj, jeśli nie wrócisz do Lucy, to ty i twój ojciec będziecie skończeni. Pamiętaj o tym.
Zamknąłem drzwi i oparłem się o nie plecami. Miałem tylko nadzieję, że Angel się nie obudzi.


*Perspektywa Angel*

Obudziły mnie jakieś krzyki. Miałam deja vu. Ostatnim razem Lucy kłóciła się z Lucasem. A teraz Harry z... no właśnie, z kim? Zeszłam do dół, ale nie wchodziłam do kuchni. Siadłam sobie na schodach i zaczęłam słuchać.

- Myślałeś, że ujdzie ci to na sucho? Myślałeś, że jak zerwiesz z moją córką to nie wrócę do sprawy twojego ojca? - zaczęłam się zastanawiać, o jaką sprawę chodzi. Czy jego ojciec coś zrobił? Tak naprawdę nic nie wiedziałam o jego rodzicach. To trochę dziwne, on wie o moich chyba wszystko, a ja o jego nic.
Kiedy drzwi wejściowe trzasnęły, wstałam ze schodów i już miałam iść na górę, ale coś mi mówiło, żebym poszła do Hazzy. Weszłam do kuchni i zobaczyłam jak Harry nachyla się nad blatem. Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. Jego plecy były takie ciepłe. Pocałowałam go w nagie plecy i znowu położyłam na nich głowę. Harry zaczął się śmiać.

- Co się stało? - spytałam.

- Słyszałaś? - odpowiedział pytaniem.

- Mhm... ale nie wszystko.

- Nie martw się, wszystko będzie dobrze.

- Na pewno? Jesteś tego pewien?

- Tak. Będzie dobrze. - odwrócił się i pocałował mnie w czoło.

- Ale ty chyba nie...

- Nie. Nie martw się, nie wrócę do Lucy. Ten facet jest po prostu mściwy, tylko tyle. Nie martw się.

W jego oczach można było zauważyć wątpliwość. Uśmiechnął się ciepło, ukazując dołeczki. Przytuliłam się do niego,mocno go ściskając.

- Kocham Cię.



                                                                  ***



Ten dzień niczym nie różnił się od soboty, no może tylko pogodą. Dzisiaj świeciło słońce. Harry chciał wyjść do parku, ale ja nie byłam za. W parku będzie pewnie dużo dzieci i będzie głośno. W dodatku najbliższy park był tym, który mi się śnił. Z Harry'm i dwójką maluchów.

- Może pójdziemy... a wiesz co, zrobię ci niespodziankę. Co ty na to?

-Mam się bać?

-Nie, a czemu miałabyś?

-No, nie wiem, nie wiem...
                                                                   


                                                                    ***



- Zamknij oczy - spojrzałam na niego z pytającym wzrokiem - Zaufaj mi. Proszę.

- Ok.

Zamknęłam oczy, tak jak prosił mnie Hazza. Po chwili poczułam, jak jedną rękę kładzie mi na dole na plecach, a palce drugiej splata z moimi. Stał za mną i prowadził mnie w jakieś miejsce... chyba.

- No to idziemy.

Szliśmy z 5 minut, kiedy Harry zatrzymał mnie.


- Możesz już otworzyć oczy - szepnął mi do ucha.


Powoli zaczęłam otwierać oczy, aż w końcu ujrzałam przepiękny widok na PRAWIE CAŁY Londyn. To był chyba najładniejszy widok, jaki w życiu widziałam. To było tak cicho, nie było słychać żadnych samochodów.
Tylko szum drzew i nasze oddechy.

- I jak Ci się podoba? - spytał. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale żaden  dźwięk się z nich nie wydostał.

- Nie podoba ci się, prawda? - powiedział smutny Harry - Cholera, wiedziałem, że to spieprzę. A myślałem, że ci się spodoba - dodał, kopiąc wszystko, co stanęło mu na drodze.

- Ale... co ty wygadujesz! Harry, przecież podoba mi się. Nic nie mówiłam, bo nie wiedziałam, co powiedzieć. Tu jest PIĘKNIE. Naprawdę.

- Naprawdę? Wiesz, dlaczego Cię tu przyprowadziłem? - spojrzał na mnie, a ja jedynie pokiwałam głową, żeby kontynuował - Kiedy byłem mały, ja mama i siostra Gemma przychodziliśmy tu często. Zawsze siadałem na tej belce z Gemmą i zastanawialiśmy się, jak to jest żyć poza Londynem. Kiedy my tak rozmyślaliśmy, mama zawsze przynosiła nam lody z tej budki - wskazał palcem sprzedawcę i poprawił nerwowo włosy.

- Co się dzieje teraz z Twoją rodziną? - zapytałam - Nigdy o niej nie mówiłeś.

- Nigdy o niej nie mówiłem, bo myślałem, że to nie jest istotne.

- Jak to nieistotne? Ty wiesz wszystko o mojej rodzinie i o tym, co przeszłam. A tak w gruncie rzeczy ja nie wiem nic o tobie. Jesteś jak obcy.

- Gdybyś z każdym nieznajomym całowała się i nie tylko... - Harry urwał, uświadamiając sobie co powiedział. Spojrzał na mnie z miną zbitego pieska. - Przepraszam.

- W porządku - uśmiechnęłam się na potwierdzenie tych słów. Myślałam całkiem inaczej: to wciąż mnie dotyczy.

- Może kiedyś ci o nich opowiem. Teraz nie czas na to - powiedział i przytulił mnie od tyłu - Chcesz może... no wiesz... loda.

- Jeśli ty stawiasz - zaśmiałam się - Bo kasy z domu nie wzięłam

- Ok - odwrócił się do mnie tyłem i kazał wskoczyć na barana.

- Zwariowałeś?! Jestem za ciężka!

- Ty? Za ciężka? Słuchaj, jeżeli daję radę Cię unieść w łóżku, to teraz też dam. No, wskakuj.
Posłuchałam się go i wskoczyłam mu na plecy. Harry udał, że ugina się pod moim ciężarem.


- Uff, zdecydowanie powinnaś przejść na dietę.


- Pacan! - krzyknęłam.

- Albo zacząć uprawiać... sport - wyszczerzył się.
Przewróciłam ze śmiechem oczami.


*Chodzi o to że jest bogaty (XD)





___________________________________________________________


Hej Hej co tam u was jak tam w szkole/ferie. Jak wam się podoba rozdział pisałam go, ale nie jestem do niego przekonana.

Mam takie małe pytanie czytacie wg coś co jest pisane na Fanpage bo nie jestem co do tego przekonana. No i oczywiście jeśli macie jakieś pytania odnośnie opowiadania, bohaterów itd możecie pytać śmiało na naszym asku http://ask.fm/needyouangel


NO I OCZYWIŚCIE TERAZ WARUNEK 7 KOMENTARZY I W NASTĘPNĄ SOBOTĘ POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ 
(to będzie już 40 rozdział WOW)

Moje lub Mai komentarze się nie liczą 


POZDRAWIAM WAS KOCHANE ANGELS

1 lut 2014

Rozdział 38


-Harry? -wyjąkałam


- Jeśli chcesz, mogę być twoim Harry'm, ale pod jednym warunkiem... ty będziesz moją księżniczką.
Wzdrygnęłam się z obrzydzeniem, ale w duchu odetchnęłam z ulgą - to nie był Harry, tylko kolejny oblech.
Podeszła do mnie dziewczyna, która też była prostytutką. Spytała, czy mam zamiar wsiadać, bo ona chętnie go weźmie. Pokiwałam głową na znak, że wsiadam. Parę łez spłynęło mi po policzku, ale niepostrzeżenie otarłam je ręką. Wsiadłam i zapięłam pas. Ten mężczyzna złapał mnie za udo i powoli jeździł ręką w górę i dół. Odwróciłam głowę i zacisnęłam powieki.
Pojechaliśmy do jego domu, a później to już wiecie co tam się mogło wydarzyć. Kiedy ten facet odwiózł mnie z powrotem, miałam jeszcze trzech klientów.

 Później poczłapałam do domu, dziękując Bogu za to, że jest ciemno. Weszłam do domu. Od razu zauważyłam, że matka chyba znowu brała, bo nie była zbyt kumata. Normalnie zrobiłabym awanturę, zwłaszcza dlatego, że obiecała, że z tym skończy. Myślałam, że chociaż ona wyjdzie na prostą. Teraz nie miałam na to siły. Położyłam jej pieniądze na stoliku.

- Na rachunki. I TYLKO rachunki.
Już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam bełkot matki.

- Łał, aż tyle? Przecież to dopiero twój pierwszy dzień po powrocie.

- Były duże napiwki - mruknęłam.
Poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Nie miałam nawet siły, żeby zmyć tę tapetę z twarzy i ściągnąć z siebie te szmaty. Usłyszałam dźwięk sms-a.


Wsunęłam telefon pod poduszkę i zasnęłam.



Wstałam o dziesiątej, kompletnie nieogarnięta. Moje oczy strasznie bolały. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Włosy rozczochrane, makijaż rozmazany, oczy czerwone. Cała ja.

Jakbym tak wyszła na imprezę Halloweenową, zajęłabym pierwsze miejsce w konkursie na najstraszniejsze przebranie. Weszłam pod prysznic i zaczęłam się szorować tak, że miałam całą czerwoną skórę. Po prostu czułam się strasznie brudna, ale przecież to nic nie da, takie szorowanie. Wiedziałam o tym, a mimo to nie mogłam przestać.



                                                                       ***



Harry otworzył mi drzwi od razu i mocno przytulił.

- Ej, bo mnie udusisz! - zaśmiałam się.

- Sorry - przepuścił mnie w drzwiach - Napijesz się czegoś?

- Nie, dziękuje.
Weszłam do domu, zdjęłam kurtkę i od razu skierowałam się do salonu.

- No to co chcesz robić? - spytałam.

- Oj DUŻO...

- Czyli? - uśmiechnęłam się lekko.

- Jakiś film? - odpowiedziałam pytaniem.

- A masz coś konkretnego na myśli?

- Nie wiem jak ty, ale ja obejrzałbym "Pamiętnik" .

- Tak! Od dłuższego czasu chciałam to zobaczyć, ale jakoś to odwlekałam.

- No to świetnie - powiedział Harry i podszedł do półki z płytami. Dodam, że całkiem pokaźnej. Wyjął film i położył na stoliku.

- Ja zrobię jakieś przekąski, a ty jeśli chcesz, możesz włączyć już film.

- Nie, poczekam na ciebie.
Harry uśmiechnął się i pobiegł do kuchni. Usiadłam na kanapie i wyjęłam telefon. Zaczęłam przeglądać Twittera, ale szybko się znudziłam. Poszłam więc do kuchni: taki to już ze mnie ciekawski człowiek. Podeszłam do kuchennego blatu i usiadłam na nim. Przyglądałam się, jak Harry przyrządzał kolację. Wyglądał... nie do opisania.
Jego włosy spadały mu na czoło, więc jednym ruchem poprawił je. Przygryzłam wargę i na chwilę zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, Harry patrzył na mnie z uśmiechem. Za chwilę odłożył nóż i podszedł do mnie. Ręce miał po obu stronach mojego ciała. Znowu się uśmiechnął i zaczął się przybliżać. Myślałam, że chce mnie pocałować, ale on przysunął usta i wyszeptał:

- Ładnie wyglądasz, jak siedzisz na tym blacie, ale o wiele lepiej byłoby, gdybyś leżała.
Zaczerwieniłam się i schowałam twarz w dłoniach. Harry pocałował mnie w głowę i wrócił do obiadu. Zjedliśmy przepyszne jedzenie (Harry cudownie gotuje) i skończyliśmy oglądać film. Leżałam na kolanach Hazzy, i spojrzałam na niego. Bawił się moimi włosami, zawijając loki na palce, i patrzył się na mnie uśmiechnięty.

- Co?

- Nic - odpowiedział.

- To czemu się tak na mnie patrzysz?

- Bo cię kocham.

- Awww - pocałowałam go w usta.

Wstałam i skierowałam się do kuchni po szklankę wody. Nalałam ją sobie i już chciałam się odwrócić, ale poczułam dłonie na biodrach, a po chwili Harry zaczął mnie całować po szyi. Odchyliłam głowę, aby dać mu lepszy dostęp. Zaczął przygryzać skórę. Odłożyłam szklankę i odwróciłam się. Hazza podniósł mnie, a ja oplotłam nogi wokół jego talii.

Nie przerywając pocałunku, kierował się na górę do pokoju. Po drodze ściągnął ze mnie koszulkę.
Położył mnie na swoim łóżku i zaczął całować coraz niżej. Rozpiął mi spodnie i powoli zsuwał. Dalej już wiecie, jak to wyglądało.
Przytuliłam się do Harry'ego i udawałam, że usypiam. No w końcu było grubo po północy. Po paru minutach Harry chyba usnął, bo nie bawił się już moimi włosami. Wyplotłam się  delikatnie z jego ramion i zeszłam na dół, do salonu. Siadłam na parapecie. Miałam straszną ochotę się rozpłakać. Skuliłam się i położyłam głowę na kolanach. To dziwne uczucie, kochać się z Harry'm po tym, jak inni faceci cię wykorzystywali.
I wcale nie mówię tu o fajnym uczuciu. Okłamywanie go jest po prostu czymś okropnym. To mnie zabija od środka.
Zamknęłam oczy.

~Widziałam siebie siedzącą na ławce. Widziałam psa, który skakał jak głupi. W pewnym momencie zobaczyłam dwójkę dzieci biegnących w moją stronę. Zaczęli wołać "Mama! Mama! " Przytuliłam ich. A za nimi, z torbą w ręku szedł Harry.

- Tęskniłem, kochanie.

- Ja też tęskniłam. Nie zostawiaj mnie już nigdy więcej.
Uśmiechnął się i mnie pocałował. W pewnym momencie wpadł jakiś facet i zaczął się do mnie dobierać. Harry wraz z dziećmi odsunął się ode mnie.

- Okłamałaś mnie, powiedziałaś, że już z tym skończyłaś. Jak mogłaś... A ja ci zaufałem.
Nagle oni zniknęli, a pojawił się Lucas.

- Widzisz, co im zrobiłaś? Jeśli nie przestaniesz z tym, tak będzie wyglądało twoje życie.

- Ale ja go kocham! - krzyknęłam.

Zaczęłam płakać, aż obudziłam się.

Dotknęłam twarzy, była całą we łzach. Pobiegłam cicho na górę i weszłam do łazienki. Obmyłam twarz, ale to nie pomogło.
Nadal czułam się... BRUDNA.
Zaczęłam szorować się tak mocno i długo, aż na moim ciele pojawiły się rany.

- Co ty robisz - powiedział przerażony Harry, stojąc w drzwiach.

- Ja... tylko... ja... - nie wiedziałam, co powiedzieć.
Zaczęłam płakać, a on podszedł do mnie i przytulił.

- Już dobrze, nie płacz - powtarzał.
Wziął apteczkę i przemył rany wodą utlenioną, głębsze z nich owinął bandażem.

- Dziękuje - powiedziałam.

- Dlaczego to zrobiłaś? - spytał.

- Miałam zły sen i czułam potrzebę się umyć... nie wiem jak to wytłumaczyć... czułam się brudna.
Przecież nie skłamałam, prawda?

- Oj ty bidulko moja - przytulił mnie ponownie i pocałował w czoło - Ale dlaczego tak zareagowałaś?

- Harry, ja... ja nie wiem... - nie mogłam wykrztusić żadnego wytłumaczenia. Miałam straszne wyrzuty sumienia. Jego mina zdradzała wszystko, a oczy... oczy były przepełnione strachem, zaciekawieniem, smutkiem. Nie mogłam mu wtedy tego powiedzieć.

- Nie umiem tego wytłumaczyć... - powiedziałam płaczliwym tonem i przytuliłam się do niego. Przytrzymał mnie dłużej, potem podniósł i zaniósł do łóżka. Przykrył mnie kocem i zaczął bawić się moimi włosami.
Usnęłam wciąż pełna obaw co do przyszłości.

_______________________________________________________________________

Jak zrobiłam tak jest było ponad 5 komentarzy więc jest rozdział

NO WIĘC TERAZ 6 Komentarzy i dodaje w sobotę następny rozdział

Przypominam, że istnieje konto na asku http://ask.fm/needyouangel
wiec zapraszam

Ps co mi się zdaje, że za dużo robimy scen +18 a wy jak myślicie  

Administrator