31 maj 2014

Rozdział 52

Hejka chciała bym ten rozdział zadedykować wspaniałej Martynie, żeby się w końcu uśmiechnęła.
Bardzo mi pomogłaś i dziękuje, że mnie wczoraj broniłaś.
Kocham cię ♥♥♥
___________________________________________________________
Odchyliłam głowę do tyłu i rozkoszowałam się dotykiem ust Hazzy na szyi i dekolcie. Powinno przeszkadzać mi to, biorąc pod uwagę, że jesteśmy w miejscu publicznym. Każdy mógł wejść do łazienki i usłyszeć nas, ale prawdę mówiąc, miałam to w głębokim poważaniu.
Harry zsunął moje ramiączka od stanika i rozpiął sukienkę z tyłu. Wydało mi się śmieszne, że taki wysoki chłopak klęcząc, był niższy ode mnie. Dawało mi to pewnego rodzaju satysfakcję.

Zsunęłam z niego koszulę i przytknęłam moje usta do ciepłej szyi. Chwilę później zdjęłam także jego koszulkę. Patrząc na jego twarz, przejechałam dłońmi po mięśniach ramion i brzucha. Miałam zimne dłonie, widziałam że jego ciało zareagowało na zmianę temperatury. Wstałam i z niewielkim trudem wyswobodziłam się z sukienki. Stałam teraz w niewielkiej przestrzeni kabiny w czerwonej, koronkowej bieliźnie, a Harry wciąż klęczał na podłodze, ale nie trwało to długo.


Zerwał się na nogi i z dzikim warknięciem pchnął mnie na pomalowaną w graffiti ścianę. Wydałam ciche westchnięcie, co zachęciło go jeszcze bardziej. Zagryzł moją dolną wargę, przyciskając swoje biodra do moich. Był nieźle podniecony. Przejechał ręką po moich plecach, dopóki nie trafił na zapięcie stanika. Rozpiął go i odrzucił górną bieliznę za siebie. Chwilę później jego pocałunki były już na moich piersiach. Zagryzłam wargę i odchyliłam się odrobinę do tyłu. Harry odsunął się i nerwowymi szarpnięciami usiłował rozpiąć zapięcie paska. Roześmiałam się na ten widok.

W końcu udało mu się także rozpiąć guzik i rozporek. Zsunął spodnie i bieliznę do połowy uda, a później zsunął moje majtki. Wszedł we mnie bez żadnych ostrzeżeń, których zresztą i tak nie oczekiwałam. To był dziki seks, naprawdę. W łazience było słychać tylko nasze pojękiwania i rytmiczny odgłos moich pleców uderzających o ścianę. Ale i tak to nie bolało. Moje ręce bawiły się włosami Harry'ego, owijając sobie loki na palcach, to znowu je puszczając. Harry trzymał mnie za biodra, aby nadawać nam odpowiednie tempo. Kiedy już nam było trochę niewygodnie Harry podniósł mnie i posadził na sedesie. Coraz szybciej we mnie wchodził i coraz mocniej. Oplotłam go nogami i przycisnęłam mocniej. Kiedy czułam,że zbliżam się już do końca,złapałam go za ramiona.Ostatnio robiliśmy to tak często, normalnie jak jakieś króliki,że uznałam, że Harry nie może ciągle chodzić ze szramami po moich paznokciach na plecach i rękach. Krzyknęłam cicho, Harry doszedł chwilę później. Położył głowę na moim ramieniu. Chwilę się nie ruszaliśmy, potem Harry powoli wyszedł ze mnie, uśmiechając się pod nosem.

- Co cię tak roz...

- Angel, jesteś tu? - rozległo się pytanie Caro.
Spojrzałam ze śmiechem na Hazzę, którego zatkało. Chyba kompletnie zapomniał, że nie jesteśmy u nas w domu, tylko na imprezie.

- Tak, daj mi sekundkę, już wychodzę.

Mój głos był odrobinę zadyszany, ale liczyłam na to, że Caroline się niczego nie domyśli. Założyłam bieliznę i szybko wskoczyłam w sukienkę. Odwróciłam się plecami do Harry'ego, gestem wskazując mu, żeby zapiął suwak. Uśmiechnął się szeroko i zrobił to, przy okazji całując mnie w szyję. Przysunęłam się do niego i ledwo słyszalnie wyszeptałam:

- Wyjdź dopiero wtedy, kiedy my już wyjdziemy.
Pocałowałam go w usta i odblokowałam zamek, pilnując żeby drzwi za mną  z powrotem się zamknęły.
Caroline odwróciła się z błyszczykiem do ust w ręce i obrzuciła mnie wzrokiem.

- Od paru dobrych minut cię szukam. Coś ty tak długo tu robiła? Masz zapalenie pęcherza czy coś?
Już chciałam powiedzieć coś w deseń "Chciałam poprawić makijaż" albo "Było mi odrobinkę niedobrze" kiedy zza moich pleców Harry odezwał się:

- To moja wina. Odrobinę ją zatrzymałem.
Odwróciłam się zaskoczona, a Harry jak gdyby nic wkładał właśnie koszulę. Moje policzki zaczęły płonąć i wiedziałam, że kiedy wrócimy do domu, Harry gorzko zapłaci za to, że wywinął mi coś takiego. A moja przyjaciółka, jak gdyby nic, zapytała:

- Zdajesz sobie sprawę, że to damska łazienka, prawda?
Zakryłam twarz rękoma, mając gorącą chęć zapadnięcia się pod ziemię.

- Naprawdę? Kurcze, chyba nie te drzwi. Powinienem zacząć patrzeć na napisy.
Minął mnie leniwym krokiem, jedną ręką szczypiąc mnie w tyłek. Pisnęłam cicho, a Harry wyszedł śmiejąc się. Spojrzałam na Caroline, która patrzyła na mnie z uniesionymi brwiami, uśmiechając się. Podniosłam palec do góry.

- Błagam Cię, tylko nic nie mów.



                                                                          ***



- Jest szansa, żebyś wróciła dzisiaj na noc?

- Raczej nie - odpowiedziałam - ostatnio miałam babski wieczór z Caroline wieki temu, a mam ochotę porządnie się upić z przyjaciółką. - Harry westchnął przesadnie, a ja mówiłam dalej. - Gdzieś tak po pierwszej butelce włączymy muzykę. Po połowie drugiej będziemy tańczyć na stołach. A tak mniej więcej - udałam że się zastanawiam - bo piątej butelce powinniśmy tańczyć nago.
Harry przełknął ślinę, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.

- I nie mogę też tam być?

- Nic z tego, skarbie. Nie jesteś dziewczyną.
A masz za swoje. Nauczysz się nie robić mi więcej takich akcji, jak ta na dyskotece.

- Ale może zadzwonisz do Zayna, co? Skoro Caro ma go zamiar wyrzucić z domu, to może przyszedłby chociaż ponudzić się z tobą? W lodówce jest sześciopak piwa, zaszalejcie.
Roześmiałam się i wyszłam z pokoju. Harry jak cień poszedł za mną i zaczął głośno rozmyślać.

- W sumie to czemu nie... Włączę jakiś mecz czy coś... po pierwszym piwie może zamówimy pizzę. Gdzieś w połowie drugiej wyłączymy telewizor. A tak mniej więcej... po piątej butelce powinniśmy zamówić striptizerki.
Nie to, ten człowiek jest okropny.
Zahamowałam w połowie korytarza i gwałtownie się odwróciłam w jego kierunku.

- Ani mi się waż, ty złośliwcu. - wścibiłam mu palec w pierś, popychając go jednocześnie do tyłu - Bo ci urządzę taką awanturę, jakiej jeszcze w życiu nie widziałeś.
Harry dotknął plecami ściany i delikatnie odsunął mój palec. Założył ręce i wyzywająco rzucił:

- Nie boję się żadnej awantury. A może te striptizerki przyszłyby przebrane za policjantki...

- Skoro awantura cię nie rusza, co powiesz na to: dam ci karę.
Harry położył mi ręce na ramionach i schylił się, aby mieć oczy na wysokości moich.

- Nie jesteś moją matką. Nie możesz mi dawać kar.

- Ach tak? Dwa miesiące bez seksu. Co ty na to?

Uśmiech zniknął na chwilę z twarzy Hazzy, ale za chwilę jego zęby znowu błysnęły w szerokim uśmiechu.


- Umiesz szantażować.
Pocałował mnie w czoło, i ja się uśmiechnęłam.

- I tak wiesz, że nie zrobiłbym ci tego.
Tak, wiedziałam. A takie przekomarzania z Harry'm były strasznie śmieszne. Także dlatego, że to ja praktycznie zawsze wygrywałam. Złapałam go za rękę i pociągnęłam go za sobą.

- Chodź, odwieziesz mnie.



                                                                       ***



Z kina domowego dudniała piosenka Wet Fingers - Turn Me On. Trzymałam w ręce butelkę szampana i tańczyłam jak wariatka, kręcąc biodrami. Kawałek dalej ode mnie Caro robiła to samo. Przytknęłam butelkę do ust i pociągnęłam spory łyk. Po paru minutach zmęczyłam się i oklapłam na kanapę. Caroline z głośnym śmiechem zrobiła to samo. Przyciszyłam odrobinę muzykę.

- Zastanawiam się, co teraz porabiają chłopaki - powiedziałam.

- Och no wiesz - Caro zachichotała - pewnie jopią się w ekran i myślą, co my robimy.

- Pewnie tak.


*Perspektywa Harry'ego*

Postawiłem pustą butelkę na stole i przełączyłem kanał. Czułem, że powoli zaczynam usypiać. Boże, tak się nudziłem, że nie sposób tego opisać. Zastanawiałem się, co porabiają dziewczyny. Czy rzeczywiście Angel tańczy w tej chwili na stole w domu ...nago. Pod wpływem tej wizji poprawiłem się na fotelu.

- Stary, stare z nas pryki - powiedziałem do Zayna - Nasze dziewczyny pewnie świetnie się bawią, a my gnijemy w fotelach.
Chwilę patrzyłem w ekran, oczekując odpowiedzi, której nie otrzymałem. Spojrzałem na Zayna, któremu głowa opadła na ramię. Gdyby się wsłuchać, usłyszałbym ciche pochrapywanie.

- Ja pierdolę - mruknąłem.

Złapałem te samą butelkę, którą jeszcze chwilę temu odłożyłem i cisnąłem nią w stronę przyjaciela. Poderwał się przestraszony i przetarł oczy.

- Co się dzieje?

- Starzejemy się.
Zayn spojrzał na mnie jak na wariata, nie rozumiejąc o co mi chodzi.

- Daj spokój, dziewczyny imprezują a my przysypiamy jak stare dziadki na fotelach. Załóżmy jeszcze ciepłe kalesony i włączmy jakąś telenowelę, wtedy będzie idealnie.
Obaj wybuchnęliśmy śmiechem, wyobrażając sobie to. Chwilę później westchnęliśmy ciężko.

- Masakra - skomentował Zayn.


*Perspektywa Angel*

Zerknęłam na komórkę, na której wciąż nie widniały nieodebrane połączenia i wiadomości. Caroline robiła to samo. Rzuciłam telefon na stół i zsunęłam się niżej na poduszkach.

- Jakaś tragedia. Nie widzimy się z nimi parę minut i już jest źle.

- Żebyś wiedziała. A chłopaki może nawet już o nas zapomnieli.
Westchnęłam i znowu sprawdziłam komórkę. I ponownie rzuciłam ją na stół.

- Nie no, tak nie może być. Nie chcę być jedną z tych par, której się nie da za nic rozdzielić. One szybciej się rozpadają.

- Ja też - potwierdziła Caroline.
Minutę później obie sprawdzałyśmy telefony. Krzyknęłam poirytowana i wstałam z kanapy.

- Masz jakieś lody albo popcorn? Potrzebujemy tego i jeszcze jakiejś dobrej komedii romantycznej. Może wtedy przestaniemy myśleć o nich. Poszliśmy do kuchni. Otworzyłam zamrażalnik, Caro przeglądała szafki. Nie znalazłam nic oprócz przeterminowanej paczki paluszków rybnych. Zamknęłam drzwiczki i popatrzyłam na zdjęcie do nich przyczepione, na którym Harry i Zayn obejmowali się ramionami i uśmiechali szeroko do obiektywu. Ponownie krzyknęłam i spojrzałam na Caro.

- Dzwonimy po chłopaków - powiedziałyśmy jednocześnie.


*Perspektywa Harry'ego*

Zatkałem mikrofon i wrzasnąłem do Zayna:

- Co chcesz do picia?!

- Obojętnie, byle nie woda! - odkrzyknął.
Ponownie zwróciłem się do mojego rozmówcy.

- W takim razie poprosimy dwa kebaby w tortilli i do tego dwie pepsi.
Podyktowałem mój adres i numer telefonu.

- Mniej więcej za ile przyjedziecie? - zapytałem.

- Ooo... wie pan co, mamy malutki problem... Właśnie dowiedziałam się, że mamy mały problem z dostawcą. Odbiór może być wyłącznie osobisty.
Przewróciłem oczami i zacisnąłem zęby.

- Dobrze, w takim razie sam je odbiorę. Do widzenia.
Odłożyłem słuchawkę i wróciłem do salonu.

- Za ile przyjadą? - zapytał Zayn.

- W ogóle nie przyjadą - odpowiedziałem i zgarnąłem kluczyki ze stołu - Chodź, sami musimy pojechać i odebrać jedzenie. Mają problemy z dostawą.
Zayn wstał z niechceniem z fotela. Wpakowaliśmy się do samochodu i ruszyłem do sklepu.

- Podwójna masakra - ocenił Malik.


*Perspektywa Angel*

Trzymałam komórkę przy uchu, bębniąc nerwowo w stół.
Jeden sygnał. Dwa. Trzy. Nic.

- Nie odbiera - powiedziałam.

- Czekaj, spróbuję zadzwonić do Zayna.
Widziałam, że także Zayn nie odbiera.

- Ej co jest? Wcięło ich czy jak? - zapytała Caro.
Pamiętałam, że to były tylko głupie żarty, ale przypomniało mi się to co powiedział Harry w domu. Po plecach przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz. Przewrażliwiona jesteś - skomentowałam sama do siebie.

- Może nie słyszą czy coś. Spróbujemy później.
Mimo to Caroline jeszcze kilkakrotnie próbowała dodzwonić się do chłopaków. W końcu zabrałam jej telefon i włożyłam płytę do odtwarzacza.

- Oddzwonią - oceniłam.


*Perspektywa Harry'ego*

Otworzyłem mojego kebaba i zacząłem jeść. Nawet był niezły, opłacało się po niego jechać. Rozejrzałem się po stole.

- Widziałeś gdzieś mój telefon? - spytałem Zayna.

- Zostawiłeś chyba w kuchni -powiedział z pełną buzią.
Położyłem jedzenie i poszedłem tam. Dwadzieścia pięć nieodebranych połączeń od Angel. Coś się stało. Biegiem wróciłem do przyjaciela.

- Jedziemy.
Zayn spojrzał na mnie zaskoczony, ale położył jedzenie, wytarł twarz i poszedł za mną. Ruszyłem spod domu z piskiem opon.

- Możesz mi powiedzieć, co się dzieje? - zapytał.

- Jedziemy do dziewczyn. Gdzie masz telefon?

- Nie wiem... - przeszukał kieszenie - chyba zostawiłem u ciebie. Ale co jest?

- Angel wiele razy chciała się do mnie dodzwonić.
Zayn o więcej nie pytał. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co to może oznaczać. Boże, obym się mylił a dziewczynom nic nie było. W końcu dotarliśmy na miejsce. Naciskałem raz po raz dzwonek, a Zayn zaglądał przez okno.

- Nic nie widać, zasłonięte.

W końcu drzwi się otworzyły. Caroline patrzyła na nas, chlipiąc nosem. Miała zaczerwienione oczy i płakała.


- Lucy nie żyje - wychlipiała.
Otworzyłem szeroko oczy i przecisnąłem się obok niej w futrynie.

- Gdzie Angel?
Wszedłem do pierwszego pomieszczenia, a właściwie wbiegłem. Angel leżała na podłodze, wycierając nos chusteczką. Opadłem na kolana obok niej i przytuliłem ją mocno.

- Co się dzieje? - spytałem cicho.


- Lucy miała wypadek i nie żyje. A Jared został sam. A on tak ją kochał.


- Jared? Jaki Jared?
Angel wskazała na ekran.

- No ten Jared. A miała to być komedia romantyczna. Czyli szczęśliwe zakończenie. - Odsunąłem się od niej i spojrzałem na nią z niedowierzaniem.

- TY MÓWISZ O FILMIE?
Angel pociągnęła nosem.

- No a co ty myślałeś.
Spojrzałem z rozbawieniem na Zayna, który stał w drzwiach. Po chwili zacząłem się już śmiać na całego. Nie mogłem się powstrzymać. Otarłem łzy z oczu i usiadłem na podłodze.

- One mówią o filmie - powiedziałem do Zayna, i za chwilę znowu zacząłem się śmiać.



__________________________________________________________

No i jest rozdział. Mam nadzieje, że się podoba, bo moim zdaniem jest genialny, a Maja mówi, że to najgorsza improwizacja ever.

Nie będę się rozpisywać, bo troszkę się boję o moją kotkę która wczoraj o 5:28 zaczęła się pierwszy raz kocić i pierwszego kotka urodziła martwego (miał 17 cm udusił się :( ). I ostatnio jak ją widziałam to ciągle się męczyła, żeby urodzić drugie. Boje się że zdechnie.

24 maj 2014

Rozdział 51


KONKURS !!!


_________________________________________________________
Wepchnęłam sobie do ust chrupka i słuchałam trajkoczącej Caro.

- Ale boże Angel nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jaka beka była kiedy pojechaliście sobie. Lucy udawała, że nic się nie stało, ale pod koniec dnia spotkałam ją w łazience. Wychodziła akurat z jednej z




kabin z podkrążonymi oczami. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać, a wtedy ona spojrzała na mnie tak, jakbym jej matkę zarżnęła.


- Zalewasz.


- A żebyś widziała Granta! Na matmie to myślałam, że się rzuci na profesora, kiedy powiedział mu że dostał jedynkę. Potem w końcu tylko walnął pięścią w ścianę i wyszedł strasznie wnerwiony.

- Osz ty w mordę - szepnęłam.

- Noo trzeba przyznać, dzisiaj troszkę wyprowadziłaś ich z równowagi.

- Zasłużyli sobie.
Podniosłam głowę, kiedy rozległo się pukanie.

- Tak?
Głowa Harry'ego pojawiła się w drzwiach. Wprawdzie po naszej rozmowie sprzed paru chwil nie sądziłam, że przyjdzie.

- Nie przeszkadzam?

- No co ty, jasne że nie. Właź.
Przeniosłam wzrok na ekran, a Harry w tym czasie położył się obok mnie, też na brzuchu.

- Cześć, Caroline.

- Siemasz, przystojniaczku. Już się za nią stęskniłeś?

- Można tak powiedzieć.
Harry cały czas patrzył tylko na mnie, nie zaszczycając Caro nawet jednym spojrzeniem. Coś było nie tak, wyczułam to niemal od razu. Nie musiałam porozumiewać się z nim, dobrze rozumieliśmy się bez słów.

- Caro - odezwał się - mógłbym Wam na chwilę przerwać? Dosłownie na sekundkę.

Zanim moja przyjaciółka zdążyła odpowiedzieć, wcisnął czerwoną słuchawkę i zakończył połączenie. Znowu popatrzył na mnie, przygryzając wargę. Był podenerwowany.

- Wszystko w porządku? - zapytałam.
Harry przytknął czoło do mojego i trącił mnie lekko nosem.

- Przepraszam - wyszeptał z ustami tuż przy moich.

- Za co?
To nie tak, że chciałam go ciągnąć za język czy coś. Po prostu naprawdę nie widziałam powodu, dla którego miałby mnie przepraszać.

- No wiesz, za to że tak zareagowałem. To było głupie.

Przesunęłam ręką po jego włosach, odsuwając je do tyłu.


- Nie masz za co mnie przepraszać, Harry. Nie zrobiłeś nic złego. Każdy może mieć zły dzień.
Harry zamknął oczy i chwilę trwał w takiej pozycji. Po kilku sekundach pocałował mnie w czoło i pogłaskał po policzku.

- Mam pomysł.
Poruszył myszkę i ponownie połączył się z Caro, która wpatrywała się w kamerę z posępnym wzrokiem. Uniosła oskarżycielsko palec.

- Ty mała gnido. Nigdy, przenigdy nie zrywaj połączenia z Caroline Shine, jasne?!
Teatralnie odrzuciła włosy do tyłu, świetnie parodiując Lucy. Po chwili parsknęliśmy śmiechem, a Harry patrzył na nas osłupiały. Myślał, że to naprawdę. Kiedy w końcu zrozumiał o co chodziło, także zaczął się śmiać.

- No dobra, dobra. Dziewczyny, co powiedziałybyście na to, żebyśmy wybrali się gdzieś potańczyć.

- Uuhuu! - krzyknęła Caro i wybiegła z pokoju.

- A tej co? - spytał, wskazując pusty pokój
Wzruszyłam ramionami.

- Pewnie poszła powiedzieć Zaynowi.

- To Zayn jest u niej?

- I to cię tak dziwi? - zachichotałam.

- Też racja.



                                                                        ***



- Co chcesz do picia? - krzyknął mi do ucha Harry, usiłując przekrzyczeć dudniącą muzykę.

- Zdam się na ciebie! - odkrzyknęłam.
Harry uniósł kciuki do góry i oddalił się w kierunku baru. Jeszcze minutę temu Zayn stał koło mnie. Stanęłam na palcach i dojrzałam gołąbki na parkiecie. Ci to są dopiero szybcy. Poszłam w tą samą stronę co Hazz. Stanęłam parę kroków od baru, wypatrując mojego loczka. Dojrzałam go całkiem niedaleko, ale nie był sam. Kłócił się z jakimś facetem, którego strój kompletnie nie pasował do tego miejsca. Spodnie na kancik, biała koszula, marynarka i błyszczące lakierki. Zbyt młody to też nie był. Podeszłam jeszcze odrobinkę, ale nie chciałam żeby mnie zauważyli. Dochodziły do mnie tylko pojedyncze słowa.

- Nie mogę... - to Harry.

- Musisz... Lucy... grożą... - to ten facet.

- Ojciec... więzienia...

Ciekawość zwyciężyła. Z urywków tej rozmowy robiłam sobie jeszcze większy mętlik w głowie. Podeszłam szybkim krokiem do Hazzy i uwiesiłam się jego ramienia.

- I co z tym piciem?
Zaskoczyłam go, spojrzał wystraszony na kolesia, z którym gadał. Kiedy na niego spojrzałam, ulotnił się w ciągu dwóch sekund. Usiadłam na krześle które przed chwilą zajmował i obserwowałam Harry'ego. Przetarł ręką po twarzy, ale kiedy spostrzegł, że przyglądam mu się uśmiechnął się sztucznie.

- Proszę, to twoje.
Przesunął w moim kierunku szklankę, ale olałam to.

- Kto to był? - nie chciałam być wścibska, ale ten facet wydał mi się znajomy. A nie sądziłam, że mam z Hazzą wspólnych znajomych, chyba, że tych ze szkoły.

- Nikt ważny.

- Skoro to nie był nikt ważny, to czemu się z nim kłóciłeś?
Harry spojrzał na mnie lodowatym wzrokiem jak jeszcze nigdy. Ostatnio widziałam u niego taki wzrok, kiedy Lucas mnie pobił. I nawet wtedy zarezerwowany był dla Granta. Nigdy dla mnie.

- To nie twoja sprawa. Możesz łaskawie nie wścibiać nosa w nie swoje sprawy?!
Wzdrygnęłam się lekko i patrzyłam na Harry'ego oszołomiona. Jego szczęka była zaciśnięta, a spojrzenie ani trochę nie łagodniało.

- Jak sobie życzysz.
Wstałam tak gwałtownie, że prawie wywróciłam stołek. Puściłam się biegiem do damskiej łazienki. Wpadłam do jednej z pomalowanych kabin i zamknęłam zamek. Przez chwilę dyszałam ciężko, opierając się plecami o drzwi.
Naprawdę nie myślałam, że Harry kiedykolwiek zachowa się wobec mnie w ten sposób. Ale może ja też przesadziłam? Może rzeczywiście wtrącałam się w coś, co w żadnym stopniu mnie nie dotyczyło? Zaskoczenie szybko przeszło w smutek. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy łzy napłynęły mi do oczu. Jeny, ale ze mnie beksa. Złapałam się za głowę i wzięłam głęboki wdech. Uspokój się, uspokój się.

Cichutkie pukanie.

- Angel? Angel, jesteś tu?

Harry. Poszedł za mną.

Nadal się nie odzywałam

- Angel skarbie, otwórz. Proszę.

- Po co?

- Chcę z tobą porozmawiać. Proszę.
Jego głos brzmiał tak smutno, że praktycznie od razu mnie skruszyło. Otworzyłam blokadę i postąpiłam kroczek do tyłu.
Harry popchnął drzwi i wcisnął się obok mnie na małej powierzchni. Z powrotem zamknął zamek.

- Angel... - chciał przyłożyć dłoń do mojego policzka, ale przekręciłam głowę.
Sama nie wiedziałam dlaczego unikam jego dotyku. W jego oczach dostrzegłam, że zabolało go to. Na pewno nie tak jak mnie.

- Posłuchaj, przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem... nie miałem prawa.
Usiadłam na sedesie, na którym na szczęście klapa była zamknięta. Harry kucnął obok mnie.

- Wiem, że dziwnie się zachowuje. Po prostu mam ciężkie noce. Ciągle śnią mi się koszmary. Co noc.
Położył ręce na moich kolanach.

- Ty usypiasz, a ja całą noc szwendam się po domu bez celu. Teraz boję się zasypiać, bo wiem że znowu coś mi się przyśni.
Przykryłam jego ręce moimi i ścisnęłam je lekko.

- Co ci się śni?
Harry przez chwilę przyglądał mi się, jakby zastanawiał się czy powiedzieć mi.


- Za każdym razem to samo. - wychrypiał - Zrywamy ze sobą. Wyprowadzam się. Kłócimy się. Potem myślę o tym cały dzień. Jestem zdekoncentrowany i poirytowany. Dlatego tak na ciebie naskoczyłem. Przepraszam, Aniołku. Ty nie jesteś niczemu winna.

Przygarnęłam go do siebie mocno, przytykając twarz do jego włosów. Nie wiedziałam, co mam na to powiedzieć.

- Już w porządku. Nie przepraszaj. Zaskoczyłeś mnie, to wszystko. Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej?
Wzruszył ramionami.

- Uznałem, że to nieważne.
Chwyciłam jego twarz w dłonie i przysunęłam ją blisko.

- Wszystko, co dotyczy ciebie jest Ważne, Harry. Kocham Cię i chciałabym wiedzieć, jak się czujesz, czy czegoś ci potrzeba. Nie wykluczaj mnie, dobrze?
Potaknął i dotknął leciutko moich ust.

- Mam najwspanialszą dziewczynę w całym wszechświecie.



______________________________________________________

Jak się podoba rozdział. Ja osobiście czytałam go z 5 min temu i ciągle nie mogę pojąć co ta Majka wymyśliła. No ale jak na improwizację to jest boski.


No to teraz wyjaśnienie.

O CO CHODZI Z TYM KONKURSEM?

A, więc tak j ja i Maja postanowiłyśmy zrobić konkurs z okazji tylu wyświetleń ( ponad 35.000 ).

Polega on na tym, że wy piszecie pod tym rozdziałem swoje propozycje co chcecie w następnym rozdziale a my wybierzemy najciekawszy pomysł. A może parę, jeśli będą naprawdę świetne.

POWODZENIA

 NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ CO WYMYŚLICIE

CAŁUSKI :*

17 maj 2014

Rozdział 50



PRZEPRASZAM, ŻE TAK PÓŹNO

______________________________________
Harry przycisnął wargi do moich z dużą siłą, podciągając mi do góry koszulkę. Uniosłam ręce, aby ją ściągnął. Chwilę później to samo zrobiliśmy w jego koszulką.

- Kiedy jesteś blisko mnie, trudno trzymać ręce przy sobie, wiesz? - spytał ze śmiechem a ja zachichotałam.
Pocałował mnie, masując moje plecy. Moje palce już odruchowo wplotły się w jego loki, które jak zauważyłam, ostatnio były znacznie dłuższe. Harry uporał się z zapięciem stanika przy pomocy tylko dwóch palców. Zsunął mi ramiączka i odrzucił go na przód samochodu. Nieduża powierzchnia przestała nam przeszkadzać. Istniała tylko nasza dwójka.

Kiedy Harry całował mnie, przygryzając od czasu do czasu moją dolną wargę, ja odpięłam jego spodnie. Przysunął się bliżej mnie, a ja wsadziłam dłoń do środka. Zaskoczyłam go chyba, bo zajęczał cicho w moje usta. Uśmiechnęłam się szeroko i wciąż masowałam delikatnie wciąż powiększająca się wypukłość w jego spodniach.

Najwyraźniej się już zniecierpliwił, bo warknął cicho i zmienił pozycję w ten sposób, że ja znowu leżałam na siedzeniach, a on był na górze. Uśmiechnął się z zadowoleniem, że odzyskał przewagę. Przewróciłam ze śmiechem oczami. Chwilę później usta Harry'ego dotknęły moich piersi. Zamknęłam oczy i od czasu do czasu pojękiwałam cicho. Po kilku minutach takie zabawy oboje dyszeliśmy ciężko, a to był dopiero początek. Harry jakimś cudem z tymi swoimi długimi nogami dał radę wyplątać się z nogawek spodni.

- Harry, masz prezerwatywę? - powiedziałam nie wiedzieć czemu szepcząc.
Zamarł na chwilę i po przeszukiwał wszystkie kieszenie. Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

- Jakoś tak ostatnio nie było potrzeby.
Nie pozwolił mi już nic więcej powiedzieć, bo pocałował mnie, uniemożliwiając mi to. Odchylił się odrobinę do tyłu i przejechał delikatnie palcami od żeber, aż do mojej dolnej bielizny. Dostałam gęsiej skórki, bo w samochodzie nie było bardzo ciepło. Upał panował tylko tam, gdzie moje ciało stykało się z ciałem Harry'ego. Powadził palcem rąbek majtek i zaczął zsuwać je w dół. Chwilę później leżałam już pod nim naga. Uniósł moje biodra do góry i wszedł we mnie. Zrobił to na tyle szybko, że mimowolnie jęknęłam. Sekundę później nabrał już rytmu. Dobrze, że samochód się nie buja, przeszło mi przez myśl. Harry przyciskał moje nadgarstki tuż powyżej mojej głowy, ale nie sprawiało mi to bólu. W ogóle było mi jak w niebie. Poczułam, że Hazza przyśpiesza. Nie sądziłam, że się jeszcze da, ale teraz byłam na 100% pewna, że samochód się bujał. Harry objął mnie i siadł razem ze mną. Teraz ja siedziałam na nim.

- No kochanie, teraz ty.

- Słucham!?

- Pokaż co umiesz słonko.

Zdziwiłam się troszkę, ale i tak zaczęłam ruszać w górę i w dół, a także do przodu i do tyłu. Harry widząc, że troszkę mi ciężko też zaczął się ruszać. Myślałam, że zacznę krzyczeć w niebo głosy ale, zauważył to w porę Hazz i złączył nasze usta w, naprawdę, namiętnym pocałunku. przez pocałunki słyszałam jego jęki, więc uznałam że dochodzi.  Kiedy już miałam dojść, wbiłam palce w jego dłonie. Hazza i ja doszliśmy w tym samym czasie.  Harry położył się na fotelach, a ja przytuliłam się do niego żebyśmy się zmieścili. Rysował kółeczka na moim ramieniu i zaczął sobie coś nucić. To mnie naprawdę uspakajało i w końcu miałam to za czym tęskniłam. Mojego Hazzę i ANIOŁA STRÓŻA. Harry głośno westchnął i pocałował mnie w czoło.

- W ogóle nie wyszłaś z wprawy - mruknął.

- No wiesz co - oburzyłam się i pocałowałam go w nagą klatkę piersiową - I tak Cię kocham.



                                                                           ***



Położyłam komputer na łóżku i zbiegłam do kuchni. Z prędkością światła zgarniałam z blatu jakieś słodycze, smakołyki i w ogóle. Harry wstał z kanapy i stanął w progu. Założył ręce i przyglądał mi się rozbawiony.

- Robisz zapasy na zimę?

- Będę rozmawiać z Caro - powiedziałam, próbując jakoś utrzymać wszystko to, co miałam w rękach.

- Aha i to dlatego wymiatasz wszystko z naszej lodówki? Daj, pomogę Ci - powiedział, kiedy o mało co nie wywaliłam puszki z orzeszkami.
Wziął ode mnie większą część i wspiął się na górę do sypialni.

- Z góry zakładam, że kiedy tylko się z nią połączę, będziemy rozmawiać z dobre parę godzin.

- Przecież widzieliście się dzisiaj w szkole - jęknął Harry - I wczoraj, i przedwczoraj, i przed przedwczoraj, i jeszcze w weekend...
Rzuciłam wszystkie produkty obok laptopa i położyłam ręce na biodrach. Harry stanął naprzeciwko mnie.

- No dobrze, a powiedz mi, co zrobisz, kiedy będziesz chciała iść do łazienki?

- Wezmę laptopa ze sobą.
Po jego zniesmaczonej minie wiedziałam, że mi uwierzył. Klepnęłam go w ramie i zaśmiałam się.

- No co ty, żartuję przecież.
Udał, że łapie się za serce i oddycha z ulgą.

Podszedł do mnie odrobinę bliżej.

- I masz zamiar jeść to wszystko w naszym łóżku?

-Mhm.

- W takim razie obiecuję Ci, że jeśli znajdę chociaż jeden okruszek albo jednego chipsa w pościeli, będzie to miało swoje konsekwencje.
Uniosłam dumnie podbródek i spojrzałam na niego wyzywająco.

- Niby jakie?

- Zaraz się przekonasz, moja mała buntowniczko.


Złapał mnie za ramiona i popchnął niezbyt delikatnie do tyłu. Kiedy dotknęłam plecami ściany, przycisnął mnie mocno biodrami. Był podniecony, czułam to. Dotknął wargami mojej szyi i zaczął mi robić malinkę. Położyłam mu ręce na ramionach i chciałam go odsunąć.


- Przestań, nie chcę chodzić potem cały czas w szalach czy czymś.
Harry przestał i spojrzał mi w oczy przechylając lekko głowę.

- Dlaczego miałabyś to robić? Chcę, żeby każdy wiedział, że jesteś moja, tylko moja, i nikt nie ma prawa Cię dotykać bez Twojego pozwolenia.

- Harry, no co ty znowu. Wszyscy o tym wiedzą. Nie musisz tego udowadniać w żaden sposób. A już na pewno nie malinkami.
Nadal patrzył na mnie nieprzekonany, więc przytuliłam go mocno i pocałowałam w ramię.

- Jestem tylko Twoja, jasne? Tylko Twoja.
Harry westchnął jakoś tak dziwnie, więc odsunęłam się. Popatrzyłam na niego, ale uciekł mi wzrokiem i odwrócił się bokiem. Wydawało mi się, że szkliły mu się oczy.

- Jasne. Daj znać, kiedy skończycie... czy jak coś będziesz chciała.
Ledwo powiedział, wyszedł zamykając za sobą drzwi. Z początku chciałam za nim iść, ale wydawało mi się że potrzebuje teraz paru chwil dla siebie. Z nieco mniej optymistycznym nastrojem otworzyłam laptopa i zalogowałam się do skype'a. Ułożyłam się wśród tych licznym poduszek i po paru sekundach odebrałam połączenie od Caroline.

- Cześć, siostrzyczko!

- W końcu jesteś! - wykrzyknęła nieco skomputeryzowanym głosem - Myślałam, że tu po prostu padnę z nudów.

- Twój wygląd mówi co innego - zachichotałam.
Caro miała na sobie coś w deseń szlafroka, a za jej plecami czerwony jak burak Zayn zbierał swoją koszulkę.

- Hej, Zayn! - krzyknęłam.
Podskoczył jak oparzony i pomachał mi przelotnie, wychodząc z pokoju. Caroline poprawiła jako tako włosy, ale ja i tak wiedziałam swoje.

- No chyba AŻ TAK się nie nudziłaś - roześmiałam się.
Caroline spiekła raka i szybko zmieniła temat.

- Opowiadaj, gdzie pojechałaś z Harry'm?
Wzruszyłam ramionami.

- Sama nie wiem. Nie znam tego miejsca. Tam były jakieś pola czy coś.

- NO ALE PO CO??

- Chciał ze mną porozmawiać, nic więcej - znowu wzruszyłam ramionami.

- Porozmawiać... - spojrzała na mnie spod byka - ...ta jasne.
Uciekłam wzrokiem, na co ona klasnęła ze śmiechem.

- Ha! Wiedziałam!
Odwróciła się tyłem do kamery i wrzasnęła:

- ZAYN, WYGRAŁAM! STAWIASZ MI LODA!!!
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.

- Chwilka, czy wy urządzacie sobie zakłady, czy się prześpię z Harry'm czy nie??
Tym razem Caro wzruszyła ramionami.

- Mówiłam Ci, że się nam nudziło.
Chwilę patrzyłam na nią oniemiała, ale zaraz obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem.

- Nie no kocham Cię, ale Cię nienawidzę - powiedziałam.


*Perspektywa Harry'ego*

Chwilę stałem jeszcze pod drzwiami sypialni i słuchałem radosnego tonu Angel. Zbiegłem na dół i wszedłem do kuchni. Po kiego ja w ogóle to powiedziałem? Otworzyłem lodówkę i wyjąłem butelkę wody. Sprawiłem, że tylko zaczęła się martwić. Odkręciłem zakrętkę i napiłem się. Nie powinna teraz się niczym marwić, ale zaskoczyła mnie dzisiaj rano. Nie spodziewałem się po niej, że może tak zareagować. Grant i River coraz bardziej zaczynają działać jej na nerwy, ale kompletnie się jej nie dziwie. Sam zastanawiałem się, skąd znalazłem u siebie tyle spokoju. Kiedy Caro wpadła na mnie na korytarzu wiedziałem, że coś jest nie tak. Miałem najgorsze przeczucia, myślałem że ten kutas zrobił coś Angel. Ale ona chciała uderzyć Lucy! Zawsze myślałem, że Angel to typ raczej spokojnej dziewczyny, a tu proszę. Co najciekawsze, nie przeszkadzało mi to ani trochę. Ja jestem chłopakiem i nie mogę uderzyć Riverówny, chociaż wiele razy chciałbym to zrobić. Ale Angel nikt nie zabroni. Znaczy ja powinienem. Siadłem na kanapie i dalej biłem się z myślami. Wsunąłem się głębiej w kanapę i nawet nie zauważyłem, że usnąłem.

~Moja torba podróżna leżała na łóżku, a ja wrzucałem do niej wszystkie moje ciuchy z szafy. Angel stała za mną wściekła.


- Jak ty to sobie wyobrażasz?! - krzyknęła - Tak po prostu spakujesz się i stąd wyjdziesz?!



- Taki właśnie miałem zamiar.



- Po tym wszystkim co razem przeszliśmy?!



- Możesz przestać krzyczeć?



- Nie, tak się składa, że nie mogę! Jak możesz? Myślałam, żę mnie kochasz...

Odwróciłem się do niej i złapałem za podbródek.


- Kocham Cię jak jasna cholera, ale nie możemy być razem, rozumiesz?

Przez chwilę patrzyła na mnie bez słowa. Poszedłem do łazienki i zebrałem z półki moje przybory do golenia i szczoteczkę.


- Kurwa, jeśli mnie kochasz to dlaczego odchodzisz, co? - znowu wrzasnęła tuż za mną.

Zaczynałem już tracić cierpliwość. Od tych jej wrzasków już rozbolała mnie głowa, a nie zapowiadało się na poprawę. Przecisnąłem się koło niej w drzwiach i zacząłem oprózniać moją szafkę nocną. Oczywiście Angel poszła za mną.


- Mówisz że mnie kochasz, mówisz, że jestem dla Ciebie wszystkim, ale jednak mnie rzucasz. Co jest nie tak?! - krzyknęła.

Wstałem i zacisnąłem pięści, starając się uspokoić. Nie udało się.


- KURWA, ROBIĘ TO WSZYSTKO DLA CIEBIE! JEŚLI NIE ODEJDĘ, TO ZROBIĄ CI KRZYWDĘ, ROZUMIESZ?! ZABIJĄ CIĘ!!

Umilkła. Patrzyła na mnie przerażonymi oczami.


- Ja... ja nie... nie wiedziałam...

Teraz odezwałem się już znacznie ciszej.


- No właśnie. Nie wiedziałaś, a jednak mnie oceniasz! Uwierz mi, że gdym mógł coś zrobić, już dawno by to się stało. Ale nie mogę. Jedyne wyjście to jest to, abyś trzymała się z dala ode mnie. A nie uda się, jeśli stąd nie wyjadę. 

Zapiąłem torbę i zarzuciłem sobie na ramię.


- Oni są niebezpieczni, a ja chcę żebyś ty miała normalne życie. Ze mną Ci się to nie uda.

Patrzyłem na nią ostatni raz. Stała tam gdzie przedtem, zalana łzami. Nie tak to miało wyglądać. Mieliśmy żyć długo i szczęśliwie. Ale nie było nam to dane. Odwróciłem się i powstrzymując łzy, wyszedłem.~

Zerwałem się z kanapy i potarłem twarz ręką. Na szczęście to był tylko sen. Nie mogę jej tego zrobić. Muszę wymyślić coś innego, bo takiego widoku, jaki przed chwilą mi się przyśnił, nie wytrzymałbym. Tak czy inaczej, bardzo ją zranię. I boli mnie to bardziej niż ją.
_____________________________________________________

Przepraszam, ze tak późno, ale byłam dziś u przyjaciółki robić projekt z polskiego.

A TERAZ TAK

Nie mogę uwierzyć że to 50 rozdział.


Chciała bym wam podziękować, że czytacie te nasze wypociny i, że komentujecie, czasami nie mogę uwierzyć, że niektórzy piszą, że przeczytali bloga w jeden dzień. Bardzo dziękuje za wszystkie nominację do Liebster Award. Nie mogę uwierzyć, że tylko chyba 2 razy nie miałam weny. Nie wiem jak Maja, ale pewnie też by to napisała. Jezu tak bardzo was kocham. chciała bym z wami wszystkimi popisać dowiedzieć się coś więcej, ale zawsze jak dodaję link do aska nikt się nie chce dowiedzieć ani o nas, ani o blogu. 
Bardzo bym chciała dowiedzieć o was dużo co lubicie itp. 

jeszcze raz dodaje aska i mam małą nadzieje, że ktoś coś napisze ►►►►►►►►►► http://ask.fm/Kinkilek ◄◄◄◄◄◄◄◄◄◄

Kocham was tak mocno że sobie tego nie wyobrażacie i MAJA PEWNIE TEŻ WAS KOCHA 

mam nadzieje że z każdym nowym rozdziałem będzie więcej komentarzy i więcej czytelników 

I LOVE YOU MY ANGELS

13 maj 2014

Rozdział 49

Przepraszam, że nie dodaliśmy rozdziału tak jak było to umówione czyli w niedziele, ale Maja przepisała mi rozdział dopiero wczoraj a głupia ja zapomniałam go dodać. Jeszcze raz przepraszam.
________________________________________________________________

Kiedy już w miarę się uspokoiłam, Harry postawił mnie z powrotem na ziemię. Puścił także moją rękę, ale dłoń na mojej talii pozostała. Powolutku odwróciłam się do niego. Wydawał się lekko zaniepokojony, ale przede wszystkim zaskoczony. Od razu cała złość mnie opuściła.

- Ja... ja nie... - zaczęłam się jąkać.

- Cii... - położył mi palec na ustach, więc umilkłam. - Co się stało? Dlaczego chciałaś ją uderzyć?

- Za... za ten napis na mojej szafce.

W tym momencie przybiegli Caroline i Zayn, ale stanęli z boku, kiedy zauważyli Harry'ego. Rozejrzałam się dookoła, zebrała się spora grupka uczniów. No tak, nikt nie przegapi bójki z LUCY RIVER.

- Jaki napis?
Skupiłam się z powrotem na oczach Harry'ego, które tak mnie uspokajały.

- Napis "dziwka" na szafkach, w tym mojej.

- No, ale dlaczego myślisz, że to ona?
Prychnęłam.

- A kto niby inny? To ona najbardziej mnie nienawidzi! - wskazałam palcem River. Ona odepchnęła mój palec z wyrazem obrzydzenia na twarzy. Westchnęłam ciężko i postąpiłam krok do przodu. Lucy dała mi tę satysfakcję, że cofnęła się. Bała się mnie. Już nigdy nie będzie na odwrót.

- Wiem, że to ty - wściubiłam palec trochę powyżej jej "biustu". - Nie mam klapek na oczach. I gorzko za to pożałujesz.
Lucy wybuchnęła lekko piskliwym śmiechem.

- Myślisz, że się ciebie boję? Ciebie?!

Podeszłam do niej tak blisko, że praktycznie stykaliśmy się czołami. Harry złapał mnie za rękę. Przelotnie spojrzałam na nasze dłonie, a potem na niego. Ledwo widocznie pokręcił głową. Wzrokiem prosił mnie, żebym odpuściła. Spuściłam wzrok i spojrzałam ponownie na Lucy.

- Powinnaś. Nie wiesz do czego jestem zdolna.

Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy zobaczyłam w jej oczach strach. Cofnęłam się i mocniej złapałam rękę Harry,ego. Wiedziałam, że moi przyjaciele idą za nami. Emocje już trochę opadły, i czułam się odrobinę niepewnie. Spojrzałam na Harry'ego, szukając wsparcia. Uśmiechnął się do mnie ciepło, i to mi wystarczyło. Uniosłam głowę do góry, a wokół mnie rozlegały się gwizdy i brawa. Coś przyszło mi do tej pustej głowy, więc zatrzymałam się wpół kroku. Zayn o mało co na mnie nie wpadł. Szybko odszukałam Lucasa wzrokiem, stał tam gdzie wcześniej z rozdziawioną gębą. Wyciągnęłam w jego kierunku zaciśniętą pięść, a potem wysunęłam środkowy palec. Wiwaty uczniów stały się głośniejsze, a Lucas nie wiedział co ze sobą zrobić.

Harry wybuchnął głośnym śmiechem i pocałował mnie w policzek.

- Moja mała buntowniczka - wyszeptał.



                                                                       ***


- Jeśli chcecie, wracajcie na lekcje. My... już dzisiaj nie wracamy - powiedział Harry do Zaro.

- Dacie sobie radę? - zapytał Zayn.

- Jasne, że tak - odparłam, a Caro podała mi moją torbę - Dziękuje.

- Trzymajcie się - powiedziała - A ty masz do mnie zadzwonić wieczorem. Koniecznie.

- Ok - odpowiedziałam jak grzeczne dziecko.
Harry otworzył przede mną drzwiczki, a ja wślizgnęłam się na miejsce pasażera. Zapięłam pas, Harry odpalił silnik. Ruszyliśmy z parkingu szkolnego, mimo że minęła dopiero druga godzina lekcyjna. Cisza, jaka panowała w samochodzie, była praktycznie namacalna. Pukałam nerwowo palcami w drzwiczki, i raz za razem zerkałam na Hazzę. Nie był zły, bynajmniej tak nie wyglądał. Chyba poczuł moje spojrzenie, bo spojrzał na mnie. Spuściłam wzrok, zmieszana. Czułam się jak głupia nastolatka. Przeleciałam wzrokiem po samochodzie, szukając punktu zaczepienia. Mój wzrok utkwił na guziku od radia. Szybko wysunęłam palec i nacisnęłam włącznik. Wydawało mi się, że przez twarz Harry'ego przebiegł uśmiech, ale nie byłam pewna bo odwrócił głowę do okna. Przytknęłam czoło do szyby, wsłuchując się w piosenkę. Znałam ją, ale nie mogłam zaskoczyć co to.
"IT'S TOO LATE FOR APOLOGIZE"

Nie no, serio? - pomyślałam.

- Co się stało? - zapytał Harry.
Super, powiedziałam to na głos.

- Nie, nic...

Harry wzruszył ramionami i zaczął skręcać na pobocze. Rozejrzałam się gdzie jesteśmy, ale nie znałam tego miejsca. Zanim ja rozpięłam pas, Harry zdążył już wysiąść i odejść na parę kroków. Rzuciłam torbę na tylne siedzenie i wyskoczyłam na zewnątrz. Powiał zimny wiatr, więc zasunęłam bluzę, którą miałam na sobie. Hary zatrzymał się przy jakiejś barierce. Za nią była dość stroma górka, a poniżej rozciągały się pola. Wszystko to całkiem ładnie wyglądało, bo robiło się coraz cieplej. Wspięłam się na tę drewnianą barierkę i usiadłam tyłem do tego widoku. W tym momencie on najmniej mnie obchodził. Harry'ego najwyraźniej coś męczyło, dlatego czekałam, aż w końcu to z siebie wydusi. Kiedy spojrzał na mnie, miał zbolałą minę. Jak tak na niego patrzyłam, to aż serce bolało. Zeskoczyłam na ulicę i podeszłam do niego.

- Mów co jest - złapałam go za rękę - Czemu tu przyjechaliśmy?
Po chwili milczenia odpowiedział:

- Uświadomiłem sobie, że od kiedy wróciłaś z kliniki... szczerze ze sobą nie porozmawialiśmy.
Puściłam jego rękę i zaczęłam skubać skórkę koło paznokcia. To prawda, unikałam tego momentu. Strasznie dziwnie czułam się z cała tą sytuacją. Tym razem Harry sięgnął po moją rękę, drugą unosząc mój podbródek.

- Ja rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale sądzę że dobrze nam to zrobi.

- Ja też, ale... - westchnęłam - No jakby to powiedzieć... Nie jestem przyzwyczajona do tego, żeby okazywać się z moimi uczuciami...

- Bardzo chciałbym je poznać - uśmiechnął się zachęcająco, ale nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Harry przygryzł wargę, a potem przytknął lekko usta do moich. Odwzajemniłam pocałunek, ale zanim stał się głębszy, cofnęłam się o krok.

- Harry, a mógłbyś ty pierwszy? Słowo harcerza, że potem zrobię to samo, ale... zacznij.

- Ok - oparł się plecami o barierkę, a ja stanęłam naprzeciwko niego. Wetknął palce wskazujące w szlufki moich spodni i przyciągnął mnie do siebie. Zaśmiałam się, a jego ręce posunęły się na biodra - Od czego by tu zacząć... Już wiem. Kiedy wtedy zadzwoniłaś do mnie i powiedziałaś, że twoja mama nie żyje, jechałem do ciebie na złamanie karku, naprawdę. I potem zastałem Ciebie w łazience... - głos mu się załamał, a ja położyłam mu dłoń na policzku. Wziął kilka oddechów i zaczął mówić od nowa - Na podłodze było tyle krwi, Angel. Za dużo. Kiedy straciłaś przytomność myślałem, że już za późno. Że... że straciłem Cię. Zawiodłem.

Łzy napłynęły mi do oczu.
Nigdy nie przypuszczałam, że będzie mi dane usłyszeć coś takiego.

- Jadąc do szpitala o mało nie doprowadziłem do kilku wypadków. Potem przez długi czas nie wpuszczali mnie do ciebie. Gdy wpadłem na salę byłaś tak blada jak pościel, na której leżałaś. I te upiorne bandaże na nądgarstu... - podwinął kciukiem moją bluzę, ukazując bliznę, która na zawsze będzie mi przypominać o tamtym dniu. - Szczerze, gdyby wtedy Ci się coś stało, zrobiłbym to samo.

- Nie waż się tak mówić! - krzyknęłam i wtuliłam się mocno w jego pierś - Nigdy więcej tak nie mów.
Podniosłam głowę tak, żeby go widzieć.

- Okres, jaki spędziłaś w szpitalu, a potem w klinice, był najgorszym w moim życiu. Gorszym niż to wtedy w Barcelonie, kiedy Grant cię pobił. Nikomu nie życzę  się czuć tak jak ja wtedy.
Odsunął mnie odrobinkę i położył rękę na piersi.

- Tak jak ktoś wyrwałby mi to, co jest tutaj. Och, Angel... Kiedy stanęłaś tydzień temu w moich drzwiach miałem ochotę tańczyć, skakać i nie wiem co jeszcze. Byłaś taka radosna... i żywa - zaśmiał się - Nie chciałbym Cię nigdy stracić, ale wiem, że to niemożliwe.
Uśmiechnął się smutno, ale tylko na ułamek sekundy.

- W porządku, twoja kolej.
Przysunęłam twarz do jego twarzy, i wyszeptałam tuż przy jego ustach:

- Kocham Cię.

- A ja ciebie - wyszeptał, a ja miałam ochotę rzucić się na niego.

- Kocham Cię, kochałam Cię kiedy byłam z Lucasem, chociaż jeszcze tego nie wiedziałam. I będę kochać cię aż do śmierci. A nawet o jeden dzień dłużej.
Objęłam go z całych sił, łaknąc jego bliskości. To tak jakby zabrał Wam ktoś na dwa tygodnie powietrze, i dopiero teraz moglibyście odetchnąć pełną piersią. Tak właśnie czułam się przy Harry'm.

- Wiesz Angel, jesteś dla mnie wszystkim. Zanim Cię poznałem, byłem śmieciem.

- Nie byłeś śmieciem. Po prostu nie byłeś sobą.

-Próbowałem udawać kogoś, kim nie jestem. Zayn był i jest moim najlepszym kumplem, i to dzięki niemu zostały mi jakieś resztki rozumu, ale to ty mnie zmieniłaś. Już nie jestem pustym chłopczykiem, którym byłem jeszcze parę miesięcy temu.

- Owszem, nie jesteś. A ja bardzo żałuję tego, że nie potrafiłam okazać Ci moich uczuć tak, jak tego oczekiwałeś.

- Nie, bo ty dałaś mi o wiele więcej. Siebie.
Delikatnie przesunął palcem od skroni aż do ust. Zamknęłam oczy pod wpływem tej pieszczoty. Poczułam że usta Harry'ego wędrują na moją szyję. Odchyliłam głowę do tyłu, ale za chwilę otworzyłam oczy.

- Harry, ty chyba nie chcesz robić tego tutaj!
Tak naprawdę mój strach tyczył się czegoś innego. Nie uprawiałam seksu od około czterech tygodni.

- Masz rację - wycharczał, a chwilę później upchnęliśmy się na tylnych siedzeniach. Położyłam się na plecach, a Harry ulokował się w jakiś sposób nade mną. Rozsunął suwak mojej bluzy i rzucił ją razem z torebką na przednie siedzenie.

- Boże, jak ja za tobą tęskniłem.

- Za mną czy za czym innym? - zachichotałam.
Harry udał, że mocno się zastanawia.

- Masz rację, trudny wybór - parsknął śmiechem.
Przyciągnęłam go za kołnierzyk i pocałowałam mocno, powoli. Kiedy odsunął się, żeby złapać oddech, miał wciąż zamknięte oczy. Oblizał wargę i spojrzał na mnie z zadowolonym uśmiechem.

- Chyba jednak za tym drugim.
Roześmieliśmy się, ale Harry zaraz spoważniał. Wpatrywał się we mnie mocno tak długo, że poczułam się nieswojo. Uśmiechnęłam się z zakłopotaniem.

- No co?

- Chciałbym, żeby ta chwila nigdy się nie kończyła.

-Ja też.

_________________________________________________

Powiem tak myślałam, że ten rozdział jest dłuższy, a tu się okazało, że jednak nie.
No i jak myślicie co będzie w następnym rozdziale,
Mam nadzieje, że wybaczycie mi że wczoraj nie dodałam tego rozdziału, ale mnie nie było tydzień w szkole bo byłam na wycieczce, więc mam TROSZKĘ zaległości, a jutro mam do napisania kartkówkę z matmy i klasówkę z geografii, więc troszkę na głowie jest, a w następnym tygodniu do napisania klasówka z historii i kartkówkę z biologii i muszę się poprawić z geografii. (mam przeje*ane).

Dziś z Mają omawiałyśmy dalszy ciąg opowiadania i wpadłam na genialny pomysł na rozdział nie mogę się doczekać, aż go napiszę i będziecie mogły przeczytać.


Cieszcie się dopóki możecie, bo szczęście nie trwa wiecznie ~ Maja

EDIT: Minimum 5 komentarzy i następny rozdział 

3 maj 2014

Rozdział 48

Kiedy zapadła decyzja, że trafię do tego ośrodka, miałam tam być dwa tygodnie. Bałam się, że ten okres się wydłuży, bo to od dyrektorki zależało, jaką opinię mi wyda. Nigdy nie sądziłam, że tak się stanie, ale rozmowy z psychologiem naprawdę zdziałały cuda. Przestałam w końcu o tym myśleć. To było jak wyjście na powierzchnię po spędzeniu godziny pod wodą na jednym wdechu. Diana i ja zaczęłyśmy się przyjaźnić. Wszędzie razem chodziłyśmy i w ogóle.
Od tamtej nocy żadna z nas nie tknęła żyletki, nawzajem wspierałyśmy się. I mimo, że chciałam stamtąd wyjść, bo powoli zaczynałam fiksować, nie wyobrażałam sobie jak mam się rozstać z Dianą.
Pod koniec drugiego tygodnia dyrektorka wezwała mnie do swojego gabinetu. Poleciałam tam jak na skrzydłach, mając nadzieję, że chce mnie wypuścić. Jak się okazało, słusznie. Powiedziała, że nie widzi żadnych zastrzeżeń, żeby mnie dłużej trzymać.

Wróciłam do pokoju z zamiarem podzielenia się tą informacją z moją współlokatorką, ale nigdzie jej nie było. Mogłabym się założyć, że jest na dole z Niallem, ale to dobrze. Ten blondynek ma na nią naprawdę wspaniały wpływ.

Wywlokłam spod łóżka walizkę i zaczęłam upychać do niej ubrania. Spojrzałam na zdjęcie na mojej szafce, przedstawiające naszą czwórkę: Harry, Caro, Zayn i ja.

- Już niedługo się widzimy - szepnęłam.

Postanowiłam nie informować ich o tym, że wychodzę, bo chciałam żeby mięli niespodziankę.

Podskoczyłam jak oparzona, kiedy drzwi nagle się otworzyły a do pokoju wpadła roześmiana Diana. Pomachała jeszcze Niallowi, który poszedł dalej pełnić swoje obowiązki. Opadła na łóżko i z rozanielonym wzrokiem wpatrywała się w sufit. Nagle głośno westchnęła.


- Chyba się zakochałam.
Pisnęłam i skoczyłam na łóżko koło niej.

- A nie mówiłam! - zachichotałam.

- Niall jest taki słodki, kochany i cały czas mnie rozśmiesza... Przy nim nie da się być smutną!
Diana roześmiała się i usiadła prosto. Popatrzyła na walizkę, a potem na mnie.

- Pora się pożegnać?

- Na to wychodzi... Ale będziemy się widywać, prawda?

- Mam nadzieję, chętnie lepiej poznałabym tego Twojego Harry'ego... ale nie wiem kiedy stąd wyjdę.

- Nie martw się, na pewno niedługo - uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam ją mocno. - I pamiętaj, masz tutaj Nialla. Mój numer telefonu też. Kiedykolwiek będziesz chciała, dzwoń.

Dokończyłam pakowanie, Diana odprowadziła mnie do wyjścia. Po drodze jeszcze wszyscy mnie pożegnali słowami "Obyśmy Cię nigdy więcej tu nie widzieli". To było naprawdę słodkie. Jeszcze raz pożegnałam się z Dianą i ruszyłam w stronę najbliższego do postoju taksówek.


                                                                           ***


Dojeżdżając pod dom wyjęłam słuchawki i zapłaciłam kierowcy. Wzięłam walizki z bagażnika i ruszyłam ścieżką prowadzącą do drzwi. Denerwowałam się gorzej niż przed jakimś trudnym egzaminem. Postawiłam walizki i nacisnęłam dzwonek. Poczekałam chwilę aż mi ktoś odtworzy. Zza drzwi dobiegł mnie krzyk Caro:

- Chłopaki, pizza przyjechała!!
Chwilę później drzwi się otworzyły, i przez parę sekund Caro stała w nich zaskoczona.
Później pisnęła tak głośno, że chyba wszyscy na kuli ziemskiej ją usłyszeli.

- Caro co się... - powiedział Zayn.

- ...stało - dokończył Harry.
Już po chwili wszyscy stali koło niej z otworzonymi buziami. Pierwszy w końcu ruszył się Zayn.


- Angie, wróciłaś!! - krzyknął i przytulił mnie strasznie mocno.

Caroline też się na mnie rzuciła. Ponad ramieniem Zayna spojrzałam na Harry' ego. Stał ciągle w tym samym miejscu z lekko spuszczoną głową i uśmiechał się słodko. Od razu zrobiło mi się cieplej i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak okropnie za nimi tęskniłam. Kiedy Zaro się ode mnie odkleili podeszłam powoli do Hazzy. Stanęłam przed nim i czekałam co zrobi. Przewrócił rozbawiony oczami i złapał mnie za biodra. Przyciągnął mnie do siebie tak, że nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów. O te kilka za dużo. Przez dłuższą chwilę patrzył mi w oczy, a potem przytulił. Wtuliłam się w niego, rozkoszując się tą chwilą.


- Tęskniłem za Tobą - wyszeptał mi do ucha. - Tak bardzo, że myślałem że oszaleję.

Nic nie powiedziałam. Miałam wrażenie, że żadne słowa nie były w stanie opisać tego, co czuje. No, może tylko jedno.

- Kocham Cię.
Harry uśmiechnął się szeroko.

- Uwielbiam, kiedy mi to mówisz.
Zayn delikatnie popchnął nas do środka.

- Może wejdziemy, co?
Harry z Zaynem wzięli moje rzeczy, a Caro złapała za rękę i praktycznie wciągnęła do środka.
Już nie mogłam się doczekać, kiedy zostanę sam na sam z Harry'm.


*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*

Wyszłam z sali matematycznej razem z Caroline. Byłam zadowolona, bo chociaż tak długo nie chodziłam do szkoły i nie przepadałam za przedmiotami ścisłymi, dostałam czwórkę z testu. Caroline natomiast... pała. Złapałam ją za rękę i przytuliłam.

- Nie martw się, poprawisz i będzie ok - uśmiechnęłam się ciepło.

- Dasz mi korepetycje? - zapytała z nadzieją.

- Pogięło Cię?! Nie mam pojęcia, jak udało mi się uzyskać taką ocenę!

- No to może Zayn mi pomoże...

Dotarliśmy do szafek, które mieliśmy koło siebie.
Otworzyłam zamek i wsunęłam do niej podręcznik, pakując do torby kolejne zeszyty. Zerknęłam na przyjaciółkę, która z czułością wpatrywała się w zdjęcie Malika przywieszone do szafki. Zastanowiłam się chwilę i wysunęłam zrobione przeze mnie z ukrycia zdjęcie. Zdjęcie Harry'ego. Jego cudowne oczy były roześmiane, a na różowych ustach widniał słodki uśmiech. No po prostu nie da się samemu nie uśmiechnąć. Wsunęłam fotografię na miejsce i trzasnęłam szafką.

- Już? - spytałam Caro. Ona nie odpowiedziała, a jedynie wpatrywała się w szafki. Podążyłam za jej wzrokiem i otworzyłam usta ze zdziwienia. Postąpiłam krok do tyłu, aby ogarnąć wzrokiem cały napis wypisany czerwoną farbą. Napis, który brzmiał "DZIWKA", obejmujący wszystkie szafki stojące w tym szeregu, ze strzałką wskazującą na moją.

- Angel, uspokój się, słyszysz? Nic nie...

- Zabiję ją - warknęłam, urywając Caro wpół zdania.

Rzuciłam torbę pod ścianę i praktycznie biegiem ruszyłam przez korytarz. Dostałam takiego powera, że nie zwracałam na nic uwagi. Po drodze wpadałam na uczniów, a za plecami słyszałam krzyki przyjaciółki.

- Angie, zatrzymaj się! Narobisz sobie kłopotu... stój!
Stanęłam, ale tylko po to żeby sprawdzić, w którą stronę iść. Wybrałam lewy korytarz.
Szczęście się do mnie uśmiechnęło, River stała na środku korytarza ze swoją "barbie świtą" i ... o fuj, szczerząc się do stojącego u jej boku Granta. Zacisnęłam szczękę, byłam po prostu wściekła. Ruszyłam w jej kierunku i dwa kroki przed nią z impetem popchnęłam ją do tyłu.

- Co jest z tobą nie tak?! - wrzasnęła oburzona.

- Co z TOBĄ jest nie tak! Nudzi ci się? Rączki Cię kurwa świerzbią??!! - pchnęłam ją kolejny raz.
Zatoczyła się trochę do tyłu i głośno opadła na tyłek, kiedy obcas jej buta się złamał. Lucas złapał mnie za rękę.

- Zostaw ją w spokoju - warknął groźnie.

BEZ TEGO BICIA JAKBY CO ☺☺☺
- Spieprzaj - wycedziłam i wyrwałam rękę z jego ohydnego uścisku. Odwróciłam się z powrotem do Lucy, która zdążyła już wstać. Zacisnęłam pięść, kierując ją do twarzy River. Już, już miałam ją walnąć, kiedy ktoś mocno chwycił mnie od tyłu. Jedną ręką trzymał mnie w pasie, jednocześnie unosząc trochę w górę, przez co prawie nie dotykałam podłoża. Druga ręka zacisnęła się wokół mojej pięści, ciągnąc ją z powrotem do mnie. A była ona naprawdę o centymetry, milimetry od gęby River. Coś mi się wydawało, że tą osobą był Grant. Zaczęłam wierzgać się i szarpać na wszystkie strony.

- Proszę Cię, przestań - wychrypiał mi ktoś do ucha.
 Przestałam się kręcić i zamarłam. Harry.

____________________________________________________________


NARESZCIE ANGEL WYSZŁA I JEST W DOMU Z HARRYM, CARO I ZAYNEM.

Jak wam się podobał rozdział.  DUŻO SIĘ DZIEJE.

Ok w poprzednim rozdziale w notce napisałam. żebyście przeczytali notkę pod następnym rozdziałem. A, więc tak w ten poniedziałek jadę do Anglii i Francji na wycieczkę i wrócę 10 ok 22:00, więc rozdział pojawi się w niedziele nie w sobotę. (Jezu nie mogę się doczekać aaaa Jezu)

A więc tak jeszcze jedna informacja:

PROLOG KTÓRY JEST OBECNY TERAZ NIE ZA BARDZO PASUJE TERAZ DO OPOWIADANIA

Maja pisała go jeszcze przed tym jak wymyśliłyśmy cały zarys opowiadania, więc prawdopodobnie niedługo on się zmieni.


NO I OCZYWIŚCIE NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO MINIMUM 5 KOMENTARZY I W NIEDZIELE POJAWI SIĘ ROZDZIAŁ.



KOCHAM WAS.
będę tęsknić za tym, jak wchodziłam na bloggera i czytałam na bieżąco wasze komentarze.

Mam nadzieje, że w tym tygodniu będzie ich DUŻO

JEŚLI MACIE JAKIEŚ PYTANIA PYTANIA ALBO PO PROSTU  POROZMAWIAĆ O OPOWIADANIU (może mi się przypadkiem jakiś spoiler wymsknie). TO PISZCIE TU ►►►►►►►►►►  http://ask.fm/Kinkilek


KOCHAM WAS, KOCHAM WAS, KOCHAM WAS


Administrator