24 gru 2014

Rozdział 74

Poprawiłam torbę na ramieniu. Bosko, kolana mi się trzęsą. I niby czemu? Zapukałam głośno do drzwi i nacisnęłam klamkę. Daniel zerknął na mnie znad jakiś papierów i wskazał mi ręką, żebym weszła. Siadłam przy tej samej ławce, w której siedzę na lekcji.

- Daj mi sekundkę. Skończę tylko jedną rzecz.
Sama nie wiedziałam, czy mam coś wyjmować, ale na wszelki wypadek wyjęłam czysty zeszyt i ten, w którym miałam rysunek. Znowu zaczęłam pracować nad portretem Harry'ego. Robiłam go już z tydzień, i za nic nie mogłam go skończyć. Mogłam robić wszystko, byleby nie patrzeć na nauczyciela i znowu go porównywać. Nawet nie zauważyłam, kiedy Daniel skończył i stanął nade mną z założonymi rękami. Spod przymrużonych powiek przyglądał się rysunkowi. Zatrzasnęłam zeszyt i spiekłam raka.

- No dobrze, prezentacja o zwyczajach i świętach w Hiszpanii. Wiesz co nieco na ten temat?
Zaczął przechadzać się w tę i z powrotem po sali, niby z przyzwyczajenia, mimo że byliśmy tylko we dwójkę. Zaczęłam mówić wszystko, co wiedziałam na ten temat. Daniel co jakiś czas uzupełniał moją wypowiedź jakimiś szczegółami. Kiedy skończyłam, ku mojemu przerażeniu, Daniel odsunął krzesło z ławki przede mną, odwrócił je i usiadł na nim okrakiem. Miałam ręce położone na ławce. Dłonie Daniela znalazły się całkiem blisko moich. Popatrzyłam na silne ręce, długie, smukłe palce. Czułam się tak, jakby to Harry siedział przede mną. Cofnęłam się na oparcie krzesła, dopóki jeszcze mogłam się powstrzymać przed dotknięciem go.

- Myślę, że wiesz całkiem dużo, łatwo nam pójdzie.
Daniel wstał i zaczął szukać czegoś.

- Wiesz, mam taką książkę, właśnie o tradycjach i obyczajach. Jeśli tylko powiesz na lekcji to samo, co teraz, i zrobisz to po hiszpańsku, masz gwarantowaną szóstkę.

- Och.
W końcu znalazł ją i wrócił do mojej ławki. Zamarłam, kiedy postawił krzesło obok mojego i usiadł na nim. Zaczął przerzucać kartki i pokazywać mi co ciekawsze artykuły. Naprawdę chciałam go słuchać, ale byłam w stanie skupić się na jego kolanie, które co jakiś czas stykało się z moim. Kiedy to się działo, przechodziły mnie ciarki. Praktycznie tak samo, jak kiedy dotykał mnie Harry.
Przerażało mnie to.
Po pewnym czasie, kiedy cała książka została przejrzana, Daniel uznał zajęcia za skończone. Byłam już praktycznie przy drzwiach, kiedy Ross zawołał mnie.

- Tak? - odwróciłam się.
Stanął koło mnie i popatrzył na mnie uważnie.

- Chciałem Cię o coś zapytać. Dlaczego mnie rysujesz?
- Co? - spytałam zaskoczona.

- No wiesz... - wskazał na moją torbę - robiłaś to na lekcji i teraz na początku zajęć.

- Boże, ale to nie jesteś ty!
Daniel zmarszczył brwi, najwidoczniej mi nie wierząc. Położyła torbę na ławce i wyjęłam komórkę. Stanęłam koło niego i włączyłam zdjęcia przedstawiające mnie i Harry'ego.

- Widzisz? To nie ciebie rysuje, tylko jego.

- To twój brat? - spytał
Prychnęłam. Zastanawiało mnie, skąd słyszałam tę nutkę nadziei w jego głosie.

- To mój chłopak, Harry.
Tak, wciąż mówiłam o nim w czasie teraźniejszym.

- Aha. Fajnie, że to wyjaśniliśmy.
Wsadziłam telefon do kieszeni i nagle poczułam usta Daniela na moich. Zmroziło mnie, kompletnie nie wiedziałam co zrobić. Nie odwzajemniłam pocałunku, ale także nie odepchnęłam go. To wrażenie, jakby całował mnie Harry... Znaczy się, Daniel całował o wiele gorzej, ale wyglądał tak samo. Dopiero kiedy położył dłoń na moim policzku, pogłębiając pocałunek, położyłam ręce na jego piersi i popchnęłam. Zanim zdążyłam pomyśleć, uniosłam dłoń i wymierzyłam Danielowi siarczysty policzek. Przytknął dłoń do czerwonego policzka i popatrzył na mnie dziwnie.
O kurwa. Przecież to nauczyciel. Nawet jeśli jest młody, to wciąż nauczyciel.
Przytknęłam ręce do ust i zaczęłam bełkotać:

- Przepraszam, o Jezu, przepraszam, nie chciałam, przepraszam...
Daniel mrużył oczy i uśmiechnął się krzywo.

- W porządku, zasłużyłem sobie. Nie powinienem cię całować. To nie było fair, ale musiałem coś sprawdzić.
Zmarszczyłam czoło.

- Jestem lepszy od twojego chłopaka, prawda?
Uderzyłam go w drugi policzek. Tym razem nie żałowałam.

- Nie, nie jesteś. A tak w ogóle to Harry nie żyje.
Usta Daniela utworzyły literę „O”. Już chciał coś powiedzieć, ale odwróciłam się, chwyciłam torbę i wyszłam.
Chyba narobiłam sobie kłopotów. Na sam początek.
Nie ma co Angel, świetny start.

*następny dzień*

Siedziałam na biologii, kiedy przez radiowęzeł rozległ się głos sekretarki.

- Angel Black proszona do dyrekcji. Angel Black do dyrekcji.
Caroline i Zayn od razu popatrzyli na mnie, szukając wyjaśnienia. Wzruszyłam ramionami. Wy nic nie wiecie, to ja też wam nic nie powiem. Kiedy tylko wyszłam z sali, zaczęły mi się trząść ręce. Ciekawe jaką karę dostanę za uderzenie nauczyciela. Dwukrotnie. Aż strach pomyśleć.
Zapukałam lekko w drzwi gabinetu. Kiedy usłyszałam przytłumione „proszę” weszłam do środka.

- Angel, skarbie, usiądź.
Moja dyrektorka miała beznadziejny nawyk nazywania wszystkich skarbami. Sami się przekonacie, że po kilku razach doprowadza to do białej gorączki.

- Skarbie, odwiedził mnie dzisiaj nasz nowy nauczyciel języka hiszpańskiego, pan Ross.
Wiedziałam. Ale ciul.

- Pani dyrektor, ja mogę...

- Ciii skarbie, daj mi dokończyć... Opowiedział mi o wczorajszych zajęciach dodatkowych, na których byłaś obecna...

- Ja naprawdę nie chciałam go uderzyć...

- I uważam, że powinnaś wziąć udział w międzyszkolnym konkursie... - powiedziałyśmy jednocześnie.
Dyrektorka zamrugała kilkakrotnie. Wstrzymałam oddech.

- Przepraszam skarbie, o czym ty mówisz?

- A o czym pani mówi?

- Pan Ross uważa, że masz naprawdę duży talent do języka. We dwójkę postanowiliśmy, że wyślemy cię na międzyszkolny konkurs hiszpańskiego.

 - Eee...

- Oczywiście pan Ross pomoże ci się do niego przygotować, już zaoferował swoją pomoc. Będziesz miała indywidualne zajęcia. A szkoła pokryje wszystkie koszty związane z udziałem. Co ty na to, skarbie?

- Eeeem...

- Świetnie - klasnęła w dłonie - Bardzo się cieszę, że tak się zaangażowałaś. Zwłaszcza po takiej tragedii - położyła mi dłoń na ramieniu.

- Tak, naprawdę świetnie - mruknęłam z zaciśniętą szczęką.
Już ja się z nim rozmówię.

__________________________________
No to tak.
Chciałabym wam życzyć wesołych świąt.

A teraz takie oklepane życzenia.


Choinki świecącej,
gwiazdki błyszczącej,
pysznej kolacji,
sylwestrowej libacji,
gwiazdora grubego,
kaca ogromnego,
wspaniałych wrażeń
i spełnienia marzeń.

Mam nadzieje, że podobał się, rozdział.

Przypominam o #nyaPL

KOCHAMY WAS :****

14 gru 2014

Rozdział 73

Otworzyłam usta. Dlaczego Zayn zabrania jej o czymś mi powiedzieć? Co się dzieje?
W pewnym momencie jakiś pijany chłopak wpadł na mnie, popychając mnie jeszcze bardziej na uchylone drzwi. Zawiasy zaskrzypiały, kiedy drzwi otworzyły się na całą szerokość, a ja wykonałam niebotyczny wysiłek, żeby ustać na nogach.
Podniosłam wzrok, napotykając dwa przerażone spojrzenia.

- Angie! - zwrócił się do mnie Zayn - Coś się stało? My już wracamy do środka... - złapał swoją dziewczynę i chciał wejść z nią do budynku, ale uniemożliwiłam mu to, kładąc mu dłoń na piersi.

- Poczekaj.
Caroline spojrzała na mnie spanikowanym wzrokiem.

- O czym rozmawialiście?
Spojrzeli po sobie. Widziałam że prowadzą niewerbalną komunikację. Zayn ledwo widzialnie pokręcił głową. Wiedziałam co to znaczy.
"Nie mów jej."

- Zayn? Caro?
Moja przyjaciółka spuściła wzrok. Czułam się trochę tak, jakby mnie zdradziła.

- Odezwijcie się! - krzyknęłam,czując napływające łzy.
Zayn przygryzł wargę, unikając mojego spojrzenia.

-Zayn, czego Caroline nie może mi powiedzieć?
Milczeli. To trochę tak, jakby mówić do ściany.

- Świetnie. Naprawdę wspaniale. Rozumiem fakt, że macie swoje tajemnice, nie mogę Wam tego zabronić. Ale nie jestem głupia, widzę że coś się dzieje. A wy mnie od siebie odsuwacie!

- Nikt Cię nie odsuwa, Angie - odezwała się cichutkim głosem moja przyjaciółka.

- Nie? W takim razie powiedzcie mi, o co chodzi.
Caroline zrobiła zbolałą minę i zamilkła.

-Wiecie co, wasza sprawa. Ale chociaż od was liczyłam,że będziecie ze mną szczerzy. Ja naprawdę mam już dość tajemnic.
Odwróciłam się i odeszłam na całkiem sporą odległość, kiedy Zayn zawołał:
Angie, to naprawdę dla Twojego dobra!
Spojrzałam na niego i zaśmiałam się.

-Zayn, proszę cię, nie pieprz.
Poszłam w stronę taksówek z zamiarem wrócenia do domu. Dopiero kiedy siedziałam na niewygodnym tylnym siedzeniu, przyłożyłam czoło do szyby i rozpłakałam się. Jeszcze nigdy nie czułam się bardziej samotna jak teraz.


***następny dzień***

Weszłam ledwo żywa do klasy językowej i z jękiem opadłam na moje krzesło. Spałam może z dwie godziny, a to wszystko przez wczorajszą rozmowę z Zaro. Cały czas wałkowałam w głowie to, co podsłuchałam. Nurtował mnie fakt, o czym rozmawiali, ale naprawdę nic nie przychodziło mi do głowy.
Wyjęłam zeszyt i spojrzałam na miejsce Harry'ego. Oczywiście było puste. Ile ukradkowych spojrzeń rzucaliśmy sobie w tej sali na lekcjach hiszpańskiego. Poczułam ból w piersi, jak zawsze kiedy o nim myślałam. Klasa się już właściwie w całości zebrała. Jakie szczęście, że Caroline i Zayn chodzili na francuski. Wszyscy się uciszyli co oznaczało, że nauczyciel już idzie. Wstaliśmy, żeby jak zawsze powitać pana Carlosa. Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale wydałam z siebie zduszony okrzyk i usiadłam. Bo to nie był nauczyciel, tylko jakiś młody chłopak. Kiedy go zobaczyłam byłam pewna, że to Harry. Podobieństwo aż za bardzo rzucało się w oczy. Na dodatek, jak gdyby nic, chłopak położył swoją torbę na biurku nauczyciela, wziął do ręki kredę i lekko pochyłymi literami napisał na tablicy "Daniel Ross". Ze niby nowy nauczyciel? Co? Jak? I dlaczego on jest tak podobny do Harry'ego?!
- Dzień dobry wszystkim,nazywam się Daniel Ross i jestem tutaj na stażu. Jak wielu z was na pewno się domyśla, nie jestem od was wiele starszy, więc zwracajcie się do mnie po imieniu.
Nowy nauczyciel na stażu. Nauczyciel hiszpańskiego. I jest tak podobny do Harry'ego. Jezu.

- Dzisiejsza lekcja będzie dość luźną lekcją. Chciałbym poznać każdego z was, dowiedzieć się jakie macie zainteresowania i tak dalej. Jednocześnie sprawdzę na ile dobrze znacie hiszpański, bo macie to powiedzieć w tym właśnie języku. Zaczyna pierwsza osoba z listy, a jest nią - spojrzał w dziennik - Angel Black?
Wypuściłam głośno powietrze i podniosłam rękę do góry.

- Tutaj jestem.
Daniel podszedł bliżej i stanął obok pierwszej pustej ławki przede mną, usiadł na niej i założył ręce. Przez chwilę przyglądałam się mięśniom rąk, które napięły się w identyczny sposób jak mojemu chłopakowi. Starałam skupić się na tym, co miałam powiedzieć.

- Eem... no więc tak... Nazywam się Angel Black ,ale jeśli pan to nie przeszkadza, wolałabym żeby zwracano się do mnie Angie.

- Przepraszam, że ci przerwę. Mieliście zwracać się do mnie po imieniu.

- No tak... co tam jeszcze... bardzo lubię muzykę, trochę śpiewam... uwielbiam czytać książki... umm... - rozłożyłam ręce - to chyba tyle. Mam nudne życie.
Jest nudne, bo nie ma w nim Harry'ego. Usiadłam na krześle i popatrzyłam na Daniela. Jeszcze prze chwilę wpatrywał się we mnie spod lekko przymrużonych powiek. Trwało to na tyle długo, że przebiegł mnie dreszcz. Coś było w tych jego oczach. Coś, co uniemożliwiało mi odwrócenie wzroku. Daniel zrobił to pierwszy, wyczytując kolejną osobę z listy. Pewnie zastanawiał się jakim idiotą trzeba być, żeby mieć problem ze sklejeniem jednego spójnego zdania o sobie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że przez te kilkanaście sekund wstrzymywałam oddech. Otworzyłam zeszyt na ostatniej stronie z zamiarem dokończenia ostatniego rysunku. Był to nieudany portret Harry'ego. Chociaż może i udany.
Nagle poczułam się dziwnie, więc podniosłam głowę w poszukiwaniu Daniela. Nie było go przy biurku ani tam, gdzie stał jeszcze parę minut temu. Odwróciłam się do tyłu i wydałam zduszony jęk, gdyż jak się okazało, stał on tuż za mną, patrząc mi przez ramię. Siedziałam chwilę z rozdziawioną buzią, aż w końcu odwróciłam się, zmieszana. To było trochę dziwne. No dobrze, bardzo dziwne. Skupiłam się na słowach nauczyciela:

- ... niestety niektórzy z was powiedzieli o sobie bardzo mało - przy tych słowach minął moją ławkę i popatrzył an mnie kątem oka. - Więc wymyśliłem odrobinę inny sposób na poznanie waszego poziomu. Skontaktowałem się z waszym dotychczasowym nauczycielem... panem Carlosem Munozem,o ile się nie mylę. Dowiedziałem się, że na początku poprzedniego roku zadał wam pewnego rodzaju projekt, w którym przedstawialiście scenki wymyślone przez siebie.
Oh, no tak. Projekt w trzeciej klasie. Z Harry'm. Przypomniałam sobie, jak siedzieliśmy na dywanie w jego domu, wcinając pizzę i rzucając kolejnymi pomysłami. Wtedy przebywanie w domu Harry'ego wydawało się abstrakcją. Kto by pomyślał,że będę tam mieszkać. Pamiętam wyraz twarzy Lucy, kiedy wpadła do salonu i zobaczyła nas razem. No i oczywiście samo przedstawienie projektu. Przyłożyłam rękę do policzka, wręcz czując dotyk dłoni Harry'ego na nim, kiedy przytrzymywał mnie dłużej w pocałunku. Z mojego punktu widzenia miało to być całkiem przelotne cmoknięcie. A przeistoczyło się w najwspanialszy pocałunek. Kiedy położył drugą dłoń na mojej talii, czułam się tak, jakby wewnątrz mnie wybuchł pożar.
To są tego rodzaju wpspomnienia, których nikt mi nie odbierze.

- A na koniec: Andy z Pauliną .To by było na tyle.
Rozległ się dzwonek.

- No cóż, w takim razie do zobaczenia na następnych zajęciach.
Rozejrzałam się z deka nieprzytomnie po klasie. Każdy zaczął się pakować. O cholera, nawet nie wiem z kim jestem w parze. Nic nie wiem! Wrzuciłam moje rzeczy do torby i z ociąganiem podeszłam do biurka. Daniel również zapakował swoje rzeczy, ale kiedy zauważył mnie, przerwał i spytał:

- Coś się stało?

- Emm... czy mógłby... pan powtórzyć z kim jestem w parze? Nie do końca usłyszałam.

- Tak, oczywiście. I zwracaj się do mnie Daniel, naprawdę. Nie jestem aż tak stary. - uśmiechnął się, a mi aż przekręciło się coś w brzuchu.
Przejrzał zeszyt własnymi notatkami. Po chwili spojrzał na mnie zaskoczony.

- Ojej, zdaje się że do nikogo cię nie przydzieliłem - popukał się w brodę - Kurcze jak to mogło się stać...
Odwróciłam głowę i przewróciłam oczami. Zapowiadał się ciekawie, a okazał się debilem.

- Ale nic się nie stało, zaraz kogoś ci dobierzemy... - zaczął przeglądać listę obecności.
A po projekcie poszłam na imprezę. Boże, jak Harry wtedy wyglądał seksownie. Potem Lucy zobaczyła zdjęcie mnie i Harry'ego całujących się. Myślałam, że rozerwie mi gardło. I upiłam się w klubie z Zaro. A potem obudziłam się w łóżku obcego faceta. No i Lucas po mnie przyjechał. A w domu uderzył.
Ja mam strasznie pokręcone życie.

- No i mamy problem - odezwał się Daniel - Dzisiaj wszyscy byli obecni i zostałaś jedyna bez pary. Ale nie ma problemu.Ja ci pomogę.

- Słucham?! - praktycznie wykrzyczałam.

- No co ty, nie dziw się tak. Powiedz mi, o której godzinie kończysz, na przykład, w środy i piątki. Zorganizuje zajęcia dodatkowe, na których przygotuje cię do prezentacji. Tylko nie myśl, że będziesz miała fory przy wystawianiu ocen - pogroził mi palcem.

- Ale... dzisiaj jest środa.
Daniel uśmiechnął się z satysfakcją. Zauważyłam, że zrobił mu się dołeczek. Identycznie jak pewnej osobie.

- W takim razie o której dzisiaj kończysz?
Przeanalizowałam szybko w myślach nowy plan lekcji.

- O czternastej.

- Wyśmienicie. W takim razie o drugiej w tej sali. Czy twoi rodzice będą mieli coś przeciwko, gdybyśmy spędzili tutaj powiedzmy... ze dwie godziny?

- Nie. Nie sądzę.
Wyszłam z klasy lekko otępiała. Bałam się tych zajęć. Jak jasna cholera.
Jak się okazało, słusznie. 

_______________________________________
Ok już jest.
Nie będę przepraszała za to ze jest dopiero dziś a nie wczoraj, bo już dostałam opieprz za to, ale nie mia.łam kiedy dodać.

No jak tam przygotowania do świąt.
Co dostaliście na Mikołajki? To co chcieliście?

Dobra a teraz ważniejsza rzecz w zakładce "Bohaterowie" pojawił się nowy bohater i chyba już się domyślacie nawet jaki.

No i taka mała informacja:
Jestem dostępna na e-mailu (needyouangel@wp.pl) i na ASKU (oczywiście moim prywatnym)


mam nadzieje że będziecie chcieli sobie może popisać albo czegoś się dowiedzieć
jeśli chcecie się z nami skontaktować poza askiem i mailem to wejdźcie w zakładkę "Kontakt"



Przypominam o hashtagu #nyaPL   

Administrator