21 lis 2013

Rozdział 29

Lucas zachowywał się jak opętany. Uderzał mnie pięścią po twarzy, rękach, klatce piersiowej, brzuchu.
Usiłowałam się bronić, ale nie potrafiłam. Byłam bezsilna. Potem doszły do tego krzyki.
- Ty kurwo!

Kolejny cios.

- Pieprzyłaś się z tym patałachem!
Kolejny cios.
To zdawało się nie mieć końca. Padłam na kolana, ale to mu nie przeszkadzało. Zaczął kopać mnie po brzuchu i żebrach - niczym worek śmieci. Plułam krwią na kremowy, hotelowy dywan. Wtedy zaczęłam krzyczeć. Darłam się tak, jakby obdzierali mnie ze skóry. No w sumie to zdzierali, a dokładniej zdzierał. Machałam gdzieś tam rękami, ale nie mogłam równać się z jego ciosami.
I wtedy właśnie przybyło moje zbawienie. Caroline.

- Co się tutaj dzieje?! - wrzasnęła.

Lucasa nawet nie przejęło jej przybycie. ale nie musiałam nic  mówić. Caro wybiegła, miałam nadzieję, po pomoc.

- Przestań!! - wydarłam się.

- Nie przestanę! Ty nie mogłaś się powstrzymać przed pozwoleniem, żeby cię wyruchał, to ja też nie mogę.

I jeśli przybycie Caro było moim zbawieniem, to ujrzenie trójki moich przyjaciół prawdziwym cudem. Coraz gorzej widziałam, ale byłam pewna, że to Zayn Caro i Harry. Przeczołgałam się pod ścianę i objęłam kolana ramionami. Byłam przerażona, zszokowana i przede wszystkim obolała. Krew zalewała mi prawe oko, najprawdopodobniej miałam rozwalony łuk brwiowy. Caroline dobiegła do mnie i pomogła mi wstać, znaczy próbowała. Uniosła mnie na parę centymetrów, ale zaraz z jękiem opadłam. Kiedy podbiegła do naszej szafki, dopiero wtedy spojrzałam na chłopaków. Był to dość osobliwy widok - Zayn stał z tyłu z tak groźną miną, jakiej jeszcze nigdy u niego nie widziałam.
Natomiast Harry... jedyne określenie, jaki przychodzi mi do głowy to BÓG.
Nie wiem dlaczego, ale w takim stanie, w jakim akurat byłam, widziałam go jak boga.

Zadał Lucasowi cios tak potężny, że aż od samego patrzenia bolało. Wtedy wróciła Caroline z chusteczkami.


- No i na co mi to? - wybełkotałam - Tutaj są potrzebne całe tony opatrunków.

- Och, Angie - westchnęła.
W głowie kręciło mi się gorzej, niż kiedy się upiłam.

- Cześć, Zayn - mruknęłam, kiedy Malik stanął przede mną.

- Zayn, musisz ją zanieść.

- Żaden problem -schylił się i wziął mnie na ręce tak, jakbym nic nie ważyła - Chodź tu, mała.
Wyszliśmy z pokoju, a Caro cały czas do mnie mówiła.

- Słuchaj Angie. Zawieziemy cię teraz do szpitala. O nic się nie martw.

- H... Harry - wydukałam.

Tym razem odpowiedział mi Malik.

- O niego też się nie martw. Lucas...
Reszty nie usłyszałam - zemdlałam.


*Perspektywa Harry'ego*

Złapałem go za koszulkę i pociągnąłem go do góry. Potem zadałem cios w twarz - przypuszczalnie złamałem mu nos. A powinienem kręgosłup.

- Odpierdol się - warknął, uderzając mnie w brzuch. Schyliłem się, ale to była tylko zmyłka. Podciąłem mu nogi, a potem tak długo okładałem, aż straciłem czucie w dłoniach. Zanim stracił przytomność, wstałem, kopnąłem go w żebra i rzuciłem :

- Jeśli tkniesz ją chociaż raz, jeśli się do niej zbliżysz albo ją dotkniesz... zabije cię.
Kompletnie się tego nie spodziewałem, ale Grant zerwał się na równe nogi i wymierzył mi solidny prawy sierpowy. Wpadłem na ścianę, ale zaraz rzuciłem się na niego. Przydusiłem go i warknąłem tuż przy jego twarzy :

- Nie żartuje. Zniszczę cię.

- Sobie możesz.

- Mogę, i to bardzo. Nawet sobie nie zdajesz sprawy z tego, co mogę dokonać.

- Nie wierzysz we mnie. Ja wiem coś, co może zrujnować życie wam obojgu.

- Mianowicie?  - ta cała sytuacja przestała mi się podobać.

- Wiem od dobrego źródła, co robił Twój kochany tatulek...

- Zamknij się.

- Ty też nie byłeś święty, prawda? Waliło się po kresce do nosa?
No ale też bym skorzystał, gdybym miał bezpłatny dostęp od starego...

- Stul dziób! Jeśli zaraz się nie zamkniesz, to ci pomogę!

- Wiem także interesujący szczegół o Angel...

- Zamknij się, sukinsynie! Zamknij tą jebaną, niewyparzoną jadaczkę!

Przy każdym słowie uderzałem w jego twarz i brzuch. Byłem od niego wyższy, więc przychodziło mi to z łatwizną.

- Myślisz, że tego nie wiem? Nie jestem takim niedojebańcem jak ty.
Po chwili Grant stracił przytomność. Tym lepiej dla niego, bo w tej chwili mogłem go zabić. Wpadłem do mojego pokoju, zmieniłem zakrwawioną koszulkę i zbiegłem do taksówek. Wolałbym mieć ze sobą swój samochód, byłoby znacznie szybciej. Przez całą drogę miałem przed oczami widok Angel, całej zakrwawionej i skulonej... Potrząsnąłem głową. "Skup się ".


                                                                             ***


W końcu dojechaliśmy do szpitala. Rzuciłem pieniądze kierowcy i pędem pobiegłem do recepcji. Na tyle, ile umiałem, wytłumaczyłem pielęgniarce kogo szukam. Zaprowadziła mnie na drugie piętro, ale powiedziała, że muszę czekać. No bo w czekaniu jestem najlepszy. Przed jedną z sal w końcu korytarza siedzieli moi przyjaciele.

Caroline płakała, przytulona do Zayna.


Przykląkłem obok i pogłaskałam ją po ramieniu. Pociągnęła nosem i spojrzała na mnie. Przytuliłem ją ,bo w tamtym momencie oboje bardzo tego potrzebowaliśmy.

- Nie martwcie się, nic jej nie będzie - powiedział pewnym głosem Zayn

"Jeśli coś jej się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę "- pomyślałem.


*Perspektywa Caroline*

- Ok Zayn, czyli widzimy się za pół godziny na dole? - upewniłam się.

- Tak - cmoknął mnie w czoło i ruszył w kierunku swojego pokoju.
Westchnęłam cicho i poszłam w przeciwną stronę. Niekoniecznie chciałam wracać do TEGO pokoju, zwłaszcza po tym, co tam zaszło. Martwiło mnie to, że wciąż nie  wpuszczali nas do Angie. Może jej obrażenia były znacznie poważniejsze, niż nam się  wydawało..
Nie mogę tak myśleć! Angel z tego wyjdzie, z paroma siniakami i tyle. Właśnie po to tu jestem: żeby Angie miała swoje rzeczy, kiedy się obudzi. Złapałam za klamkę i pchnęłam drzwi. No i nie dowierzałam, bo w pokoju siedział Lucas. Odruchowo cofnęłam się do drzwi.
Nie wiedziałam, do czego był zdolny.

- A, a ,a... nie rób tego. Chcę z tobą porozmawiać.

- Jeśli masz na myśli taką rozmowę, jaką odbyłeś z Angie to dzięki, nie skorzystam.

- Tam to to już nieważne - machnął ręką.

- Nieważne?! Angel leży w szpitalu, nikogo do niej nie wpuszczają, a ty mówisz, że to nieważne? - mówiąc to, przybliżyłam się do niego. Przy ostatnim słowie  dźgnęłam go w pierś.

-Nie pozwalaj sobie, Shine.
Dopiero teraz przyjrzałam się jego twarzy. Harry naj wyraźniej dobrze się spisał, bo Grant wyglądał okropnie.
Podbite oko, rozcięte OBA łuki brwiowe, złamany nos, opuchnięta warga. W moim uznaniu to i tak za mało.
Zaśmiałam się cicho, a on spojrzał na mnie groźnie. Złapał mnie za ramiona i przyciągnął mocno do ściany.

- Przekażesz coś Styles 'owi - wysyczał - Powiedz mu, że daję mu miesiąc. Miesiąc i ma zniknąć z życia Angel. Jeśli tego nie zrobi zdradzę ich sekrety. A wtedy będzie znacznie gorzej.
Kiedy skończył swoją groźbę, rzuciłam :

-Na głowę upadłeś.
Po czym z całej siły wyrzuciłam kolano do góry, zdzielając go w krocze. Kiedy on z jękiem osunął się na kolana, ja wrzasnęłam:

- ZAYN!!!
Zdawało się, że nie minęła nawet sekunda, kiedy wezwany pojawił się w drzwiach. Podszedł do mnie i zapytał :

- Wszystko w porządku? Coś ci zrobił?

- Nie, nic mi nie jest.
Odetchnął z ulgą i pocałował mnie.

- Spakuj rzeczy. Szybko.
Przytaknęłam i wzięłam się za pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Zayn podszedł do wciąż zwijającego się z bólu Granta. Osiadł na nim i raz z jednej strony, raz z drugiej bił go po twarzy. Zasunęłam torbę i podeszłam do nich.

- Zayn, chodź.
Ale on nie zareagował. Złapałam go za ramię i pociągnęłam.

- Zayn, przestań. Już wystarczy.
Nadal nie przestawał. Wystraszyłam się i krzyknęłam :

- Proszę, Zayn!
Spojrzał na mnie, a potem na swoje ręce, całe we krwi. Powolutku wstał, a ja wzięłam go za rękę i wyciągnęłam stamtąd. Poszliśmy do jego pokoju. Zayn nie odezwał się słowem, zmartwiło mnie to. Weszliśmy do łazienki i posadziłam go na wannie.Odkręciłam wodę i powoli obmywałam jego kostki. Kiedy skończyłam, oparłam się o ścianę i objęłam ramionami. Wtedy dopiero zapytałam.

- Co to było?


- Ja... sam... nie wiem. Nie mogłem się powstrzymać.

- Dlaczego?

- Kiedy usłyszałem, jak mnie wołasz, przeraziłem się. A jak wbiegłem do pokoju i zobaczyłem Grant... no cóż, bałem się, że coś ci zrobił...

- Na szczęście nie. Bo pojawił się mój wybawca.
Uśmiechnął się i wyciągnął rękę. Podeszłam do niego i pozwoliłam żeby przytulił się do mojego brzucha. Głaskałam go po włosach, uspokajając się. Zayn wstał i powiedział z czułością :

- Kocham Cię.

- Ja Ciebie też.
Złączyliśmy nasze zawieszki w kształcie serca, a potem pocałowaliśmy się. Niestety, parę spraw musieliśmy załatwić.
Zayn zdał telefoniczną relację Harry 'emu. Ten poradził nam, co mamy zrobić. Zayn rozłączył się i spojrzał na mnie no pewnie.

- Mamy porozmawiać z panem Carlosem.

- Ale co mu powiemy? Prawdę?


- Mamy go przekupić.

- Przekupić? - powtórzyłam jak debilka.
Zayn przytaknął i sięgnął ręką pod łóżko. Wyjął stamtąd średnią walizkę, wypełnioną po brzegi pieniędzmi.

- A to co? - wydukałam.

- Oszczędności - zaśmiał się. Ruszyliśmy do pokoju nauczyciela, pełni obaw. Nawet nie chciałam myśleć, co będzie jeśli ten plan nie wypali.
Musieliśmy spróbować - dla Angie i Harry 'ego, ale także dla nas samych. Musieliśmy.



______________________________________________________

NARESZCIE NOWY ROZDZIAŁ
przepraszamy że nie dodawaliśmy rozdziału, ale nie mogliśmy go przepisać więc Maja przesyłała mi po kawałku a TT
Mam nadzieje że tym razem będzie DUŻO komentarzy, bo w tym rozdziale naprawdę cię dzieje i napiszcie co sądzicie o reakcji Zayna i Harry'ego
Pozdrawiamy :*

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3 kocham ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pitole *,* boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Że on jeszcze żyje to ja się dziwie hehe... A propo też bym chciała takie "oszczędności" na pewno by mi się przydały :P

    Ps.Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. co on jej zrobił :( nie lubię go, gdybym go spotkała to nie wiem co bym mu zrobiła :D haha

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu jak on ją pobił ! Co to było ?! Rozdział super ale przerażający :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Meeeega, Meeeeega rozdział już nie mogę doczekać się kolejnego !

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział ;* naprawdę mi się podoba <3 czekam z niecierpliwością na next ;*

    OdpowiedzUsuń

Administrator