Popatrzyła na chłopaka
obok mnie. Tak, byłam szczęśliwa. Ale tylko na zewnątrz. Byłam
otoczona przyjaciółmi którzy mnie kochali. W powietrzu czuć było
świąteczny nastrój, wszyscy byli uśmiechnięci od ucha do ucha,
ja też. Ale tak naprawdę miałam ochotę krzyczeć.
Dan roześmiał się i chwycił moją dłoń, kładąc ją sobie na kolanie i czule głaskając. Odwzajemniłam uścisk.
To nie ty powinieneś
tutaj być, Danielu.
Powinien tutaj siedzieć
chłopak o kręconych, brązowych włosach. Szmaragdowych oczach
wpatrzonych we mnie czule. To jego dłoń powinna trzymać moją. Nie
ty...
-...zbierać, prawda? - Daniel popatrzył na mnie pytająco. Popatrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Co takiego?
- Mówię,że powinniśmy się zbierać,jeśli nie chcesz żeby moja siostra pourywała nam głowy.
- Oh tak, jasne. Masz rację,powinniśmy już iść.
- Dzisiaj też u nas nocujecie?-zapytał Zayn.
Spojrzałam na swoje
dłonie.
- Chyba... chyba dzisiaj nie...
Dziewczyny zachichotały
widząc moje zakłopotanie.
Pożegnaliśmy się ze
wszystkimi i wyszliśmy na zewnątrz. Pomimo ciepłego płaszcza,
czapki i rękawiczek w drodze do samochodu trzęsłam się z zimna.
Szybko wskoczyłam na fotel i zapięłam pasy. Daniel usiadł sekundę
później i odpalił jak najszybciej silnik, żeby włączyć
klimatyzację.
- No to jedziemy.
***
Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Na podwórku stały sanie Mikołaja z nim samym w środku, a na oknach migało mnóstwo kolorowych światełek. Popatrzyłam na okno w górze i zauważyłam małą dziewczynkę z pluszowym pieskiem w dłoni.
- Bella?
- Tak, to moja młodsza siostrzyczka... Hej, skąd wiesz jak ma na imię?
- O mój Boże, Daniel... -roześmiałam się, gdyż nagle cała ta sytuacja wydała mi się strasznie zabawna.
- Co? O co chodzi?
- Ja opiekowałam się Twoją siostrą w wakacje!
- Chwila... że jak? - uniósł brew.
- No dalej, chodź!
Już nie obawiałam się
spotkania z jego rodziną, bo właściwie już ją znałam.
Przypomniałam sobie słowa Belli „Kiedy
miałam dwa latka, moi rodzice zginęli w katastrofie samolotu. Nie
pamiętam nazwy kraju, do którego lecieli. Od tamtego momentu
mieszkam z siostrą. Jeszcze jakiś czas temu mieszkał z nami mój
starszy brat, ale w końcu się wyprowadził.„
Wysiadłam z samochodu z
szerokim uśmiechem i stanęłam przed drzwiami. Daniel dołączył
do mnie sekundę później.
- Czemu ja nic nie wiedziałem?
- Praca jak każda inna - zapukałam - Nie wierzę że nie zaskoczyłam. Bella mówiła mi swoje nazwisko, widziałam je na czekach od Lily, ale nie powiązałam waszej trójki.
Chwilę później jego
starsza siostra otworzyła drzwi i rzuciła się w ramiona Danielowi.
Patrzyłam na to z uśmiechem. Mój brat nigdy nie cieszył się tak
na mój widok. Lily wypuściła go z uścisku i spojrzała na mnie.
Za chwilę oniemiała.
- Angie? Co ty tu robisz? - spojrzała na mnie z niemałym zdziwieniem. - Zaraz, chwila. Czyli ty... czyli wy...
- Tak Lil, to jest moja dziewczyna. A czy teraz możemy wejść do środka, zanim zamarzniemy tu na śmierć?
- Oh tak, jasne! -wpuściła nas do środka,gdzie pięknie pachniało plackami.
- Daaanieeel! -mała Bella zbiegła z góry z prędkością światła rzuciła się na Daniela
- Nareszcie! Myślałam, że zapomniałeś i nie przyjdziesz, a miałam przygotowaną dla Ciebie niespodziankę, i dla twojej nowej dziewczyny.
- Cześć, Bella - odezwałam się, zwracając jej uwagę.
- Angiee! - krzyknęła kolejny raz, tym razem rzucając się na mnie - Jesteś jego dziewczyną? Całujecie się i w ogóle?
Spiekłam raka, ale Lily
subtelnie odciągnęła Bellę.
- Chodź mała, pozwólmy
im się rozebrać a później pokażesz im miejsca przy stole,
dobrze?
Blondynka pokiwała
radośnie głową i pobiegła do salonu.
Daniel spojrzał na mnie z
pytającym wzrokiem. Uśmiechnęłam się szeroko. Tak,wszystko okej.
To prawie tak,jakbym miała rodzinę i wszystko czego potrzebuje.
Prawie.
Perspektywa Chrisa
Fajnie, super. Dzisiaj
Wigilia. Popatrzyłem z ironią na praktycznie pusty pokój. Niewiele
widziałem przez półmrok jaki w nim panował, ale na pamięć
znałem położenie mebli. Jednoosobowa kanapa pod ścianą, druga
przed małym telewizorem, który zawsze pozostawał wyłączony. Stół
z czterema krzesłami pod oknem. Dwie szafki i lodówka robiące za
kuchnię. Mała, stara drewniana szafa, praktycznie pusta i mała
łazienka w białych drzwiach. Nic więcej. Żadnej dekoracji,
choinek, światełek i innych dupereli. Tylko pustka i ja w niej.
Jeszcze nie rozpakowałem
torby,z którą poprzednio jechałem. Byłem już tak blisko tego,a w
ostatniej chwili wycofałem się. Za dużo razy pieprzyłem, że
zależy mi na jej bezpieczeństwie żeby teraz jej to odebrać.
Poderwałem się, kiedy
ktoś mocno zaczął walić w drzwi. Niechętnie poszedłem otworzyć.
- Wesołych Świąt! - krzyknął mi w twarz Louis i ręką szerzej otworzył sobie drzwi.
No zajebiście.
Tuż za nim do pokoju
wepchnął się Liam i Cameron. Ugh, chociaż tyle, że Kamil tu nie
było...
- Czego chcecie?
- Przecież dzisiaj powinno się być z rodziną, przyjaciółmi,prawda? - Liam porządnie zdzielił mnie ręką w plecy - No chyba, że nas za nich nie uważasz, wtedy wyjdziemy...
- ...zabierając ze sobą te piwa - Cameron podniósł sześciopak do góry - i to - wyciągnął z kieszeni kilka przezroczystych torebeczek,
Spojrzałem na nie
uważnie.
- Właźcie - powiedziałem zrezygnowany, biorąc jedną z ręki Camerona. Wyjąłem banknot z kieszeni i zwinąłem w rurkę. Rozsypałem białą zawartość na stół. Wciągnąłem ją do nosa.
Jestem żywym trupem.
_________________________
Nie będziemy kolejny raz przepraszać za tak długą przerwę w rozdziałach. Wena odpłynęła i jakoś od dłuższego czasu nie chce wrócić żadnej z nas naprawdę, ogromnie dziękujemy za to, jak nas bronicie i grupa osób wciąż nas czyta. Nie mamy słów, żeby opisać jak jesteśmy Wam wdzięczne. Kochamy was, nasze piękne Angels. Trzymajcie się mocno zwłaszcza teraz, kiedy rozpoczął się rok szkolny. Nie dajcie się złamać. - Maja
No to tak dołączam się do wypowiedzi Mai. A ja się teraz zwracam do ANONIMA.
Jeśli jesteś taka odważna napisz bez anonima i wyślij link do twojego bloga.
Bo ja powiem tyle, że może nie jest to zajebisty wygląd, ale rozmawiałam z osobą która nawet się na tym zna i powiedziała że jak na osobę która uczy się na próbach i błędach to wygląd bardzo dobry.
Nie mam zamiaru pisać do osób które się tym zajmują żeby mi to zrobiły, bo to jest mój i Mai blog a nie innych osób więc jeśli ci się nie podoba to przecież nie zmuszam cię do czytania tego FF. Dziękuje za wysłuchanie do widzenia.
No to tak dołączam się do wypowiedzi Mai. A ja się teraz zwracam do ANONIMA.
Jeśli jesteś taka odważna napisz bez anonima i wyślij link do twojego bloga.
Bo ja powiem tyle, że może nie jest to zajebisty wygląd, ale rozmawiałam z osobą która nawet się na tym zna i powiedziała że jak na osobę która uczy się na próbach i błędach to wygląd bardzo dobry.
Nie mam zamiaru pisać do osób które się tym zajmują żeby mi to zrobiły, bo to jest mój i Mai blog a nie innych osób więc jeśli ci się nie podoba to przecież nie zmuszam cię do czytania tego FF. Dziękuje za wysłuchanie do widzenia.
AKIŚ ANONIM WAS OBRAŻAŁ?!?! CZEMU JA NIC O TYM NIE WIEM?! OJ ANONIMIE SZYKUJ SIĘ NA WPIERDOL ...
OdpowiedzUsuńA wygląd macie zajebisty i jestem szczera ✌
Jejku to okropne jak Angie za nim tęskni :( A on się zadręcza ciągle.. Mam nadzieję że jeszcze będą razem
Najwieksza fanka,
M xx
Rozdział wspaniały, tak samo jak opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :)
Czekam na nexta, rozdział cudowny....... Rany.... Nie mogę już czekać XD serio najlepsze fanfiction które czytałam. *.* <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny czekamy
OdpowiedzUsuńAkurat czytam w wigilię :)
OdpowiedzUsuńDlaczego nie ma dalszych rozdzialow?Rozdzial jak zawsze wspanialy.Zastanawiam sie czemu nic nowego od wrzesnia nir dodalas. Tak troche slabo.. moglabys chociaz napisac, ze zawieszasz bliga czy cos..
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi smutno, ta historia się rozwinęła, co rozdział bilo mi mocnej serce, takie emocje. Mogę sobie tylko wymyślać scenariusze, co jest dalej, albo co będzie, tak bardzo chciałabym żebyście dalej to pisały, przez 5 rozdziałów nawet płakałam, i za nim się zorientowalam, doszłam do "ostatniego" rozdziału i nie wiem co ze sobą zrobić, mam nadzieję że wróci wam wena, i dokoczycie tak cudowną trzymająca w napieciu historię. Kocham Was bardzo i czekam na nexta. Marcia��
OdpowiedzUsuń