* 4 dni później*
Ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam jak obraz nędzy i rozpaczy. Założyłam czarną sukienkę na ramiączkach i czarne buty. Włosy byle jak podpięłam: nie miałam siły trudzić się z nimi. Wrzuciłam do torebki komórkę i zeszłam na dół. Kiedy szukałam kluczy pośród całej tony śmieci w salonie, usłyszałam klakson za oknem. Zwycięsko wyciągnęłam kluczyki z poduszek na kanapie. Wybiegłam i szybko zamknęłam drzwi. Otworzyłam drzwiczki samochodu i usiadłam na tylnym siedzeniu.
- Hej- mruknęłam cicho.
- Cześć, mała.
-Hej siostrzyczko.
Położyłam torebkę obok mnie. Patrzyłam w okno i zaczęłam wyłamywać palce.
Wczoraj poznałam rodziców Harry' ego i siostrę, Gemmę. Na początku było mi trochę nieswojo, zwłaszcza dlatego, że spotkaliśmy się w moim domu. Znaczy domu Harry' ego. Kiedy poszłam do kuchni zaparzyć kolejną herbatę, usłyszałam kroki. Odwróciłam się, a do kuchni weszła Gemma.
- Możemy chwilkę pogadać? -zapytała.
-Jasne -uśmiechnęłam się ciepło i usiadłam przy stole, Gemma zajęła miejsce naprzeciwko.
- Harry dużo mi o tobie opowiadał.
- Naprawdę?
-Tak -uśmiechnęła się bardzo podobnie do Hazzy.
- A co takiego?
- Mówił, że Cię kocha i że jest naprawdę szczęśliwy.
- Och- zamrugałam, powstrzymując łzy.
- Powiedział też, że wszystko co zrobi, będzie dla Twojego dobra.
- Przepraszam, możesz powtórzyć?
- Wszystko co zrobi będzie dla twojego dobra.
- Harry...to samo powiedział Caroline...
- Moja najlepsza przyjaciółka, dziewczyna Zayna.
-Ach, tak -klepnęła się w czoło - Zapomniałam.Ale zbieg okoliczności...
- Dość nietypowy... nieważne. A co jeszcze mówił?
- W sumie to nie za wiele. Nigdy nie mogliśmy się zgadać, zawsze kiedy miał wolną chwilę ja pędziłam na kolejne zajęcia. Twierdził, że jesteś najpiękniejsza, najlepsza i w ogóle "naj". Często namawiał mnie żebym przyjechała Was odwiedzić i w końcu poznać Ciebie.
- Więc czemu nie przyjechałaś?
- No wiesz, cały czas szkoła i szkoła... Naprawdę trudno znaleźć chociażby jedno wolne popołudnie, a to stanowczo za mało, żeby nadrobić zaległości z bratem i oczywiście z tobą.
- Żałuje, że poznajemy się w takich okolicznościach.
W oczach Gemmy zalśniły łzy, a w moim sercu zawiązał się supeł.
- Tak. Ja też.
- Angel, chce żebyś wiedziała, że chociaż poznaliśmy się parę godzin temu- złapała mnie za rękę - nie chce,aby nasza znajomość się skończyła.Nie chce, żeby łączył nas wyłącznie... Harry.
- Ja też bym tego nie chciała. Jesteś naprawdę świetną dziewczyną i zazdroszczę Harry' emu tak fajnej siostry.
- A ty masz jakieś rodzeństwo?
- Mam starszego brata, ale... eh....niechętnie przyznaje się do tego.
- Aż tak źle? -zapytała ze zrozumieniem.
- Żebyś wiedziała. To zdecydowanie typ brata "to-ja-jestem-ukochanym-synkiem-rodziców-a-ty-jesteś nikim" .
- Znam to.Myślisz, że Harry zawsze był takim świętoszkiem? -uniosła brew.
- Ja nigdy nie uważałam,że Harry jest świętoszkiem - odparłam i spiekłam raka.
Gemma szeroko się uśmiechnęła, ja także, ale zaraz uśmiech zniknął z naszych ust.
- Angel... Angel... Angel... Angel !!!
Zamrugałam zaskoczona, bo dopiero teraz usłyszałam, że ktoś coś do mnie mówi.
- Słucham? -zapytałam.
- Jesteśmy na miejscu -powiedział Zayn, wskazując za okno. Za niewielkim murkiem było widać co wyższe pomniki.
- No super -mruknęłam pod nosem i otworzyłam drzwi. Kiedy doszliśmy do miejsca pochówku, zauważyłam rodziców Harry' ego i Gemmę. Zabrałam Zaro do tej trójki i kiedy wszyscy się przywitali, pogrzeb się zaczął.
Cała ta sytuacja nadal jest dla mnie trudna do opisania, mimo że minęły już prawie dwa lata. Trumna nie została otwarta, na życzenie rodziny. W gruncie rzeczy ustaliliśmy to wspólnie, w ten sam dzień, kiedy odbyłam rozmowę z Gemmą. To było strasznie miłe z ich strony, że w tak ważnej sprawie zważali też na to, co ja sądzę o tej sprawie, mimo, że byłam tylko dziewczyną Harry' ego. Bałam się tego, że...gdybym zobaczyła Harry' ego w tej trumnie...taki wisielczy humor- wskoczyłabym razem z nim do tego grobu. Kiedy opuszczali trumnę, cały czas trzymałam Zaro za rękę. Stwierdziłam, że to nie czas na nieśmiałość. Obok mnie stała Gemma, którą złapałam za rękę. Zerknęłam na Caroline, trzymającą pod rękę Zayna. Splotłam z nią palce. Gemma trzymała swojego tatę pod ramię,on z kolei przytulał swoją żonę. Bardzo mocno wbiłam paznokcie w dłonie Gemmy i Caro,one zdawały się tego nie zauważyć. Kiedy grób został zamknięty, reszta osób podchodziła do rodziców i Gemmy, składając im kondolencje. Dostrzegłam wśród nich kilka osób ze szkoły. Ja stałam z tyłu,przytulona do Zayna i cichutko płakałam. Kiedy wszyscy się już rozeszli, podeszłą do grobu Harry'ego i uklękłam. Położyłam różę po środku tych wszystkich bukietów i wiązanek.
- Kto napisał do Ciebie ten list,co? -zapytałam - Znam to pismo, ale nie mogę zaskoczyć.W co ty się wplątałeś? - westchnęłam -Niedługo wrócę, skarbie. Nie tęsknij zbytnio.
Wtedy doznałam olśnienia. Pośpiesznie wróciłam do samochodu Zayna i poprosiłam:
- Zayn, zawieź mnie proszę do Lucasa.
***
Stałam pod domem Lucasa, waląc ręką w drzwi jak opętana.
- Mała, daj spokój! - krzyknął Zayn z samochodu - Najwidoczniej go nie ma!
- LUCAS, OTWÓRZ ! - krzyknęłam z całych sił.
Po chwili Grant otworzył drzwi. Położyłam dłonie na wysokości jego klatki piersiowej i popchnęłam go do domu, sama również przechodząc do korytarza.
- Co ty mu zrobiłeś?! To Twoja wina, prawda? To Ty napisałeś tą wiadomość? Gdzie jest Lucy? Kto ją niby dopadł? I CO TO MA W OGÓLE ZNACZYĆ?!
Lucas wybałuszył oczy i spojrzał na Zayna, który wysiadł już z samochodu i stał za mną.
- Rozumiesz coś z tego? - zapytał go Lucas.
- Po prostu odpowiedz - odparł Zayn z niewzruszoną miną.
Lucas popatrzył na mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Może wejdziesz? - zapytał, zamykając za nami drzwi.
- Jesteś bezczelny! - krzyknęłam i wyciągnęłam zmiętą kartkę z torebki. Siłą wetknęłam mu ją w rękę i warknęłam:
- Czytaj!
Miałam wrażenie, że kiedy Lucas rozpoznał papier, mina mu zrzedła. Za chwilę znowu przybrał obojętny wyraz twarzy, ale ja wiedziałam, co widziałam. Grant rozłożył kartkę, szybko przebiegł wzrokiem tekst, złożył z powrotem i oddał mi ją.
- Nie mam z tym nic wspólnego.
Czułam, że zaraz wybuchnę.
- Przecież to twoje pismo! Jak możesz patrzyć mi w oczy i zaprzeczać! To Ty to napisałeś, tak? Groziłeś Harry'emu... sama nie wiem czym! I co z tym ma wspólnego pan River?!
Moje oczy ciskały błyskawice. a dla bezpieczeństwa Zayn złapał mnie za łokieć. Dobrze zrobił, w tamtej chwili byłam gotowa rozerwać Grantowi tchawicę. Lucas długo patrzył na mnie bez słowa, aż w końcu rzekł:
- Może jednak wejdziecie.
***
Chodziłam po salonie Lucasa, starając się uspokoić. Od okna do kominka, od kominka do okna.
- Jest wiele spraw, o których Harry Ci nie powiedział.
- Jakich spraw? -zapytałam.
- Na przykład to, że kiedyś był ćpunem.
- Uważaj, Grant -ostrzegł go Zayn, a ja od razu przeniosłam na niego wzrok.
- Myślę, że po tak długim czasie mieszkania z Harry' m powinnaś co nieco o nim wiedzieć -zaśmiał się Grant.
- Harry nie lubił mówić o swojej przeszłości.
- No to może ja Ci trochę o tym opowiem, co?
- Pilnuj co gadasz - mruknął do niego Zayn.
Stanęłam na przeciwko Malika, zastawiając mi widok Lucasa.
- Zayn,odpowiedz mi szczerze. Czy wiesz o tym wszystkim, o czym Lucas chce mi opowiedzieć?
Zayn nie odpowiedział tylko uciekł wzrokiem, a to było dla mnie jednoznaczną odpowiedzią. Poziom mojego poirytowania niewiedzą wzrósł do krytycznego stanu. Poczułam się zdradzona, więc żeby to zademonstrować usiadłam koło mojego byłego tak, żeby być tyłem do Zayna.
- Harry nigdy nie był żadnym chłopakiem Lucy. To był tylko pic. Tak naprawdę on był jej ochroniarzem.
- Przed czym ją miał chronić?
- River nie jest takim uczciwym biznesmenem, za jakiego uchodzi. W rzeczywistości na na koncie nieuregulowane interesy z mafią.
- Mafią? -pisnęłam.
- Ojciec Harry' ego był kiedyś bliskim współpracownikiem Rivera. Problem polega na tym ,że kiedy Styles dowiedział się o mafii, chciał się ze wszystkiego wycofać. Jedno pstryknięcie palcami ze strony Rivera i stary Styles siedzi w więzieniu. Oskarżyliby go o handel narkotykami.
- No dobrze, ale jaką rolę w tym wszystkim odgrywał Harry? -przerwałam mu.
- Harry postanowił "odpracować" dług za ojca. Jako że River zaczął kombinować z mafią, Lucy znalazła się w niebezpieczeństwie. To był jedyny sposób na uregulowanie rachunku.
Spojrzałam w końcu na Zayna.
- Czy to prawda? -spytałam.
Zayn popatrzył na czubki butów i ledwo zauważalnie kiwnął głową. Lucas mówił dalej.
- Harry miał dość tego ciągłego oglądania się za siebie. No i zaczął ćpać.
Ukryłam twarz w dłoniach niepwena, czy dalej mam ochotę tego słuchać. Po chwili ciszy podniosłam na niego wzrok.
- A ty skąd o tym wszystkim wiesz?
Lucas uniósł dumne podbródek do góry.
- Bo teraz ja jestem jej ochroniarzem.
Parsknęłam śmiechem.
- Kiedy Harry "zerwał" z Lucy, to tak naprawdę poszedł do jej ojca i zrezygnował. River ostrzegł go, że to będzie miało swoje konsekwencje.
Nie no normalnie to wszystko brzmi jak scena z jakiegoś filmu gangsterskiego.
- Ale to ty napisałeś tą wiadomość! - uniosłam kartkę do góry - Napisałeś, że pan Styles jest w więzieniu, a Lucy w szpitalu. Pan Styles był dzisiaj ze mną. O co chodzi?
- Stary Styles nie dotrzymał swojej umowy, więc River spełni swoją groźbę. A co do Lucy, to nie twoja sprawa.
Elementy tego co powiedział mi Lucas łączyły się w mojej głowie w całość.
- Zaniedbałeś swoje obowiązki, tak? - roześmiałam się -To przez ciebie Lucy jest w szpitalu?
-A czy teraz ja mogę zadać Wam pytanie?
- Śmiało.
- Czemu jesteście tak ubrani?
Popatrzyłam na moją czarną sukienkę i na czarny garnitur Zayna. Nie był czasu się przebrać. Tylko Caroline pojechała z rodziną Hazzy.
- Harry nie żyje - odpowiedziałam, starając się nie dać pokazać po sobie żadnych emocji. Oczywiście mi się to nie udało.
- Jak to nie żyje?! - Lucas zerwał się na równe nogi -Muszę zadzwonić.
Lucas wyszedł z salonu, a ja po chwili ruszyłam do drzwi wejściowych. Czułam, że Zayn idzie za mną.
Bez słowa siadłam z tyłu samochodu, oparłam czoło o szybę i się rozpłakałam.
________________________________________________
Przepraszamy bardzo, że dopiero dziś pojawił się rozdział, a nie wczoraj, ale robiłyśmy zwiastun i troszkę nam to zeszło, a dziś jeszcze drugi robiłam, więc BARDZO przepraszamy.
Mamy nadzieje, że wam się spodobał rozdział