29 gru 2013

Zakładka "WASZE BLOGI"

Pojawiła się nowa zakładka w której będę się pojawiały wasze blogi, jeśli chcecie aby link do waszego bloga tam się pojawił piszcie komentarze TU

22 gru 2013

Rozdział 34

*Perspektywa Zayna*
Siedząc tak na pokładzie o 3 w nocy z dziewczyną i przyjaciółmi którzy już śpią zaczynało mi się troszkę nudzić. Szturchnąłem lekko Caro i szepnąłem na ucho :

- Idziemy do hotelu?

- A co z nimi - wskazała na przytulonych do siebie Hangel ( Harry i Angel :) )

- Poradzą sobie nie są przecież małymi dziećmi - wstałem i pomogłem Caro, jak tylko się odwróciłem wskoczyła mi na plecy, żeby nie upadła podtrzymałem jej uda.
Zeszliśmy ze statku i skierowałem się do hotelu, po drodze jeszcze się powygłupialiśmy. Weszliśmy do hotelu i weszliśmy do windy

- Dobry pomysł z tym żeby zostawić zakochańców na statku - powiedziała Caro i przytuliła się do mojego ramienia

- Nom, będziemy mieli czas dla siebie i tylko dla siebie - uśmiechnąłem się znacząco do Caro.
Zaczęła się śmiać  ja próbowałem ją uciszyć żeby nikogo nie obudzić.

*Perspektywa Caro*
Weszliśmy do pokoju, a Zayn wziął mnie za rękę i przyciągnął do siebie, tak że nasze twarze znalazły się blisko siebie, zaczęliśmy się całować. Zdjęłam mu bluzę, a on mi sweter. Przeszliśmy do salonu dalej się całując. Zayn na chwile oderwał się ode mnie i wziął mnie na ręce. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. Zayn położył mnie na łóżku i skierował się do drzwi.

- Gdzie ty idziesz - spytał się szybko.

- No po coś do jedzenia

- Zastaw jedzenie i chodź tu do mnie szybko.

Podszedł do mnie, położył ręce po bokach mojego ciała i nachylił się nade mną. Zayn patrzył na mnie w taki sposób, że nie mogłam się ruszać. Zaczął mnie całować, oddałam pocałunek. Jego dłonie powędrowały z moich bioder na uda, a ja nogami oplotłam go wokół talii. Podniósł mnie i ułożył na środku łóżka. Jego ręce tym razem z ud wędrowały powoli pod bluzkę. Moje nogi leżały już "spokojnie" na łóżku, więc szerzej rozchyliłam nogi, aby dać mu lepszy dostęp.
Zayn popatrzył na mnie, a ja jedynie się uśmiechnęłam. Złapałam jego t-shirt i powoli zaczęłam go powoli ściągać.

- Ściągaj, bo nie wytrzymam - powiedział z trudem. Posłuchałam jego prośby i już po chwili leżała ona na podłodze.
Zayn nie ociągał się i zerwał ze mnie bluzkę. Przejęłam inicjatywę i teraz ja siedziałam okrakiem na nim. Zaczęłam całować go po szyi i zchodziłam coraz niżej. Dotarłam do jego brzucha i przejechałam językiem po jego mięśniach, usłyszałam cichy jęk. Podniosłam głowę, Zayn miał zamknięte oczy. Moje ręce powędrowały do paska od spodni, odpięłam go oraz spodnie i powoli zaczęłam ściągać je z nóg Zayna, kiedy już to zrobiłam, wróciłam z powrotem do jego twarzy i zaczęłam go całować już nie myślałam nad tym co robię. Zayn znów znalazł się nade mną zaczął robić to co ja parę sekund temu, całował każdy milimetr mojego ciała, nawet nie wiem kiedy pozbył się moich spodni. Pozbyłam się bielizny z mojego i jego ciała. Zayn zaczął dłońmi "wędrować" po moim ciele, pod wpływem jego pocałunków miałam dreszcze a co dopiero teraz. Z pocałunkami zchodził coraz niżej. Mój oddech stawał się coraz szybszy. Kiedy doszedł do podbrzusza zamknęłam oczy. Jego dłonie znalazły się na moich udach rozchylił je lekko i zaczął całować je.

- Proszę, nie chcę tego - powiedziałam

-OO.. Ok - Powiedział ze smutkiem w głosie.
Wziął ubrania i zbliżył się do drzwi

-Ej, a ty gdzie - spytałam

- No... powiedziałaś że tego nie chcesz więc idę do pokoju Hazzy

- Nie, nie o to mi chodziło. - powiedziałam podnosząc się na łokciach - Chodziło mi o to żebyś się tak ze mną nie bawił bo nie wytrzymam.


Podeszłam do niego i pocałowałam go, a on złapał mnie za uda i podniósł, a ja owinęłam nogi wokół jego bioder. Zayn zaczął iść w stronę łóżka i położył mnie tam gdzie jeszcze przed minutą leżałam. Oderwał się i spytał:


- Naprawdę tego chcesz?

- TAK - powiedziałam i zaczęłam znowu go całować.
Zayn sięgnął do szafki nocnej ciągle mnie całując, założył gumkę.

- Jesteś pewna, bo wiesz nie chce żebyś później żałowała - spytał jeszcze raz.

- Nie pytaj, tylko działaj.

Zayn się uśmiechnął i powoli zaczął we mnie wchodzić, ledwo zaczął a już się zapytał:

- Nie boli, może mam przestać.

- Przestań w końcu gadać - prawie krzyknęłam i sama ruszałam się tak, że wszedł we mnie głębiej. Zayn troszkę się rozluźnił i jeszcze bardziej we mnie wszedł, lecz tym razem mocniej.
Skrzywiłam się, bo dość zabolało.
Zayn zauważył to, bo przestał.

- Nie przestawaj jest dobrze.


Posłuchał mnie i zaczął się we mnie ruszać na początku powoli, bo bał się że zrobi mi krzywdę, ale później przyspieszył. Ból powoli przemieniał się w przyjemność, a ja zaczęłam czuć się o wiele lepiej w tej sytuacji, więc przekręciłam nas tak że to ja teraz byłam na górze. zaczęłam poruszać się w górę i w dół. Sama się zdziwiłam, że jak na pierwszy raz tak szybko złapałam rytm. Zayn trzymał mnie za biodra i unosił mnie, ale to ja nadawałam rytm. Kiedy już troszkę się zmęczyłam, Zayn znowu nas odwrócił i zaczął mniej we mnie wchodzić. Nie mogąc już, wydałam z siebie jęk. Dobrze, że nie zbyt głośno bo pokój pana Carlosa jest nie daleko. Zayn jeszcze bardziej przyspieszył, a ja nie mogąc głośno krzyczeć złapałam prześcieradło. Zayn na chwilę przestał ja przestraszona spojrzałam na niego i spytałam.


- Ej  co jest, coś nie tak?


- Nie, nie wszystko Ok, ale chyba nie chcesz żeby nasz ktoś usłyszał - powiedział, a ja spojrzałam z pytającą miną - jeśli jeszcze przyspieszę łóżko będzie się obijać o ścianę i będzie wszystko słychać. - dokończył.


Złapał za łóżko i troszkę odsunął od ściany. Szybko wskoczył na łóżko i wszedł znów we mnie tym razem bez żadnych wahania i od razu poruszał się szybciej niż przed tym jak ze mnie wyszedł. Zaczęłam jęczeć tak, że stwierdziłam, że przyłożę sobie poduszkę do twarzy i tak też zrobiłam. Zayn się tylko uśmiechnął. Zabrał poduszkę i zaczął mnie całować. To myło niesamowite, że to mój pierwszy raz, a ja się czuje jak bym już była dobrze doświadczona, ale tak właśnie można się poczuć przy Zaynie - docenioną. Zaczęłam jęczeć tak że na pewno było mnie słychać w całym pokoju Zayna i Harry'ego, ale chyba nie w całym hotelu, Zayn chyba wiedział, że lada moment dojdę, ale po jego minie doszłam do wniosku, że też długo nie wytrzyma


- Zayn - krzyknęłam

Zayn zrobił jeden ruch i wygięłam się w łuk, a Zayn opadł koło mnie.

- Kocham cię

- Ja ciebie bardziej i dziękuję ci

- Za co

- Za to że to ty byłeś pierwszy - powiedziałam i pocałowałam go




_____________________________________________________________________________


HEJ HEJ HEJ

Co tam u was moje kochane Angels
Cieszycie się, że jest przerwa świąteczna bo ja tak i nie (ale nie ważne)
Przepraszamy, że nie mogłyśmy dodać rozdziału wczoraj, ale Maja nie przepisała i nie przerobiła go i musiałam JA go przepisać bez żadnych popraw, więc jeśli są jakieś błędy to BARDZO przepraszam, ale właśnie to jest cała moja twórczość bez żadnych popraw Mai, ale do rzeczy.

CHCIAŁYBYŚMY WAM ŻYCZYĆ CIEPŁYCH SZCZĘŚLIWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU OCZYWIŚCIE JESZCZE CHCIAŁYŚMY PODZIĘKOWAĆ ZA NOMINACJĘ DO LIEBSTER AWORD TO NAPRAWDĘ FAJNE UCZUCIE ŻE KOMUKOLWIEK NASZE OPOWIADANIE SIĘ PODOBA.

Między świętami a nowym rokiem postaramy się dodać jeszcze parę rozdziałów, ale sami wiecie ŚWIĘTA
JESZCZE RAZ WESOŁYCH ŚWIĄT I DZIĘKUJEMY ZA NOMINACJĘ 

14 gru 2013

Rozdział 33

- Więeeec... skoro pierwsza opcja odpada, to może popływamy Twoim statkiem? - zaproponowałam.

- TWOIM statkiem. Tylko we dwójkę?

- A miałbyś coś przeciwko dwóm dodatkowym osobom?

- Jasne, że nie. To Ty poczekaj tutaj - usadowił mnie na ławeczce z fajnym widokiem na katedrę - A ja po nich skoczę. Na pewno nie odmówią.

- Ok - uśmiechnęłam się i zsunęłam okulary przeciwsłoneczne na nos - To ja tutaj będę.

Harry pobiegł pędem z powrotem do wejścia. Nagle dojrzałam budkę z lodami. Kogo obchodzi to, że dopiero co jedliśmy. Było tak gorąco, że nie ma co się zastanawiać. Poszukałam drobniaków w kieszeni. W końcu znalazłam jakieś euro, i uszczęśliwiona, podeszłam do sprzedawcy.

- Que para ti, seńorita? - zapytał, co oznaczało tyle "Co dla Ciebie, panienko?"

- Un helado de menta, por favor - uśmiechnęłam się, że przypomniałam sobie mój ulubiony, miętowy smak.

- Dos sinquento, por favor - wyściubiłam te dwa pięćdziesiąt i wręczyłam sprzedawcy. Usiadłam z powrotem na ławce, liżąc mojego loda. Harry wrócił z Caroline i Zaynem.

- Coś Ty znowu wymyśliła? - powiedział Zayn, siadając koło mnie z szerokim uśmiechem.


- Ej, daj liza - odezwał się zza moich pleców Harry.


Podstawiłam mu rożka pod nos, a kiedy przysunął się bliżej pacnęłam go gałką. Zaczęłam się śmiać, i po chwili do mnie dołączył.

- Powinnaś mieć zakaz dostępu do lodów, naprawdę.

- Do wszystkich? - zapytałam dwuznacznie.

- No, może nie do wszystkich...

- Macie ochotkę na małą imprezkę? - zapytałam - No wiecie, trochę potańczyć, pośpiewać, powygłupiać się...

- I zalać do nieprzytomności, jeśli mówimy o Tobie - dopowiedział Harry.

- Wieesz, ostatnio Ci to podobno nie przeszkadzało... - mrugnęłam do niego zalotnie.

- UUU - zawołał Zayn - Robi się coraz ciekawiej.



                                                                         ***



Od paru godzin byliśmy na statku, a zabawa była przednia. Leżałam właśnie na brzuchu Caro, drąc się do nieba piosenkę "International Love" Pitbulla. Chłopaki wrócili z nowymi drinkami i usiedli po naszych bokach.

- Pamiętasz, kiedy ostatnio słyszeliśmy tą piosenkę? - zapytał mnie Styles.

- Czekaj, czekaj - zastanowiłam się - W autokarze, w drodze do Barcelony.

- Bingo! - wykrzyknął Zayn - Puściłem ją Hazzie, kiedy przerwałem Wam migdalenie się.

- Nie migdaliliśmy się! - zaprotestowałam.

- Prawie - wyszczerzył się Harry.

- Miałeś rację, robi się coraz ciekawiej - powiedziała do Zayna Caro, zataczając się ze śmiechu.

- A nawet jeśli to co, zazdrość? - zapytałam z nutką ironii.

- Jaka zazdrość nie ma czego - jak na dowód swoich słów Zayn wysunął Caro spode mnie (zabierając mi moją poduszeczkę) i pocałował ją mocno.

- My nie będziemy dłużni - powiedział Harry i posadził mnie na kolanach. Opatulił mnie silnie ramionami i pocałował, najpierw przelotnie, a potem z większą siłą. Delikatnie odsunęłam się od niego, ale tylko po to, żeby coś powiedzieć.

- No wiecie co, przecież to nie żadna konkurencja... jesteśmy przyjaciółmi, i nie rywalizujmy.

- Zmieniłem zdanie - wymruczał mi Harry do ucha.

- W jakiej kwestii?

- Twojej poprzedniej propozycji co do spędzenia wolnego czasu.

Parsknęłam śmiechem i złapałam go za rękę, wstając.

- To ten... my musimy coś omówić, niedługo wracamy - powiedziałam do Zaro, czując, że policzki mnie palą.

- Nie śpieszcie się - powiedział Zayn, zalotnie się uśmiechając. Caro klepnęła go lekko w ramię, a chwilę później znów się całowali. Wiedziałam, że za szczególnie nie będą za nami tęsknić. Weszliśmy pod pokład, który był całkiem przytulnie urządzony. Jedyne, co niekoniecznie pasowało do reszty, było to łóżko. Poprawka: Łoże przykryte kremową narzutą.


- Angel, wiem, że jesteś uparta i nie powiesz mi, kiedy będzie boleć - powiedział z poważną miną.


Przygryzłam wargę i nic nie powiedziałam. Rozgryzł mnie od razu.

- Ok... - powiedziałam niechętnie.

- Serio mówię. Bo w przeciwnym razie...

- Taaak? - zapytałam, sunąc palcem po jego brzuchu w dół.

- Zapomniałem - wyszczerzył się i złapał w pół. Położył mnie między miękkimi poduszkami i zaczął całować po szyi, ramionach. Odwiązał sznurek góry mojego bikini i rzucił w kąt. Wsadziłam rękę między nasze splecione ciała i w końcu trafiłam na sznurek jego kąpielówek. Usta Harry'ego zachodziły coraz niżej, po klatce piersiowej i brzuchu. Zaśmiałam się, gdy jego ciepły oddech na moim ciele łaskotał mnie. Moje ręce były zarzucone na szyję Harry'ego . Przymknęłam powieki, i wtedy on znieruchomiał. Popatrzyłam się na niego, zastanawiając się nad powodem.
Oczy Harry'ego pociemniały, z zaciśniętą szczęką wpatrywał się w mój brzuch. Uniosłam się na łokciach, także patrząc na moje ciało. Było na nim mnóstwo siniaków i zaczerwień, dających razem nieciekawy widok. Do tej pory nie patrzyłam jak dokładnie wyglądam po spotkaniu pierwszego stopnia z Lucasem.

- H...Harry... - wyjąkałam.

Zamrugał kilkakrotnie, jakby wybudzając się z transu. Położył mi palec na ustach i spojrzał na mnie z czułością.

- Ciii. Nic nie mów. Chciałbym Ci coś powiedzieć.

Potaknęłam głową na znak, że rozumiem. Bałam się odezwać, że głos zbytnio zdradzi moje emocje.

- Od czasu, kiedy to się stało - dotknął palcem mojego brzucha - miewam koszmary.
Moje tętno przyspieszyło.

- Każdym razem dotyczy tego samego. Caro wpada do naszego pokoju, biegnę do Ciebie. Ale kiedy wbiegam, jest już za późno.

Zamarłam. Za późno? Co to oznacza?

- Ja... nic nie mogę zrobić... - głos mu się załamywał - Leżysz taka... blada... nie oddychasz...

Położyłam mu rękę na karku i przyciągnęłam do siebie. Słyszałam jego ciężki oddech.

- Harry, spokojnie. Nic mi nie jest. Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram. - odsunęłam go, trzymając za rękę. Spojrzałam mu w oczu, usiłując nie rozpłakać się na widok bólu odmalowanego na jego twarzy - Uratowałeś mi życie, wiesz?

Uśmiechnął się delikatnie i oparł czoło o moje.

- Co ja bym bez Ciebie zrobił?

- Co JA bym bez Ciebie zrobiła? - musnęłam delikatnie jego usta. - Jesteś moich aniołem stróżem.

- A Ty moim aniołkiem.

Przygryzłam wargę, uśmiechając się. Po chwili jego usta znalazły się na moich.

- Nie pozwolę, by on więcej Cię skrzywdził. Grant nigdy więcej Cię nie dotknie. Chyba że...

- Chyba że co?

- Chyba że sama będziesz tego chciała. - Uniosłam brwi. Nie, nie będę.

- Chcę tylko Ciebie.

Wyszczerzył się i podjął wcześniej przerwaną czynność. Wsadził kciuki za gumkę moich majtek i szybko zsunął ich na wysokość kostek. Wyswobodziłam się ze zbędnej bielizny, a Harry zrobił to samo ze swoją, uprzednio wyjmując coś z tylnej kieszeni kąpielówek. Kiedy dotarło do mnie, co to, parsknęłam śmiechem.

- Tym razem przygotowany - powiedział i szybko umieścił zawartość opakowania w miejsce dla niego przeznaczone. Przysunął się bliżej, złapał mnie za pośladki i przerzucił mnie nad sobą w taki sposób, że teraz ja klęczałam, a on leżał.

- Dzisiaj Ty prowadzisz.

- A czy Twoja męskość na tym nie ucierpi? - zapytałam żartobliwie.

- Ona już cierpi, bo cały czas gadasz - uśmiechnął się chytrze.


Rozłożyłam kolana po bogach jego ciała. Harry umiejscowił się we mnie i rozpoczęliśmy nasz "galop". Wiecie co, po prostu nie dowierzam, że użyłam takiego zwrotu. Zapewne teraz pokładacie się ze śmiechu, ale spróbujcie dostrzec to z mojego punktu widzenia. Jestem na moim statku, chociaż nadal to do mnie nie dociera. Leżę w łóżku z chłopakiem, którego kocham i z którym się kocham, i chociaż boję się, że zostawi mnie, kiedy tylko mu się znudzę, to właśnie spędzam najszczęśliwsze chwile w moim życiu.



- Wiesz, jednak zmieniłem zdanie - wycharczał Harry i wciągnął mnie pod siebie. Wsunęłam palce w jego włosy, a Harry pocałował mnie mocno. Dobrze, że to zrobił, bo właśnie doszłam i nie mogłam powstrzymać krzyku.



Jęknęłam w jego usta, a Harry zaśmiał się i opadł na poduszkę obok mnie. Wtuliłam się w jego ciepłą pierś i zamknęłam oczy. Harry sunął palcem po moim boku, a mnie przeszedł dreszcz. Gdyby to był film albo książka, to powinien pochylić się i wymruczeć mi do ucha "Kocham Cię". Ale to było prawdziwe życie.



                                                                         ***



Wróciliśmy na górę, i wtedy dopiero zaczęliśmy prawdziwą imprezę. Zawadiacko kręciłam biodrami, trzymając w górze kieliszek z szampanem, którego wypiłam stanowczo za dużo. Nie miałam zamiaru sobie żałować w ostatnio dzień odjazdowej wycieczki. Potknęłam się i miałam runąć jak długa, i cudownym sposobem Harry złapał mnie. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam:

- No wieesz coo... szampana mi wylałeś!

Harry zaczął się śmiać i otoczył mnie ramionami.

- Jesteś jedyną dziewczyną, której bardziej zależy na zawartości kieliszka, niż zębach w buzi.

- No bo ja jestem wyjątkowa - uśmiechnęłam się.



_____________________________________________________________________

Widzą że poprzedni rozdział wam się trochę podobał, więc czekam na komentarze do tego rozdziału.
Przepraszamy, że nie mogłyśmy dodać rozdziału wcześniej, ale ja i Maja miałyśmy próbne testy, więc nie dałyśmy rady za co PRZEPRASZAMY.

PS: Wiem, że do naszej małej rodzinki doszło parę czytelniczek, które serdecznie pozdrawiamy. Mamy nadzieje, że zostaniecie z nami do końca.



7 gru 2013

Rozdział 32

Błagam, powiedzcie, że się przesłyszałam! Otworzyłam usta, zszokowana. Tak więc , moja najgorsza, najbardziej wstydliwa i upokarzająca, najobrzydliwsza tajemnica wyszła na światło dzienne. Poderwałam się, wywracając krzesło i nie przejmując się bólem żeber. Zacisnęłam dłoń w pięść, która wystrzeliła w nos Lucasa.


- AUU! Kurwa!


Potrząsnęłam obolałą dłonią i odpowiedziałam:


- Nawet krzyczysz jak baba.
Grant, jedną ręką trzymając krwawiący nos, drugą ręką pogroził mi.


- Jeszcze tego pożałujesz.


- Weź, wyjdź.
Kiedy Lucas odszedł, a adrenalina opadła, bałam się odwrócić do przyjaciół. Wiedziałam, żę Harry podejrzewał coś po tym, jak dawno temu zobaczył mnie u Lucasa. Wtedy, kiedy zawarłam z nim pewnego rodzaju tygodniową "umowę:. Gorzej martwiłam się reakcją Zaro, bo... Caroline była moją najlepszą przyjaciółką i nie zdradziłam się z tym. Co do Zayna... czułam, że go rozczarowałam. Tak po całej linii. Usiadłam na miejscu. Raz kozia śmierć czy jakoś tak. W końcu trzeba stanąć twarzą w twarz ze swoimi lękami.
No i... nie spodziewałam się tego po Harry'm.
Próbował się uspokoić, ale śmiał się. I śmiał. I śmiał.
Kopnęłam go w piszczel.


- Ogarnij się.


Przez chwilę zachował powagę, ale kiedy spojrzał na surowe miny Zaro, znowu parsknął. Gwałtownie odchylił się na oparcie i poleciał do tyłu razem z krzesłem. Pomogliśmy mu wstać, a ja burknęłam:


- Dobrze Ci tak.


Zrobił urażoną minkę, więc westchnęłam i pocałowałam go.


- OK, może i nie dobrze.


Harry zwrócił się do Zaro:


- Nie no, nie wierzę. Wy to wzięliście na serio?


- Raczej tak. Nie często się coś takiego słyszy - odpowiedziała Caro.
Nie mając innego wyjścia, podjęłam taktykę Harry'ego.


Tylko nie myślcie, że przyszło mi tak łatwo po raz kolejny okłamywać moich przyjaciół.
Czułam się okropnie, ale musiałam spróbować. No bo jeśli tak źle zareagowali na słowa Granta, to wyobraźcie sobie co stałoby się, gdybym to potwierdziła. Nie chciałam ich stracić, bo oni byli moją rodziną. Nie chciałam stracić Harry'ego.


- No wiecie co? Ja - dziwką? Błagam Was, nie dobijajcie mnie.


- Nie żebym coś insynuował - powiedział Zayn - ale Grant był bardzo pewny tego, co mówi.


Harry nie przestawał się śmiać. Właściwie to ja też zaraz wybuchnę panicznym śmiechem.


- Grant do debil - odpowiedziała Caro - i przekonaliśmy się o tym już nieraz.


W duchu odetchnęłam z ulgą. Wierzą mi.


- Taaak, to prawda. Jebany damski bokser - warknęłam.


- Angel, nie przeklinaj - pogroził mi Harry.


- Bo co mi zrobisz?


- To.
Położył mi ręce na policzkach i pocałował mnie mocno. Odepchnęłam go i sama się odsunęłam, czym zaskoczyłam całą ich trójką.


- Nie jesteś moim ojcem, nie zabronisz mi - Bossszzz, jak ja kocham się z nim przekomarzać.


- Ojcem może nie. Ale jestem Twoim chłopakiem i masz tu w tej chwili przyjść i mnie pocałować.


- O, jaki brutal - mruknęłam i rzeczywiście podeszłam. Chwilę popatrzyłam w te cudowne oczy, które tak kocham. Stanęłam na palcach i cmoknęłam go lekko. Ale jemu to nie wystarczało. Po chwili się i wbił mocno w moje usta. Wszystko byłoby pięknie i cudownie, gdyby mnie tak wszystko nie bolało! Ale w sumie to nawet to nie mogło tego zepsuć.


- Czekajcie, czekajcie - przerwał nam Zayn - czegoś nie ogarnąłem. Chłopak?


- No chłopak. Zanim przyszliście, Harry poprosił mnie o chodzenie - odpowiedziałam.


- A Angel się zgodziła - dodał z uśmiechem Harry.


- Ojej, tak się cieszę! - wykrzyknęła Caro.


- W końcu, stary - Zayn poklepał Harry'ego po plecach. - Myślałem, że się zestarzeje, zanim się na to zdecydujesz.


- No wiesz co! - oburzył się Harry.


- Aaa! - wykrzyknęła Caro - W takim razie wszystko jasne, dlaczego Grant tak powiedział! Po prostu musiał Was usłyszeć, i był zazdrosny!


- A jest o co - mruknął Harry i przyciągnął mnie do siebie.


- Cóż za wrodzona skromność - zaśmiałam się i wtuliłam w jego tors.




***
Staliśmy w oknie jednej z wież Sagrady Familii, podziwiając panoramę Barcelony. Harry złapał mnie za rękę i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.


- Nie chce stąd wyjeżdżać - powiedziałam - Chciałabym kupić tu dom i zamieszkać w tym mieście na zawsze.


- A co ze mną?


- Zamieszkać oczywiście z Tobą, głuptasie - wściubiłam mu palec w dołeczek.


- No widzisz, chodzimy ze sobą od dwóch godzin, a już planujemy wspólny dom.


- Wspólne mieszkanie z kimś jest naprawdę fajne. No wiesz, wszystkie te poranne pobudki u boku drugiej osoby, śniadania do łóżka, słodkie pocałunki...


- Zgadzam się z Tobą. To jest najlepsza część mieszkania z kimś.


- A jaka jest ta zła? - zapytałam, zaciekawiona.


- Że przez szkołę nie mógłbym leżeć cały dzień obok ciebie, całować cię, dotykać i mieć przy sobie - odpowiedział.


- Aaawww, dziękuje. To było naprawdę słodkie.


Pocałowałam go w usta, a moja wyobraźnia zadziałała.
Wyobrażenie Harry'ego w łóżku tuż obok mnie, zapewne przepyszne śniadanka przez niego podawane... Uśmiechnęłam się do moich myśli.


- Wiesz, że ja tak łatwo nie odpuszczę, prawda?


- Wiem, ale ja też jestem uparta.


- I to jedna z wielu rzeczy, która mi się w Tobie podoba.


- Nie powiem, że tak łatwo mi to przychodzi, bo wolałabym tu zostać... ale muszę usiąść. Żebra dają mi się we znaki.


- Chcesz wrócić do hotelu?


- Nie, ale czekam na Twoje dalsze pomysły.


Wybuchałam raz po raz śmiechem, kiedy Harry wymyślał coraz to nowsze sytuacje, w których mogłabym leżeć lub siedzieć, jednocześnie robiąc... coś pożytecznego.


- Ty zboczuchu - klepnęłam go w ramię.


- Spójrz tam.


Popatrzyłam we wskazanym kierunku. W pewnej odległości od nas stali Lucas i Lucy. Wyglądali tak, jakby mieli się połknąć nawzajem, ale zarazem bardzo śmieszne, bo Grant był cały posiniaczony, ze złamanym nosem. Gwałt w miejscu publicznym, tak jak wtedy na dyskotece.
Wsadziłam sobie palec do ust w udawanym geście wymiotów. Harry parsknął głośno śmiechem, zwracając na siebie uwagę tamtej dwójki. Kiedy to zauważył, wziął mnie na ręce i postawił dopiero wtedy, kiedy teatralnie przeszedł obok nich z szerokim uśmiechem na twarzy, którego i ja nie mogłam powstrzymać.


- Właśnie, dotąd nie opowiedziałeś mi, jak zerwałeś z panną Lucy.


- W sumie to racja. Załatwiłem to, kiedy leżałaś w szpitalu. Prosto z mostu powiedziałem jej, że z nami koniec, i tyle. Natomiast ona wybiegła za mną z pokoju, wyzywając mnie od najgorszych. I nie zamknęła się, dopóki ktoś jej tego nie kazał z pokoju obok.
Przytuliłam się mocno do niego, mimo bólu.


- Cieszę się, że mamy to wszystko za sobą. To był koszmar.


- Mhmm. Ale teraz to raczej komedia romantyczna. A wiesz, czym każda z nich się kończy... - Przeleciał wzrokiem po moim ciele, patrząc figlarnie. 
Przygryzłam wargę, rumieniąc się.


- Ok. To co chciałabyś teraz porobić?


- Sama nie wiem... Może to?


Znowu stanęłam na palcach i wbiłam się mocno w jego usta. Harry przyciągnął moje biodra do swoich, ale zauważyłam, że stara się być delikatny. Kiedy przygryzł moją dolną wargę, znieruchomiał i przerwał pocałunek. Wymruczał mi cichutko:


- Bardzo chętnie, ale jeszcze do końca nie wyzdrowiałaś. Nie chcę sprawić Ci bólu.


- Już praktycznie mnie nie boli - skłamałam.


- Nie umiesz dobrze kłamać - uśmiechnął się - ale tym lepiej dla mnie.


- Harry, muszę Ci coś powiedzieć.


- No, słucham.


Dlaczego, DLACZEGO zawsze muszę popsuć takie cudowne chwile?


- Pamiętasz wtedy, w domu Lucasa, kiedy pierwszy raz mnie u niego zobaczyłeś?


- Mhmm.


- A pamiętasz, jakiego SMS - a dostałeś wtedy od niego?


- Co do słowa. "Mam zajebistą dziwkę w domu, jeśli chcesz sam przyjdź i sprawdź". Ale na razie tylko pytasz, a nie mówisz.


Wzięłam głęboki wdech.


- Czy sądzisz, że to prawda?


Harry spojrzał mi głęboko w oczy.


- Ja wiem, że to prawda.


Moje tętno przyspieszyło, a w głowie zakręciło się.


- Tylko mam nadzieję, że masz to już za sobą. Że nigdy nie chciałaś tego robić.


- Nie chciałam - zamknęłam oczy - Brzydziłam się każdą chwilą, w której musiałam stać na tej ulicy, wypinając tyłek. Ale musiałam. Inaczej już dawno wylądowalibyśmy pod mostem - spojrzałam na niego.


- My?


- Mój ojciec alkoholik, matka ćpunka i brat kryminalista.


- Miałaś kiedykolwiek z tym do czynienia?


- Z czym? - nie załapałam.


- Z narkotykami. Brałaś je kiedyś?


- Nie. Nigdy. Nieraz mogłam, ale... nie.


- I dobrze. Przenigdy tego nie ruszaj, ok? To gówno potrafi pociągnąć na samo dno.


Zaskoczył mnie sposób, w jaki to powiedział. Tak, jakby sam tego doświadczył.


- Angel, czy możesz mi coś obiecać? - zapytał Harry.


- Co takiego?

- Że nigdy do tego nie wrócisz. Nie będziesz sprzedawała swojego ciała za pieniądze jakimś oblechom.


- Obiecuję. - Skrzyżowałam palce za plecami. No cóż, życie bywa nieprzewidywalne.





______________________________________________________________________

Nasze kochane Angels, chciałybyśmy Wam coś powiedzieć. Otóż po pierwsze OGROMNE dzięki za to, że to czytacie. Ta historia jest dla nas wspaniałą odskocznią od rzeczywistości. Nieraz tak bardzo wczuwamy się w postać Angel, że zapominamy o bożym świecie. Kiedy piszemy i zamkniemy oczy idealnie potrafimy sobie wyobrazić cudowne oczy Harry'ego... same wiecie, o co nam chodzi. Dziękujemy milionowy raz za to, że z nami jesteście, bo WY wywołujecie uśmiech na naszych ustach. I dziękujemy, jeśli chciało Wam się to czytać ~ Maja 


30 lis 2013

Rozdział 31

- Cześć, możemy pogadać? - spytał, patrząc na mnie tak, jakby chciał się rozpłakać.

- Teraz chcesz rozmawiać, ciekawe o czym? - spytałam, powoli zaciskając pięści.

- O tym, co się między nami dzieje, o nas - powiedział i podszedł do mnie powoli.

- A według Ciebie coś między nami jest?! Bo ja myślę, że między nami nic nie ma. Dobitnie dałeś mi to odczuć podczas naszego ostatniego spotkania.

- Ja tak nie sądzę, przecież możemy poprawić naszą relację.

- Ale my nie mamy co poprawiać! - prawie krzyknęłam.

- No to chociaż posłuchaj. Przepraszam, że nie mogliśmy być w parze w tym wolnym czasie.

- Mogłeś, ale nie chciałeś. To duża różnica.

- I za to, że nie przychodziłem do Ciebie. Po prostu nie mogłem, bo...


- Właśnie, bo. Bo byłeś z panienką River, tak? I nie miałeś czasu dla mnie, bo wolałeś poświęcić go jej. I wolałeś się z nią bzykać, prawda? Dobrze ci było, lepsza jest ode mnie?! - przerwałam mu i zaczęłam krzyczeć. Odezwały się we mnie wszystkie te uczucia, które tak długo tłumiłam w szpitalu.


- Kurwa! Zamknij się i daj mi skończyć! - huknął tak, że zapewne usłyszeli nas na końcu ulicy.
No i to by było na tyle z mojej odwagi.

- Nie krzycz na mnie... - skuliłam się i zaczęłam łkać.

- To nie przerywaj mi, jak do Ciebie mówię! - podszedł jeszcze bliżej, a ja zrobiłam krok w tył.

- Ale... - nie dokończyłam, bo widziałam, jak szczęka Lucasa się zaciska.

- Wiesz co ci powiem? Nie podoba mi się, że gadasz z Harry'm i że w ogóle się z nim przyjaźnisz. Jak możesz o cokolwiek mieć do mnie wąty, jeśli sama nie jesteś lepsza? Nie chce was widzieć już nigdy razem, bo jeśli nie... - urwał.

- Bo jeśli nie to co? Przestaniesz ze mną gadać jak to dotychczas było? - podjęłam zdanie, zdobywając się na jakieś resztki odwagi. Albo to wspomnienie o Harry'm mi ją dało.

- Przecież rozmawiamy.

- Zgadza się, tak samo jak rozmawialiśmy, kiedy mnie pobiłeś? To jest twój sposób rozmowy? Wiesz co, mi też się nie podoba to, że zadajesz się z Lucy. Ale przede wszystkim to, że się z nią całujesz.
Przetarłam twarz ręką, bo teraz czułam tylko gniew. Byłam wściekła.

- Ja mogę robić co chce, ale Ty jesteś moją dziewczyną i masz się nie słuchać! - warknął i złapał mnie za rękę.

- Co proszę?! To ty się możesz spotykać z kim chcesz, a ja muszę siedzieć w pokoju jak dobra, kochająca dziewczyna? O nie,nigdy, przenigdy. Wybij to sobie z głowy! - zaczęłam mu się wyrywać, ale on był silniejszy. Wszystko za bardzo przypominało mi nasze ostanie "starcie". - Puść mnie, do jasnej cholery!

- Nie, dopóki nie obiecasz, że przestaniesz się widywać ze Stylesem.

- Zostaw mnie, chuju! - chyba przesadziłam, bo kiedy spojrzałam w oczy Lucasa, nie widziałam tam złości... widziałam nienawiść. Nigdy go w takim stanie, aczkolwiek ostatnim razem także przewyższył moje obawy. Ścisnął mocniej moją rękę i popchnął mnie. Zaczął rozrzucać wszystkie rzeczy, jakie mu się tylko na patroszyły.
Wiedziałam, że gdybym krzyknęła wystarczająco głośno, Harry usłyszałby mnie i tak jak ostatnio uratował. Ale on już miał wystarczająco problemów przeze mnie, a ja nie chce mu ich dokładać.
Kiedy Lucas rozbił lampę tuż obok mnie, skuliłam się w kącie. Wtedy zaczął wrzeszczeć. Identycznie jak wtedy.

- Nigdy nie nazywaj mnie chujem, bo będziesz wyglądać gorzej niż Ci bokserzy po walkach. Tego chyba nie chesz, prawda słonko? - złapał mnie za podbródek i uniósł, więc musiałam na niego spojrzeć - Takie piękności nie mogą tak wyglądać.
Znowu zaczęłam szlochać, a Lucas złapał mnie za przedramiona i podniósł. Zdałam sobie sprawę, że przyparł mnie do ściany. O mało co nie złamał mi rąk.

"Jesteś silna, nie krzycz. Nie chcesz narobić Harry'emu kłopotu." - pomyślałam.

- Przestań, to boli - powiedziałam cichutko, bo nie mogłam już ustać na nogach. - Proszę - kolejna łza spłynęła mi po policzku, zostawiając mokry ślad na bluzce.
Lucas tylko przyparł mnie jeszcze mocniej, a potem puścił. Przez łzy widziałam, jak się odwraca i podchodzi do okna. Przysiadłam na piętach, a Lucas spojrzał na mnie. A potem wyszedł.

Kiedy usłyszałam zamykające się drzwi, wrzasnęłam:


- Zamieniłeś moje życie w koszmar!!

Po jakimś czasie przyszła Caro, ale wtedy przestałam już płakał. Zobaczyła mnie z rozczochranymi włosami i zapuchniętymi oczami, i podeszła do mnie powoli.

- Hej, co się stało? Tylko nie mów, że...

- Lucas wpadł w lekką furię.

- LEKKĄ? To nie wygląda na lekką furię, to wygląda, jakby przeszło tornado. Ale nic ci nie jest, prawda? - złapała mnie za ręce i dokładnie obejrzała ze wszystkich stron.

- Nie, jest ok.

- O co poszło?

- Lucas chciał, żebym się nie spotykała z Harry'm, a ja mu powiedziałam, że mi też się nie podoba jego znajomość z River.

- No to co chcesz teraz zrobić?

- Muszę z nim szybko pogadać. Właściwie to zerwać. Wiesz, on nadal myśli, że jesteśmy razem.

- Śmieszny człowiek. Tyle że... obiecałaś Harry'emu, że zerwiesz z nim jutro, ale nie sama.

- Dlatego idź po Zayna, tylko błagam Cię, nie mów nic Hazzie.

- Dlaczego? Powinien wiedzieć.

- Nie, już i tak bardzo mi pomógł. Robię to z myślą o nim.

Nagle Caro zaczęła się śmiać.

- No co? Co cię tak rozśmieszyło? - zapytałam, zaskoczona jej nagłą reakcją.

- Harry powiedział coś takiego całkiem niedawno.

- Tak? Ciekawe... A w jakim kontekście?

- Powiedział, że nigdy nie chciał być z Lucy, tylko musiał. I że wszystko co zrobi, to z myślą o Tobie.

- Musiał? Boże, jak to brzmi... Ale nie wiesz, o co chodzi?

- Przykro mi. Nie chciał powiedzieć nic więcej.

- Trudno. Trzeba iść.
Weszłam do łazienki, uczesałam włosy i umyłam twarz. Caro i Zayn już czekali. No tak, zawsze można na nich liczyć w potrzebie.

- Wiesz, co zrobisz?

- Nie musisz wiedzieć. - zabrzmiało to nie tak, jak chciałam. - Wystarczy, że ze mną pójdziecie, ok? Będę się pewniej czuć.

- Ok - odpowiedzieli razem.

Szłam dość szybko, wiedziałam gdzie może być. No i się nie myliłam - był w barze. Podeszłam do niego, wcześniej informując gołąbki o tym, żeby zostali w pewnej odległości od nas, bo nie chciałam, żeby coś im się stało.

- Lucas.

- O, widzę, że przyszłaś z obstawą. A gdzie Twój Hazzuś? Olał cię?

- Daj mu spokój. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że z nami koniec - jak miło to powiedzieć. Nawet nie czekałam na odpowiedź, tylko odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę moich przyjaciół.

- Dziwka z Ciebie, no ale zajebiście było Cię pieprzyć. Niezła jesteś - usłyszałam za sobą.

Powinnam się chyba obrazić, ale uznałam to za komplement. Odkąd byłam z Luką nie czułam się tak wolna, jak po zerwaniu.


- A ja Ci powiem tyle... masz małego. Dziękuje za wysłuchanie - powiedziałam z uśmiechem na twarzy i odeszłam, przesadnie kręcąc tyłkiem.


*następny dzień rano*


- Cisza! - huknął pan Carlos - Dzisiaj, jak wiecie, ostatni dzień naszej miłej podróży. Dlatego też wybierzemy się zwiedzić Sagradę Familię.

- Jeeee! - krzyknął tłum młodzieży. Nasza czwórka stała z boku, obserwując całe to zdarzenie.

- Sagrada Familia? - zapytałam Harry'ego, który objął mnie ramieniem.

- Mhmm - wymruczał. Chyba więcej się nie dowiem.

- Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście - zaczął znowu nauczyciel - I że obyło się bez komplikacji - przy tych słowach spojrzał na mnie.

Przeszedł mnie dreszcz. Dlatego o tym wcześniej nie pomyślałam? Przecież pan Carlos musiał o wszystkim wiedzieć! Czyli niewykluczone, że będzie chciał porozmawiać z moimi rodzicami... Może już z nimi rozmawiał! O Jezu! Przecież wszystkie moje rzeczy są u Lucasa! A Harry nawet nie wie, że już z nim zerwałam... Nieświadomie ścisnęłam mocniej dłoń Harry'ego.

- Ej, ej... Co jest?

- Jezu, Harry... muszę o czymś z Tobą porozmawiać...

- Droga młodzieży, idziemy!

- Idziemy? - zdziwiłam się - Nie ma szans, nie dojdę. Żebra mnie boją jak stoję, a co dopiero iść!

- No problem, zaraz to załatwię - pocałował mnie w usta i pobiegł do opiekuna. Za sekundę wrócił z szerokim uśmiechem - Już. Nie będziesz musiała chodzić.

- Dziękuję.

- Grupa wyszła, a my zostaliśmy. Za chwilę zatrąbiła taksówka, więc wsiedliśmy i pojechaliśmy na miejsce. Dotarliśmy tam dużo wcześniej, niż reszta. Poszłam z Harry'm do budki z kebabem. Wstyd przyznać, ale od szpitala non stop byłam głodna. Zaro (postanowiłam tak nazywać Caro i Zayna, bo nie chce mi się pisać ich imion za każdym razem) poszli do pobliskiego parku. Usiedliśmy na plastikowych krzesłach, i zabraliśmy się za jedzenie. Popatrzyłam ukradkiem na Harry'ego, który w pewnym momencie złapał moje spojrzenie. Uśmiechnął się szeroko z pełnymi ustami, przez co o mało nie zachłysnęłam się moją colą. Skończyliśmy jedzenie, ale grupa NADAL nie dotarła.

- Mówiłaś wcześniej, że chcesz porozmawiać.

- No tak... - spuściłam wzrok - Bo ja...chciałam ci powiedzieć, że zerwałam z Lucasem.

- CO? Gdzie? Kiedy? Jak?

- No... wczoraj.

- Ale wczoraj cały dzień byliśmy razem.

- Wieczorem. - mruknęłam.

- Aha. I poszłaś tam sama, mimo że prosiłem Cię, żebyś mnie poinformowała?

- Nie byłam sama... byłam z Caro i Zaynem.

- No to dobrze. Czyli możemy to zrobić oficjalnie - uśmiechnął się.

- Zrobić co?

Złapał mnie za rękę i pochylił się. Jego hipnotyzujące oczy były tak blisko, że zapomniałam o bożym świecie.

- Angel, zostaniesz moją dziewczyną?

- Tak. Tak! TAK!

Wstał i pocałował mnie długo i czule. Spełnienie marzeń!
Harry Styles jest moim chłopakiem. Oddychaj, oddychaj.

- Dobra, ale to jeszcze nie wszystko. Jak załatwiłeś sprawę z panem Carlosem? Bo on o wszystkiem wie, prawda?

- Wie, wie. Przekupiłem go - wzruszył ramionami, jakby ta informacja nie zrobiła na nim większego wrażenia.

- Prze... co?

- Zapłaciłem mu, żeby był cicho.

- Ojej.

- Nie masz się o co martwić. Twoi rodzice o niczym się nie dowiedzą.
Czy on mi czyta w myślach?

- A właśnie, co do Anglii. Moje rzeczy są u Lucasa.

- Nie ma sprawy, załatwię to. Jeśli chcesz, przeniosę Twoje rzeczy do mnie. Jeśli chcesz.

- Do Ciebie? - zastanowiłam się chwilę i już miałam się zgodzić, ale przypomniałam sobie, co myślałam o nim jakiś czas temu. I szczerze? Nawet jeśli miałam być "przelotną znajomością" to i tak będę z tego zadowolona. Przy nikim nie czułam się bezpieczniejsza, niż przy Stylesie. - Nie, nie mogę. Trochę za szybko, żebyśmy od razu ze sobą zamieszkali. Przecież dopiero co zaczęliśmy ze sobą chodzić.

- Może i tak, ale ja czuję się, jakbyśmy znali się od dawna - burknął.
Ej ,ja wcale nie chce go ranić! Ja się tylko boję!

- Ja też. To niesamowite, że jesteśmy tacy różni, a mimo to dobrze się dogadujemy.

- Dlaczego nie? Nie jestem aż takim trudnym człowiekiem.
Wrócili Zaro, z lodami dla nas. Usiedli przy naszym stoliku, i trochę sobie pogadaliśmy. Ktoś popukał mnie w ramię. Odwróciłam się, wkurzona, że ktoś nam przerywa. I to nie byle jaki ktoś, tylko Lucas.

- Elo wszystkim. Nie będę Wam przeszkadzać, chciałem tylko o czymś Wam powiedzieć. Coś, co niektórzy już wiedzą, a innych zaskoczy.
Angel jest dziwką. Prostytutką. Kurwą. Sprzedaje swoje ciało za pieniądze.




_________________________________________________

No to ten PODOBAŁ SIĘ zerwanie z Lucasem ja napisałam i kłótnie więc proszę powiedzcie co o tym myślicie Proszę

jakieś pytania to zapraszam na ASK: @KINKILEK

NO I MOŻE TAK WIĘCEJ KOMENTARZY :)







Administrator