- Cześć, możemy pogadać? - spytał, patrząc na mnie tak, jakby chciał się rozpłakać.
- Teraz chcesz rozmawiać, ciekawe o czym? - spytałam, powoli zaciskając pięści.
- O tym, co się między nami dzieje, o nas - powiedział i podszedł do mnie powoli.
- A według Ciebie coś między nami jest?! Bo ja myślę, że między nami nic nie ma. Dobitnie dałeś mi to odczuć podczas naszego ostatniego spotkania.
- Ja tak nie sądzę, przecież możemy poprawić naszą relację.
- Ale my nie mamy co poprawiać! - prawie krzyknęłam.
- No to chociaż posłuchaj. Przepraszam, że nie mogliśmy być w parze w tym wolnym czasie.
- Mogłeś, ale nie chciałeś. To duża różnica.
- I za to, że nie przychodziłem do Ciebie. Po prostu nie mogłem, bo...
- Właśnie, bo. Bo byłeś z panienką River, tak? I nie miałeś czasu dla mnie, bo wolałeś poświęcić go jej. I wolałeś się z nią bzykać, prawda? Dobrze ci było, lepsza jest ode mnie?! - przerwałam mu i zaczęłam krzyczeć. Odezwały się we mnie wszystkie te uczucia, które tak długo tłumiłam w szpitalu.
- Kurwa! Zamknij się i daj mi skończyć! - huknął tak, że zapewne usłyszeli nas na końcu ulicy.
No i to by było na tyle z mojej odwagi.
- Nie krzycz na mnie... - skuliłam się i zaczęłam łkać.
- To nie przerywaj mi, jak do Ciebie mówię! - podszedł jeszcze bliżej, a ja zrobiłam krok w tył.
- Ale... - nie dokończyłam, bo widziałam, jak szczęka Lucasa się zaciska.
- Wiesz co ci powiem? Nie podoba mi się, że gadasz z Harry'm i że w ogóle się z nim przyjaźnisz. Jak możesz o cokolwiek mieć do mnie wąty, jeśli sama nie jesteś lepsza? Nie chce was widzieć już nigdy razem, bo jeśli nie... - urwał.
- Bo jeśli nie to co? Przestaniesz ze mną gadać jak to dotychczas było? - podjęłam zdanie, zdobywając się na jakieś resztki odwagi. Albo to wspomnienie o Harry'm mi ją dało.
- Przecież rozmawiamy.
- Zgadza się, tak samo jak rozmawialiśmy, kiedy mnie pobiłeś? To jest twój sposób rozmowy? Wiesz co, mi też się nie podoba to, że zadajesz się z Lucy. Ale przede wszystkim to, że się z nią całujesz.
Przetarłam twarz ręką, bo teraz czułam tylko gniew. Byłam wściekła.
- Ja mogę robić co chce, ale Ty jesteś moją dziewczyną i masz się nie słuchać! - warknął i złapał mnie za rękę.
- Co proszę?! To ty się możesz spotykać z kim chcesz, a ja muszę siedzieć w pokoju jak dobra, kochająca dziewczyna? O nie,nigdy, przenigdy. Wybij to sobie z głowy! - zaczęłam mu się wyrywać, ale on był silniejszy. Wszystko za bardzo przypominało mi nasze ostanie "starcie". - Puść mnie, do jasnej cholery!
- Nie, dopóki nie obiecasz, że przestaniesz się widywać ze Stylesem.
- Zostaw mnie, chuju! - chyba przesadziłam, bo kiedy spojrzałam w oczy Lucasa, nie widziałam tam złości... widziałam nienawiść. Nigdy go w takim stanie, aczkolwiek ostatnim razem także przewyższył moje obawy. Ścisnął mocniej moją rękę i popchnął mnie. Zaczął rozrzucać wszystkie rzeczy, jakie mu się tylko na patroszyły.
Wiedziałam, że gdybym krzyknęła wystarczająco głośno, Harry usłyszałby mnie i tak jak ostatnio uratował. Ale on już miał wystarczająco problemów przeze mnie, a ja nie chce mu ich dokładać.
Kiedy Lucas rozbił lampę tuż obok mnie, skuliłam się w kącie. Wtedy zaczął wrzeszczeć. Identycznie jak wtedy.
- Nigdy nie nazywaj mnie chujem, bo będziesz wyglądać gorzej niż Ci bokserzy po walkach. Tego chyba nie chesz, prawda słonko? - złapał mnie za podbródek i uniósł, więc musiałam na niego spojrzeć - Takie piękności nie mogą tak wyglądać.
Znowu zaczęłam szlochać, a Lucas złapał mnie za przedramiona i podniósł. Zdałam sobie sprawę, że przyparł mnie do ściany. O mało co nie złamał mi rąk.
"Jesteś silna, nie krzycz. Nie chcesz narobić Harry'emu kłopotu." - pomyślałam.
- Przestań, to boli - powiedziałam cichutko, bo nie mogłam już ustać na nogach. - Proszę - kolejna łza spłynęła mi po policzku, zostawiając mokry ślad na bluzce.
Lucas tylko przyparł mnie jeszcze mocniej, a potem puścił. Przez łzy widziałam, jak się odwraca i podchodzi do okna. Przysiadłam na piętach, a Lucas spojrzał na mnie. A potem wyszedł.
Kiedy usłyszałam zamykające się drzwi, wrzasnęłam:
- Zamieniłeś moje życie w koszmar!!
Po jakimś czasie przyszła Caro, ale wtedy przestałam już płakał. Zobaczyła mnie z rozczochranymi włosami i zapuchniętymi oczami, i podeszła do mnie powoli.
- Hej, co się stało? Tylko nie mów, że...
- Lucas wpadł w lekką furię.
- LEKKĄ? To nie wygląda na lekką furię, to wygląda, jakby przeszło tornado. Ale nic ci nie jest, prawda? - złapała mnie za ręce i dokładnie obejrzała ze wszystkich stron.
- Nie, jest ok.
- O co poszło?
- Lucas chciał, żebym się nie spotykała z Harry'm, a ja mu powiedziałam, że mi też się nie podoba jego znajomość z River.
- No to co chcesz teraz zrobić?
- Muszę z nim szybko pogadać. Właściwie to zerwać. Wiesz, on nadal myśli, że jesteśmy razem.
- Śmieszny człowiek. Tyle że... obiecałaś Harry'emu, że zerwiesz z nim jutro, ale nie sama.
- Dlatego idź po Zayna, tylko błagam Cię, nie mów nic Hazzie.
- Dlaczego? Powinien wiedzieć.
- Nie, już i tak bardzo mi pomógł. Robię to z myślą o nim.
Nagle Caro zaczęła się śmiać.
- No co? Co cię tak rozśmieszyło? - zapytałam, zaskoczona jej nagłą reakcją.
- Harry powiedział coś takiego całkiem niedawno.
- Tak? Ciekawe... A w jakim kontekście?
- Powiedział, że nigdy nie chciał być z Lucy, tylko musiał. I że wszystko co zrobi, to z myślą o Tobie.
- Musiał? Boże, jak to brzmi... Ale nie wiesz, o co chodzi?
- Przykro mi. Nie chciał powiedzieć nic więcej.
- Trudno. Trzeba iść.
Weszłam do łazienki, uczesałam włosy i umyłam twarz. Caro i Zayn już czekali. No tak, zawsze można na nich liczyć w potrzebie.
- Wiesz, co zrobisz?
- Nie musisz wiedzieć. - zabrzmiało to nie tak, jak chciałam. - Wystarczy, że ze mną pójdziecie, ok? Będę się pewniej czuć.
- Ok - odpowiedzieli razem.
Szłam dość szybko, wiedziałam gdzie może być. No i się nie myliłam - był w barze. Podeszłam do niego, wcześniej informując gołąbki o tym, żeby zostali w pewnej odległości od nas, bo nie chciałam, żeby coś im się stało.
- Lucas.
- O, widzę, że przyszłaś z obstawą. A gdzie Twój Hazzuś? Olał cię?
- Daj mu spokój. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że z nami koniec - jak miło to powiedzieć. Nawet nie czekałam na odpowiedź, tylko odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę moich przyjaciół.
- Dziwka z Ciebie, no ale zajebiście było Cię pieprzyć. Niezła jesteś - usłyszałam za sobą.
Powinnam się chyba obrazić, ale uznałam to za komplement. Odkąd byłam z Luką nie czułam się tak wolna, jak po zerwaniu.
- A ja Ci powiem tyle... masz małego. Dziękuje za wysłuchanie - powiedziałam z uśmiechem na twarzy i odeszłam, przesadnie kręcąc tyłkiem.
*następny dzień rano*
- Cisza! - huknął pan Carlos - Dzisiaj, jak wiecie, ostatni dzień naszej miłej podróży. Dlatego też wybierzemy się zwiedzić Sagradę Familię.
- Jeeee! - krzyknął tłum młodzieży. Nasza czwórka stała z boku, obserwując całe to zdarzenie.
- Sagrada Familia? - zapytałam Harry'ego, który objął mnie ramieniem.
- Mhmm - wymruczał. Chyba więcej się nie dowiem.
- Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście - zaczął znowu nauczyciel - I że obyło się bez komplikacji - przy tych słowach spojrzał na mnie.
Przeszedł mnie dreszcz. Dlatego o tym wcześniej nie pomyślałam? Przecież pan Carlos musiał o wszystkim wiedzieć! Czyli niewykluczone, że będzie chciał porozmawiać z moimi rodzicami... Może już z nimi rozmawiał! O Jezu! Przecież wszystkie moje rzeczy są u Lucasa! A Harry nawet nie wie, że już z nim zerwałam... Nieświadomie ścisnęłam mocniej dłoń Harry'ego.
- Ej, ej... Co jest?
- Jezu, Harry... muszę o czymś z Tobą porozmawiać...
- Droga młodzieży, idziemy!
- Idziemy? - zdziwiłam się - Nie ma szans, nie dojdę. Żebra mnie boją jak stoję, a co dopiero iść!
- No problem, zaraz to załatwię - pocałował mnie w usta i pobiegł do opiekuna. Za sekundę wrócił z szerokim uśmiechem - Już. Nie będziesz musiała chodzić.
- Dziękuję.
- Grupa wyszła, a my zostaliśmy. Za chwilę zatrąbiła taksówka, więc wsiedliśmy i pojechaliśmy na miejsce. Dotarliśmy tam dużo wcześniej, niż reszta. Poszłam z Harry'm do budki z kebabem. Wstyd przyznać, ale od szpitala non stop byłam głodna. Zaro (postanowiłam tak nazywać Caro i Zayna, bo nie chce mi się pisać ich imion za każdym razem) poszli do pobliskiego parku. Usiedliśmy na plastikowych krzesłach, i zabraliśmy się za jedzenie. Popatrzyłam ukradkiem na Harry'ego, który w pewnym momencie złapał moje spojrzenie. Uśmiechnął się szeroko z pełnymi ustami, przez co o mało nie zachłysnęłam się moją colą. Skończyliśmy jedzenie, ale grupa NADAL nie dotarła.
- Mówiłaś wcześniej, że chcesz porozmawiać.
- No tak... - spuściłam wzrok - Bo ja...chciałam ci powiedzieć, że zerwałam z Lucasem.
- CO? Gdzie? Kiedy? Jak?
- No... wczoraj.
- Ale wczoraj cały dzień byliśmy razem.
- Wieczorem. - mruknęłam.
- Aha. I poszłaś tam sama, mimo że prosiłem Cię, żebyś mnie poinformowała?
- Nie byłam sama... byłam z Caro i Zaynem.
- No to dobrze. Czyli możemy to zrobić oficjalnie - uśmiechnął się.
- Zrobić co?
Złapał mnie za rękę i pochylił się. Jego hipnotyzujące oczy były tak blisko, że zapomniałam o bożym świecie.
- Angel, zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak. Tak! TAK!
Wstał i pocałował mnie długo i czule. Spełnienie marzeń!
Harry Styles jest moim chłopakiem. Oddychaj, oddychaj.
- Dobra, ale to jeszcze nie wszystko. Jak załatwiłeś sprawę z panem Carlosem? Bo on o wszystkiem wie, prawda?
- Wie, wie. Przekupiłem go - wzruszył ramionami, jakby ta informacja nie zrobiła na nim większego wrażenia.
- Prze... co?
- Zapłaciłem mu, żeby był cicho.
- Ojej.
- Nie masz się o co martwić. Twoi rodzice o niczym się nie dowiedzą.
Czy on mi czyta w myślach?
- A właśnie, co do Anglii. Moje rzeczy są u Lucasa.
- Nie ma sprawy, załatwię to. Jeśli chcesz, przeniosę Twoje rzeczy do mnie. Jeśli chcesz.
- Do Ciebie? - zastanowiłam się chwilę i już miałam się zgodzić, ale przypomniałam sobie, co myślałam o nim jakiś czas temu. I szczerze? Nawet jeśli miałam być "przelotną znajomością" to i tak będę z tego zadowolona. Przy nikim nie czułam się bezpieczniejsza, niż przy Stylesie. - Nie, nie mogę. Trochę za szybko, żebyśmy od razu ze sobą zamieszkali. Przecież dopiero co zaczęliśmy ze sobą chodzić.
- Może i tak, ale ja czuję się, jakbyśmy znali się od dawna - burknął.
Ej ,ja wcale nie chce go ranić! Ja się tylko boję!
- Ja też. To niesamowite, że jesteśmy tacy różni, a mimo to dobrze się dogadujemy.
- Dlaczego nie? Nie jestem aż takim trudnym człowiekiem.
Wrócili Zaro, z lodami dla nas. Usiedli przy naszym stoliku, i trochę sobie pogadaliśmy. Ktoś popukał mnie w ramię. Odwróciłam się, wkurzona, że ktoś nam przerywa. I to nie byle jaki ktoś, tylko Lucas.
- Elo wszystkim. Nie będę Wam przeszkadzać, chciałem tylko o czymś Wam powiedzieć. Coś, co niektórzy już wiedzą, a innych zaskoczy.
Angel jest dziwką. Prostytutką. Kurwą. Sprzedaje swoje ciało za pieniądze.
_________________________________________________
No to ten PODOBAŁ SIĘ zerwanie z Lucasem ja napisałam i kłótnie więc proszę powiedzcie co o tym myślicie Proszę
jakieś pytania to zapraszam na ASK: @KINKILEK
NO I MOŻE TAK WIĘCEJ KOMENTARZY :)
Przepiękny rozdział *__*
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent :)
Nie mogę doczekać się następnego :*
Pozdrawiam i życzę weny ;)
http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
ten rozdział jest cudowny *-* czekam na kolejny :)))
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńciekawe jaka będzie reakcja przyjaciół Angie...
http://im-crazy-and-i-want-be-forever-young.blogspot.com/
Świetny :) ciekawe jaka będzie reakcja Harrego,Caro i Zayna :D
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńsuper ;) oby się wszystko dobrze skonczyło ;) ten Lucas to świnia !! :/ :*
OdpowiedzUsuńale rozdział super !
dobrze to się jak na razie nie skończy ale bądźcie dobrej myśli
UsuńŚwietny rozdział :D Szczególnie postawa Angel :) Ale za to Lucas no jak mi ten człowiek działa na nerwy! No po prostu jaka różnica między Stylesem a nim ... Kto by się spodziewał. Pozdrawiam :P
OdpowiedzUsuńPs. Wcześniej nie miałam czasu skomentować rozdziału, ale nawet jeśli by się waliło i paliło w końcu go skomentuje jak zawsze ;-)
awww to miłe, ale jeszcze nie raz was zaskoczy Lucas i oczywiście Hazza już się nie mogę doczekać aż przeczytacie to co mamy wam do "pokazania" a nawet jeszcze tego nie napisałyśmy hahahahahah Pozdrawiam :)
UsuńPoprosił o chodzenie :D Jeeeeeeee !!! :)
OdpowiedzUsuńCudny !. <333