27 lut 2015

Rozdział 78

Rozmyślanie przerwał mi dzwonek do drzwi. Szybko zerwałam się i podeszłam do drzwi. Przed nimi ujrzałam... piękną dziewczynę.
Nie Harry'ego. Nie chłopaka w czapce, który śpiewał w klubie wczoraj wieczorem.
Tylko dziewczynę. Miała długie blond włosy, niebieskie oczy i szeroki uśmiech na twarzy. Normalny człowiek uśmiechnąłby się kulturalnie i przywitał, ale byłam bardzo rozczarowana.
Laska założyła kosmyk włosów za ucho.

- Cześć... to ty masz mój zeszyt? - zapytała słodziutkim głosikiem.

*Perspektywa Chrisa*

Jechałem do domu jak wariat, poważnie. Nie potrafiłem zrozumieć jak można być takim idiotą żeby coś zgubić, i tego nie zauważyć. A już tak się do niego przyzwyczaiłem... pozostawała mi tylko nadzieja, że sprzątaczka lokalu znajdzie go i zostawi na przechowanie. Że nie znajdzie go żaden z gości... na przykład ona.
Usiadłem przed komputerem i ruszyłem myszką. Ciemny pokój zalało nikłe światło padające z wyświetlacza. Szybko wystukałem adres instagrama, dokładniej jej profilu. Pominąłem zdjęcia jej posiłków, które często dodawała, czy umalowanych paznokci. Skupiłem się na tych, na których była ona. Smutna, albo uśmiechnięta, z Dianą. Przyłożyłem dłoń do ekranu i przesunąłem po jej spikselowanym policzku.
Westchnąłem głęboko i wstałem do kuchni. Wyjąłem butelkę zimnego piwa z zdjąłem kapsel. Zimna ciecz przepłynęła mi przez wciąż ściśnięte gardło. Wróciłem do ciemnego pokoju. Włączyłem następne zdjęcie, nigdy go wcześniej nie widziałem. Była z tym złamasem... właściwie to to zdjęcie było z dzisiaj, sprzed godziny. Musiała robić je Diana, mogłem się założyć.

- Nienawidzę Cię - powiedziałem do komputerowego Rossa.
Zamknąłem jej konto i wszedłem na Facebooka. Opróżniłem butelkę już właściwie do połowy. Bezmyślnie przesuwałem stronę w dół, nie koncentrując się na niczym konkretnym.
Dopiero kiedy wszedłem na jej Fb i zobaczyłem ogłoszenie... coś we mnie aż krzyczało żebym pojechał do niej.

„To jest odpowiedni moment - podpowiadał mi głos w głowie - zobaczysz ją z bliska, dotkniesz, porozmawiasz. Jedź tam. Druga taka okazja może się nie przytrafić. Wyjaśnisz jej wszystko. Jeszcze nie jest za późno. Masz szansę.”

Wyciągnąłem rękę i zamknąłem ze złością laptop. Jednym haustem wypiłem resztę piwa i odstawiłem pustą butelkę na stół. Wstałem i odsunąłem żaluzję z okna.
Muszę być bardziej popierdolony niż myślałem jeżeli uważam, że to wypali.
Ulica była pusta, zepsuta latarnia mrugała wkurzająco tuż przed moim oknem. Zacząłem bębnić nerwowo palcami w parapet.
Myśl kurwa, myśl.
Jednego byłem pewien: nie mogę tam pojechać. I że nie mogę poprosić żadnego chłopaka o pomoc, bo wyśmieliby mnie. Przewróciłem oczami. Została mi tylko jedna możliwość. Niechętnie wyjąłem komórkę z kieszeni. Trudno, muszę odzyskać ten dziennik.
Odczekałem kilka sygnałów, aż w końcu usłyszałem oczekiwany głos w słuchawce.

- Chris?

- Ta... Słuchaj, mam do Ciebie sprawę.

- Jestem do Twojej dyspozycji kotku -odpowiedziała Kamil.
Na jej odpowiedź przewróciłem oczami i kontynuowałem dalej.

*Perspektywa Angel*

- Um... Tak, to ja... proszę, wejdź. - otworzyłam szerzej drzwi i przepuściłam ją w progu. Zamknęłam je na zamek i oparłam się o nie plecami, w duchu licząc szybko do dziesięciu.
Spokojnie, oddychaj.

- Jestem Ange... Angie - wyciągnęłam do niej rękę.

- Kamil - jej białe zęby znowu błysnęły w uśmiechu.

- To... to Twój dziennik?
Kamil zaśmiała się odrobinę sztucznie.

- Oh nie, nie mój. Jest... mojego chłopaka, tak. - potaknęła, jakby sama musiała upewnić się co do swoich słów.
Sięgnęłam na półkę i odrobinę niechętnie podałam go jej.

- Dziękuje.

- Nie ma sprawy. Przekaż... przepraszam, jak on ma na imię?

- Chris.
Oh.

- W takim razie przekaż Chrisowi, żeby na następny raz podpisał go, oszczędzi sobie sporo kłopotu.

- Taak... Z pewnością przekażę.
Potaknęłam, rozglądając się nerwowo ze względu na ciszę, jaka zapanowała.

- To ten... ja już będę uciekać, Chris pewnie już na mnie czeka. Jeszcze raz dziękuje za oddanie go.
Wzruszyłam ramionami.

- Jasne, nie ma sprawy.
Byłyśmy właściwie już przy drzwiach, kiedy podjęłam jeszcze jedną, desperacką próbę.

- A czemu... Chris nie odebrał go sam? - zapytałam niby od niechcenia.

- On... no wiesz... -zaczęła uciekać wzrokiem, widać było że szuka jakiegoś wiarygodnego kłamstwa - No nieważne. Cześć, miło było Cię poznać.

- Taa, Ciebie też... - odparłam z przekąsem i zamknęłam drzwi.
Tak, właśnie oficjalnie straciłam nadzieję.
Nagle rozległy się ciche kroki z góry i u szczytu schodów stanęła w piżamie zaspana Diana. Leniwym ruchem potarła pięścią oko.

- Dzień dobry. Co mnie ominęło?
Nie wytrzymałam, parsknęłam śmiechem.
Diana zmarszczyła czoło i zeszła na dół.

- To znaczy?

- Oh no wiesz, nic ciekawego... Tylko twoja przyjaciółka dostała świra.
Mitchelle rzeczywiście popatrzyła na mnie jak na kogoś z dysfunkcją mózgową, złapała za rękę i pociągnęła do kuchni.

- Chodź, zjemy śniadanie. Chyba dawno nie miałaś nic w żołądku.
W odpowiedzi znowu się roześmiałam.

*Perspektywa Kamil*

Tak jak obiecał, dziewczyna miała ten jego głupi zeszycik i czekała, aż ktoś go odbierze.
Nie fatygowałam się pukaniem do niego, właściwie od zawsze wchodziłam do niego bez uprzedzenia.

-Jeestem! - zawołałam, zatrzaskując za sobą drzwi.
Chris wyszedł z kuchni i popatrzył na mnie z oczekiwaniem.

- No i? Masz go?
Wyjęłam zeszyt z torebki i rzuciłam w jego stronę. Zręcznie złapał, na co musiałam zagryźć wargę.

-Dzięki.
Poprawiłam włosy.

- Nie ma za co.
Położył go na stole, zgarniając stamtąd butelkę piwa.

- Masz jeszcze jedną? - zapytałam, chcąc nawiązać jakąś rozmowę.

- W lodówce. Weź sobie.
Jak milutko. Z drugiej strony zawsze był wobec mnie taki oschły. On mnie odrzucał, a mnie to kręciło jeszcze bardziej.
Usiadłam z alkoholem w ręce na kanapie obok niego.

- To powiesz mi teraz, czemu nie mogłeś iść po to sam?
Chris popatrzył na mnie od niechcenia.

- Po prostu znam ją i nie chciałem się z nią spotkać.
Zmarszczyłam czoło.

- Czyli to twoja eks?
Chris uciekł wzrokiem.

- Można tak powiedzieć.
Odchrząknął i upił łyka.

- Co mówiła?

- No wiesz, pytała czy to jest mój zeszyt...

- Dziennik - poprawił mnie. - Co jej powiedziałaś?

- Że jest twój.
Gwałtownie odwrócił się w moją stronę.

- Coś jeszcze? - wysyczał.
Ścisnęłam mocniej butelkę.

- Nie. Nic więcej.

- Na pewno? -uniósł brew.

- Tak. Tylko tyle.
Oparł się z powrotem na oparcie.

- Powinnaś już iść.

- Oj nie bądź taki, nie wyganiaj mnie...
Założyłam nogę na nogę i przesunęłam moim paznokciem po jego bicepsie. Złapał mnie mocno za nadgarstek i odsunął mi rękę, kładąc na kolanie.

- Zdecydowanie powinnaś iść.

- Okej, okej. - wstałam - A co z moją zapłatą?
Przewrócił oczami, ale wstał i poszedł do pokoju obok. Po chwili wrócił z małą saszetką i wepchnął mi ją do dłoni.

- Ile? - spytałam

- Dziesięć gram.
Wsadziłam ją do torebki i pochyliłam się, chcąc go pocałować w policzek. Nie zdążyłam, bo odsunął się.

- Do widzenia, Kamil - rzucił sucho i wrócił na swoje stałe miejsce.

*Perspektywa Chrisa*

Poszła, w końcu. To niesamowite jak ktoś może być upierdliwy, nawet nieświadomie. Wstałem i wziąłem dziennik do ręki. Jeszcze parę minut temu ona go dotykała. Jej smukłe palce przekręcały te same kartki co ja. Pewnie go czytała, próbując dowiedzieć się do kogo należy. Dobrze, że się nie podpisałem... teoretycznie.
Otworzyłem na ostatniej stronie. W prawym dolnym rogu, czarnym atramentem widniały dwie małe literki.
H.S.
Bez szans, nie mogła tego zobaczyć. Nawet jeśli, nie domyśliła się.
Przerzuciłem szybko wszystkie kartki. Wiecie, to tak jak z książką, która należy do Was. Pożyczacie ją komuś, a kiedy oddaje macie ochotę złoić mu skórę za choćby najmniejsze rozerwanie, zadrapanie czy plamę, które znajdziecie. Dokładnie tak się teraz czułem. Kiedy upewniłem się, że wszystko jest w takim samym stanie, otworzyłem na ostatniej zapisanej przeze mnie stronie.
Od razu zauważyłem słowa, które nie wyszły spod mojej ręki. Przesunąłem palcem po lekko pochyłych, zawijanych literach.
Ona to dopisała.

- Angel - wyszeptałem.
Starałem skupić się na literach, ale nie mogłem. Wyobrażałem ją sobie, pochylającą się nad kartką, skrupulatnie zapisującą słowa które mam teraz przed oczami. Przygryzała wargę, próbując się skupić. Lewą ręką odgarniała włosy, opadające jej na oczy.

- Jezu - jęknąłem i zerwałem się z miejsca.
Zrobiłem kilka rundek po pokoju, żeby się uspokoić. Czułem jakby dziennik mnie przyciągał, żebym przeczytał nowe zdania zapisane w nim. Logika podpowiadała mi jednak, żebym tego nie robił, że to może mieć złe konsekwencje.

- Pieprzyć logikę - mruknąłem i znowu usiadłem.
Moje oczy przesunęły się po słowach minimum dwa razy, zanim zacząłem czytać ze zrozumieniem. 

„Oddałabym Ci mój ostatni oddech, jeśli tylko byś tego potrzebował”

„Dziura w moim sercu ma twój kształt i nikt inny do niej nie pasuje”

To naprawdę są jej słowa? Ja... nie wiedziałem, że ona tak się czuje... Zacząłem nerwowo skubać wargę.
Moje myśli zaczęły krążyć wokół niej. Ile łez wylała przeze mnie? Ile razy... zrobiła sobie krzywdę? Może i Caroline i Zayn są jej przyjaciółmi, ale nie wiedzą co się dzieje za drzwiami, kiedy wychodzą.
Najgorsze zawsze są noce. Wtedy jest najtrudniej, najwięcej się myśli, rozważa. Czy to wtedy Angel najbardziej się martwi? Ile bezsennych nocy ma za sobą?
Czy obwinia siebie za to, co się stało?
Kurwa.
Wstałem i wcisnąłem ręce głęboko do kieszeni. Tak cholernie mnie ciągnęło do pokoju obok. Wiedziałem, że pożałuję przeczytania tego. Nie sądziłem tylko, że to nastąpi tak szybko. Poczłapałem do lodówki i chciałem wyjąć piwo, ale okazało się, że skończyło się. Nie pojadę do sklepu, bo wiem czym to się skończy. Pojadę do niej.
A te konsekwencje będą znacznie gorsze.
W końcu wszedł em do tego samego pokoju z którego przyniosłem zapłatę. Otworzyłem szufladę, a później uniosłem jej drugie dno. To tam trzymałem... wszystko. Wyjąłem jedną i poszedłem do łazienki. Pochyliłem się nad umywalką i ochlapałem się zimną wodą.

- Ogarnij się człowieku! - powiedziałem sam sobie
Spojrzałem na swoje odbicie.

- Kim ty kurwa jesteś?
Wysypałem zawartość na pralkę. Rozdzieliłem na dwie części. Wyrównałem palcem w dwie proste linie.
Pochyliłem się i wciągnąłem jedną kreskę, później drugą.
Odchyliłem głowę.
Znałem odpowiedź na własne pytanie.

Jestem ćpunem.


_________________________
Przepraszam, że dodaje rozdział dopiero teraz ale nie miałam kiedy napisać rozdziału a później nie wiedziałam co napisać i nie miałam weny. Gdyby nie Maja nie było by rozdziały jeszcze długo.

Ale chciałam wam to jakoś wynagrodzić i dlatego wstawiam nowy zwiastun a raczej pierwszą część tego zwiastunu.

https://www.youtube.com/watch?v=Ux2FFBwjADQ


Mam nadzieje że się spodoba

Przypominam o #nyaPL

3 lut 2015

Rozdział 77

"Uświadomiła sobie w końcu, że być może most ten spłonął już dawno temu, a ona po prostu nie potrafiła tego dostrzec. Przez ten cały czas spacerowała spalonym mostem, nie mogąc znieść myśli, że jest on jedynie ruiną, zgliszczami, na których nigdy nic już nie wyrośnie".

...nagle w głowie zaświtała mi pewna myśl. Pragnąłem zrealizować ją, zanim stracę odwagę. Wstałem od stolika...

Podszedłem do gościa przy sprzęcie i poprosiłem go, żeby puścił Bruno Mars - When I Was Your Man. Podniósł kciuk do góry, a ja założyłem moją czapkę na głowę, a notes włożyłem do tylnej kieszeni. 
Wszedłem na scenę i stanąłem przed mikrofonem i jak tylko usłyszałem muzykę zacząłem śpiewać i odpłynąłem.


Wszystkie wspomnienia, uczucia, emocje które tak długo trzymałem w sobie, którym nie pozwałem wyjść na zewnątrz. Teraz nie miałem wyjścia, musiałem pozwolić inaczej bym wybuchł.

ONA. TEN DUPEK KTÓRY NIE UMIAŁ JEJ UTRZYMAĆ PRZY SOBIE. KTÓRY JĄ KRZYWDZIŁ, I..... ON 
KTÓRY POTRAFIŁ JĄ URATOWAĆ, ALE TEŻ SKRZYWDZIĆ 

Odważyłem się otworzyć oczy i ukradkiem spojrzeć na nią, nie patrzyła się w stronę sceny, była zajęta tym kimś, a ja śpiewałem dalej. 
To jest takie trudne, myśl że się już wszystko straciło i to nie wróci. Pojedyncza łza kreśliła niewidzialną ścieżkę po moim policzku. 

Piosenka zbliżała się do końca, a ja nie chciałem kończyć. Wspomnienie jej ciepłych ust na moich i jej rąk na moim ciele, dobija mnie jeszcze bardziej. JA TAK BARDZO ZA NIĄ TĘSKNIE.
Teraz patrzyłem w jej stronę i śpiewałem ostatnie słowa i miałem tylko nadzieje że zrozumie że to do niej.

"Choć to boli, będę pierwszy który powie, że się pomyliłem.
Oh, wiem, że pewnie jest już za późno,
By się starać i przepraszać za moje błędy,
Ale chcę, żebyś wiedziała:
Mam nadzieję, że on kupuje Ci kwiaty i trzyma Cię za rękę.
Oddaje Ci cały swój czas, kiedy ma szansę.
Zabiera na każdą imprezę, bo pamiętam jak bardzo kochałaś tańczyć.
Robi te wszystkie rzeczy, które ja powinienem był robić, kiedy byłem Twoim mężczyzną.
Robi te wszystkie rzeczy, które ja powinienem był robić, kiedy byłem Twoim mężczyzną."

I w tym momencie się odwróciła. Zobaczyłem tylko w jej oczach łzy i już wiedziałem, że zrozumiała.
Poprawiłem czapkę i zauważyłem, że wstała od stolika.

NIE, NIE MOGĘ NA TO POZWOLIĆ. 

Zbiegłem ze sceny tak szybko jak tylko mogłem i skierowałem się do wyjścia. Kiedy poczułem świeże powietrze, zorientowałem się, że nie mam w kieszeni dziennika. 

- Cholera - powiedziałem sam do siebie. 
Nie mogłem tam wrócić. 

*Perspektywa Angel*

Podeszłam pod scenę, ale jego już nie był. Byłam pewna, że to Harry ten głos jak śpiewa. tak właśnie brzmiał kiedy pisał swoją piosenkę.
Spuściłam głowę i zobaczyłam jakiś notes, więc schyliłam się, żeby go podnieść. 
Kiedy wyprostowałam się poczułam, czyjąś rękę na ramieniu.

- Wszystko w porządku? - zapytał Daniel.

- Ymm tak - powiedziałam chowając notes do torebki.
Uśmiechnęłam się do niego i wróciliśmy do stolika.

Cały wieczór myślałam o tym co się stało. Głos Harry'ego. Tego nie da się wymyślić. A może jednak. 
Ale on nie wyglądał jak Harry. Nie widać było jego ślicznych loczków. Za to ta czapka. Harry nigdy nie zakładał czapek z daszkiem.

- Angel może cie odwiozę hmm, nie wyglądasz za dobrze. - powiedziała Diana.

- Dobrze - uśmiechnęłam się słabo. 


***

Jechaliśmy w ciszy, ale Diana przerwała ją.

- Ok Angie. Co się do jasnej cholery z tobą dzieje?

- Nic się nie dzieje. Po prostu boli mnie głowa. - powiedziałam wymijająco.
Nie chciałam jej mówić o tym co myślę, bo i tak by mi nie uwierzyła. 

- Angel przecież widzę, że coś jest nie tak. - powiedziała ale ja się nie odezwałam a ona mówiła dalej. - Czemu się tak zerwałaś coś się musiało stać Daniel coś ci powiedział?

- Nie to nie o niego chodzi.

- Ok. Dobra  nie chcesz mówić to nie mów, ale musisz mi powiedzieć co jest między tobą a Danielem.

- Bardzo go lubię i on mnie chyba też, ale nie wiem czy ta znajomość zmieni cię w coś innego.
Diana spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem.

- Kochana, wy już się zachowujecie jak para.
Przewróciłam oczami i nie odpowiedziałam.

- No dobra widzę, że jesteś mało rozmowna dziś.


***

Diana przywiozła mnie do domu a sama jeszcze pojechała do klubu. 
Weszłam do domu, rozebrałam się i od razu skierowałam się do pokoju. Położyłam torbę na łóżku i poszłam wziąć prysznic i wreszcie odpocząć. 
Kiedy poczułam strumień letniej wody na mojej skórze, wiedziałam że tego mi było najbardziej brakowało. Myślami wróciłam do klubu i tego co się dziś stało. 

Ok zacznijmy od początku. 
Siedziałam z Danielem, Dianą i Niallem. Ross mówił jak to kiedyś zrobił psikusa swojemu nauczycielowi. Nie sądziłam, że jest taki zabawny. Potem Diana i Niall o czymś tam opowiadali, później Ktoś wszedł na scenę i nie zwracałam na to dużej uwagi dopóki nie zorientowałam się, że
znam ten głos. Kiedy się odwróciłam ten ktoś opuścił głowę i wybiegł, upuszczając...... NOTES.

Nie zajrzałam do niego!
Zakręciłam wodę szybko się wytarłam założyłam pidżamę i wróciłam do pokoju.
Siadłam na łóżku i otworzyłam notes. Byłam bardzo ciekawa co tam jest, wiec najpierw sprawdziłam czy nie jest gdzieś podpisany i czy nie ma żadnego kontaktu do właściciela, ale nic takiego nie znalazłam. 

Po przeczytaniu kilku kartek, stwierdziłam ze to nie notes tylko dziennik, gdzie są zapisane różne cytaty. Były różne, smutne, wesołe, na każdy dzień i humor.

"To wszystko zaczyna się właśnie w nocy. Jestem jedynym człowiekiem, który ma własne kino, ale z tego kina nie może wyjść. I to są właśnie moje noce."

"Nigdy naprawdę nie zrozumie się człowieka, dopóki nie spojrzy się na sprawy z jego punktu widzenia (...) dopóki nie wejdzie się w jego skórę, nie pochodzi się w jego skórze po świecie."

Miałam tak z Lucy, kiedy dowiedziałam się, że musi być pilnowana, bo mafia może jej coś zrobić.

"Gdy się na kimś zawiedziesz, to chwilowy ból. Wiesz co boli najbardziej? Najbardziej boli gdy czekasz i się nie doczekasz, gdy Twoje czekanie zostanie podsumowane cierpieniem i gdy wierzysz tak mocno, że gdy zdajesz sobie sprawę, że to nie nastąpi - tracisz wiarę we wszystko"

Skąd ja to znam.

"W pewnym momencie możesz spotkać kogoś, kto będzie dla Ciebie doskonały, w najmniejszych molekułach zaprojektowany by być Twoim największym skarbem i źródłem radości. Ta osoba może albo całkowicie Cię uszczęśliwić, albo totalnie zmiażdżyć."

Hmm...

"Naj­piękniej­sze są dni, w ciągu których pot­ra­fimy być tak po pros­tu bez­gra­nicznie szczęśli­wi i sa­mi nie wiemy z ja­kiego powodu."

"O praw­dzi­wej ra­dości możemy mówić wte­dy kiedy z uśmie­chem na twarzy pot­ra­fimy znieść wszys­tkie krzyw­dy i upokorzenia." 

To tylko kilka z tych wszystkich cytatów.  W pewnym momencie nie było już nic zapisane, ale wydło mi się to dziwne, że tylko pół, nawet nie, dziennika jest zapisane, więc kartkowałam dalej. Nagle znalazłam cytaty zapisane czarnym piórem oraz całkiem innym pismem niż te na początku. Zaczęłam je czytać. Były idealnie opisujące to co było między mną a Harry'm

"Chciałbym odzwyczaić się od wszystkiego, móc wszystko od nowa widzieć, od nowa słyszeć, od nowa czuć."

"Co to jest zdrada? 
To, że idziesz z kimś do łóżka na jedną noc? A może to, że gadasz z kimś przez całą noc o rzeczach, o których nigdy byś nie powiedział partnerowi?"

"Czasem obracam się i czuję w powietrzu Twój zapach i nie mogę, kurwa, nie mogę nie wyrazić tego potwornego kurewsko koszmarnego fizycznego bólu kurewskiej tęsknoty za Tobą. ”

Jezu czuje dokładnie to samo. Też tak się czułam kiedy zakładałam jego rzeczy kiedy jego już nie było.
Nie mogłam się powstrzymać i dopisałam tam swoją notatkę pod tym cytatem. 
"To dziwne jak bardzo pasuje ten cytat do dwóch osób, które prawdopodobnie się nie znają"

Mam nadzieje, że ten ktoś nie obrazi się, że dopisałam coś w jego dzienniku i planowałam dopisać jeden cytat, który dotyczył mnie jeszcze jak był przy mnie Harry, oraz dwa cytaty które dotyczą mnie teraz.

"Ale kiedy pojawiasz się, ból znika, i nie potrzebuje nikogo innego bo wiem że, jak co noc, zagubimy się oboje poszukując sztucznego raju."

Tak bardzo teraz za nim tęsknie.

"Od­dałabym ci mój os­tatni od­dech, jeśli tyl­ko byś te­go potrzebował... "

"Dziura w moim sercu ma twój kształt i nikt inny do niej nie pasuje."


***

Wczoraj przed snem, jeszcze weszłam na Fb i umieściłam ogłoszenie o tym, że znalazłam dziennik i żeby właściciel zgłosił się do mnie.

Ktoś napisał do mnie sms-a, że przyjedzie dziś po niego w południe , więc teraz czekam. Strasznie się boje tego wszystkiego, ale to chyba by było głupie gdyby Harry pojawił się przed moimi drzwiami tak jak gdyby nigdy nic. Rozmyślenie przerwał mi dzwonek do drzwi. Szybko zerwałam się i podeszłam do drzwi. Przed nimi ujrzałam...

_____________________________

Przez to, że tak długo nie było rozdziału postanowiłam dodać troszkę dłuższy.
Było ciężko, ale jest.
I przepraszam za wszystko,

Mam nadzieje że wam się podobało, ale znając moje szczęście to kiedy ja pisałam rozdział będzie mniej komentarzy.

i nie zapomnijcie o #nyaPL

Administrator