31 sty 2016

Rozdział 85

Czasami zdarza się tak, że spotykamy kogoś na swojej drodze. Ale mieliśmy ciężką przeszłość, jesteśmy bardziej ostrożni w uczuciach. Ważymy każde spojrzenie, każde słowo. Wszystko żeby nie zostać ocenieni. Nie róbcie tego. Zatracacie siebie szybciej niż zdążycie zauważyć.

Trzy miesiące później


Spakowałam wszystko do torebki, chwyciłam kluczyki do samochodu, telefon i ruszyłam w stronę drzwi.

- O której kończysz lekcje? - Diana wybiegła z kuchni, chcąc mnie jeszcze dogonić.

- O 15, ale nie czekaj na mnie, jedziemy dzisiaj z Danielem za miasto.
Diana skrzywiła się.

- No co? I tak rzadko widzimy się poza szkołą.

- Właśnie o to chodzi... Długo tak to będzie jeszcze wyglądać? Nawet na głupią kawę musicie jechać poza miasto.

- Wiem kochanie, też wolałabym móc normalnie się z nim widywać czy chociaż złapać za rękę w szkole. No, ale nie oszukujmy się, z miejsca straciłby pracę, i ja też miałabym problemy. Po co to nam... Szkoła niedługo się kończy, jeszcze trochę musimy wytrzymać. - zerknęłam na zegarek - Dobra lecę, nie chce się spóźnić.

- Okej, nie zatrzymuje Cię. Na razie. - cmoknęła mnie w policzek i uśmiechnęła się.
Kluczykiem otworzyłam samochód i rzuciłam torebkę na siedzenie obok. No to jedziemy.


***


Stałam przy szafce, przerzucając całą jej zawartość w poszukiwaniu pomadki. Jeszcze parę minut i czułam, że moje usta zaczną pękać w każdym możliwym miejscu.

- Panno Black?  -usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się, maskując uśmiech wkradający się na moją twarz.

- Tak, proszę pana?

- Mogę na chwilę Cię prosić do Ciebie? Mam parę uwag do twojej ostatniej pracy domowej. - nauczyciel ścisnął usta, udając powagę.

- Tak, oczywiście.
Zamknęłam szafkę i poszłam za nim do sali niedaleko. Przepuścił mnie przodem a następnie sam wszedł do pustej sali. Kiedy ja podeszłam do biurka i położyłam na nim torebkę. Profesor zdążył za ten czas zamknąć drzwi na klucz i schować go do spodni. Kiedy ja podchodziłam do niego z powrotem, pociągnął roletę w szybie drzwi, jedyne miejsce przez które można byłoby zajrzeć do środka.
Kiedy byłam tuż przed nim, złapał mnie za ramiona i popchnął lekko na ścianę obok wejścia, sekundę później napierając na mnie ciężarem swojego ciała. Jego język toczył walkę z moim. Zaplotłam palce w jego jasnych włosach, przyciągając go jeszcze mocniej, chociaż było to prawie niemożliwe.
Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie, ciężko oddychając. Nasze ciała wciąż pozostały bardzo blisko siebie. Delikatnie odgarnął mi włosy z policzka, uśmiechając się.

- Naprawdę ciężko będzie wytrzymać te kilka godzin.
Spojrzałam z  rozbawieniem w dół, na miejsce, gdzie byliśmy... najbliżej.

- O tak, nie wątpię.
Zamknął oczy z uśmiechem wciąż widniejącym na twarzy.

- Tak ciężko mi jest się przy tobie skupić - westchnął.

- Oh doprawdy, panie profesorze? - uniosłam brew - Ja nie mam takich problemów.
Zmrużył uczy.

- Za chwilę możesz je mieć.
Zaczął mnie całować, jednocześnie nie zmniejszając nacisku na mnie. Jego ręce zaczęły zaczepiać dół mojej koszuli, co jakiś czas odrobinkę podnosząc ją do góry. Dłonie miał zimne, co kontrastowało z moją rozgrzaną skórą, pogłębiając doświadczenie. Czułam jego rosnące podniecenie. Odpiął guzik moich dżinsów...

- Profesorze Ross, jest pan tam?!?! - rozległo się walenie w drzwi.
Oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni.

- O cholera, co teraz? - nerwowo wyszeptał Daniel.
Musiałam zatkać usta, żeby nie roześmiać się na głos. Wyglądał jak nastolatek przyłapany na masturbacji, panika w oczach, gwałtowne ruchy.

- Tak tak, pani dyrektor, momencik! - zawołał.
Stając tylko na palcach, żeby nie stukać obcasami kozaków, zabrałam torebkę, odsunęłam odrobinę obrotowe krzesło i wsunęłam się pod biurko. Daniel poprawił włosy, koszulę, a teraz nerwowa szukał kluczyka w kieszeni w tej chwili troszkę przyciasnych dżinsów.

- Co się dzieje? Dlaczego się zamknąłeś, Ross?! - dyrektorka nerwowo szarpała klamkę.

- Nie mam pojęcia, coś musiało się zablokować!
Ponownie musiałam uciszyć się ręką. Mimo, że wiedziałam jakie będą konsekwencje, jeżeli dyrektorka mnie tu znajdzie, sytuacja wydawała mi się przekomiczna. Usłyszałam cichy chrzęst zamka.

-Danielu, co tu się wyrabia??

- Nic takiego, sprawdzałem klasówki i zamknąłem drzwi, żeby mieć odrobinę spokoju. Chyba zamek musiał się zaciąć.
Słyszałam otwierane i zamykane drzwi, domyślałam się, że dyrektorka testowała prawdziwość jego słów.

- Hmm... No cóż... - wychyliłam się odrobinę, żeby widzieć co się dzieje. Rozglądała się po sali, szukając kogoś jeszcze. Wypieki na policzkach Dana i ręce skrzyżowane na kroczu pozostawiały niewiele do namysłu. Szybko schowałam się z powrotem. - Chodź ze mną, skarbie. Pani sekretarka Cię szukała, masz jakieś dokumenty do podpisania.

- Tak, oczywiście! Proszę tylko mi dać chwilkę, wezmę tylko... moje rzeczy i dogonię panią.

- Umm... no dobrze, tylko proszę się pośpieszyć.
Usłyszałam stukot butów, a chwilę później Daniel odsunął krzesło i podał mi rękę, żeby pomóc mi wyczołgać się stamtąd.

- Było blisko - odetchnął.
Pochyliłam się i pocałowałam go szybko.

- Leć bo chyba nie chcesz, żeby tu wróciła. - uśmiechnęłam się.
Ścisnął lekko moją dłoń.

- Do zobaczenia niedługo.
Pokiwałam głową na potwierdzenie, chwilę później już go nie było. Wyciągnęłam telefon z kieszonki torebki, poprawiłam włosy i ciuchy. Dopiero wtedy wyszłam. Sekretariat był na prawo, więc poszłam w przeciwną stronę. Na końcu korytarza, z założonymi rękami, stał Lucas. Zdziwiłam się, z reguły unikał mnie w szkole, odwracał wzrok i w ogóle. Teraz patrzył bezpośrednio na mnie, z tym swoim żałosnym uśmieszkiem. Przewróciłam oczami i skręciłam do łazienki, usłyszałam jego głos.

- Jak tam romans?

- Co?

- Pytam, jak tam romans - powtórzył, odepchnął się od szafek i zaczął iść w moją stronę. Poważnie zastanawiałam się, czy nie odwrócić się i nie uciec. Nie wiedziałam jaki jest jego stosunek wobec mnie. On unikał mnie, ja straciłam do niego resztki szacunku kiedy dowiedziałam się, że jest ochroniarzem Lucy. A nawet jeśli już mijałam się z nim w szkole, zawsze byłam albo z Caro, albo z Zaynem.

- Nie wiem o co Ci chodzi.

- Doskonale wiesz.

- Odpierdol się.

- Dobry jest? - uśmiechnął się półgębkiem.

- Kto?

- Nauczyciel.

- Jeb się.

- Dajesz mu dupy za dobre oceny czy tak po prostu?
Wiecie jak to jest, kiedy zrobicie coś zanim pomyślicie? Ja pomyślałam dopiero, kiedy zobaczyłam krew na jego policzku. Miałam dzisiaj na palcu spory pierścionek, który rozciął mu skórę. Dotknął lekko krwawiącego miejsca. Wiedziałam, że jeżeli zacznę teraz przepraszać, uzna że się go boję i będzie próbował mnie zastraszyć. Raz mu na to pozwoliłam, bardzo dawno temu. Drugiego razu nie będzie.

- Nie wpieprzaj się do mojego życia. Już dawno przestałeś być jego częścią. Mogę spać z kim chce i ile chce, a tobie nic do tego. Więc spieprzaj raz na zawsze.
I tak po prostu odeszłam, z sercem w gardle. Uspokoiłam się dopiero po kilkunastu krokach, kiedy Lucas mnie nie zatrzymywał. Nie mogłam się powstrzymać, musiałam się odwrócić. Stał tam gdzie zostawiłam go, z dłonią przy twarzy. I chociaż cholernie się go bałam, chociaż zrobił mi kiedyś dużą krzywdę, sporo się od tego czasu zmieniło. Patrzyłam na moją dłoń, która uniosła się w górę, a następnie środkowy palec poszedł w górę.
O proszę, Angel Black jest inna niż wszyscy myśleli.
 
Kilka godzin później, w barze poza miastem

Roześmiałam się z żartu, który opowiedział przed chwilą. Przed nami stały puste talerzyki po serniku, w szklankach do połowy wypite kawy. Daniel złapał mnie za dłoń, którą położyłam na stole i ścisnął lekko.

- Chciałbym móc robić to wszędzie.

- Ja też bym chciała.

- Już niedługo.

- Wiem.

- Wytrzymasz?

- Nie. - zaprzeczyłam – A ty?
Pokręcił głową.

- Czy dzisiejsza sytuacja nie była wystarczającym dowodem?

- No tak - roześmiałam się.
Podniosłam szklankę i upiłam łyk kawy. Telefon Daniela zawibrował.

- Przepraszam Cię, muszę odpisać na to, to bardzo ważne.
Wzruszyłam ramionami.

- No pewnie.
Uniosłam głowę do nieba i zamknęłam oczy, wystawiając twarz do słońca. Wybraliśmy stolik na dworze, ponieważ jak na marzec było absolutnie ciepło. Siedziałam tak chwilę, ciesząc się promieniami. Z początku nawet nie zwróciłam uwagi na warkot silnika, parkującego tuż obok baru. Jednak po chwili coś wydało mi się znajome. Otworzyłam oczy i serce mi zamarło. To był ten sam motor, który od paru miesięcy pojawiał się tam gdzie ja. Motocyklista miał ten sam, kask, tą samą skórzaną kurtkę. Daniel dalej był zajęty telefonem, więc nie zauważył mojej reakcji, a ja byłam zbyt przerażona, żeby się odezwać. Kierowca zsiadł z siodełka, a ja mocniej wbiłam się w krzesło.

- Hej kotku, co jest? - Dan ponownie chwycił moją dłoń.
Chłopak w skórzanej kurtce zdjął kask.
Czułam się tak, jakby ktoś kopnął mnie w żołądek. Patrzyłam na tego chłopaka i miałam wrażenie, że jestem w ukrytej kamerze.
Jego zielone oczy taskowały każdy milimetr mojego ciała. A przy tym żaden mięsień jego twarzy nawet nie drgnął, przez co trudno było mi rozszyfrować co czuje, co myśli.
Jego wzrok zatrzymał się na mojej dłoni leżącej na stoliku, znieruchomiałej w dłoni Daniela. Ogarnęły mnie wyrzuty sumienia. Niezbyt subtelnie wyplątałam się z uścisku. Chciałam coś powiedzieć, naprawdę chciałam, ale mój chło... Daniel mnie ubiegł.

- Przepraszam, możemy w czymś pomóc?

- Ty nie, ale ona tak.




______________________________
Nawet nie wiem od czego zacząć.
Tu akurat musimy przeprosić za tak długą przerwę, ale niestety chyba nie mamy już takiej weny jak kiedyś. Pomysłów mamy bardzo dużo, ale już chęci nie za bardzo. Boje się, że po tym wszystkim mało osób już nas czyta i nie wróci do czytania dalszych losów, a jak widzicie znowu zaczęło się dziać. Powiem tak jest mi wstyd, bo maja chociaż się postarała i napisała rozdział, ja jak zaczęłam tak nawet nie skończyłam nawet myśli i po prostu czasami mi się odechciewa prowadzenia tego ff, ale nie mogłabym zostawić tego cuda, które mnie i Maje połączyło bo byłoby mi szkoda a w dodatku kocham to opowiadanie. Bardzo przepraszam was wszystkich i jeśli to czytacie to znaczy że zostaliście czekacie i za to was KOCHAM ~ Angel

Zawieszenie bloga nigdy nie było w planach. Nie tylko odeszła wena, bo jej niestety nie było od dawna. Odeszła chęć żeby siąść i napisać.. Cokolwiek. Dzisiaj coś się odblokowało.Nie wiem jak długo potrwa, czy to się powtórzy. Nie podajemy daty kolejnego rozdziału. Dla tych, którzy zostali mogę powiedzieć tylko dziękuję. Dla tych których odeszli-proszę odwiedźcie nas ponownie. Przepraszam i dziękuję ~ Maja

Administrator