*Perspektywa Hazzy*
Wstałem wcześnie rano. Angel jeszcze spała, więc stwierdziłem, że zrobię jej niespodziankę i przygotuje śniadanie. Kiedy rozmawialiśmy o wspólnym zamieszkaniu, wspomniałem że takie poranki będą codziennie. Wciąż miałem nadzieję, że jeszcze zmieni zdanie, i chciałem wykorzystać wszystkie możliwe sposoby. Po cichu zamknąłem za sobą drzwi i zszedłem na dół. Włączyłem radio w kuchni. Akurat leciała piosenka "Grenade" Bruno Marsa. Spoko głos. Zacząłem podśpiewywać uważając, żeby nie uciąć sobie palca. Następnie puścili "One Way Or Another" Blondie, tym razem tańczyłem i śpiewałem. Kiedy piosenka się skończyła, usłyszałem jakieś walenie do drzwi. Z ciszyłem radio, wytarłem ręce o ścierkę i podszedłem do drzwi. Za nimi stał... ojciec Lucy. Widać było, że jest wściekły.
- Dzień dobry, panie River - przywitałem go.
- Oj nie bądź ty już taki dla mnie miły - powiedział i wparował do mojego domu.
- Coś się stało? - spytałem, ale podejrzewałem, że wiem o co chodzi.
Wróciłem do kuchni, gdzie skierował się mój gość. Niestety, nie było mi dane dokończyć śniadanie, bo ojciec Lucy złapał mnie za ramiona i przyparł do ściany.
- Myślałeś, że ujdzie ci to na sucho? Myślałeś, że jak zerwiesz z moją córką to nie wrócę do sprawy twojego ojca? To źle myślałeś! Aha, a ty wcale lepszy nie jesteś! Taki niby grzeczny chłopiec, a tu takie zaskoczenie! Miałeś ją kurwa pilnować!
W mojej głowie pojawiło się wspomnienie... to jebane wspomnienie. Za całą siłą odepchnąłem go od siebie tak, że prawie upadł na ziemię.
- Co pan sobie wyobraża?! Włazi pan do mojego mieszkania jak do swojego i zaczyna mnie pan szantażować. Jak pan śmie?! - zacząłem prawie krzyczeć, ale zorientowałem się, że Angel jeszcze śpi, więc się ogarnąłem - Nie wrócę do Lucy. Jest pan wystarczająco kasiasty*. Może pan wynająć innego ochroniarza. I lepiej będzie, jak pan już sobie pójdzie.
- Tak, tak chyba będzie najlepiej. Ale pamiętaj, jeśli nie wrócisz do Lucy, to ty i twój ojciec będziecie skończeni. Pamiętaj o tym.
Zamknąłem drzwi i oparłem się o nie plecami. Miałem tylko nadzieję, że Angel się nie obudzi.
*Perspektywa Angel*
Obudziły mnie jakieś krzyki. Miałam deja vu. Ostatnim razem Lucy kłóciła się z Lucasem. A teraz Harry z... no właśnie, z kim? Zeszłam do dół, ale nie wchodziłam do kuchni. Siadłam sobie na schodach i zaczęłam słuchać.
- Myślałeś, że ujdzie ci to na sucho? Myślałeś, że jak zerwiesz z moją córką to nie wrócę do sprawy twojego ojca? - zaczęłam się zastanawiać, o jaką sprawę chodzi. Czy jego ojciec coś zrobił? Tak naprawdę nic nie wiedziałam o jego rodzicach. To trochę dziwne, on wie o moich chyba wszystko, a ja o jego nic.
Kiedy drzwi wejściowe trzasnęły, wstałam ze schodów i już miałam iść na górę, ale coś mi mówiło, żebym poszła do Hazzy. Weszłam do kuchni i zobaczyłam jak Harry nachyla się nad blatem. Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. Jego plecy były takie ciepłe. Pocałowałam go w nagie plecy i znowu położyłam na nich głowę. Harry zaczął się śmiać.
- Co się stało? - spytałam.
- Słyszałaś? - odpowiedział pytaniem.
- Mhm... ale nie wszystko.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
- Na pewno? Jesteś tego pewien?
- Tak. Będzie dobrze. - odwrócił się i pocałował mnie w czoło.
- Ale ty chyba nie...
- Nie. Nie martw się, nie wrócę do Lucy. Ten facet jest po prostu mściwy, tylko tyle. Nie martw się.
W jego oczach można było zauważyć wątpliwość. Uśmiechnął się ciepło, ukazując dołeczki. Przytuliłam się do niego,mocno go ściskając.
- Kocham Cię.
***
Ten dzień niczym nie różnił się od soboty, no może tylko pogodą. Dzisiaj świeciło słońce. Harry chciał wyjść do parku, ale ja nie byłam za. W parku będzie pewnie dużo dzieci i będzie głośno. W dodatku najbliższy park był tym, który mi się śnił. Z Harry'm i dwójką maluchów.
- Może pójdziemy... a wiesz co, zrobię ci niespodziankę. Co ty na to?
-Mam się bać?
-Nie, a czemu miałabyś?
-No, nie wiem, nie wiem...
***
- Zamknij oczy - spojrzałam na niego z pytającym wzrokiem - Zaufaj mi. Proszę.
- Ok.
Zamknęłam oczy, tak jak prosił mnie Hazza. Po chwili poczułam, jak jedną rękę kładzie mi na dole na plecach, a palce drugiej splata z moimi. Stał za mną i prowadził mnie w jakieś miejsce... chyba.
- No to idziemy.
Szliśmy z 5 minut, kiedy Harry zatrzymał mnie.
- Możesz już otworzyć oczy - szepnął mi do ucha.
Powoli zaczęłam otwierać oczy, aż w końcu ujrzałam przepiękny widok na PRAWIE CAŁY Londyn. To był chyba najładniejszy widok, jaki w życiu widziałam. To było tak cicho, nie było słychać żadnych samochodów.
Tylko szum drzew i nasze oddechy.
- I jak Ci się podoba? - spytał. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale żaden dźwięk się z nich nie wydostał.
- Nie podoba ci się, prawda? - powiedział smutny Harry - Cholera, wiedziałem, że to spieprzę. A myślałem, że ci się spodoba - dodał, kopiąc wszystko, co stanęło mu na drodze.
- Ale... co ty wygadujesz! Harry, przecież podoba mi się. Nic nie mówiłam, bo nie wiedziałam, co powiedzieć. Tu jest PIĘKNIE. Naprawdę.
- Naprawdę? Wiesz, dlaczego Cię tu przyprowadziłem? - spojrzał na mnie, a ja jedynie pokiwałam głową, żeby kontynuował - Kiedy byłem mały, ja mama i siostra Gemma przychodziliśmy tu często. Zawsze siadałem na tej belce z Gemmą i zastanawialiśmy się, jak to jest żyć poza Londynem. Kiedy my tak rozmyślaliśmy, mama zawsze przynosiła nam lody z tej budki - wskazał palcem sprzedawcę i poprawił nerwowo włosy.
- Co się dzieje teraz z Twoją rodziną? - zapytałam - Nigdy o niej nie mówiłeś.
- Nigdy o niej nie mówiłem, bo myślałem, że to nie jest istotne.
- Jak to nieistotne? Ty wiesz wszystko o mojej rodzinie i o tym, co przeszłam. A tak w gruncie rzeczy ja nie wiem nic o tobie. Jesteś jak obcy.
- Gdybyś z każdym nieznajomym całowała się i nie tylko... - Harry urwał, uświadamiając sobie co powiedział. Spojrzał na mnie z miną zbitego pieska. - Przepraszam.
- W porządku - uśmiechnęłam się na potwierdzenie tych słów. Myślałam całkiem inaczej: to wciąż mnie dotyczy.
- Może kiedyś ci o nich opowiem. Teraz nie czas na to - powiedział i przytulił mnie od tyłu - Chcesz może... no wiesz... loda.
- Jeśli ty stawiasz - zaśmiałam się - Bo kasy z domu nie wzięłam
- Ok - odwrócił się do mnie tyłem i kazał wskoczyć na barana.
- Zwariowałeś?! Jestem za ciężka!
- Ty? Za ciężka? Słuchaj, jeżeli daję radę Cię unieść w łóżku, to teraz też dam. No, wskakuj.
Posłuchałam się go i wskoczyłam mu na plecy. Harry udał, że ugina się pod moim ciężarem.
- Uff, zdecydowanie powinnaś przejść na dietę.
- Pacan! - krzyknęłam.
- Albo zacząć uprawiać... sport - wyszczerzył się.
Przewróciłam ze śmiechem oczami.
*Chodzi o to że jest bogaty (XD)
___________________________________________________________
Hej Hej co tam u was jak tam w szkole/ferie. Jak wam się podoba rozdział pisałam go, ale nie jestem do niego przekonana.
Mam takie małe pytanie czytacie wg coś co jest pisane na Fanpage bo nie jestem co do tego przekonana. No i oczywiście jeśli macie jakieś pytania odnośnie opowiadania, bohaterów itd możecie pytać śmiało na naszym asku http://ask.fm/needyouangel
NO I OCZYWIŚCIE TERAZ WARUNEK 7 KOMENTARZY I W NASTĘPNĄ SOBOTĘ POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ
(to będzie już 40 rozdział WOW)
Moje lub Mai komentarze się nie liczą
POZDRAWIAM WAS KOCHANE ANGELS
super rozdział :) czekam na next :)
OdpowiedzUsuńdziubasku dlaczego taki krótki cio? mam nadzieje ze nastepny bedzie dluzszy :-). @dorotarokoszna :-)
OdpowiedzUsuńDalej:3
OdpowiedzUsuńWow *___*
OdpowiedzUsuńDodaj <3 Ploose
OdpowiedzUsuńNiestety nie dodam ponieważ nie ma 7 Komentarzy przykro mi to zależało tylko od was
OdpowiedzUsuńsuper rozdział *__*
OdpowiedzUsuńProsze dodaj czekam :) zaczełam dziś czytać i jest fanstyczne ! <3
OdpowiedzUsuńświetny! dawno nie komentowałam... Ale jest zajebisty! Ciekawe o co chodzi z ojcem Hazzy.
OdpowiedzUsuńI te skojarzenia "Albo zacząć uprawiać... sport" hahaha
do następnego
Sophie xx
Jejku uwielbiam to opowiadanie !!! Czekam na nowy rozdział, Kurcze nie moge sie juz doczekać :)
OdpowiedzUsuńHarry taki romantyk ^^
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;)
http://im-crazy-and-i-want-be-forever-young.blogspot.com/
wspaniały rozdział <3
OdpowiedzUsuń@MusicGirl_4ever