26 kwi 2014

Rozdział 47

- Diana proszę, nie rób tego... proszę - wyszeptałam i podeszłam do niej powoli.
Wyciągnęłam żyletkę z jej zziębniętej dłoni i wrzuciłam ją do zlewu. Diana wzdrygnęła się na nieprzyjemny dźwięk, jaki wydała w zetknięciu z umywalką. Wzięłam ją za rękę i wyciągnęłam z łazienki. Poszła za mną ze spuszczoną głową do pokoju i usiadła na łóżku. W końcu podniosła na mnie zaczerwienione oczy.

- Czemu? Czemu mi przerwałaś? - wydukała przez płacz.

 -To raczej ja się pytam: dlaczego?

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytała, a ja jedynie kiwnęłam głową - Kiedy miałam 13 lat tata nas zostawił. Ja i moja mama załamałyśmy się, ale ja przeżyłam to znacznie gorzej. Zaczęło się od tego, że przestałam spotykać się z przyjaciółmi. Później przestałam chodzić do szkoły, nie mogłam się tam odnaleźć? Kiedy skończyłam nauczacie przestałam wychodzić z domu. Mogłam całe popołudnia wpatrywać się w ścianę. Kiedy mój brat, z którym byłam bardzo zżyta wyprowadził się, nie wytrzymałam. Załamałam się jeszcze bardziej i zaczęłam się ciąć.

Widziałam z jakim trudem przychodzi jej mówić to wszystko więc złapałam ją za rękę, aby dodać jej trochę otuchy.

- Hej, już spokojnie. Wszystko będzie dobrze.

- Ale to nie wszystko.

Zamilkłam, aby mogła dokończyć swoją opowieść. Nie mogłam uwierzyć, że jest coś jeszcze.

- Rok później miałam anoreksję. Wtedy zaczęli się ze mnie śmiać. Zaczęłam wtedy znowu chodzić do szkoły i stałam się pośmiewiskiem. Śmiali się z moich wystających kolan, obojczyków i takie tam. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Później mój brat przyjechał do mnie, żeby porozmawiać. Stwierdził, że nie mogę się tak głodzić. Chodziłam do psychologów i z pomocą brata jakoś z tego wyszłam, a teraz wyglądam tak - uśmiechnęła się przez łzy - Mam troszkę ciała.

Patrzyłam na Dianę z rozdziawioną buzią.

- O mój boże. Moja historia to mały pryszcz w przeciwieństwie do Twojej.

- Angel... a mogłabyś mi ją opowiedzieć? Muszę zając czymś myśli, proszę. - powiedziała to łkając.

- Kiedy wróciłam z Barcelony nie miałam gdzie się podziać, było oczywiste że nie zostanę z Lucasem. Harry zaproponował mi, żebym zamieszkała z nim, ale miałam wrażenie, że robi to z litości. Postanowiłam wrócić do rodziców, którzy pod moją nieobecność bardzo się zadłużyli. Doszłam do wniosku że muszę im pomóc. Ale sposób na zarobek wybrałam najgorszy z możliwych.

- Kelnerka? - strzeliła Diana.

- Znacznie gorzej... prostytutka. - powiedziałam to z zamkniętymi oczami.

Widziałam jak oczy Diany otwierają się szeroko ze zdziwienia, ale nic nie powiedziała przez dłuższą chwilę, aż w końcu zapytała:

- Harry o niczym nie wiedział?
Spuściłam wzrok, strasznie było mi wstyd.

- W Barcelonie obiecałam mu, że więcej tego nie będę robić. Skłamałam. To był najtrudniejszy czas w moim życiu. Wracałam z ulicy i spędzałam weekendy z nim. Czułam się jak śmieć. Trwało to... dość długo. Pewnej niedzieli kiedy wróciłam do domu znalazłam moją mamę... martwą.

Diana zakryła usta dłonią, przerażona.

- Zastrzelili ją. - Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że płaczę. - Zastrzelili ją za to, że była zadłużona przez narkotyki. Miała oddać kasę za nie, ale spóźniła się z zapłatą. Ja byłam w szoku. Po tym jak zabrali jej ciało poszłam do łazienki. Chciałam wziąć tylko aspirynę, ale zrobiłam co innego. - Podwinęłam rękawek koszulki, pokazując bliznę na nadgarstku. W tamtym momencie coś we wzroku Diany się zmieniło, tak jakby zrozumiała, że podzielam jej problemy i że jesteśmy do siebie podobne.

- Kiedy już prawie straciłam przytomność do mieszkania wszedł Harry. To dzięki niemu jestem tu z tobą teraz... żywa.

Zamilkłam i przez dłuższy czas nic nie mówíłyśmy. W pewnej chwili jakoś tak naturalnie wyszło, że ściskałyśmy się z całych sił, okropnie rycząc. Podskoczyłyśmy ze strachu, kiedy ktoś cichutko zapukał do drzwi. W przebłysku świadomości popędziłam do łazienki i czym prędzej wyrzuciłam żyletkę do kosza. Obawiałam się, że to dyrektorka przyszła sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ale z pokoju dobiegał cichy głos Diany i inny, męski. Weszłam do pokoju, spostrzegając Nialla kucającego przy łóżku Diany. Widać było że dopiero wstał.


Miał na sobie piżamę, a jego blond włosy były w nieładzie. Trzymał Dianę za rękę, a drugą otarł łzę z policzka. Ścisnęło mnie w brzuchu na myśl, jak często Harry to robił.


- Cześć - powiedziałam.
Niall podskoczył jak oparzony i schował ręce za plecy, na co Diana parsknęła śmiechem.


- Przepraszam... usłyszałem hałas i przyszedłem sprawdzić, czy wszystko w porządku.

Diana wstała i spojrzała na niego z uśmiechem.

- Dziękuje, nie musiałeś. To strasznie słodkie.

- Dobrze, w takim razie... dobranoc - rzucił, i wykonał ruch z kierunku Diany, ale potem tak jakby  zrezygnował. Uśmiechnął się jeszcze do mnie i ruszył do drzwi. Ruszyłam się z miejsca, ale w tej chwili Niall wrócił, podszedł do Diany i cmoknął ją w policzek.

- Do jutra - powiedział z szerokim uśmiechem i zamknął drzwi. Diana stała nadal w tym samym miejscu, czerwona jak burak, i trzymała się za policzek.

- No no Diana, chyba ktoś się tu zakochał.
Diana prychnęła i zachichotała nerwowo.

- No coś ty. Chodźmy lepiej spać...

- Dobry pomysł. Dużo wrażeń jak na jedną noc.



 
                                                                               ***



Gdyby nie tamta noc, na następny dzień na spotkaniu z psychologiem nic bym nie powiedziała. Więc można powiedzieć, że to jej zawdzięczam to, że pozbierałam się. Codziennie wieczorem czytałam list od Caroline, Zayna i Harry'ego. Bardzo mi to pomagało, bo przypominało mi dla kogo muszę być silna, a teraz do tej trójki dołączyła także Diana.
Co noc usypiałam przytulona do swetra Hazzy. Kiedy to robiłam, żaden koszmar mi się nie śnił. To też sprawiało, że w ciągu dnia czułam się o wiele lepiej.



_____________________________________________________________

BARDZO DZIĘKUJEMY

za tyle komentarzy to naprawdę bardzo motywuje

DZIĘKUJE jeszcze za prawie 30.000 wyświetleń to jest... Jejku brak mi słów

KOCHAM WAS, KOCHAM WAS, KOCHAM WAS, KOCHAM WAS

chciała bym wam jeszcze powiedzieć, żebyście za tydzień przeczytali uważnie opis pod rozdziałem , żeby później nie było pretensji. ~Angelika

Kocham was ~Maja


EDIT: Minimum 5 komentarzy i pojawi się rozdział za tydzień w sobotę 

19 kwi 2014

Rozdział 46

Chcecie że bym dodała spojlery było by ich 12 i taka mała trudność była by dla was bo połowa jest prawdziwych a druga fałszywe, więc mam nadzieje że będziecie chcieli bo naprawdę się starałyśmy. Proszę Odpowiedzcie w komentarzu.

____________________________________________________________________
Naszą rozmowę przerwało głośne pukanie do drzwi. Diana szybko wytarła łzy, a w drzwiach pojawiła się głowa nieznajomego chłopaka.

- Hej dziewczyny, dyrektorka każe zejść wszystkim na dół na salę spotkań. Diana, zaprowadzisz Angel? - zapytał.

- Jasne.
Chłopak uśmiechnął się i wyszedł.

- Kto to był? - spytałam.

- Jeden z wolontariuszy.
Sposób, w jaki Diana zareagowała, kiedy zapukał dawał mi pewne wątpliwości co do tego, czy był to "jeden z".

- Podoba Ci się, prawda? - dałam jej kuksańca.
Diana prychnęła i zachichotała nerwowo.

- No coś ty.

Purpurowy odcień jej twarzy mówił co innego, ale nie chciałam drążyć tematu żeby nie wprawiać ją w jeszcze większe zakłopotanie.

- To jak, idziemy?


                                                                     


***


aaaaa ŚLICZNY GIF MOIM ZADANIEM ~ Angelika 
- Witam wszystkich! Chciałabym, żebyście wszyscy bardzo ciepło przywitali nową pacjentkę naszej kliniki.

Dyrektorka dała mi znak, żebym się przedstawiła. Wstałam z krzesła i nerwowo rzuciłam:
- Cześć wszystkim, jestem Angel Black, ale błagam Was, mówcie mi Angie.


Cała grupa odpowiedziała mi zgodne "cześć Angie", a Diana uśmiechnęła się do mnie ciepło. To znaczy tak mi się wydawało, dopóki zza moich pleców nie wyłonił się ten sam blondyn wolontariusz, który poinformował nas o zebraniu. To teraz na pewno jej uwierzę, że jej się nie podoba.

Z początku wyglądało to tak, jakby chciał podejść do Diany, ale w ostatnim momencie zmienił kierunek, nerwowo pocierając kark. Normalnie jak nastolatkowie.

- Liczę na to, że dobrze przyjmiecie tutaj Angel - rzuciła jeszcze dyrektorka i wyszła.

Rozejrzałam się po grupie ludzi, która przypatrywała mi się jakby z wyczekiwaniem. Nie miałam bladego pojęcia, o co im chodziło.

- Jeśli się nie obrazicie, ja już pójdę do pokoju - powiedziałam i poszłam na górę.

Diana nie poszła ze mną, ale wprawdzie nie przeszkadzała mi chwila samotności. Kiedy znalazłam się już u siebie, zabrałam się za rozpakowywanie. Na samym wierzchu trafiłam na szary sweter Harry'ego. Musiał mi go wsadzić, kiedy nie widziałam. Podniosłam materiał i zamknęłam oczy, rozkoszując się jej dotykiem i wyobrażając sobie, ile razy ściągałam go z Hazzy. Nagle zauważyłam, że pod swetrem znajduje się koperta.

Usiadłam na łóżku i rozkleiłam ją. Rozłożyłam kartkę i zaczęłam czytać:

"Hej Angie! Mamy nadzieję, że kiedy do nas wrócisz będziesz czuć się o wiele lepiej. Szczerze Ci tego życzymy, bo brakuje nam Twojego ślicznego uśmiechu. Teraz każdy napisze coś od siebie.


                                                                             Caro


Jako że jestem Twoją najlepszą przyjaciółką pozwolili mi, abym to ja napisała pierwsza. Chcę, żebyś wiedziała, że jest mi strasznie głupio. W ostatnich dniach, kiedy najbardziej mnie potrzebowałaś, ja nie byłam w stanie Ci pomóc. Teraz mogę Ci tylko obiecać, że kiedy wrócisz będę się bardziej starać. A poza tym, komu będę opowiadać co robiliśmy z Zaynem i nie będę mogła dopytywać się co u Ciebie... Strasznie brakuje mi tych naszych babskich wieczorów. Zanim poznałaś Harry'ego, praktycznie całe dnie spędzałaś u mnie. Tęsknie za tym i za tobą. Strasznie. Ocho, już chcą mi wyrwać długopis. Jeszcze raz tęsknie i BUZIACZKI  :* 



                                                                             Zayn

Cześć, mała! Słuchaj, nie będę się rozpisywać bo za chwilę Harry urwie mi łeb, naprawdę. Mam nadzieję, że nie zwariujesz tam. No bo kogo będziemy wyciągać pijanego z imprez??Będę tęsknić za tobą, bo jesteś moją najlepszą przyjaciółką i kocham Cię jak własną siostrę. Ale wciąż chcę żyć, więc ode mnie tyle. Do zobaczenia niedługo. 


                                                                             Harry


No nareszcie mogę coś napisać. Chciałbym Ci napisać, że to ja będę najbardziej tęsknił (choćbym nie wiem jakie bzdety pisali Ci na górze). Za tym, jak przytulasz mnie, jak patrzysz na mnie, jak się uśmiechasz i jak robią Ci się dołeczki w policzkach. Ale za jednym nigdy, przenigdy nie będę tęsknił. Za Twoimi łzami. Chyba że będą one ze szczęścia. Zawsze będę Cię ratował, kiedykolwiek będziesz tego potrzebować. Jesteś najlepszym, co mogło mi się przydarzyć.

Kocham Cię tak mocno, że to aż boli. Nie zapominaj o tym NIGDY.
                                                                                         Kocham,Twój Harry x.
KOCHAMY CIĘ SKARBIE "


Czytałam to już chyba z dziesiąty raz, a i tak łzy spływały po moich policzkach. Tak Harry, to były łzy szczęścia. Jeśli ten list nie był dostatecznym dowodem na to, że muszę być silna, to już nie wiem co by nim mogło być.


Ten list to najmilsza i najwspanialsza rzecz, jaką kiedykolwiek dostałam od kogokolwiek.


                                                                         ***


Ze względu na mnie godzina kolacji została przesunięta o godzinę, ale nikt nie narzekał. Kiedy już zjedliśmy kolację wróciłam z Dianą do pokoju. Dyrektorka kliniki już tam była, przez co o mało nie doprowadziła mnie do zawału.

- Diano, czy mogłabyś zostawić nas na chwilkę same?

- Tak, oczywiście.

Diana wyszła, a dyrektorka gestem wskazała, żebym usiadła.

- Angel, jest taka mała sprawa. Jutro będzie Twoja pierwsza grupowa sesja z psychologiem. Uznałam, że to będzie najlepsza pora, abyś powiedziała o swoim... problemie. Im szybciej się otworzysz i podzielisz się tym, co Cię gnębi, tym szybciej Ci pomożemy.

- Dziękuje pani, przemyślę to.

- W takim razie ja już więcej Wam nie przeszkadzam. Życzę miłej nocy.

- Dobranoc - odpowiedziałam, i dyrektorka wyszła. Za chwilę do pokoju wróciła Diana. Popatrzyła na mnie, jakby upewniając się, że wszystko w porządku.

Przebrałam się w piżamę, Diana zrobiła to samo. O nic nie pytała. Ułożyłam się na materacu i przytuliłam do piersi sweter Harry'ego. Zastanawiałam się, czy tej nocy także przyśni mi się koszmar.

W nocy przebudziłam się, zlana potem. Pamiętałam tylko jakieś urywki... moja mama w kałuży krwi... ja trzymająca pistolet... potrząsnęłam głową i po cichu przeszłam przez pokój, chcąc wziąć butelkę wody. Spojrzałam na łóżko Diany, ale okazało się być puste. Troszkę się przestraszyłam, ale przecież mogła iść tylko do łazienki. Podeszłam do drzwi i uniosłam rękę, żeby zapukać, ale drzwi wcale nie były zamknięte. Uchyliłam je odrobinę i wyszeptałam:

- Diana?

Kiedy nie uzyskałam odpowiedzi, otworzyłam je na całą szerokość. Ale to, co zobaczyłam wcale mnie nie ucieszyło. Diana siedziała na wannie, Jedną rękę trzymała na umywalce, a w drugiej lśniła srebrna żyletka.




______________________________________________________

Mam nadzieje, że rozdział się spodobał. A no i pojawił się nowy chłopak, i uprzedzam wasze pytania tak to będzie Niall.

I jeszcze raz proszę o komentarz czy chcecie spojlery czy nie za bardzo

Chciałabym was zaprosić na bloga naszej czytelniczki i siostry mam nadzieje, że zajrzycie.



MINIMUM 5 KOMENTARZY I NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUŻ W SOBOTĘ 

12 kwi 2014

Rozdział 45

Na jednym z łóżek siedziała śliczna blondynka, która wstała i podeszła do mnie, kiedy weszłam do pokoju.

- Ty jesteś Angel, prawda? Miło mi Ciebie poznać, ja jestem Diana



. Wychodzi na to, że będziemy razem w pokoju.
Potrząsnęłam lekko jej smukłą dłonią w duchu skacząc z radości, że trafiłam na sympatyczną dziewczynę, a nie jakiegoś dziwoląga.

- Skąd wiesz, jak mam na imię? - spytałam na wszelki wypadek.

Domyślałam się, że poinformowali ją o tym, że ktoś będzie z nią w pokoju. Na żadnym z łóżek nie było należącej do Diany walizki, przypuszczałam więc, że jest tu dłużej ode mnie.


- Dyrektorka ośrodka powiedziała mi dzisiaj rano. No a poza tym Twój chłopak tutaj był i trochę opowiadał mi o tobie.

Zaskoczyła mnie tym trochę bo nie przypominałam sobie, żeby Harry opuszczał mnie dzisiaj chociażby na krok. Ale z drugiej strony to Harry, po nim można się wszystkiego spodziewać.

-A co takiego o mnie mówił? - zapytałam niby od niechcenia. Bałam się, że Diana będzie wiedzieć o mnie więcej niż bym sobie tego życzyła.

- Nie za wiele, ale wystarczająco dużo żebym zorientowała się, że on Cię bardzo kocha.

- Naprawdę? - spytałam, przywołując sobie wspomnienie Harry'ego. Szkoda że tylko wspomnienie, stanowczo wolałabym żeby był tu teraz ze mną. Ale,koniec końców, sama doprowadziłam do takiej sytuacji.

Diana potaknęła pewnie głową.

- No więc tak: ja śpię tam - wskazała jedno z łóżek - więc tobie zostaje tylko jedna opcja - uśmiechnęła się.

Rzuciłam walizkę na moje łóżko i usiadłam tuż obok niej.

- Ale wystrój... - mruknęłam ironicznie pod nosem.
Diana siadła na brzegu swojego łóżka i roześmiała się na moją uwagę.

- Przynajmniej po ścianach nie chodzą karaluchy, a w wannie nie śpi szczur.

Parsknęłam śmiechem.

- No tak, masz rację.

- Przepraszam, że od razu wyskakuję z takim pytaniem, ale... jak tu trafiłaś?

- To Harry nic Ci nie mówił? - zdziwiłam się.

- Powiedział, że jeżeli chcę wiedzieć to powinnam zapytać Ciebie. Stwierdził, że on nie ma prawa za Ciebie decydować i to ty uznasz, czy chcesz się ze mną tym podzielić, czy nie.

- Ojejku.

- Wiesz Angel, nie chcę naciskać... ale im szybciej wyrzucisz to z siebie, prędzej Ci pomogą. Ja też tak miałam na początku. Nie chciałam rozmawiać z psychologiem ani w ogóle kimkolwiek tutaj. Ale wiesz co? W końcu wydusiłam to z siebie.

Od razu stwierdziłam, że podziwiam Dianę. Za tą odwagę, której mi brakowało. Ale ja naprawdę nie chciałam jeszcze nikomu o tym opowiadać, za bardzo to bolało. Chociaż Diana wydaje się sympatyczna, nie chcę się z nią dzielić tak... intymnymi problemami. Albo jeśli wolicie, wstydziłam się tego, co zrobiłam i co niejednokrotnie miałam potem zamiar robić.

- To co? Jaka jest Twoja decyzja? - spytała, przechylając lekko głowę w bok.

- Przepraszam... ale nie.

- No coś ty, nie przepraszaj. To twoja decyzja i ją szanuje.

Nie dość że odważna, to wyrozumiała.

- A tak zmieniając temat... - zaczęła - ten Harry... tak? To niezłe z niego ciacho!

- Oj taak, jest przystojny, mądry, kochany, zawsze umie mnie pocieszyć, rozumie mnie... nie to co Lucas. - sama nie wiem po kiego w ogóle wspomniałam o Grancie.


- A ten Lucas to kto? Drugi chłopak?

Ta myśl tak bardzo mnie rozbawiła, że padłam na łóżko i zaczęłam się śmiać na cały głos. Po chwili Diana ściągnęła moją walizkę na podłogę i położyła się obok mnie. Dźgnęła mnie palcem w bok, mówiąc:

- No dalej, opowiadaj.

- Naprawdę wątpię czy byś chciała tego słuchać. Moje życie jest cholernie nudne.

- Nudne? Z tym kolesiem? No jakoś ci nie wierzę...

- Wciąż jednak twierdzę, że zanudzę Cię na śmierć.

- Proooooszeeeee - wołała Diana, dopóki nie zgodziłam się.

- Okej, okej. Ale żeby nie było słuchasz tego na własną odpowiedzialność.

Więc zaczęłam opowiadać od samego początku, czyli od wspólnego projektu z Harrym. Wspominając to miałam wrażenie, że to działo się w poprzednim życiu. W pewnej chwili wciągnięta na maksa w moją historię Diana uniosła palec.

- Mogę o coś zapytać?

- Wal śmiało.

- Skoro to Lucas był przy tobie, i podobał Ci się, a ty jemu to czemu teraz nie jesteście razem?

- Później Luka prawie się mną nie zajmował. Barcelona wszystko zmieniła. Byliśmy tam na dwutygodniowej wycieczce z całą klasą... i tam z nim zerwałam. Kluczową rolę w tym odegrała Lucy River.

- Imię i nazwisko ma jak prawdziwa suka - skomentowała ze śmiechem Diana.

- Masz stuprocentową rację - uśmiechnęłam się. - Lucas często nad sobą nie panował, parę razy nawet mnie uderzył.

Sami zauważyliście, że parę szczegółów przemilczałam. No i kiedy w końcu doszłam z moją opowieścią do dnia dzisiejszego, byłam po dwóch butelkach wody mineralnej, mimo to język miałam jak kołek.
Diana dotknęła lekko mojego ramienia.

- Wiesz Angel, podziwiam Cię. Bardzo dużo przeszłaś, ale nie dałaś się. I było warto, chociażby dla tego... Harry'ego.

- Dla niego jestem w stanie wszystko zrobić.


Diana podparła brodę ręką i spojrzała się na mnie rozanielonym wzrokiem.


- Jak ja bym chciała się tak zakochać... - westchnęła.

- Żartujesz?! Diana, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, jaką śliczną dziewczyną jesteś?

Diana zaczęła oglądać paznokcie i mruknęła ledwo słyszalnym głosem:

- Gdyby tak było, to nie byłabym sama.

- Ale nie jesteś sama! - wykrzyknęłam i przytuliłam ją mocno - Patrz, ja tutaj jestem i na razie nigdzie się nie wybieram.

Kiedy Diana podniosła głowę, w jej oczach szkliły się łzy, ale na ustach widniał śliczny uśmiech.

- Dziękuje - szepnęła.


__________________________________________________________________

Jednak dodałam chociaż było BARDZO mało komentarzy bo tylko 3.
Co myślicie o nowej bohaterce jak myślicie zostanie w tym opowiadaniu na dłużej czy nie?

CHCIAŁAM WAM BARDZO ALE TO BARDZO PODZIĘKOWAĆ ZA 25534  WYŚWIETLEŃ ZAKŁADAJĄC TEGO BLOGA NIE SĄDZIŁYŚMY ŻE AŻ TYLE OSÓB WEJDZIE NA NIEGO.

CHCIAŁABYM WAM WSZYSTKIM PODZIĘKOWAĆ Z OSOBNA
KOCHAMY WAS :* ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Ps. Wpadłam na taki pomysł, że jak będzie minimum 5 komentarzy pod rozdziałem ja będę dodawała rozdział w SOBOTĘ 

1 kwi 2014

Prima Aprilis


PRZEPRASZAM, to miał być głupi żart a nie wywołać łzy wiem przepraszam, to strasznie przyjemne że ktoś tak lubi nasz blog. DZIĘKUJEMY WAM ZA TO I WAS OGROMNIE KOCHAMY.


Ale na pocieszenie mogę wam powiedzieć co Maja dziś zrobiła w obronie naszych cudownych Aniołów (1D).
~Chłopaki siedzieli na przerwie i jak przechodziłyśmy koło nich jeden z nich powiedział "JEBAĆ ŁAN DAJREKSZYN". Ja jednego zaczęłam gonić, no chciałam go walnąć, ale mi uciekł i kiedy wróciłam, Maja normalnie sobie przy nich stała i ja się spytałam czy jeszcze oni mają coś do powiedzenia. Jak już miałyśmy wracać któryś z tych gości znowu powiedział "JEBAĆ ŁAN DAJREKSZYN",  więc Maja "bohaterka naszych aniołków" podeszła do gościa i walnęła mu z liścia. Myślałam, że tylko mu coś powie a ona naprawdę go walnęła. Tak się śmiałam że myślałam że nie wytrzymam. No ale gościu wyglądał jak koń więc nie wiem co on od 1D chce skoro oni wyglądają lepiej 10000 razy lepiej.~
A wam przydarzyło się coś podobnego kiedyś

+ Jeśli możecie i macie twittery podajcie je pod tym postem bo chciała bym was zaobserwować.  






Zawieszamy Bloga

Słuchajcie skarby. Nigdy nie sądziłyśmy że to zrobimy. Myślałyśmy, że po prostu zakończymy opowiadanie tak jak to miałyśmy w planach. Ale mamy już tego dość. Oficjalnie blog zostaje zawieszony nieodwołalnie. Dziękujemy, że z nami byłyście, to dla nas wiele znaczy. Pisząc to płacze jak bóbr bo wiele razy myślałam nad tymczasowym zawieszeniem bloga, po tym jak obgadałam to z Mają, to będzie chyba najlepsza decyzja jaką podjęłyśmy i zarazem NAJGORSZA. Kochamy was z całego serca i mamy nadzieje, że nie będziecie smutni z tego powodu.

JESZCZE RAZ KOCHAMY WAS I ŻEGNAMY :*




Administrator