Siadłam przy stole i obserwowałam jedzącą bułki Dianę. Co chwilę dźwięk jej telefonu informował o nowej wiadomości. Nie trzeba było być Nostradamusem żeby domyślać się, z kim pisze. Pukałam rytmicznie palcem w mój talerzyk, na którym leżało nietknięte śniadanie. Co mogłam zrobić wczoraj pod wpływem alkoholu, czego dzisiaj nie pamiętam? Wiem, że widziałam Ha... kogoś... wyszłam za nim na zewnątrz a niedługo później pojawił się Daniel. Wróciliśmy do klubu... a później?
- Dianaaa... - zaczęłam.
Popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
Skupiłam się na wyskubywaniu ziarenek z bułki.
- Co ja wczoraj robiłam z Danielem?
Diana odłożyła jedzenie i uśmiechnęła się.
- Nie pamiętasz?
Pokręciłam głową.
- Tańczyliście.
Zerknęłam na nią.
- Tylko tańczyliśmy?
- I całowaliście się - zachichotała.
- CAŁOWALIŚMY SIĘ?!
- Mhmm.
- No to wszystko jasne.
Wzięłam telefon i wybrałam numer Rossa. Diana patrzyła na mnie, nie rozumiejąc co się dzieje.
- Hej... Czy śniadanie nadal jest aktualne?
***
Wprawdzie nie wiedziałam gdzie planował mnie zabrać, ponieważ nie chciał mi powiedzieć. Jedyne co uzyskałam to adres parkingu, na którym mogłam zostawić samochód. Wjechałam autem i znalazłam wolne miejsce. Przejrzałam się jeszcze we wstecznym lusterku, pociągnęłam usta pomadką i wysiadłam. Daniel zaparkował kilka miejsc ode mnie. Zobaczywszy mnie uśmiechnął się szeroko i podszedł. Serce zamarło mi na pół sekundy.
- Hej. - odezwał się pierwszy.
- Cześć.
- Gotowa? - wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Okej. Na początek chciałabym Ci coś wyjaśnić. Zachowywałam się rano tak dziwnie ponieważ... wczoraj urwał mi się film. Nie pamiętam co robiliśmy, nie pamiętam co mówiłam. I nie wiedziałam że my... no wiesz...
- Całowaliśmy się? - podpowiedział z kiepsko ukrytym uśmiechem.
- Dokładnie - kiwnęłam głową.
- Rozumiem. Czyli dzisiaj mam szanse na ewentualną poprawę.
Odwzajemniłam uśmiech. Daniel ponowił gest wyciągniętej ręki. Tym razem ją uścisnęłam. Zamknęłam samochód i ruszyliśmy do lokalu. Przed ciężkimi, drewnianymi drzwiami stał potężnie zbudowany mężczyzna. Przez chwilę wydawało mi się, że skądś go znam. Kiedy zauważył, że przypatruję mu się dłużej, niż zazwyczaj wygląda to pomiędzy przechodniami, ruszył się ze swojego miejsca. Wsiadł do zaparkowanego przy ulicy auta i wyciągnął komórkę. W tamtej chwili straciłam nim zainteresowanie. Później okazało się, że miałam tego pożałować.
***
Restaurację opuściliśmy w południe, Nie żałowałam ani minuty spędzonej w jego towarzystwie. Przez te kilka godzin nie brakowało nam wspólnych tematów. Okazało się, że mamy podobny gust muzyczny, lubimy te same filmy i potrawy. To wyglądało tak, jakby ktoś dał Danielowi dokładny spis rzeczy które lubię a które nie, i kazał wyuczyć się go na pamięć. Odprowadził mnie pod mój samochód, pocałował w policzek niczym prawdziwy dżentelmen, nawet otworzył przede mną drzwi. Pomachałam mu jeszcze na pożegnanie? Niedługo później wsiadł do siebie i odjechał. Położyłam torebkę na siedzeniu obok i położyłam ręce na zaczerwienionych od emocji policzkach. Wsadziłam kluczyk do stacyjki, wrzuciłam pierwszy bieg i ruszyłam. Spojrzałam we wsteczne lusterko. Włączyłam radio na jednej z lepszych stacji i od razu pogłośniłam, słysząc fajną piosenkę. Pewien samochód jechał za mną już dłuższą drogę.
Właściwie to odkąd ruszyłam... znam skądś ten pojazd... czy to nie jest ten sam, do którego wsiadał ten koleś sprzed restauracji??
Ten samochód śledził mnie, byłam już tego pewna. Na nic wszelkie manewry, skręty. Mojemu prześladowcy nie przeszkadzał nawet tłok, jaki panował na niektórych ulicach. Mimo wszystko on zawsze znajdował się bezpośrednio za mną. Praktycznie nie oddychałam, a ręce strasznie mi się trzęsły, kiedy zmieniałam biegi na coraz to wyższe, przyspieszając. Zerkałam nerwowo we wsteczne lusterko. Nic z tego, samochód wciąż jechał za mną, dostosowując prędkość do mojej. Nie miałam pojęcia co robić.
Jedyne co w tamtej chwili przychodziło mi do głowy, to że koniecznie muszę zadzwonić do Zayna. Tak, Zayn będzie wiedział co mam robić. Ale jak do jasnej cholery mam dzwonić podczas jazdy?! Zaczynałam powoli panikować, mijając kolejne ruchliwe ulice. Na ślepo sięgnęłam do torebki. Za chwilę musiałam jednak z powrotem położyć obie ręce na kierownicy, wykonując gwałtowny manewr. O boże, o mało co nie potrąciłam pieszego. Spojrzałam w lusterko, ale tamtemu też udało się uniknąć wypadku.
Odblokowałam komórkę, jednym okiem zerkając na ulicę. To wymagało ode mnie takiej podzielności uwagi, jak jeszcze nigdy. Kiedy w końcu wybrałam odpowiedni numer i nastawiłam na głośnik myślałam, że serce przestało mi bić. W końcu usłyszałam głos po drugiej stronie.
- Halo?
- Zayn, błagam, nie wiem co mam robić! Ktoś mnie śledzi, nie mogę go zgubić, o mało co nie potrąciłam jakiejś kobiety, a on nadal jedzie za mną!!! - nie rozpoznawałam mojego głosu, zmienionego przez te wszystkie emocje.
- Angie, gdzie teraz jesteś?
- Właśnie minęłam Horse Avenue... Zayn, on wciąż za mną jedzie!
- Słuchaj, postaraj się uspokoić. Już jestem w samochodzie. Kieruj się w stronę Medium
- Tak, słyszę ! - pisnęłam.
- Zaraz tam będę. Nie rozłączaj się, rozumiesz?! Muszę wiedzieć czy wszystko okej.
- TAK.
Słyszałam przez głośnik dźwięk odpalanego silnika i pisk opon, kiedy ruszył.
- Jesteś tam?
- Tak!
Rzuciłam komórkę na siedzenie pasażera, starając całą uwagę skoncentrować na drodze.
- Zayn, on kurwa dalej za mną jedzie!
- Spokojnie! Jestem dziesięć ulic od Ciebie.
Jakieś 500 metrów ode mnie zauważyłam, że światła przede mną zmieniają się na czerwone. Nacisnęłam mocniej pedał, przejeżdżając przez skrzyżowanie z prędkością ponad 100 km/h. To cud, że nic we mnie nie wjechało, ale akurat tutaj nie było tak dużo samochodów.
Ledwo zarejestrowałam samochód, wjeżdżający z mojej prawej strony wprost na mnie. Krzyknęłam i nacisnęłam butem gaz do oporu.
Byłam tak spanikowana, że zatrzymałam gwałtownie samochód, patrząc we wsteczne lusterko. Czarny SUV który prawie we mnie wjechał, w tej właśnie chwili z ogromną prędkością uderzył w samochód mojego prześladowcy, wyrzucając go odrobinę w powietrze. Przeturlał się dwa razy po czym zatrzymał się kołami do góry. Odpięłam pas bezpieczeństwa i wyszłam z auta, patrząc szeroko otwartymi oczami na to, co rozgrywało się przede mną. Z samochodu zaczynał się unosić dym. Czułam, że to nie jest dobry znak. Dookoła obu aut było mnóstwo drobnych szkieł ze stłuczonych szyb. Postąpiłam kilka kroków do przodu, przytykając dłoń do ust. Nie było szans.
Ten, który za mną jechał nie miał szans tego przeżyć.Tuż obok mnie zatrzymał się Zayn. Wyskoczył z auta i podbiegł od razu do mnie, przytulając mnie mocno do swojej piersi i odwracając tak, żebym nie widziała wypadku. Wczepiłam mocno palce w jego bicepsy, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że coś do mnie mówi. Odsunął mnie na niewielką odległość, obserwując mnie dokładnie.
- Nic Ci nie jest? Angie, czy coś Ci się stało?
Pokręciłam głową, patrząc ponad jego ramieniem. Z czarnego SUV-a wysiadał właśnie kierowca. Zayn podążył za moim wzrokiem i pochylił się, chwytając mnie za podbródek. Zmusił mnie żebym spojrzała mu w oczy.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Wsiądziesz do samochodu, zapniesz pas i pojedziesz do mnie, do Caroline. Masz nikomu nie mówić o tym, co się tutaj wydarzyło. Nikomu, rozumiesz?!
Spojrzałam na niego tępym wzrokiem.
- Co? Zayn, o czym ty mówisz? Kto to jest? Czy on żyje?
Wiedziałam, że ostatnie pytanie jest kompletnie bez sensu. Nikt nie miałby prawa przeżyć coś takiego. Zayn odwrócił mnie popchnął delikatnie w stronę mojego Range Rovera.
Naprawdę miałam zamiar stamtąd odjechać. Zapomnieć o całym tym zdarzeniu, wymazać go z pamięci. Ktoś za mną jechał, a teraz prawdopodobnie nie żyje. Ale kiedy Zayn odwrócił się i pobiegł w stronę zdarzenia, czułam że coś jest nie tak. Chwyciłam otwarte drzwi i stałam tam, chowając się poniekąd przed spojrzeniem mojego przyjaciela. Podszedł do kierowcy SUV-a i przywitał się z nim. Próbowałam wypatrzyć kim jest ten mężczyzna w skórzanej kurtce, ale jego twarz chowała w cieniu bejsbolówka.
Widać było że o czymś dyskutują, wskazując na wywrócony samochód. Instynktownie rozejrzałam się dookoła. To naprawdę dziwne, ale nagle ulica opustoszała. Żadnych samochodów, żadnych pieszych.
- Co do... - mruknęłam
Zmrużyłam oczy, gdyż zarejestrowałam jakiś ruch niedaleko wywróconej terenówki. Zayn z nieznajomym jednocześnie wyciągnęli coś z wewnętrznych kieszeni kurtek. Powoli podeszłam bliżej.
O boże, to ten facet. Wyczołgiwał się ze wnętrza zmiażdżonego samochodu, cały we krwi, oszołomiony jak sądzę całym zdarzeniem. Mężczyzna w bejsbolówce podszedł do niego, wyciągając rękę. W słońcu zalśnił kawałek metalu.
Wydałam zduszony dźwięk.
Broń.
Sekundę później rozległ się huk, a ranny znieruchomiał. Opadłam na rozgrzany asfalt, zakrywając usta. Nie wierzę... on go zabił.
Widziałam, że ten w bejsbolówce odwrócił się do mnie. Przypuszczalnie zaczęłam krzyczeć, ale nie jestem pewna. Szybko schował pistolet i ruszył w moją stronę, ale Zayn powstrzymał go, kładąc mu dłoń na piersi.
Nie, nie podchodźcie do mnie!
Słyszałam, że chłopak coś krzyczy, ale słowa nie docierały do mnie. Próbował wyrwać się w moją stronę, ale Zayn złapał go teraz za nadgarstki, wyginając mu ręce do tyłu. Nieznajomy zaczął zachowywać się jak psychiczny, szarpał się i wyrywał.
Boże, co on ode mnie chce??
Poderwałam się i sprintem pobiegłam do Rovera. Odpaliłam silnik, patrząc jeszcze raz na nich. Wiedziałam, że przypuszczalnie popełniam straszny błąd, zostawiając tego człowieka z Zaynem. Z drugiej strony, Malik chyba go znał, więc wiedział z kim ma do czynienia. Czułam się jakbym dostała ataku padaczki, tak mocno się trzęsłam. Nie mogłam się powstrzymać, co chwila oglądałam się za siebie sprawdzając, czy mam ogon. Kiedy wjechałam na podjazd domu odczułam taką ulgę, że byłam pewna, że za chwilę zemdleje. Na nogach z waty poszłam w stronę drzwi wejściowych. Caroline otworzyła drzwi na oścież i wybiegła na powitanie, wpadając na mnie z takim impetem, że straciłam oddech.
- O boże Angel, boże. Tak bardzo się bałam. Boże... kiedy zadzwoniłaś... myślałam... Jezu... - po chwili jej nieskładna wypowiedź przeszła w gwałtowny szloch.
Chwilę później staliśmy we dwie na podjeździe, przytulając się cały czas i wyjąc jak bobry. Boże, jak to dobrze było wypłakać się na ramieniu przyjaciółki.
__________________________________
Jak wrażenia po rozdziale?
Jak dla mnie to jeden z ulubionych rozdziałów.
A ja mam pytanie do gimnazjalistów którzy pisali test.
Jak wam poszło? Jestem bardzo ciekawa.
Jak wrażenia po rozdziale?
Jak dla mnie to jeden z ulubionych rozdziałów.
A ja mam pytanie do gimnazjalistów którzy pisali test.
Jak wam poszło? Jestem bardzo ciekawa.
hej :D dziękuję za rozdział - był na prawdę super :D no i jestem ciekawa co będzie dalej xD powodzenia życzę @hallxofxfame .xx
OdpowiedzUsuńCudowny, boski zaje...ty i cholerka chcę następny rozdział jak szybko się da; pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńciekawe kto był tym kierowcą
OdpowiedzUsuńdlaczego mi się wydaje, że tym obok Zayna to Harry?
OdpowiedzUsuńrozdział super, nie mogę doczekać się kolejnego!
Świetny rozdział jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LA ♥ szczegóły znajdziesz tu ---> http://story-of-my-life-patrycja.blogspot.com