Staliśmy przy autokarze, i nawet czarne okulary przeciwsłoneczne zakrywające moje biedne, przekrwione oczy nie były w stanie powstrzymać bólu wywołanego przez to głupie słońce wysoko na niebie. Trzymałam rękę Harry'ego, jednocześnie lekko się o niego opierając. Mój stan po wczorajszej imprezie na statku pozostawiał wiele do życzenia. WIELE. W tym momencie marzyłam wyłącznie o tym, żeby zatopić się w wygodnym fotelu, przytulona do Hazzy, z butelką wody w dłoni, i tak spędzić następne kilkanaście czy kilkadziesiąt godzin.
-Dobrze,wszyscy ustawcie się w pary tak, jak będziecie siedzieć! - krzyknął pan Carlos. Ustawiliśmy się jako tako, oczywiście my byliśmy na samym końcu. Ku mojej uciesz weszliśmy do autokaru, a Harry zaczął iść w kierunku końcowych miejsc. O dziwo, wszyscy schodzili mu z drogi i bez żadnych przeszkód mogliśmy usiąść na ostatnich fotelach.
- Lucas i Lucy! Gdzie się tak daleko wybieracie? - spytał ich nauczyciel.
- Usiąść na miejsce, to chyba oczywiste - odpowiedziała Lucy.
- Macie usiąść na samym początku, chce mieć Was na oku.
Uśmiechnęłam się pod nosem zdając sobie sprawę z tego, że tym razem ja siedzę na końcu z moimi przyjaciółmi, a tamta dwójka przy nauczycielu. Czyli w ich przypadku żadnego przeklinania czy wylizywania sobie migdałków. Jak miło.Zauważyłam, że Harry mi się przygląda, więc oderwałam wzrok od osób, w którym on utkwił. Uśmiechnęłam się do niego, wyjęłam słuchawki i usadowiłam się wygodniej. Włączyłam muzykę i zamknęłam oczy. Nie minęło nawet pięć minut, a ktoś wyjął mi słuchawkę i zdjął okulary.No tak, nawet ich nie zdjęłam.
- Chciałeś coś? - zapytałam Hazzy.
Zabrzmiało to gorzej, niż miało.
- Czemu zakładasz słuchawki?
- Nie chce mieć nic wspólnego z tym, co tu się będzie działo.
- Co masz na myśli? - zapytał i uniósł jedną brew.
- Wiem, ci tu się zazwyczaj dzieje i zawsze, po każdej wycieczce jest mega przypał -
powiedziałam, z powrotem kierując rękę ze słuchawką do ucha, ale Harry ją zatrzymał.
- Nie zawsze jest tak źle - zbliżył się i pocałował mnie, ale to nie tak jak zwykle. Tym razem całował bardziej... hmm... zachłannie. Oderwał się ode mnie i uśmiechnął szeroko.
- No i chyba nie było tak źle, prawda?
- Jeśli tak ma być przez całą podróż, to jednak nie jest - uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego ramieniu. Zamknęłam oczy, a Harry zaczął mnie całować po szyi. Przygryzłam wargę, i usłyszałam jak swoim chrypkowatym głosem Harry mówi:
- Uwielbiam to, jak przygryzasz wargę.
Znowu się uśmiechnęłam, i kiedy otworzyłam oczy Hazza pocałował mnie w usta i otulił.
- Jak wrócimy, będziemy musieli pojechać na chwilę do mnie, muszę się przebrać. Potem pojedziemy po twoje rzeczy. Ok?
- Dobra, tylko nie za długo.
- A co, będziesz tęsknić?
- Za tobą? Zawsze. - odwzajemniłam uśmiech, a Hazza mocno mnie przytulił.
- Słuchajcie, prawdopodobnie podróż się przedłuży, ale nie martwcie się na zapas - powiedział pan Carlos.
- A coś się stało - zapytał Jeremy (kolega z klasy).
- Nie, po prostu krótsza droga jest zamknięta, więc będziemy musieli jechać dookoła i stać w naprawdę wielkim korku - westchnął z żalem nauczyciel
- No to co będziemy robić? - spytałam moich towarzyszy
- Nie wiem czy ktoś będzie chciał, ale moglibyśmy coś zaśpiewać - odezwał się Zayn.
Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem, a on się wyszczerzył
- To nie jest zły pomysł - odezwał się Harry
***
Kiedy w końcu skończyliśmy śpiewać o mało co nie posikałam się ze śmiechy.
- Wiem, że mówiłem Ci już, jak ładnie śpiewasz, ale to co teraz zrobiłaś to było.... WOW.
Zmarszczyłam brwi.
- Nie przesadzaj.
- Ale naprawdę masz intrygujący głos.
- Przecież ty też - powiedziałam i lekko się zarumieniłam.
- Jak ty ślicznie wyglądasz, jak się rumienisz. - powiedział Harry, a ja jeszcze bardziej spiekłam raka.
- Już to mówiłeś - wystawiłam mu język.
Harry zaczął mnie łaskotać, a ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Zayn też zaczął łaskotać Caroline, więc teraz obie zanosiliśmy się śmiechem.
- Zamknij ryja - usłyszałam z początku autokaru.
Wstałam a tam zobaczyłam nie kto innego jak Lucasa.
- A co, zrobisz mi coś - podniosłam jedną brew.
- Tak, zrobię - odpowiedział groźnie.
- Coo, czyżby to co zrobiłeś ostatnio? - zapytałam prowokacyjnie.
Lucas chyba powiedział coś pod nosem, bo pan Carlos zwrócił mu uwagę:
- Co tam mruczysz?
- Ja? Nic...
- Dobrze, pogadamy po powrocie - powiedział, a resztę dokończył już nachylając się nad Grantem.
Z ust nauczyciela wyczytałam mniej więcej coś takiego "Obiecuje, że będziesz zawieszony w prawach ucznia na minimum 2 tygodnie."
Uśmiechnęłam się sama do siebie i usiadłam na miejsce.
- Już w porządku? - Zapytał Harry opiekuńczo - Dopóki ty jesteś obok, to w jak najlepszym. - pocałowałam go w usta i się przytuliłam do niego.
***
Poczułam, jak ktoś mnie delikatnie szturcha.
- Yyy. Co jest gdzie jesteśmy? - zapytałam zaspana.
- Prawie na miejscu, dlatego Cię budzę
- Ahaa, dziękuje - powiedziałam i pocałowałam Hazzę.
Kiedy chciałam się odsunąć, on zatrzymał mnie, kładąc mi rękę na policzku i pogłębił pocałunek
- Kocham Cię - mruknął.
Harry. Stop, wróć. COOO?!
Zamrugałam kilkakrotnie, ale Harry zaczął już się pakować. Uznałam że to tylko moja podświadomość podsyła mi wyobrażenie, że Harry powiedział coś takiego. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy i założyłam moją bluzę. No w końcu wracamy do UK, jak by nie było.
- Dobrze, moi drodzy - powiedział pan Carlos, budząc ostatnich śpiochów - weźcie swoje rzeczy i ubierzcie się ciepło. Skończyła się ciepła sielanka w Barcelonie.
- Pomóc ci? - spytał Harry
- Z czym?
- No z walizkami.
- Niee, nie trzeba - powiedział ale mimo sprzeciwu, kiedy wyszliśmy z autokaru, Harry i ja złapaliśmy jednocześnie moją walizkę. Dotknęliśmy się dłońmi, a ja uśmiechnęłam się pod nosem
- Przecież mówiłam, że nie chce pomocy.
- Oj... nie daj się prosić - powiedział, podszedł do mnie i złapał mnie w talii. Spojrzał na mnie tymi swoimi szmaragdowymi oczami. Zaczął się powoli przybliżać, i kiedy zamknęłam oczy poczułam, że Harry już mnie nie trzyma. Otworzyłam oczy, a on był już dość daleko ode mnie.
- Nawet na mnie nie poczekasz? - krzyknęłam.
Harry tylko się zaśmiał i szedł dalej z moją walizką. Pobiegłam za nim.
***
Weszliśmy do domu i od razu po zdjęciu kurtek poszliśmy do kuchni.
- Mieszkasz sam? - zapytałam.
- Tak, od dwóch lat. Rodzice kupili mi tą chatę, żebym się usamodzielnił.
- I jak Ci to idzie?
W odpowiedzi tylko uśmiechnął się i podszedł do lodówki.
- Chcesz coś do picia?
- Jeśli masz, to poproszę Pepsi -uśmiechnęłam się do niego.
- Mam, proszę - podał mi puszkę z napojami.
- Dziękuje.
- Dobra, ja się idę przebrać - uśmiechnął się, ukazując swoje piękne dołeczki. Zatrzymał się przy schodach i dodał - Chcesz może dołączyć?
- Innym razem.
Dokończyłam swój napój i przeszłam do salonu. Na kominku stały rodzinne zdjęcia,sięgnęłam po pierwsze. Był na nim Harry z kobietą w średnim wieku. Na kolejnym wygłupiał się z jakąś ładną dziewczyną. W drewnianej ramce wyryte było imię "Gemma". Zapewne matka i siostra, pomyślałam.
Sprawdziłam, która godzina, Harry'ego dość długo nie było. Poszłam więc na górę sprawdzić, co on tak długo robi. Weszłam do jego pokoju i stanęłam jak słup. Harry właśnie zdejmował bluzkę. Stałam tam jak debilka i patrzyłam na jego umięśniony tors. Wcześniej, nie wiem jakim cudem, nie zauważyłam, że ma dwa tatuaże w postaci liter. Na jednym ramieniu miał literkę "A", a na drugim "G". Domyśliłam się, że muszą oznaczać matkę i siostrę, których zdjęcia przed chwilą widziałam. Z zamyślenia wyrwało mnie chrząknięcie Hazzy.
- Yyymm, pezpraszam. Ja nie... - nie dokończyłam, zrobiłam krok do tyłu i miałam wyjść, ale w mgnieniu oka Harry znalazł się przy mnie.
- Nie, poczekaj - powiedział, a ja spuściłam głowę w dół - przecież już widziałaś mnie nago,teraz nie mam tylko bluzki - uśmiechnął się.
- No tak, ale teraz jest jasno, a wtedy...
- Oj tam, chodź tu do mnie - przerwał mi i przygryzł wargę.
Podeszłam odrobinkę, a on przyciągnął mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Zaczął iść tyłem w stronę łóżka, nie wypuszczając mnie z objęć. Harry obrócił nas tak, że teraz ja byłam plecami do łóżka. Położył mnie, nie przestając mnie całować. Moje ręce znalazły się na jego plecach, zaczęłam błądzić po nich dłońmi. Harry zdjął mi bluzkę i zabierał się za spodnie. Oczywiście ja, nie będąc mu dłużna też zdjęłam jego spodnie, ale tym razem razem z bokserkami. Kiedy podniosłam głowę na twarzy Hazzy widniał szeroki uśmiech. Zdjął resztę moich ciuchów, czyli tylko bieliznę. Zaczął całować każdą część ciała i, o mój boże, schodził coraz niżej. Kiedy był już przy podbrzuszu, sama złapałam głowę Hazzy i skierowałam ją niżej.
- Ale jesteś niecierpliwa - powiedział.
Podniósł się z miejsca i powtórnie zaczął mnie całować, tym razem w usta. Nasz pocałunek był tak namiętny, że nawet nie zauważyłam kiedy we mnie wszedł. Za drugim razem zrobił to mocniej, a ja wygięłam się w łuk. Harry nie przestawał, tylko wchodził we mnie coraz mocniej i szybciej. W ogóle dziwię się, że jeszcze się dało. Kiedy byłam już blisko zamknęłam oczy i mocno przygryzłam wargę. Harry chyba to zauważył, bo wbił się jeszcze mocniej, doprowadzając mnie do szaleństwa. Kurwa, ile on ma siły. Wtedy w tym samym momencie doszliśmy.
- Kocham Cię - powiedział mi cichutko na ucho. Nie odpowiedziałam, bo po pierwsze, nie widziałam czy tak naprawdę jest. Przecież to mogła być tylko gra z jego strony. Po drugie nie miałam już siły - byłam kompletnie padnięta. Kiedy już trochę ustabilizowałam oddech spojrzałam na zegarek - była już 20.
- Matko święta!
- Co się stało?! - Harry poderwał się, wystraszony.
- Jest 20, a ja mam jeszcze zabrać rzeczy od Lucasa.
- Spokojnie, zdążysz - uśmiechnął się leniwie, łapiąc mnie w talii i znowu zaczął się do mnie "przystawiać".
Jasne, że chciałabym zostać z nim w tym łóżku tak długo, jak się tylko da. Nawet na całą wieczność. Ale jednak długo musiałam... pracować... żeby dorobić się tylu rzeczy. Lucas mógł je spalić albo po prostu wyrzucić.
- Harry, ale ja mówię poważnie - mruknęłam i zerwałam się, żeby się ubrać.
- Ok, ale wchodzę tam razem z Tobą. W razie gdyby on tam był.
- Dziękuje Ci - powiedziałam i podeszłam do niego. Nieważne, że ja byłam w ubraniu, a on kompletnie nago. To było jeszcze bardziej pociągające.
- Angel... Angel, udusisz mnie, jeśli zaraz mnie nie puścisz.
- Ojej, przepraszam.
Harry ubrał się, co chwila na mnie patrząc. Myślałam że nie wytrzymam, kiedy przyłapał mnie na tym, jak patrzyłam mu na tyłek. Zeszliśmy na dół, pogasiliśmy światła i wyszliśmy. Harry włożył moje walizki do bagażnika. Tak szczerze miałam ochotę wyciągnąć je stamtąd, przytulić Harry'ego i wyszeptać, że też go kocham. Że nie chce wcale wracać do rodziców. Że chce zamieszkać razem z nim. Ale jak zwykle obleciał mnie strach i mocniej zacisnęłam usta. Wsiedliśmy do samochodu i z piskiem opon ruszyliśmy tak szybko, jak mój puls przyspieszył.
_______________________________________________________________
Przepraszamy, że tak długo nie było rozdziału, ale były święta, a mi w dodatku nie chciało się przepisywać, więc PRZEPRASZAM
Mam nadzieje, że się spodoba bo Maja przepisywała go dziś PO sylwestrze i PO 4 godzinnym spaniu, WIĘC....
MAM NADZIEJE, ŻE BĘDZIE DUŻO KOMENTARZY
LICZYMY NA WAS xxxxx
Ja tam skomentuje ;)
OdpowiedzUsuńNie mam za duzo do napisania, tylko się powtórze że jest świetny ale na serio ten rozdział jest genialny! Chyba będzie jednym z moich ulubionych :) tak na marginesie to SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ;****
Sophie xx
TAK SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
UsuńJejku naprawdę aż tak podoba ci się nasze opowiadanie?
WOW Dziękujemy z całego serca
Rozdział boski <333 tak się dla nas poświęcać jesteście kochane :****
OdpowiedzUsuńDziękujemy, ale to WY jesteście kochani, że w ogóle to czytacie
UsuńKocham wasze Opowiadanie <3 Czytam go od dziś i czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńDziękujemy naprawdę to dla nas DUŻO znaczy
UsuńSUPERRRR ;* jak zwykle niesamowity rozdział :* czekam na next z niecierpliwoscią ;* KOCHAAAM :*
OdpowiedzUsuńJejuu♡♡ Ale ja kocham to opiwiadanie!!! Nie ważne czy rozdziały będą codziennie, co tydzień, miesiąc czy nawet rok, i tak będę to czytać!
OdpowiedzUsuńKocham was♥
Nana
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!