22 mar 2014

Rozdział 43

Nie wiem czy ktoś czyta w ogóle notkę pod rozdziałam więc tu się zapytam. Czy czytacie coś z fanpage bloga czy nie za bardzo? Bo wiecie nie ma sensu  prowadzić stronki której nikt nie odwiedza.


____________________________________________________________________
- Czego tu chcesz? – zapytałam zła.

- Chciałam Ci tylko powiedzieć… żebyś się odpieprzyła od Harry’ego. Taka dziwka jak ty nie zasługuje na niego. W ogóle nie powinnaś się urodzić. Harry Cię nie kocha.
Lucy sprawiała wrażenie strasznie zdesperowanej, mimo to jak nikt inny potrafiła mnie wyprowadzić z równowagi.

- Przestań i weź wyjdź stąd! - krzyknęłam, pokazując jej wyjście.
Lucy roześmiała się tym swoim słodkim chichotem, od którego mnie mdliło.

- Co my tutaj mamy… - podeszła do łóżka i złapała mnie za zabandażowaną rękę. – No nie, dziwka się pocięła. Szkoda, że nie umarłaś. Ja powinnam być z Harrym, a nie TY – wypowiadając to wbijała mi paznokcie w nadgarstek. – Nienawidzę Cię.

Ze łzami w oczach wyszła, a ja szybko złapałam się za bolący nadgarstek. Chciałam sprawdzić, jak wygląda moja ręka, więc wstałam i chwiejnym krokiem poszłam do łazienki. Zaczęłam odwijać bandaż. Z każdą kolejną warstwą była bardziej widzialna niewielka plama krwi. Po zdjęciu materiały zauważyłam, że Lucy zostawiła mi ślady po swoich paznokciach. Nawet gruby bandaż nie pomoże na takie... coś czym jest Lucy.



                                                                            ***


Do końca dnia zostało parę godzin, więc strasznie się nudziłam w szpitalu. Zjadłam „obiad”,  który smakował jak papka dla psa i niewiele lepiej wyglądał. Odesłałam Harry’ego znowu do domu. Nie mogłam patrzeć na to, jak  bardzo zmęczony był ciągłym siedzeniem przy mnie. Oczywiście był gotów się kłócić ze mną o to, ale w końcu stanęło na moim. Nie powiedziałam mu o wizycie Lucy. Nie chciałam mu przysparzać jeszcze więcej zmartwień.

Włączyłam telewizor, akurat miałam trochę drobniaków. Włączyłam wiadomości. Reporter zdawał relację z wypadku w naszym mieście. Sekundę później dotarło do mnie, że mowa o mojej mamie. Szybko przełączyłam kanał, mimo to wspomnienie zostało. Obejrzałam jakąś komedię romantyczną, byleby tylko nie myśleć wciąż o tym samym.
O tym, że gdybym się zabiła, wszystkim byłoby lepiej.
Kiedy się obudziłam, zobaczyłam małego misia na szafce. Podparłam się na łokciach i zobaczyłam Zayna i Caro. Chyba chcieli akurat wyjść, więc obudziłam się w odpowiednim momencie.

- Hej skarbie, jak się czujesz? – zapytała Caroline, siadając koło mnie na łóżku.

- Teraz dobrze, wczoraj no… trochę bolało.

- Oj moja bidulko… Co się stało?

- Caro, wiesz… Wątpię żeby Angel chciała teraz o tym mówić – opowiedział jej Zayn, stając za nią i kładąc jej ręce na ramionach.

- Ok... jak chcesz. Nie będę naciskać.

- Lucy tu była – powiedziałam na jednym tchu, spuszczając wzrok.

- Co? Co chciała? Coś Ci zrobiła? – pytali na przemian.

- Nie, wszystko  OK... tylko trochę nawrzeszczała na mnie o to, że jestem z Harrym.

- Co ty gadasz? Ta blond lafirynda jeszcze nie dała Ci spokoju? – zapytała zaskoczona Caro. - I co jej powiedziałaś?

- Nic, była bardzo zdenerwowana. Gdybym cokolwiek powiedziała, jeszcze bardziej by się wściekła. Zdaje mi się, że była naćpana, więc wolałam nie ryzykować.

- Dobrze zrobiłaś – stwierdził Zayn.

- Boże, ale ona się stoczyła... - skomentowała Caroline – Narkotyki? No ale co się dziwić, skoro obraca się w takim towarzystwie jak Lucas to można ją już chyba o wszystko podejrzewać.
Rozmowa się ucięła, bo akurat wszedł Harry.

- Hej! – powiedział do Zaro, zaskoczony ich obecnością. - Cześć kotku – wymruczał i pocałował mnie. – Gotowa?

- Prawie, muszę się jeszcze tylko przebrać.
Zaro i Harry wyszli, szybko się przebrałam. Chwilę później przyszłą pielęgniarka z wypisem. Wzięłam torbę i ruszyliśmy do wyjścia.

Wynegocjowałam z Harrym, że to popołudnie będę jeszcze u siebie w domu. Miałam spakować wszystko to, co chciałam stąd zabrać. Wieczorem miał po mnie przyjechać. Tak więc ostatnie godziny w domu, w którym tak wiele się wycierpiałam. Tyle złych wspomnień….
Wprawdzie czasu miałam niewiele, ale nic mi się nie chciało. Włączyłam TV na stację muzyczną. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Położyłam się na kanapie i oglądałam na MTV „Inna”. Mój wzrok przykuło zdjęcie moje, mamy taty i Seana. Ja miałam 5/6 lat. Wtedy wydawało mi się, że wszystko jest dobrze, mam pełną, wspaniałą rodzinę. Tyle że nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to co robił mój brat wcale nie było dobre.

Sean, kiedy tylko rodziców nie było w domu, wyzywał mnie kiedy coś źle zrobiłam. Jeśli nie zrobiłam czegoś, na co on miał ochotę, on… po prostu mnie molestował… dotykał mnie. Macał po tyłku i po piersiach. To było obrzydliwe. Byłam jeszcze mała, myślałam że to jest normalne. Że każda dziewczynka w moim wieku doświadcza czegoś takiego w domu.
Kiedyś jak spałam, Sean przyszedł do mnie i zaczął się dobierać. A to tylko dlatego, że zakablowałam do rodziców, że zaprosił kolegów do nas i pili i palili. On wtedy miał 14 lat, a ja 10. To dla mnie było dziwne, nie chciałam nikomu o tym mówić i dusiłam to w sobie. Nie mogłam mu spojrzeć w oczy. Brzydziłam się nim.

Teraz zamiast ubolewać lub być złą na niego za to, że jest w więzieniu ja się cieszyłam. Chociaż mam prawie 19 lat wspomnienie tego, co mi robił było bardzo świeże. Mała łza toczyła ścieżkę po moim policzku. Wstałam z kanapy i usiadłam w roku pokoju, pomiędzy szafą a ścianą. Nawet nie usłyszałam, że ktoś wszedł. Jedynie Harry i Zaro mięli mój klucz, tak na wszelki wypadek. Nie ruszyłam się z miejsca. Nie chciałam, żeby ktoś mnie znalazł, chciałam być sama.
Tylko ja i moje WSZYSTKIE wspomnienia. Kolejny raz przeszło mi przez myśl, że wszystkim byłoby lepiej beze mnie. Że jestem dla nich tylko zbędnym balastem. Że mogłam sięgnąć tą żyletką głębiej.

- Angie, jesteś tu? – usłyszałam głos Zayna, ale nie odpowiedziałam. – Angel? Kochana, jesteś? – powiedział jeszcze raz.

- Tak - odpowiedziałam cichym, ochrypłym głosem.

Wyszłam z kryjówki, a Zayn spojrzał na mnie z politowaniem. Pierwszy raz od dłuższego czasu był sam, bez Caroline. Podeszłam do niego i się przytuliłam.


- Hej mała, nie płacz – powiedział i wytarł mi łzy spływające po policzku.

- Nie umiem. Po Prostu nie umiem. Próbuje być silna, ale nie potrafię. To wszystko jest bez sensu, tak jak moje życie.

- Ale chyba ty nie zrobiłaś tego?! – powiedział przerażony.

- Nie,  j e s z c z e  nie, ale jestem na skraju załamania. Nie potrafię ani spać, ani jeść.
Zayn poszedł do kuchni i po minucie wrócił ze szklanką wody i tabletką.

- Co... co to ? - spytałam

- To środki uspokajające. Będziesz mogła trochę odpocząć.

- Dziękuje Ci – powiedziałam i wzięłam od niego tabletkę i wodę.


*Perspektywa Zayna*

Kiedy Angel usnęła zadzwoniłem do Harry’ego, żeby przyjechał tutaj i zajął się Angel. Bolało mnie, jak ona się zachowuje. Może nie jest moją dziewczyną, ale kocham ją… kocham ją jak siostrę. I przyjaciółkę. Przy okazji zadzwoniłem do Caro, żeby przyjechała po mnie.
Siedzieliśmy we trójkę, opowiadałem im w jakim stanie znalazłem Angel. Zdziwili się, byli przekonani, że jest w lepszym stanie. Inaczej Harry na pewno nie zostawiłby jej samej w tym domu. Miałem pewien pomysł, jak pomóc Angie.

- Co masz na myśli? Chcesz ją wysłać do psychiatryka?! – zawołała Caro.

- Nie, nie, nie, kompletnie nie o to mi chodziło. Jest taki ośrodek, który pomaga takim osobom jak Angel. Osobom, które przeżyły dużo w swoim życiu i nie radzą sobie sami ze swoimi problemami. Jedni się tną jak nasza Angel, inni piją, a jeszcze inni ćpią – mówiąc to spojrzałem się na Harry’ego. Nie patrzył na mnie, tylko na śpiącą niespokojnym snem Angel. Miał łzy w oczach. Słyszał mnie, kiedy mówiłem o narkotykach bo w tej chwili zacisnął mocno oczy. Szybko schował głowę w ręce i potarł nimi twarz.

- Nie wiem, po prostu nie wiem co zrobić. Jeśli ona tam pójdzie, nie będę mógł jej chronić. A co jeśli ona sobie tam coś zrobi? Nie wybaczę sobie tego. I tak to wszystko moja wina.

- Nic nie jest Twoją winą – odpowiedziała Caro.

- Jeśli Angel tu zostanie nie będzie szansy na to, że wszystko wróci do normy. – dodałem. - Tam się nią dobrze zajmą, a wiesz że jest silna. Wytrzymała to, jak Lucas ją bił... i no wiesz, wyzwiska Lucy. Da sobie radę.

- A jak się nazywa ta klinika? – zapytała Caro po chwili milczenia.

- Rosecleave – odpowiedziałem.

- Jak myślisz Harry – Caroline zwróciła się do niego – To dobry pomysł żeby ją tam wysłać?

- To chyba będzie najlepsze rozwiązanie – kiedy to mówił, widziałem wahanie w jego oczach.
Harry wstał od kuchennego blatu. Westchnął głośno i znowu spojrzał na Angel.

- Harry, wszystko będzie dobrze – powiedziała Caro i położyła mu rękę na ramieniu.
Angel poruszyła się gwałtownie i zaczęła krzyczeć przez sen. Caroline pobiegła do niej i zaczęła ją uspokajać.



*Perspektywa Harry’ego*

Kiedy Angel zaczęła krzyczeć, już nie wytrzymałem. Podszedłem do okna i rozpłakałem się. Caroline i Zayn wyszli zgodnie z moją prośbą. Zostałem ja, Angel i pełno moich myśli. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Angel się pocięła po stracie matki. A co będzie jak ja odejdę? Przecież nie pozwolę jej zrobić sobie czegoś. Ośrodek to jedyne wyjście. Nie wyobrażam sobie, jak zniosę tą parotygodniową rozłąkę. Ja po prostu nie mogę bez Angel żyć, ona jest moim powietrzem. Ale nie mogę być samolubny, nie mogę myśleć tylko o sobie. Angel cierpi, i tylko to się teraz liczy. Musze zrobić wszystko, żeby ulżyć jej w tym bólu. No i przede wszystkim muszę przestać ją ranić. Chociaż świadomość tego, co muszę zrobić była jak głaz przyciskający moje serce. Muszę ją opuścić.
Moja komórka zawirowała lekko. Wyjąłem telefon i przeczytałem wiadomość, od której zmroziło mi krew.



____________________________________________________________________

Wiem przepraszam, że nie dodałam rozdziału wcześniej, ale nie miałam jak bo nie skończyłam go. Ale jeśli nie będę miała jak dodać po prostu go nie dodam. Ten blog miał być tylko rozrywką (tak jakby), a robi się to jak praca (Za którą nam nie płacą).


Ok. Nie wiem czy w ogóle mam  pisać ile ma być komentarzy, bo wiecie zostałam opieprzona za to.


11 komentarzy i następny rozdział w sobotę

12 komentarzy:

  1. Rozumiem i nie wymagam zebyscie dodawaly co tydzien. Przede wszystko to WAM ma to sprawiac przyjemnosc.
    Rozdzial jak zawsze jest swietny hahsuabsjahxu i wogole tak zajebisty ahha
    Szkoda mi Angel... Ale kiedys bedzie Happy End prawda??? Jesli nie to nie mowicie mi tego zebym sie nie zalamala...
    Sophie xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w najbliższym czasie nie będzie Happy Endu, ale nie wiem jak później. Zobaczymy.

      Usuń
  2. My nie chcemy nasłe was zmuszać do tego byście pisały..bo skoro wam to nie sprawia przyjemnosci to nie b edziemy naciskać ale prosimy o te rozdiały bo chcemy czytać dalej..blog jest bardzo dobry..a to że ktoś go nie skomentuje nie znaczy że nie czyta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie nie znaczy bo mamy już 14 wyświetleń przy tym poście i są tylko 2 komentarze więc ktoś przeczyta i nie skomentuje. Ja to rozumiem naprawdę, ale Każdy komentarz daje motywacje do pisania NAPRAWDĘ

      Usuń
  3. Nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie
    Harry nie możesz jej zostawić... ogarnąłeś?! N-I-E M-O-Ż-E-S-Z
    (jak dzieje się coś strasznego zawsze gadam do bohaterów, chyba to ja powinnam iść do psychiatry)
    Nie musicie dodawać co tydzień, bo to wam pisanie ma sprawiać przyjemność, a jeśli nie sprawia to bez sensu:)
    :**********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje naprawdę
      Kocham takie komentarze <3
      JA CZASAMI TEŻ MÓWIĘ DO BOHATERA

      Usuń
  4. Ten komu na prawdę podoba się blog na nowy rozdział poczeka nawet miesiąc. Ja będę czekać, a jeżeli pisanie nie sprawia wam przyjemności to zróbcie przerwę. Nit nie powinien od was wymagać, żebyście dodawały rozdziały regularnie. Ale mimo wszystko chcemy nowe rozdziały bo naprawdę podoba się nam blog. ;) UWIELBIAM!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem cie to nie jest twoj obowiazek aby dodawac rozdzialy w okreslonym czasie kazdy ma swoje zycie i nie zawsze ma czas :)) a co do rozdzialu swietny i boje sie o Angel :(

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie jest Twój obowiązek, cieszę się że dodajesz te rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nikt nie musi ci płacić pieniedzmi ale komentarze i miłe słowa to wystarczająca zapłata :-) :-) @dorotarokoszna

    OdpowiedzUsuń

Administrator