31 maj 2014

Rozdział 52

Hejka chciała bym ten rozdział zadedykować wspaniałej Martynie, żeby się w końcu uśmiechnęła.
Bardzo mi pomogłaś i dziękuje, że mnie wczoraj broniłaś.
Kocham cię ♥♥♥
___________________________________________________________
Odchyliłam głowę do tyłu i rozkoszowałam się dotykiem ust Hazzy na szyi i dekolcie. Powinno przeszkadzać mi to, biorąc pod uwagę, że jesteśmy w miejscu publicznym. Każdy mógł wejść do łazienki i usłyszeć nas, ale prawdę mówiąc, miałam to w głębokim poważaniu.
Harry zsunął moje ramiączka od stanika i rozpiął sukienkę z tyłu. Wydało mi się śmieszne, że taki wysoki chłopak klęcząc, był niższy ode mnie. Dawało mi to pewnego rodzaju satysfakcję.

Zsunęłam z niego koszulę i przytknęłam moje usta do ciepłej szyi. Chwilę później zdjęłam także jego koszulkę. Patrząc na jego twarz, przejechałam dłońmi po mięśniach ramion i brzucha. Miałam zimne dłonie, widziałam że jego ciało zareagowało na zmianę temperatury. Wstałam i z niewielkim trudem wyswobodziłam się z sukienki. Stałam teraz w niewielkiej przestrzeni kabiny w czerwonej, koronkowej bieliźnie, a Harry wciąż klęczał na podłodze, ale nie trwało to długo.


Zerwał się na nogi i z dzikim warknięciem pchnął mnie na pomalowaną w graffiti ścianę. Wydałam ciche westchnięcie, co zachęciło go jeszcze bardziej. Zagryzł moją dolną wargę, przyciskając swoje biodra do moich. Był nieźle podniecony. Przejechał ręką po moich plecach, dopóki nie trafił na zapięcie stanika. Rozpiął go i odrzucił górną bieliznę za siebie. Chwilę później jego pocałunki były już na moich piersiach. Zagryzłam wargę i odchyliłam się odrobinę do tyłu. Harry odsunął się i nerwowymi szarpnięciami usiłował rozpiąć zapięcie paska. Roześmiałam się na ten widok.

W końcu udało mu się także rozpiąć guzik i rozporek. Zsunął spodnie i bieliznę do połowy uda, a później zsunął moje majtki. Wszedł we mnie bez żadnych ostrzeżeń, których zresztą i tak nie oczekiwałam. To był dziki seks, naprawdę. W łazience było słychać tylko nasze pojękiwania i rytmiczny odgłos moich pleców uderzających o ścianę. Ale i tak to nie bolało. Moje ręce bawiły się włosami Harry'ego, owijając sobie loki na palcach, to znowu je puszczając. Harry trzymał mnie za biodra, aby nadawać nam odpowiednie tempo. Kiedy już nam było trochę niewygodnie Harry podniósł mnie i posadził na sedesie. Coraz szybciej we mnie wchodził i coraz mocniej. Oplotłam go nogami i przycisnęłam mocniej. Kiedy czułam,że zbliżam się już do końca,złapałam go za ramiona.Ostatnio robiliśmy to tak często, normalnie jak jakieś króliki,że uznałam, że Harry nie może ciągle chodzić ze szramami po moich paznokciach na plecach i rękach. Krzyknęłam cicho, Harry doszedł chwilę później. Położył głowę na moim ramieniu. Chwilę się nie ruszaliśmy, potem Harry powoli wyszedł ze mnie, uśmiechając się pod nosem.

- Co cię tak roz...

- Angel, jesteś tu? - rozległo się pytanie Caro.
Spojrzałam ze śmiechem na Hazzę, którego zatkało. Chyba kompletnie zapomniał, że nie jesteśmy u nas w domu, tylko na imprezie.

- Tak, daj mi sekundkę, już wychodzę.

Mój głos był odrobinę zadyszany, ale liczyłam na to, że Caroline się niczego nie domyśli. Założyłam bieliznę i szybko wskoczyłam w sukienkę. Odwróciłam się plecami do Harry'ego, gestem wskazując mu, żeby zapiął suwak. Uśmiechnął się szeroko i zrobił to, przy okazji całując mnie w szyję. Przysunęłam się do niego i ledwo słyszalnie wyszeptałam:

- Wyjdź dopiero wtedy, kiedy my już wyjdziemy.
Pocałowałam go w usta i odblokowałam zamek, pilnując żeby drzwi za mną  z powrotem się zamknęły.
Caroline odwróciła się z błyszczykiem do ust w ręce i obrzuciła mnie wzrokiem.

- Od paru dobrych minut cię szukam. Coś ty tak długo tu robiła? Masz zapalenie pęcherza czy coś?
Już chciałam powiedzieć coś w deseń "Chciałam poprawić makijaż" albo "Było mi odrobinkę niedobrze" kiedy zza moich pleców Harry odezwał się:

- To moja wina. Odrobinę ją zatrzymałem.
Odwróciłam się zaskoczona, a Harry jak gdyby nic wkładał właśnie koszulę. Moje policzki zaczęły płonąć i wiedziałam, że kiedy wrócimy do domu, Harry gorzko zapłaci za to, że wywinął mi coś takiego. A moja przyjaciółka, jak gdyby nic, zapytała:

- Zdajesz sobie sprawę, że to damska łazienka, prawda?
Zakryłam twarz rękoma, mając gorącą chęć zapadnięcia się pod ziemię.

- Naprawdę? Kurcze, chyba nie te drzwi. Powinienem zacząć patrzeć na napisy.
Minął mnie leniwym krokiem, jedną ręką szczypiąc mnie w tyłek. Pisnęłam cicho, a Harry wyszedł śmiejąc się. Spojrzałam na Caroline, która patrzyła na mnie z uniesionymi brwiami, uśmiechając się. Podniosłam palec do góry.

- Błagam Cię, tylko nic nie mów.



                                                                          ***



- Jest szansa, żebyś wróciła dzisiaj na noc?

- Raczej nie - odpowiedziałam - ostatnio miałam babski wieczór z Caroline wieki temu, a mam ochotę porządnie się upić z przyjaciółką. - Harry westchnął przesadnie, a ja mówiłam dalej. - Gdzieś tak po pierwszej butelce włączymy muzykę. Po połowie drugiej będziemy tańczyć na stołach. A tak mniej więcej - udałam że się zastanawiam - bo piątej butelce powinniśmy tańczyć nago.
Harry przełknął ślinę, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.

- I nie mogę też tam być?

- Nic z tego, skarbie. Nie jesteś dziewczyną.
A masz za swoje. Nauczysz się nie robić mi więcej takich akcji, jak ta na dyskotece.

- Ale może zadzwonisz do Zayna, co? Skoro Caro ma go zamiar wyrzucić z domu, to może przyszedłby chociaż ponudzić się z tobą? W lodówce jest sześciopak piwa, zaszalejcie.
Roześmiałam się i wyszłam z pokoju. Harry jak cień poszedł za mną i zaczął głośno rozmyślać.

- W sumie to czemu nie... Włączę jakiś mecz czy coś... po pierwszym piwie może zamówimy pizzę. Gdzieś w połowie drugiej wyłączymy telewizor. A tak mniej więcej... po piątej butelce powinniśmy zamówić striptizerki.
Nie to, ten człowiek jest okropny.
Zahamowałam w połowie korytarza i gwałtownie się odwróciłam w jego kierunku.

- Ani mi się waż, ty złośliwcu. - wścibiłam mu palec w pierś, popychając go jednocześnie do tyłu - Bo ci urządzę taką awanturę, jakiej jeszcze w życiu nie widziałeś.
Harry dotknął plecami ściany i delikatnie odsunął mój palec. Założył ręce i wyzywająco rzucił:

- Nie boję się żadnej awantury. A może te striptizerki przyszłyby przebrane za policjantki...

- Skoro awantura cię nie rusza, co powiesz na to: dam ci karę.
Harry położył mi ręce na ramionach i schylił się, aby mieć oczy na wysokości moich.

- Nie jesteś moją matką. Nie możesz mi dawać kar.

- Ach tak? Dwa miesiące bez seksu. Co ty na to?

Uśmiech zniknął na chwilę z twarzy Hazzy, ale za chwilę jego zęby znowu błysnęły w szerokim uśmiechu.


- Umiesz szantażować.
Pocałował mnie w czoło, i ja się uśmiechnęłam.

- I tak wiesz, że nie zrobiłbym ci tego.
Tak, wiedziałam. A takie przekomarzania z Harry'm były strasznie śmieszne. Także dlatego, że to ja praktycznie zawsze wygrywałam. Złapałam go za rękę i pociągnęłam go za sobą.

- Chodź, odwieziesz mnie.



                                                                       ***



Z kina domowego dudniała piosenka Wet Fingers - Turn Me On. Trzymałam w ręce butelkę szampana i tańczyłam jak wariatka, kręcąc biodrami. Kawałek dalej ode mnie Caro robiła to samo. Przytknęłam butelkę do ust i pociągnęłam spory łyk. Po paru minutach zmęczyłam się i oklapłam na kanapę. Caroline z głośnym śmiechem zrobiła to samo. Przyciszyłam odrobinę muzykę.

- Zastanawiam się, co teraz porabiają chłopaki - powiedziałam.

- Och no wiesz - Caro zachichotała - pewnie jopią się w ekran i myślą, co my robimy.

- Pewnie tak.


*Perspektywa Harry'ego*

Postawiłem pustą butelkę na stole i przełączyłem kanał. Czułem, że powoli zaczynam usypiać. Boże, tak się nudziłem, że nie sposób tego opisać. Zastanawiałem się, co porabiają dziewczyny. Czy rzeczywiście Angel tańczy w tej chwili na stole w domu ...nago. Pod wpływem tej wizji poprawiłem się na fotelu.

- Stary, stare z nas pryki - powiedziałem do Zayna - Nasze dziewczyny pewnie świetnie się bawią, a my gnijemy w fotelach.
Chwilę patrzyłem w ekran, oczekując odpowiedzi, której nie otrzymałem. Spojrzałem na Zayna, któremu głowa opadła na ramię. Gdyby się wsłuchać, usłyszałbym ciche pochrapywanie.

- Ja pierdolę - mruknąłem.

Złapałem te samą butelkę, którą jeszcze chwilę temu odłożyłem i cisnąłem nią w stronę przyjaciela. Poderwał się przestraszony i przetarł oczy.

- Co się dzieje?

- Starzejemy się.
Zayn spojrzał na mnie jak na wariata, nie rozumiejąc o co mi chodzi.

- Daj spokój, dziewczyny imprezują a my przysypiamy jak stare dziadki na fotelach. Załóżmy jeszcze ciepłe kalesony i włączmy jakąś telenowelę, wtedy będzie idealnie.
Obaj wybuchnęliśmy śmiechem, wyobrażając sobie to. Chwilę później westchnęliśmy ciężko.

- Masakra - skomentował Zayn.


*Perspektywa Angel*

Zerknęłam na komórkę, na której wciąż nie widniały nieodebrane połączenia i wiadomości. Caroline robiła to samo. Rzuciłam telefon na stół i zsunęłam się niżej na poduszkach.

- Jakaś tragedia. Nie widzimy się z nimi parę minut i już jest źle.

- Żebyś wiedziała. A chłopaki może nawet już o nas zapomnieli.
Westchnęłam i znowu sprawdziłam komórkę. I ponownie rzuciłam ją na stół.

- Nie no, tak nie może być. Nie chcę być jedną z tych par, której się nie da za nic rozdzielić. One szybciej się rozpadają.

- Ja też - potwierdziła Caroline.
Minutę później obie sprawdzałyśmy telefony. Krzyknęłam poirytowana i wstałam z kanapy.

- Masz jakieś lody albo popcorn? Potrzebujemy tego i jeszcze jakiejś dobrej komedii romantycznej. Może wtedy przestaniemy myśleć o nich. Poszliśmy do kuchni. Otworzyłam zamrażalnik, Caro przeglądała szafki. Nie znalazłam nic oprócz przeterminowanej paczki paluszków rybnych. Zamknęłam drzwiczki i popatrzyłam na zdjęcie do nich przyczepione, na którym Harry i Zayn obejmowali się ramionami i uśmiechali szeroko do obiektywu. Ponownie krzyknęłam i spojrzałam na Caro.

- Dzwonimy po chłopaków - powiedziałyśmy jednocześnie.


*Perspektywa Harry'ego*

Zatkałem mikrofon i wrzasnąłem do Zayna:

- Co chcesz do picia?!

- Obojętnie, byle nie woda! - odkrzyknął.
Ponownie zwróciłem się do mojego rozmówcy.

- W takim razie poprosimy dwa kebaby w tortilli i do tego dwie pepsi.
Podyktowałem mój adres i numer telefonu.

- Mniej więcej za ile przyjedziecie? - zapytałem.

- Ooo... wie pan co, mamy malutki problem... Właśnie dowiedziałam się, że mamy mały problem z dostawcą. Odbiór może być wyłącznie osobisty.
Przewróciłem oczami i zacisnąłem zęby.

- Dobrze, w takim razie sam je odbiorę. Do widzenia.
Odłożyłem słuchawkę i wróciłem do salonu.

- Za ile przyjadą? - zapytał Zayn.

- W ogóle nie przyjadą - odpowiedziałem i zgarnąłem kluczyki ze stołu - Chodź, sami musimy pojechać i odebrać jedzenie. Mają problemy z dostawą.
Zayn wstał z niechceniem z fotela. Wpakowaliśmy się do samochodu i ruszyłem do sklepu.

- Podwójna masakra - ocenił Malik.


*Perspektywa Angel*

Trzymałam komórkę przy uchu, bębniąc nerwowo w stół.
Jeden sygnał. Dwa. Trzy. Nic.

- Nie odbiera - powiedziałam.

- Czekaj, spróbuję zadzwonić do Zayna.
Widziałam, że także Zayn nie odbiera.

- Ej co jest? Wcięło ich czy jak? - zapytała Caro.
Pamiętałam, że to były tylko głupie żarty, ale przypomniało mi się to co powiedział Harry w domu. Po plecach przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz. Przewrażliwiona jesteś - skomentowałam sama do siebie.

- Może nie słyszą czy coś. Spróbujemy później.
Mimo to Caroline jeszcze kilkakrotnie próbowała dodzwonić się do chłopaków. W końcu zabrałam jej telefon i włożyłam płytę do odtwarzacza.

- Oddzwonią - oceniłam.


*Perspektywa Harry'ego*

Otworzyłem mojego kebaba i zacząłem jeść. Nawet był niezły, opłacało się po niego jechać. Rozejrzałem się po stole.

- Widziałeś gdzieś mój telefon? - spytałem Zayna.

- Zostawiłeś chyba w kuchni -powiedział z pełną buzią.
Położyłem jedzenie i poszedłem tam. Dwadzieścia pięć nieodebranych połączeń od Angel. Coś się stało. Biegiem wróciłem do przyjaciela.

- Jedziemy.
Zayn spojrzał na mnie zaskoczony, ale położył jedzenie, wytarł twarz i poszedł za mną. Ruszyłem spod domu z piskiem opon.

- Możesz mi powiedzieć, co się dzieje? - zapytał.

- Jedziemy do dziewczyn. Gdzie masz telefon?

- Nie wiem... - przeszukał kieszenie - chyba zostawiłem u ciebie. Ale co jest?

- Angel wiele razy chciała się do mnie dodzwonić.
Zayn o więcej nie pytał. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co to może oznaczać. Boże, obym się mylił a dziewczynom nic nie było. W końcu dotarliśmy na miejsce. Naciskałem raz po raz dzwonek, a Zayn zaglądał przez okno.

- Nic nie widać, zasłonięte.

W końcu drzwi się otworzyły. Caroline patrzyła na nas, chlipiąc nosem. Miała zaczerwienione oczy i płakała.


- Lucy nie żyje - wychlipiała.
Otworzyłem szeroko oczy i przecisnąłem się obok niej w futrynie.

- Gdzie Angel?
Wszedłem do pierwszego pomieszczenia, a właściwie wbiegłem. Angel leżała na podłodze, wycierając nos chusteczką. Opadłem na kolana obok niej i przytuliłem ją mocno.

- Co się dzieje? - spytałem cicho.


- Lucy miała wypadek i nie żyje. A Jared został sam. A on tak ją kochał.


- Jared? Jaki Jared?
Angel wskazała na ekran.

- No ten Jared. A miała to być komedia romantyczna. Czyli szczęśliwe zakończenie. - Odsunąłem się od niej i spojrzałem na nią z niedowierzaniem.

- TY MÓWISZ O FILMIE?
Angel pociągnęła nosem.

- No a co ty myślałeś.
Spojrzałem z rozbawieniem na Zayna, który stał w drzwiach. Po chwili zacząłem się już śmiać na całego. Nie mogłem się powstrzymać. Otarłem łzy z oczu i usiadłem na podłodze.

- One mówią o filmie - powiedziałem do Zayna, i za chwilę znowu zacząłem się śmiać.



__________________________________________________________

No i jest rozdział. Mam nadzieje, że się podoba, bo moim zdaniem jest genialny, a Maja mówi, że to najgorsza improwizacja ever.

Nie będę się rozpisywać, bo troszkę się boję o moją kotkę która wczoraj o 5:28 zaczęła się pierwszy raz kocić i pierwszego kotka urodziła martwego (miał 17 cm udusił się :( ). I ostatnio jak ją widziałam to ciągle się męczyła, żeby urodzić drugie. Boje się że zdechnie.

4 komentarze:

  1. awww teraz naprawdę się uśmiechnęłam :)
    rozdział świetny jak zawsze, myślałam że Lucy River coś się stało...
    oby z kotkiem wszystko było dobrze ♥

    Martyna xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3
    Nie martw się, będzie dobrze z twoją kotką :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i ta koncówka :D a z kotkiem będzie wszystko dobrze :) i śliczny kotek

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahahahahahahahahahahahahahahaha.. boże jak bym widziała siebie, też tak mam jak oglądam jakiś film hahaha.. a całość to po prostu bajka, super rozdział a jak sie ryłam aż mnie twarz boli. Ja na początku myślałam że chodzi o Lucy River a tu taki kurde szok ale jedna sprawa mnie zaciekawiła co Harry miał na myśli mówiąc
    "Zayn o więcej nie pytał. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co to może oznaczać. Boże, obym się mylił a dziewczynom nic nie było."
    co prawda mam pewne przypuszczenia ale nie są one pewne dlatego wole się zapytać. poza tym tak jak mówiłam rozdział boski i z niecierpliwością czekam na następny / anita

    OdpowiedzUsuń

Administrator