7 cze 2014

Rozdział 53

DEDYKUJE TEN ROZDZIAŁ WSZYSTKIM CZYTELNIKOM

KOCHAMY WAS :*

NAWET NIE WIECIE JAK BARDZO

___________________________________________________
Zeszłam na dół i wyciągnęłam z lodówki butelkę wody. Wypiłam połowę jej zawartości i oparłam się plecami o blat. Boże jakiego ja miałam kaca. Harry wszedł do kuchni i roześmiał się na mój widok.

- Co cię tak śmieszy? - mruknęłam.

- No ty - zachichotał.

- Dzięki wielkie.

- Ile ty wczoraj wypiłaś?
Jęknęłam, wolałam nawet o tym nie myśleć.

- Dużo.

Harry oparł się obok mnie i patrzył na mnie kątem oka. Przygryzłam wargę, starając się nie roześmiać. Wyciągnął mi z ręki butelkę i postawił ją na stole. Dotknął opuszkami palców mojego policzka. Przesunął dłoń w dół. Przez szyję, obojczyk... Złapał mnie za drugą rękę i pociągnął do siebie. Staliśmy tak blisko siebie, że nasze oddechy zmieszały się. Harry splótł nasze dłonie i pocałował mnie krótko, ale czule.


- Chciałbym cię dziś gdzieś zabrać - wyszeptał mi do ucha, łaskocząc mnie swoim ciepłym oddechem.

Odsunął się, spojrzałam na niego z pytającym wzrokiem.


- Ale to po południu - uśmiechnął się sugestywnie - Teraz mamy czas tylko dla siebie.
Ponownie mnie odwrócił i podsadził na blat. Stanął pomiędzy moimi nogami, obsypując moją szyję i dekolt pocałunkami. Zamknęłam oczy i przysunęłam go jeszcze bliżej. Wtedy zadzwonił dzwonek.

- Aaaagh! - wrzasnął Harry i poszedł otworzyć, poprawiając jednocześnie koszulkę.
Zeszłam na ziemię i szybko poprawiłam włosy. Zastanawiałam się, kogo mogło dzisiaj przywiać, a za chwilę odpowiedź weszła do kuchni.

- Cześć, siostrzyczko!

- O jezu Caro, czego ty ode mnie chcesz? - jęknęłam.
Caro uniosła ręce do góry.

- Luzik, przychodzę w pokojowych zamiarach. Bez alkoholu.
Zayn wszedł do kuchni z Harry'm, dyskutując o czymś zawzięcie. Zdawało mi się, że Malik w ogóle nie zauważył mojej obecności.

- Boże, ale czym ty się martwisz - stęknął Harry - Po prostu zostaniemy rok dłużej. Wielkie mi halo. Może nawet trafimy do jednej klasy z dziewczynami.

- O czym oni mówią? - spytałam blondynki.

- To ty nic nie wiesz? Chłopakom grozi niezdanie. Jak nie poprawią ocen, to obaj kiblują kolejny rok.

- CO?!
Harry spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.

- To nic takiego, naprawdę.

- Jak to "nic takiego"? Harry, nie zdajecie z Zaynem, i mówisz mi, że to nic takiego?!
Podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona.

- Zrozum,że ja nie chce zdać. Chcę zostać ten rok razem z tobą w szkole. Przynajmniej będę mógł mieć na ciebie oko.
Ominęłam go i podeszłam do Zayna.

- A ty co o tym sądzisz?

- Ja chciałbym zdać... ale z drugiej strony jeśli mam możliwość zostania z Car...
Przewróciłam oczami. Harry znowu się odezwał.

- Słuchaj, jeśli poprawilibyśmy oceny, w przyszłym roku musielibyśmy iść na studia, no albo do pracy. Wy chodziłybyście do ostatniej klasy, i praktycznie nie mielibyśmy czasu się spotykać. Ja się na to nie pisze.
Westchnęłam ciężko.

- DOBRA, jesteście dorośli, sami decydujcie. Wasza sprawa.
Poszłam na górę i zabrałam swoją torebkę. Wzięłam bluzę i zawołałam:

- Wychodzę!
Trzasnęłam drzwiami i ruszyłam ulicą. Sama nie wiedziałam dlaczego tak nerwowo zareagowałam. Nie chciałam, żeby chłopaki uzależniali całą przyszłość ode mnie i Caroline. Wiele rzeczy mogło się zmienić w ciągu roku. Jestem tego najlepszym przykładem. Rok temu mieszkałam z rodzicami. Moja mama ćpała, a mój ojciec często wracał pobity, ale przez alkohol nie pamiętał w jakich okolicznościach. Mój brat czasami wracał do domu na noc, częściej przebywał jednak na komisariacie. Podejrzenia o pobicia, włamania, handel narkotykami... to była codzienność. Robiłam wszystko, byle być jak najkrócej w domu. Z każdym kolejnym dniem czułam się coraz gorzej i gorzej. Weekendy praktycznie w całości spędzałam u Caro. Teraz zastanawiałam się, jak ona mogła mnie znosić. W tak wielu kwestiach ograniczałam ją.
W ciągu roku wiele może się zmienić. Na przykład za rok mogłam już nie być z Hazzą.
Zatopiona w swoich myślach, szłam tam, gdzie poniosły mnie nogi. Kiedy uświadomiłam sobie, gdzie poszłam, sama sobie się dziwiłam. Stałam przed domem moich rodziców. Bardzo dawno tu nie byłam. W pewnym sensie czułam z tego powodu wyrzuty sumienia. Kompletnie nie interesowałam się tym, co dzieje się z moim ojcem. Ani razu nie odwiedziłam Seana w więzieniu.
Jeszcze nigdy nie poszłam na grób mojej mamy. Jednocześnie byłam świadoma, że relacja z rodziną BARDZO mi szkodziła. Jeśli miałam być szczęśliwa, musiałam się w pełni od nich odizolować. Ale jednak zdejmowałam torebkę z ramienia w poszukiwaniu kluczy. Nawet nie do końca myślałam o tym, co robię. W końcu odnalazłam je. Wsunęłam największy z nich w otwór, jednak, jak się okazało, drzwi były otwarte. Pchnęłam je i weszłam szybko do środka. Bałam się, że jeśli nie zrobię pierwszego kroku, ucieknę stąd zaraz w popłochu.

W całym domu strasznie śmierdziało. Woń alkoholu, potu i dymu papierosowego była tak intensywna, że przez sekundę zrobiło mi się niedobrze. Podparłam się dłonią o ścianę. Kiedy mój węch w końcu się przyzwyczaił, poszłam do salonu. Trudno było znaleźć miejsce w całym pomieszczeniu, w którym nie leżałaby puszcza lub butelka po piwie czy innych trunkach. Mój ojciec siedział w fotelu w brudnej, wielokrotnie jak przypuszczałam obrzyganej koszulce.

To nie był przyjemny widok.
Przez chwilę wahałam się, czy może go nie obudzić. Z drugiej strony nie czułam się na siłach porozmawiać z nim.

- An... Angel? - wychrypiał mój ojciec.
Podskoczyłam jak oparzona i spojrzałam na niego. Butelka wypadła mu z ręki i poturlała się przez chwilę po podłodze. Chciałam coś powiedzieć, ale głos mi uwiązł w gardle. Przełknęłam ślinę i spróbowałam jeszcze raz.

- Tak tato, to ja.
Ojciec wyciągnął do mnie dłoń, ale ja nie ruszyłam się z miejsca.

- Córeczko, jak dobrze cię widzieć... Tak bardzo się za tobą stęskniłem... Gdzie byłaś?

- To nie jest istotne.

- Angel, słuchaj... - ojciec podciągnął się z wyraźnym trudem na fotelu - Czy mogłabyś mi powiedzieć, gdzie jest Sean? Od paru dni nie widuje go.

- Tato, Sean jest w więzieniu.

- W więzieniu? - powtórzył jak echo.
Zamknął oczy i nie odzywał się. Poczekałam jeszcze parę sekund, i zaczęłam się wycofywać, uznałam że śpi. W tedy odezwał się ponownie.

- Angel, a gdzie jest mama?
Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. On nie był świadomy tego, co się stało!

- Tato... tato, mama nie żyje. Przedawkowała.
Zamrugałam, powstrzymując napływające łzy.
- Myślałam... że wiesz.

Ojciec patrzył na mnie z otwartą buzią.

- Kiedy to się stało?

- Ponad miesiąc temu... Przepraszam, ja... ja nie mogę.
Wybiegłam z salonu. Słyszałam jak ojciec mnie woła, ale wiedziałam, że nie mogę mu więcej wyjaśnić. Po prostu nie zniosłabym tego.

Przez całą drogę powrotną płakałam. Było mi strasznie ciężko. Pierwszy raz od paru lat mój ojciec był w pełni trzeźwy, byłam tego pewna. Nie wiedział, że Sean jest w więzieniu. I nie wiedział, że mama nie żyje. Musiał to być dla niego ogromny cios, kiedy ode mnie to usłyszał. Powinnam go przytulić i powiedzieć, żeby się nie martwił, że wszystko się poukłada, że pomogę stanąć mu na nogi. Tyle że raz już to zrobiłam. A potem moja mama umarła.

Otworzyłam drzwi, mając nadzieję że Zaro już poszli. Strasznie nie lubiłam okazywać swojej słabości przy innych. Rzuciłam torbę koło drzwi i weszłam do kuchni. Harry pochylał się akurat nad jednym z garnków, mieszając jego zawartość. Na dźwięk moich kroków odwrócił się z uśmiechem. Kiedy jednak dostrzegł, że płaczę odrzucił łyżkę na bok. Podeszłam do niego i wtuliłam się mocno. Harry objął mnie ramionami i pocałował w czubek głowy. Zaczęłam głośno szlochać, po prostu nie mogłam tego powstrzymać.

- Ciii Aniołeczku, spokojnie... ciii...
Nie wiem jak długo tak staliśmy. Harry tulił mnie mocno i głaskał po plecach. Byłam mu tak bardzo za to wdzięczna. Po pewnym czasie płacz przeszedł w czkawkę. Harry posadził mnie na krześle i nalał szklankę wody. Wręczył mi ją, przysunął sobie krzesło i usiadł tuż obok mnie. Cierpliwie czekał, aż się napije. Jedzenie pewnie się już spaliło, ale jego zdawało się to nie interesować. Całą jego uwaga skupiona była na mnie.

- Już dobrze?

- Dziękuje - wychrypiałam.
Odstawiłam szklankę na bok. Harry wyciągnął rękę i otarł łzę z mojego policzka. Złapał mnie za dłoń, która leżała na kolanie i splótł nasze palce. Wiedziałam, że czekał aż wyjaśnię.

- Byłam u ojca.
Harry uniósł brwi, ale pozwolił mi mówić dalej.

- On... nawet nie wie, że Sean jest w więzieniu, i że moja mama... że ona...
Dłonie zaczęły mi się trząść. Harry ścisnął mocniej moją dłoń.

- Pierwszy raz nie był pijany, wiesz? Widziałam to. Rozumiał wszystko, co do niego mówiłam. A ja wybiegłam stamtąd... jak ostatnia kretynka.

- Wcale nie jesteś kretynką. Jesteś najodważniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem.

- Naprawdę?

- Tak, naprawdę.
Uśmiechnęłam się.

- Więc popołudnie nadal aktualne.
Harry opuścił głowę i uśmiechnął się.

- Tak. Jak najbardziej aktualne.




                                                                 ***




- Mogę już patrzyć?

- Jeszcze nie.
Postępowałam małymi kroczkami, kierowana przez Harry'ego. Najpierw jechaliśmy dość długo samochodem. Przez cały czas miałam na oczach opaskę, i naprawdę straciłam już orientację.

- Już?

- Jeszcze troszkę.
Harry pokierował mnie dłonią na mojej talii w lewo. Chociaż możliwe że to było prawo.

- Mogę?

- Tak.
Ściągnęłam opaskę z oczu i zamrugałam, gdyż oślepiła mnie duża ilość małych punkcików. Kiedy odzyskałam ostrość, punkciki okazały się być świecami. Staliśmy tuż przed wejściem nad małe, drewniane molo nad morzem. Wszędzie dookoła na barierkach i nad nimi, rozstawione były świece. Księżyc w pełni odbijał się w tafli wody, co razem dawało zapierający dech w piersiach widok. Spojrzałam roześmiana na Harry'ego, który z szerokim uśmiechem obserwował moją reakcję. Objął mnie ramieniem, pochylił się i wyszeptał:

- Podoba Ci się?

- Boże Harry, to jest śliczne.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę molo. Moje buty stukały w zetknięciu z drewnianym podłożem. Wiała lekka bryza, ale nie odczuwałam zimna. Nie z takim chłopakiem przy boku. Na końcu ustawiony był zastawiony stolik. Harry podprowadził mnie do niego i niczym prawdziwy dżentelmen, odsunął przede mną krzesło.

- Z jakiej okazji to wszystko? - spytałam, rozglądając się dookoła.

- A czy musi być na to jakaś konkretna okazja? Po prostu Cię kocham i lubię ci to przypominać. Żebyś nigdy nie zapomniała, co do Ciebie czułem... czuję.



                                                                    ***



Po jedzeniu ściągnęłam szpilki i usiadłam na brzegu molo, machając stopami nad wodą. Harry usiadł obok mnie z kocem. Przykrył nim naszą dwójkę. Oparłam głowę o jego ramię, patrząc na księżyc.

- Wiesz, Angel - odezwał się nagle - Są takie chwile, które nie chcę, żeby przemijały. I ta chwila zdecydowanie do nich należy.

Chwilę się nie odzywałam.


- Harry, chciałabym Ci się o coś zapytać.

- Słucham.

- Przepraszam, bo pewnie zaraz popsuję tą cudowną chwilę, no ale po prostu muszę spytać.
Harry połaskotał mnie.

- No dalej, wyduś to z siebie. Obiecuję, że się nie obrażę.
Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.

- Gdyby było coś, co by nas rozdzieliło, co by to było?
Harry chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. Podniósł nasze złączone dłonie do góry i popatrzył na nie.

- Wiesz, sądzę, że to tak jak w przysiędze małżeńskiej. "... i że Cię nie opuszczę aż do śmierci... ". Tak, wydaje mi się, że to jedyna odpowiedź.
Pocałowałam go w policzek.

- Aż do śmierci i o jeden dzień dłużej.

 __________________________________________________

Dziś napiszę tylko tyle, że dziękuje za to że pisaliście o mojej kotce niestety zdechła we wtorek.

i jeszcze napisze, że w tym rozdziale jest MAŁA wskazówka co do tego co się stanie i o co chodziło Hazzie 

7 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział! Nie mogę się doczekać kolejnego + zapraszam do mnie ;) http://night-devil-niall-horan-ff.blogspot.com/ (sorka za reklamę).

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) i współczuję z powodu śmierci kotka :(

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział :) już się boję co będzie dalej...

    M xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow. no, no boskie!

    OdpowiedzUsuń
  6. OK zaczęłam wczoraj po południu a skończyłam dzisiaj w południe :D kocham kocham kocham tę historię!!!! <3 jesteście wielkie NAPRAWDĘ!!!!! <3 wydaje mi się że coś się stanie co rozdzieli naszą kochaną parę :( ale skoro tak ma być to trudno ;p dziękuję za rozdział i nie mogę się doczekać kolejnych wątków :) @hallxofxfame .xx

    OdpowiedzUsuń

Administrator