13 maj 2014

Rozdział 49

Przepraszam, że nie dodaliśmy rozdziału tak jak było to umówione czyli w niedziele, ale Maja przepisała mi rozdział dopiero wczoraj a głupia ja zapomniałam go dodać. Jeszcze raz przepraszam.
________________________________________________________________

Kiedy już w miarę się uspokoiłam, Harry postawił mnie z powrotem na ziemię. Puścił także moją rękę, ale dłoń na mojej talii pozostała. Powolutku odwróciłam się do niego. Wydawał się lekko zaniepokojony, ale przede wszystkim zaskoczony. Od razu cała złość mnie opuściła.

- Ja... ja nie... - zaczęłam się jąkać.

- Cii... - położył mi palec na ustach, więc umilkłam. - Co się stało? Dlaczego chciałaś ją uderzyć?

- Za... za ten napis na mojej szafce.

W tym momencie przybiegli Caroline i Zayn, ale stanęli z boku, kiedy zauważyli Harry'ego. Rozejrzałam się dookoła, zebrała się spora grupka uczniów. No tak, nikt nie przegapi bójki z LUCY RIVER.

- Jaki napis?
Skupiłam się z powrotem na oczach Harry'ego, które tak mnie uspokajały.

- Napis "dziwka" na szafkach, w tym mojej.

- No, ale dlaczego myślisz, że to ona?
Prychnęłam.

- A kto niby inny? To ona najbardziej mnie nienawidzi! - wskazałam palcem River. Ona odepchnęła mój palec z wyrazem obrzydzenia na twarzy. Westchnęłam ciężko i postąpiłam krok do przodu. Lucy dała mi tę satysfakcję, że cofnęła się. Bała się mnie. Już nigdy nie będzie na odwrót.

- Wiem, że to ty - wściubiłam palec trochę powyżej jej "biustu". - Nie mam klapek na oczach. I gorzko za to pożałujesz.
Lucy wybuchnęła lekko piskliwym śmiechem.

- Myślisz, że się ciebie boję? Ciebie?!

Podeszłam do niej tak blisko, że praktycznie stykaliśmy się czołami. Harry złapał mnie za rękę. Przelotnie spojrzałam na nasze dłonie, a potem na niego. Ledwo widocznie pokręcił głową. Wzrokiem prosił mnie, żebym odpuściła. Spuściłam wzrok i spojrzałam ponownie na Lucy.

- Powinnaś. Nie wiesz do czego jestem zdolna.

Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy zobaczyłam w jej oczach strach. Cofnęłam się i mocniej złapałam rękę Harry,ego. Wiedziałam, że moi przyjaciele idą za nami. Emocje już trochę opadły, i czułam się odrobinę niepewnie. Spojrzałam na Harry'ego, szukając wsparcia. Uśmiechnął się do mnie ciepło, i to mi wystarczyło. Uniosłam głowę do góry, a wokół mnie rozlegały się gwizdy i brawa. Coś przyszło mi do tej pustej głowy, więc zatrzymałam się wpół kroku. Zayn o mało co na mnie nie wpadł. Szybko odszukałam Lucasa wzrokiem, stał tam gdzie wcześniej z rozdziawioną gębą. Wyciągnęłam w jego kierunku zaciśniętą pięść, a potem wysunęłam środkowy palec. Wiwaty uczniów stały się głośniejsze, a Lucas nie wiedział co ze sobą zrobić.

Harry wybuchnął głośnym śmiechem i pocałował mnie w policzek.

- Moja mała buntowniczka - wyszeptał.



                                                                       ***


- Jeśli chcecie, wracajcie na lekcje. My... już dzisiaj nie wracamy - powiedział Harry do Zaro.

- Dacie sobie radę? - zapytał Zayn.

- Jasne, że tak - odparłam, a Caro podała mi moją torbę - Dziękuje.

- Trzymajcie się - powiedziała - A ty masz do mnie zadzwonić wieczorem. Koniecznie.

- Ok - odpowiedziałam jak grzeczne dziecko.
Harry otworzył przede mną drzwiczki, a ja wślizgnęłam się na miejsce pasażera. Zapięłam pas, Harry odpalił silnik. Ruszyliśmy z parkingu szkolnego, mimo że minęła dopiero druga godzina lekcyjna. Cisza, jaka panowała w samochodzie, była praktycznie namacalna. Pukałam nerwowo palcami w drzwiczki, i raz za razem zerkałam na Hazzę. Nie był zły, bynajmniej tak nie wyglądał. Chyba poczuł moje spojrzenie, bo spojrzał na mnie. Spuściłam wzrok, zmieszana. Czułam się jak głupia nastolatka. Przeleciałam wzrokiem po samochodzie, szukając punktu zaczepienia. Mój wzrok utkwił na guziku od radia. Szybko wysunęłam palec i nacisnęłam włącznik. Wydawało mi się, że przez twarz Harry'ego przebiegł uśmiech, ale nie byłam pewna bo odwrócił głowę do okna. Przytknęłam czoło do szyby, wsłuchując się w piosenkę. Znałam ją, ale nie mogłam zaskoczyć co to.
"IT'S TOO LATE FOR APOLOGIZE"

Nie no, serio? - pomyślałam.

- Co się stało? - zapytał Harry.
Super, powiedziałam to na głos.

- Nie, nic...

Harry wzruszył ramionami i zaczął skręcać na pobocze. Rozejrzałam się gdzie jesteśmy, ale nie znałam tego miejsca. Zanim ja rozpięłam pas, Harry zdążył już wysiąść i odejść na parę kroków. Rzuciłam torbę na tylne siedzenie i wyskoczyłam na zewnątrz. Powiał zimny wiatr, więc zasunęłam bluzę, którą miałam na sobie. Hary zatrzymał się przy jakiejś barierce. Za nią była dość stroma górka, a poniżej rozciągały się pola. Wszystko to całkiem ładnie wyglądało, bo robiło się coraz cieplej. Wspięłam się na tę drewnianą barierkę i usiadłam tyłem do tego widoku. W tym momencie on najmniej mnie obchodził. Harry'ego najwyraźniej coś męczyło, dlatego czekałam, aż w końcu to z siebie wydusi. Kiedy spojrzał na mnie, miał zbolałą minę. Jak tak na niego patrzyłam, to aż serce bolało. Zeskoczyłam na ulicę i podeszłam do niego.

- Mów co jest - złapałam go za rękę - Czemu tu przyjechaliśmy?
Po chwili milczenia odpowiedział:

- Uświadomiłem sobie, że od kiedy wróciłaś z kliniki... szczerze ze sobą nie porozmawialiśmy.
Puściłam jego rękę i zaczęłam skubać skórkę koło paznokcia. To prawda, unikałam tego momentu. Strasznie dziwnie czułam się z cała tą sytuacją. Tym razem Harry sięgnął po moją rękę, drugą unosząc mój podbródek.

- Ja rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale sądzę że dobrze nam to zrobi.

- Ja też, ale... - westchnęłam - No jakby to powiedzieć... Nie jestem przyzwyczajona do tego, żeby okazywać się z moimi uczuciami...

- Bardzo chciałbym je poznać - uśmiechnął się zachęcająco, ale nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Harry przygryzł wargę, a potem przytknął lekko usta do moich. Odwzajemniłam pocałunek, ale zanim stał się głębszy, cofnęłam się o krok.

- Harry, a mógłbyś ty pierwszy? Słowo harcerza, że potem zrobię to samo, ale... zacznij.

- Ok - oparł się plecami o barierkę, a ja stanęłam naprzeciwko niego. Wetknął palce wskazujące w szlufki moich spodni i przyciągnął mnie do siebie. Zaśmiałam się, a jego ręce posunęły się na biodra - Od czego by tu zacząć... Już wiem. Kiedy wtedy zadzwoniłaś do mnie i powiedziałaś, że twoja mama nie żyje, jechałem do ciebie na złamanie karku, naprawdę. I potem zastałem Ciebie w łazience... - głos mu się załamał, a ja położyłam mu dłoń na policzku. Wziął kilka oddechów i zaczął mówić od nowa - Na podłodze było tyle krwi, Angel. Za dużo. Kiedy straciłaś przytomność myślałem, że już za późno. Że... że straciłem Cię. Zawiodłem.

Łzy napłynęły mi do oczu.
Nigdy nie przypuszczałam, że będzie mi dane usłyszeć coś takiego.

- Jadąc do szpitala o mało nie doprowadziłem do kilku wypadków. Potem przez długi czas nie wpuszczali mnie do ciebie. Gdy wpadłem na salę byłaś tak blada jak pościel, na której leżałaś. I te upiorne bandaże na nądgarstu... - podwinął kciukiem moją bluzę, ukazując bliznę, która na zawsze będzie mi przypominać o tamtym dniu. - Szczerze, gdyby wtedy Ci się coś stało, zrobiłbym to samo.

- Nie waż się tak mówić! - krzyknęłam i wtuliłam się mocno w jego pierś - Nigdy więcej tak nie mów.
Podniosłam głowę tak, żeby go widzieć.

- Okres, jaki spędziłaś w szpitalu, a potem w klinice, był najgorszym w moim życiu. Gorszym niż to wtedy w Barcelonie, kiedy Grant cię pobił. Nikomu nie życzę  się czuć tak jak ja wtedy.
Odsunął mnie odrobinkę i położył rękę na piersi.

- Tak jak ktoś wyrwałby mi to, co jest tutaj. Och, Angel... Kiedy stanęłaś tydzień temu w moich drzwiach miałem ochotę tańczyć, skakać i nie wiem co jeszcze. Byłaś taka radosna... i żywa - zaśmiał się - Nie chciałbym Cię nigdy stracić, ale wiem, że to niemożliwe.
Uśmiechnął się smutno, ale tylko na ułamek sekundy.

- W porządku, twoja kolej.
Przysunęłam twarz do jego twarzy, i wyszeptałam tuż przy jego ustach:

- Kocham Cię.

- A ja ciebie - wyszeptał, a ja miałam ochotę rzucić się na niego.

- Kocham Cię, kochałam Cię kiedy byłam z Lucasem, chociaż jeszcze tego nie wiedziałam. I będę kochać cię aż do śmierci. A nawet o jeden dzień dłużej.
Objęłam go z całych sił, łaknąc jego bliskości. To tak jakby zabrał Wam ktoś na dwa tygodnie powietrze, i dopiero teraz moglibyście odetchnąć pełną piersią. Tak właśnie czułam się przy Harry'm.

- Wiesz Angel, jesteś dla mnie wszystkim. Zanim Cię poznałem, byłem śmieciem.

- Nie byłeś śmieciem. Po prostu nie byłeś sobą.

-Próbowałem udawać kogoś, kim nie jestem. Zayn był i jest moim najlepszym kumplem, i to dzięki niemu zostały mi jakieś resztki rozumu, ale to ty mnie zmieniłaś. Już nie jestem pustym chłopczykiem, którym byłem jeszcze parę miesięcy temu.

- Owszem, nie jesteś. A ja bardzo żałuję tego, że nie potrafiłam okazać Ci moich uczuć tak, jak tego oczekiwałeś.

- Nie, bo ty dałaś mi o wiele więcej. Siebie.
Delikatnie przesunął palcem od skroni aż do ust. Zamknęłam oczy pod wpływem tej pieszczoty. Poczułam że usta Harry'ego wędrują na moją szyję. Odchyliłam głowę do tyłu, ale za chwilę otworzyłam oczy.

- Harry, ty chyba nie chcesz robić tego tutaj!
Tak naprawdę mój strach tyczył się czegoś innego. Nie uprawiałam seksu od około czterech tygodni.

- Masz rację - wycharczał, a chwilę później upchnęliśmy się na tylnych siedzeniach. Położyłam się na plecach, a Harry ulokował się w jakiś sposób nade mną. Rozsunął suwak mojej bluzy i rzucił ją razem z torebką na przednie siedzenie.

- Boże, jak ja za tobą tęskniłem.

- Za mną czy za czym innym? - zachichotałam.
Harry udał, że mocno się zastanawia.

- Masz rację, trudny wybór - parsknął śmiechem.
Przyciągnęłam go za kołnierzyk i pocałowałam mocno, powoli. Kiedy odsunął się, żeby złapać oddech, miał wciąż zamknięte oczy. Oblizał wargę i spojrzał na mnie z zadowolonym uśmiechem.

- Chyba jednak za tym drugim.
Roześmieliśmy się, ale Harry zaraz spoważniał. Wpatrywał się we mnie mocno tak długo, że poczułam się nieswojo. Uśmiechnęłam się z zakłopotaniem.

- No co?

- Chciałbym, żeby ta chwila nigdy się nie kończyła.

-Ja też.

_________________________________________________

Powiem tak myślałam, że ten rozdział jest dłuższy, a tu się okazało, że jednak nie.
No i jak myślicie co będzie w następnym rozdziale,
Mam nadzieje, że wybaczycie mi że wczoraj nie dodałam tego rozdziału, ale mnie nie było tydzień w szkole bo byłam na wycieczce, więc mam TROSZKĘ zaległości, a jutro mam do napisania kartkówkę z matmy i klasówkę z geografii, więc troszkę na głowie jest, a w następnym tygodniu do napisania klasówka z historii i kartkówkę z biologii i muszę się poprawić z geografii. (mam przeje*ane).

Dziś z Mają omawiałyśmy dalszy ciąg opowiadania i wpadłam na genialny pomysł na rozdział nie mogę się doczekać, aż go napiszę i będziecie mogły przeczytać.


Cieszcie się dopóki możecie, bo szczęście nie trwa wiecznie ~ Maja

EDIT: Minimum 5 komentarzy i następny rozdział 

9 komentarzy:

  1. Super rozdział czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział i ta akcja w szkole haha :D i tak słodko na końcu czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział czekam na nn ...;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem z siebie dumna :) Przeczytałam ten wspaniały blog CAŁY w JEDEN DZIEŃ :D
    Notu co dodać nic ująć
    Blog mega , pomysł jeszcze lepszy !
    To weeny i do nn :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Je też jestem z ciebie duma i Dziękujemy za miłe słowa :)☺♥

      Usuń
    2. Nie ma za co c;
      A i kiedy nn ?? No wiesz ciekawość itp...

      Usuń
    3. w każda sobotę jest No czasami zdarzają się wyjątki ale to czasami

      Usuń
  5. Boski *.* chce juz następny rozdział! Bedzie ruchanko xd :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ;*

    Zostałyście nominowane do Liebster award ;) Więcej informacji na moim blogu
    www.heartbreaker-in-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Administrator