7 wrz 2014

Rozdział 66

Jak Diana wyszła na randkę z Niallem, zgarnęłam moje rzeczy i wyszłam z jej mieszkania. Klucze zostawiłam w ustalonym miejscu. Odruchowo sprawdziłam komórkę. Kiedy odczytałam wiadomość od Caroline, zdębiałam. Nie wyszłam z domu dalej niż godzinę temu, a ona tak po prostu już się z nim pogodziła? Masakra.
Wybrałam jej numer, chcąc się dowiedzieć co takiego zrobił. Nie żebym chciała, żeby się kłócili, nie zrozumcie mnie źle. Ale jak się Caro obraża, to powód musi mieć. Ale wybaczać po paru minutach?! To nie w jej stylu.

- Halooo? 

- Hej, co tam u Ciebie? - postanowiłam zacząć delikatnie - Gdzie jesteś?
W słuchawce coś zatrzeszczało.

- Emm... dostałaś mojego SMS-a?

- Taaa - mruknęłam - Ale, że ty tak poważnie?
Przez chwilę panowała cisza, więc sprawdziłam, czy może nie rozłączyło nas. Nie, rozmowa wciąż trwała. Za chwilę dobiegł mnie przytłumiony chichot mojej przyjaciółki.

- O fuj, Caro. Że Wy teraz?! Trzeba było nie odbierać!
Rozłączyłam się i wzdrygnęłam. Jezu, to było ohydne.
Stanęłam na ulicy i zaczęłam przestępować z nogi na nogę. Nie miałam co robić. Nie chciałam wracać do domu. Zwłaszcza teraz, kiedy znowu jest pusty. Przyjaciele... byli zajęci. Eh, nie lubię czegoś takiego.
Nagle przyszła mi do głowy pewna myśl. Zanim do końca zastanowiłam się co robię i gdzie idę, już stałam przed głównym wejściem do szpitala. W recepcji podałam się za siostrę pacjentki. Ohyda, nigdy nie chciałabym żeby to było prawdą, nawet w innej rzeczywistości. Pielęgniarka podała mi numer pokoju.
Kiedy stanęłam na odpowiednim korytarzu od razu zorientowałam się, że wejście nie będzie takie łatwe. Przed drzwiami stał całkiem postawny ochroniarz w czarnym garniturze. Wyglądał jakby urwał się z jakiegoś filmu gangsterskiego. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do niego. Musiałam się go pozbyć chociaż na chwilę.

Uśmiechnęłam się do niego słodko.

- Przepraszam - powiedziałam, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Wyglądał tak, jakby spał na stojąco i z otwartymi oczami. To było przerażające. - Pewien pan o nazwisku River stoi przy recepcji i chce, żeby pan tam jak najszybciej tam poszedł.
Ochroniarz uniósł brwi. Na chwilę przestałam oddychać. Myślałam, że za chwilę podniesie tą swoją ogromną łapę i rozpłaszczę się na przeciwległej ścianie.

Pan Goryl wzruszył jednak ramionami i poszedł z stronę recepcji. Nie tracąc czasu, wślizgnęłam się do pokoju. Panował tutaj półmrok, ale mimo to dobrze wszystko widziałam. Wystrój pokoju zdecydowanie nie był standardowym, tak jak w każdym szpitalu. Dziewczyna leżała na super wygodnym materacu i łóżku z możliwością zmieniania pozycji za pomocą    pilota. Na przeciwległej ścianie wisiał 42-calowy telewizor. Na ekranie migały teledyski puszczane na MTV, ale dźwięk był wyłączony. Podeszłam do łóżka i przysunęłam sobie krzesełko.

- Cześć, suko.
Dziewczyna wzdrygnęła się ze strachem i obróciła twarz w moją stronę.

- O cholera - wyrwało mi się.
Spodziewałam się odwiedzić Lucy River, śliczną blondynkę, która w rzeczywistości była kurewsko wredna. A patrzyła na mnie jej karykatura, jeśli nie gorzej.

Jej warga była podwójna, oczy fioletowe, gdzieniegdzie miała przyklejone plasterki. Widać było też szew na policzku. Lucy wyglądała gorzej niż wtedy, kiedy załatwił mnie Lucas. Przebiegły mnie ciarki. 

A co gdyby na jej miejscu był mój Harry?
Nie, chwileczkę. No tak. On skończył znaczenie gorzej.
Moje współczucie minęło jak ręką odjął.

- Co, zaskoczona? - wychrypiała smutnym głosem, niepodobnym do tego przesłodzonego tonu, którego używała na co dzień. - Po co tu przylazłaś?

- Chciałam porozmawiać.
Prychnęła przez nos. Tak, to już było bardziej podobne do niej.

- Masz rację, bo jedyne czego było mi teraz potrzeba, to rozmowy z tobą...

- Harry nigdy nie był twoim chłopakiem, co? - powiedziałam na jednym tchu.
Ta wiadomość wciąż strasznie mnie cieszyła. Uwielbiałam wiedzieć, że przytulał się i całował z Lucy tylko dlatego, że MUSIAŁ, a nie chciał.
Lucy wybałuszyła oczy.

- Ty wiesz?

- Co, zaskoczona? - powtórzyłam jej słowa. - Tak, wiem. I wiesz co? Zawsze wiedziałam, że nikt nie chciałby być z taką suką jak ty.
CZY JA NAPRAWDĘ TO POWIEDZIAŁAM?

Zdecydowanie dużo zmieniło się od pewnego czasu, a najbardziej ja.
Lucy wygięła jakoś dziwnie wargi, a potem wybuchnęła płaczem. Otworzyłam usta. Udawała, czy jednak nie? Jedyne o czym potrafiłam myśleć było : "Zamknij się głupia krowo, bo Pan Goryl cię usłyszy!". Nie miałam dla niej chociaż odrobiny współczucia, nic na to nie poradzę. Po paru sekundach zaczęła się uspokajać.

- Myślisz, że łatwo jest  być mną? Nigdy nie byłam w normalnym związku. Wszystko było udawane, całe moje życie jest takie. Udaje na co dzień. A wiesz czemu?
Czy to jest ten moment w którym powinnam coś powiedzieć?

- Bo mojego tatusia bardziej interesują pieniądze niż własna córka. Ma mnie głęboko w dupie.
Wiesz Lucy, gdybym była twoim rodzicem też bym cię tam miała. To tak na marginesie.

- Słuchaj, ja...

- Zazdroszczę Ci, Angel. Masz normalne życie, wspaniałego chłopaka. I prawdziwego. Do mnie nigdy nic nie czuł, to były tylko jego obowiązki, udawać, że jest ze mną. I najwyraźniej dobrze się sprawiał do tej pory, prawda? Ale kiedy zrezygnował, to była kwestia dni, kiedy się dowiedzą. I widzisz gdzie teraz jestem?! Ten ciota Lucas nie mógł nic zrobić, a mój ojciec wciąż go nie zwolnił, rozumiesz to? Ciesz się tym co masz. Ja nigdy nie będę mogła normalnie pójść do szkoły czy na randkę nie oglądając się za siebie.
Westchnęłam.

- Czyli ty też nic nie wiesz, co? Ludzie, na jakim świecie wy żyjecie! - przewróciłam oczami - Harry nie żyje, jasne? Tydzień temu miał wypadek samochodowy, i zmarł w szpitalu. Nie ma już mojego chłopaka. Wciąż uważasz, że mam tak wspaniałe życie?! - ostatnie zdanie wykrzyczałam jej w twarz i ze łzami w oczach. Krzesełko na którym siedziałam przewróciło się, a ja wybiegłam z sali. Pan Goryl patrzył zszokowany, jak idę korytarzem. Bałam się, że może pójdzie za mną i będę miała kłopoty, ale chyba drugi raz postanowił nie opuszczać stanowiska.

Mądry Pan Goryl.

Wyszłam ze szpitala i skręciłam w pierwszą lepszą uliczkę. Oparłam się plecami o ścianę i starałam się nie rozpłakać. Próbowałam skupić się na jakimś punkcie, byleby odciągnąć myśli od Harry'ego.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie mój błąd. Kilka metrów ode mnie stało zaparkowanym ok. 10 motorów. Obrzydliwi faceci w skórzanych ciuchach i z piwami w rękach, przypatrywali mi się, oblizując usta. Powinnam się wycofać, już teraz. Pomiędzy tymi starymi dziadami było trzech chłopaków może zaledwie kilka lat starszych ode mnie. Dyskutowali o czymś z czwartym chłopakiem, którego kaptur bluzy zasłaniał twarz. Nie powinno mnie tam być.
W końcu i ta czwórka zauważyła mnie, ale chłopak w bluzie tylko zerknął na mnie przelotnie i spuścił głowę, ukrywając twarz w półmroku. Wycofałam się z tego okropnego miejsca i wyjęłam komórkę. Miałam kilka nieodebranych połączeń od Caroline i Zayna.
Czyżby skończyli i postanowili oddzwonić? Ja nie miałam zamiaru się znowu narzucać. Przeszłam szybko kilka przecznic, byleby oddalić się od tamtego miejsca. Wiedziałam już, że chciałam stamtąd uciec nie przez tych facetów, tylko dlatego że ta uliczka bardzo przypominała tą, w której pracowałam.

Czyli wracamy do punktu wyjścia. 
Nie wiem gdzie iść. Nie chce wracać do domu. Ta cisza która tam panuje, aż boli.
Nie miałam wyjścia, musiałam wrócić do Diany. Miałam nadzieję, że zgodzi się na jeszcze jeden nocleg, bo w innym wypadku nie miałam pojęcia, co mogłabym ze sobą zrobić. Więc wróciłam z powrotem do jej mieszkanka. Wzięłam jej laptopa i weszłam na pocztę. Czas poszukać pracy na wakacje. Nie miałam zamiaru cały czas siedzieć na tyłku i zastanawiać się,co ze sobą zrobić. To najgorsza rzecz z możliwych.

Pierwsze ogłoszenie: 

"Poszukujemy młodych, pięknych i odważnych dziewczyn do rozbieranych sesji..." NIE, NA PEWNO NIE. 
Szukałam dalej. 

"Kawiarnia przyjmie kelnerkę na okres wakacji..." 
Dziękuje bardzo, już raz byłam kelnerką. Tylko taką wyjątkową. Kelnerką dającą dupy. Taaa...

W końcu znalazłam ofertę, która brzmiała całkiem nieźle: 
"Poszukuję opiekunki do ośmiolatki,może być osoba ucząca się. Praca na ok. dwa miesiące, dobrze płatna".
Bingo. Wybrałam numer i po kilku sygnałach odebrała kobieta. Umówiłam się z nią na następny dzień. Kiedy się rozłączyłam, poczułam się lepiej. Przynajmniej nie będę pasożytem użalającym się nad sobą. Będę zarabiać własne pieniądze. CZYSTE pieniądze.

Nigdy nie opiekowałam się dziećmi, młodszego rodzeństwa nie miałam. Ale co tam, trzeba próbować nowych rzeczy. Może to nie będzie takie trudne jak  się wydaje.

- Ja myślisz Harry, poradzę sobie? - rzuciłam w przestrzeń - Trzymaj za mnie kciuki, skarbie.

Uśmiechnęłam się sama do siebie. GADAM ZE ZMARŁYM CHŁOPAKIEM.
Zaburczało mi w brzuchu więc zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie coś do jedzenia. 

*następnego dnia*
Znalazłam w szafie Diany naprawdę ładne ciuchy, szkoda że nie w moim rozmiarze. Bo po co ułatwić sobie życie i iść do domu założyć swoje ciuchy. W końcu wyszukałam na prawdę śliczną białą bluzkę i czarne legginsy. Ładnie, ale jednocześnie elegancko. Z telefonem w ręce i włączonymi Google Maps, szukałam odpowiedniego adresu. W końcu stanęłam przed odpowiednimi drzwiami.
Zapukałam leciutko, i po chwili otworzyła mi brunetka, na oko po trzydziestce. Uśmiechnęłam się ciepło i przywitałam. Od razu kazała mi mówić do siebie po imieniu, Lily. Usiedliśmy w salonie, poczęstowała mnie herbatką owocową.

- Więc może na początek powiedz mi coś o sobie.
Potarłam nerwowo dłonie.

- No więc tak, po wakacjach pójdę do ostatniej klasy liceum. Nie jestem w czołówce klasowej, ale uczę się nieźle. Em... zazwyczaj nie mam do czynienia z dziećmi, nie mam też młodszego rodzeństwa. Wydaje mi się jednak, że dogadam się z pani... twoją córką.
Lily uśmiechnęła się.

- Właściwie tyle mi wystarczy.-Oh..naprawdę?

-Jesteś pierwszą osobą, która odpowiedziała na ogłoszenie, a ja naprawdę pilnie potrzebuje opiekunki. Aha, i jeszcze jedno: to nie jest moja córka, tylko młodsza siostra.
Uśmiechnęła się szeroko i uścisnęła mi dłoń.

- Gratuluję.

- Ojej, dziękuje.

- Angel, jak myślisz, od kiedy mogłabyś zacząć?

- Nawet od dzisiaj.

- Tym lepiej, bo dzisiaj Cię potrzebuje.
Dogadaliśmy kwestię pieniędzy, tego gdzie mam dzwonić w razie nagłego wypadku i tym podobne sprawy.
Lily płaciła dwadzieścia funtów za godzinę, więc naprawdę niemało. Jej młodsza siostrzyczka spała na górze. Moją jedyną prośbą do Lily było to, żeby mówiła do mnie Angie.

- Możliwe, że czasami będzie wpadał tutaj mój młodszy brat, ale nie obawiaj się, nie będzie to zbyt często, jeśli w ogóle. Jest zajęty przygotowaniami do swojej nowej pracy. To będzie jego pierwsza, od kiedy skończył studia.

- A co to za praca, jeśli wolno zapytać?
Lily biegała po całym domu, zgarniając różnokolorowe teczki z półek i stołów.

- Będzie nauczycielem. Strasznie boi się tego, jak wypadnie. W końcu będzie pracował z młodzieżą niewiele młodszą od siebie.



______________________________
No i jest nowy rozdział.
Jak tam pierwszy tydzień w szkole.
U mnie trochą dobrze, a trochę źle.
Mam nadzieje, że u was lepiej.

Jak wam się podoba rozdział.
Bo szczerze mówiąc mi się podoba, a Maja mówi że jak ja nie zacznę pisać rozdziałów na bieżąco to was zanudzimy tymi rozdziałami. Ja tak nie sądzę.

Nie wiem czy będę miała czas na pisanie rozdziałów tak jak to robiłam w tamtym roku czyli na lekcjach, bo wszystkich przedmiotów (oprócz religii -,-, i w-f ) mam po jednej godzinie
a w środy i czwartki mam praktyki od 12:00 do 17:00 więc może wtedy, ale nie wiem czy zdążę.

A teraz to co obiecałam Mai.
Już tłumaczę.
Założyłam się z Mają, że ona będzie flirtować do końca pół koloni z takim jednym gościem, ja mówiłam, że tego nie zrobi (gości był brzydki), no ale przegrałam i miałam się oblać wodą coś typu
Ice Bucket Challenge, ale nie do końca. Woda nie była lodowata tylko zimna (jak dla mnie taka sobie).
No dobra już dodaje ten filmik :(

6 komentarzy:

  1. Pan Goryl haha ^^
    w sumie to trochę szkoda mi tej Lucy... jest wredna, ale rzeczywiście nie miała łatwo :/
    ciekawe jak Angel poradzi sobie w nowej pracy

    po prostu ekstra filmik, nie mogłam się doczekać żeby to zobaczyć :D

    M xx

    OdpowiedzUsuń
  2. No zapowiada się ciekawie, nowa praca i może stare-nowe znajomości; czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. i'm back xDD nie było mnie jakieś 4 rozdziały ale wróciłam i na początek wooow tak myślałam że harry mógłby żyć ale że tak na serio to nie myślałam żę tak będzie :D coś czuję że ten nauczyciel namiesza ;> dziękuję za rozdziały, są mega i nie przejmujcie się pisownią i błędami bo to akurat nie jest istotne :D kocham was! @hallxofxfame .xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy tylko ja uważam że nasze czytelniczki to jakieś jasnowidze
      no ale dobra My też cie kochamy xx

      Usuń
  4. okej ja jak zwykle leniwa i nie chciało mi się pisać komentarza tydzień temu i robię to dzisiaj hahaha nie będę pisała że rozdział jest ciekawy zajebisty świetny bo mi się to znudziło więc pewnie wam też xD a tak w ogóle czy chłopak w kapturze to był Harry? awww <3 nowa normalna praca Angel <3 i nowy chłopak eh, czyżby wyszedł z tego nowy związek? hahahaha bo dosłownie czuję się jak w jakimś filmie hahaha boże nie czytajcie tego odbija mi dzisiaj i w ogóle ... a tak btw mogłyście by zajrzeć na stronę lub pooglądać covery zespołu „vanilla groove'' oni są zajebiści a zwłaszcza perkusista hahahahaha a wokalistka jest po prostu urocza, zabawna i ma piękny głos :) kocham was i czekam na nowy rozdział <3 // @loovelydemi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam się nie znudziło a tak btw też cie kochamy i oczywiście ja zaraz sprawdzam ten zespół ♥♥♥

      Usuń

Administrator