Hiszpański był moim ulubionym językiem, ale lekcje hiszpańskiego już niekoniecznie. Kiedy tylko pan Carlos stawał w drzwiach klasy, rozlegało się grupowe:
- Buenos dias, profesor!
I standardowa odpowiedź:
- Buenos dias, alumnos!
Potem zazwyczaj otwieraliśmy książki i wykonywaliśmy ćwiczenia gramatyczne. Zazwyczaj kończyłam jakieś 5 minut przed resztą grupy ale nigdy się nie zgłaszałam. Byłam przekonana co do tego, że najmniejsza pomyłka z mojej strony grozi wyśmianiem mnie.
Dzisiaj nawet szczęście mnie nie lubiło.
- Drodzy uczniowie, dzisiaj porobimy coś innego. Otóż zostaniecie połączeni przeze mnie w grupy i na następną lekcję za tydzień macie przygotować krótką historyjkę, również ja odgrywając. W ten sposób dowiem się, czy na pewno rozumiecie to,co mówicie, a wy nauczycie się pracy w grupach. Całość oczywiście en espańol.
Oparłam czoło o ławkę.
Grupy - chyba lepiej być nie może.
- Uwaga, rozdzielam: Camille z Victorią, Austin z Mary, Angel z Harrym...
CO! To są jakieś kpiny, naprawdę.
Dalsza lekcja minęła mi na rozmyślaniach co będzie dalej. Wspólny projekt oznacza minimum kilka godzin spędzonych sam na sam z Harrym. Jezu, co ja takiego zrobiłam że mnie tak każesz. Dobra lepiej nie odpowiadaj...
***
Lekcja się skończyła, zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam w kierunku klasy, gdzie Caroline miała francuski. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Przede mną stała Lucy ze swoja świtą. Od razu przeszła do rzeczy.
- Słuchaj, ty mała podstępna suko.To, że jesteś w parze z nim nie zmienia faktu, że Harry jest MOIM chłopakiem. Jeśli dowiem się, że choćby go tknęłaś, będziesz miała przesrane.
Już miałam jej odpowiedzieć,kiedy na horyzoncie pojawił się Harry.
Nie zaskoczyło mnie, kiedy przyciągnęła go do siebie za klapy marynarki i mocno pocałowała.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam jeszcze:
- Tylko się nie połknijcie.
Ktoś za moimi plecami zachichotał, ale nie zadałam sobie trudu sprawdzić kto. Odwróciłam się i odeszłam.
Kiedy wychodziliśmy z Caroline ze szkoły, nie mogłam się powstrzymać od śmiania, takie głupoty wymyślała. Nagle drogę zastawił mi Harry. Odruchowo przygryzłam wargę, wyglądał świetnie. Niebieska czapka i słodki misiek przy kurtce, i jeszcze jego cudowne oczy, i te genialne dołeczki...
- Hej, dziewczyny - jego głos wyrwał mnie z osłupienia.
- Cześć, Harry, ta... Jestem Caroline Shine. - bez skrupułów odpowiedziałam ta zdrajczyni.
Styles posłał olśniewający uśmiech w jej kierunku. Szlag, chyba jestem zazdrosna.
- Wiesz, Angel, chciałbym Ci się zapytać, czy masz czas dzisiaj po południu- nie jestem pewna, ale Caro chyba pisnęła - bo chciałbym od razu popracować nad naszym projektem - popatrzył sugestywnie na Caro.
- Taak, chyba znajdę chwilę - powiedziałam od niechcenia.
- OK, przyślę Ci SMS-em adres i godzinę - puścił do mnie oczko i odszedł w stronę jakiegoś bruneta.
Nadal patrzyłam się jak niedorozwinięta w ich stronę, aż Caroline zaczęła potrząsać moim ramieniem. Kiedy w końcu na nią spojrzałam,szepnęła:
- Angie, to właśnie, Zayn.
- Który? - spytałam jak głupia. Chyba już znałam odpowiedź.
- No ten przystojniak koło Harry'ego.
Mimowolnie usta otworzyły mi się w "o".
I niemądrze na nią naskoczyłam
- Czy Ciebie już kompletnie pogięło? Bujasz się w najlepszym kumplu Stylesa?
- To co, ty się bujasz w Stylesie, a ja nie mogę w Maliku?
Zaśmiałam się i wzięłam ją za rękę, oddalając się od szkoły.
- Po pierwsze, ja wcale nie bujam się w Harrym. A po drugie, to nie rozumiem ostatnio jego zachowania - uśmiecha się do mnie, jest miły, a przede wszystkim nie traktuje jak powietrze - szybko tłumaczyłam jej.
- Po pierwsze to bujasz się w Harrym. A po drugie Harry buja się w Tobie.
Nie no, kocham ją, ale czasem doprowadza mnie do szału.
Ale nagle tknęła mnie inna myśl: skąd do jasnej anielki Harry ma mój numer telefonu?!
_________________________________________________________________________________
JEŻELI NIE BĘDZIE KOMENTARZY NIE DODAM ROZDZIAŁU
PRZEPRASZAM ALE WCALE NIE KOMENTUJECIE
Twettery naszych postaci: