20 wrz 2013

Rozdział 16

Usłyszałam trzask drzwi. Szybkim krokiem zmierzali Caro i Zayn. Zdziwiłam się, bo nie widziałam ich w środku, ale jednocześnie odetchnęłam z ulgą że to nie Lucy, albo co gorsza Harry. Caroline zamknęła mnie w uścisku, a Zayn uśmiechał się nieśmiało. W ręce trzymał mój płaszcz. Odwzajemniłam uśmiech, kiedy pomógł mi go założyć. Caro spojrzała na niego z czułością, a on od razu objął ją ramieniem. O dziwo, drugą rękę skierował do mnie. Nadal dziwnie się czując, weszłam pod jego ramię. Wszystko to odbyło się w milczeniu, ale przyjemnym.
Wolnym krokiem, z dłonią splecioną z Caro na plecach Zayna oddalaliśmy się od miejsca mojego upokorzenia.

- To gdzie idziemy, laski - pierwszy odezwał się Zayn.

- Nie wiem jak Wy, ale mam ochotę się porządnie uchlać. - Zaśmialiśmy się we trójkę.

- Znam takie miejsce. - Zayn zaprowadził nas w miejsce o nazwie "Niebo".

Przywitał się z ochroniarzem jak z dobrym znajomym, a następnie skierował nas do sekcji dla VIP-ów. Kiedy doszliśmy do stolika, wypuścił nas z objęć. Caro najwidoczniej takie luksusy w ogóle nie dziwiły.
Kiedy wygodnie usiedliśmy, Zayn poszedł zamówić drinki. Piwo dla niego, rum z colą dla mnie i fanta dla Caro.

-No dalej Caro, nawet dzisiaj nie zaszalejesz - już zaczynam się zachowywać jak pijana, a jestem po jednym piwie.

- Wolę mieć kontrolę nad Waszą dwójką -  mrugnęła.

Po dwóch szklankach tej mieszanki straciłam rachubę. Zayn zamówił tylko jeszcze jedno piwo. Gadaliśmy o muzyce, filmach, hobby. Miałam okazję zobaczyć kilka prac Zayna. Łał, ten chłopak naprawdę ma talent.


*jakiś czas później*

Następny raz, kiedy odzyskałam przytomność, leżałam w nieznanym mi łóżku. Obok mnie słyszałam ciche pochrapywanie. W pokoju panowały egipskie ciemności, więc zapaliłam lampkę. Przetarłam oczy wyczuwając, że pod cienką kołdrą mam na sobie tylko bieliznę.

- Lucas - spojrzałam na chłopaka obok. Jeśli w ciągu kilkunastu godzin (nawet nie wiem która jest teraz)

Luka przefarbował włosy na blond i zapuścił, to właśnie on tam leży. W przeciwnym razie przespałam się z kimś, będąc kompletnie zalana.
Stąpając na paluszkach zeszłam z łóżka i rozpoczęłam poszukiwania ubrań na podłodze. Szybko naciągnęłam na siebie materiał, buty i torebkę trzymałam w ręce. Najciszej jak potrafiłam, zamknęłam za sobą drzwi. Założyłam buty i rozglądając się wokoło, próbowałam obeznać się w terenie. Było to trudne, jako że w uszach mi szumiało, a głowa pulsowała tępym bólem. Otworzyłam torebkę, szukając telefonu. Przy okazji natknęłam się na spory plik banknotów. Szybko przeliczyłam - cztery tysiące dolarów. Czyli że blondyn w motelu obok mnie nie był jedyny ... o ja pierdolę.
Siadłam na pobliskiej ławce, chwytając telefon. Był wyłączony. Jeśli padła mi bateria, to mam niemały problem. Na szczęście nie. Wybrałam pierwszy numer - Lucas. Dłonie zaczęły mi się niemiłosiernie pocić, a do oczu nabiegły łzy. Jeden sygnał...

- Halo, Angie ? - usłyszałam w pełni obudzony głos Lucasa.

- Lucas... czy możesz po mnie przyjechać? - załkałam

- Kochanie, nie płacz... gdzie jesteś? - Na tyle, ile byłam w stanie opisałam mu okolicę.

Luka stwierdził, że wie gdzie to jest, i że będzie za minut. Powinnam odczuć ulgę, ale jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Na szczęście tym razem płaszcz miałam ze sobą. Oddychałam głęboko, próbując się opanować. Zauważyłam samochód Lucasa wyjeżdżający zza zakrętu, więc wstałam, aby mnie widział. Zrobiłam to jednak za szybko, gdyż obraz mi zawirował. Lucas podjechał i otworzył mi drzwiczki.
- Wsiadaj - powiedział.


* Perspektywa Harry'ego*

Stałem w łazience, próbując poskładać moje myśli do kupy. Ale przed oczami wciąż miałem obraz Angel na imprezie. W tej sukience wyglądała olśniewająco. Tylko to pieprzone zdjęcie... wzdrygnąłem się na wspomnienie wściekłości Lucy. A ja, zamiast trzymać tę kurwę, powinienem wybiec za Angel. Stałem tam jak ostatni pacan, jak kołek.
Zayn z Caroline wyszli za nią i szczerze wierzyłem w to, że odpowiednio się nią zajmą. Swoją drogą, fajnie że im się układa. Pasują do siebie. Szybko umyłem zęby i nago wskoczyłem pod kołdrę. Zasnąłem niemal od razu i przyśnił mi się koszmar.

~Znowu był poniedziałek. Siedziałem od pół godziny w oknie i czekałem, aż w końcu się pojawi. Musiało coś ważnego jej wypaść, skoro nawet nie napisała. Nie chcąc dłużej czekać, sięgnąłem po kluczyki i wolno ruszyłem, przyglądając się każdemu pieszemu w drodze do jej domu. I tym razem również ją znalazłem, ale później. Przerażony wyskoczyłem z auta i podbiegłem do tej cudownej istoty, nieruchomo lezącej na śniegu. Rozejrzałem się wokół, ale nikogo to nie obchodziło. Na próżno krzyczałem, z moich ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Zwróciłem wzrok na jej twarz. Była koloru podobnego do śniegu, na którym leżała. Jej oczy były zamknięte, wyglądała jakby spała. Dotknąłem dłońmi jej policzków, a na zimnych ustach złożyłem delikatny pocałunek. Przysunąłem się bliżej, przytulając ją do piersi. Uniosłem głowę do nieba i wrzasnąłem:
- Angel~

Zerwałem się, zlany potem. Powoli zaczynałem kojarzyć. To był tylko zły sen. Odetchnąłem z ulgą i odrzuciłem kołdrę. Założyłem dresowe spodenki i zeszedłem na dół. Byłem pewien, że tej nocy nie zmrużę oka nawet na sekundę.




*Perspektywa Angel*

Droga niewyobrażalnie mi się dłużyła. Przyłożyłam czoło do zimnej szyby, co jakiś czas rzucając ukradkowe spojrzenie w kierunku kierowcy. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, oczy były skupione na drodze. Bezustannie zaciskał dłonie na kierownicy, aż pobielały mu kłykcie. W głowie non stop mi się kręciło i było mi niedobrze. Usiłowałam przypomnieć sobie, co stało się pomiędzy klubem a nieprzyjemną pobudką. Na próżno, bowiem w głowie miałam pustkę, W końcu dojechaliśmy pod dom. Na drżących nogach wysiadłam, Lucas zrobił to samo. Nawet się do mnie nie odwrócił, podszedł tylko do drzwi, otworzył je i zniknął w ciemnym wnętrzu jego lokum. Weszłam tuż za nim, zapalając po drodze lampkę. Rzuciłam płaszcz i torebkę na toaletkę, buty kopnęłam pod nią.
Usiadłam na krześle, czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. On uparcie stał odwrócony, rękami opierając się o blat. Pod koszulką widziałam napięte mięśnie jego pleców. Więcej nie mogłam wytrzymać. Wstałam, po cichu podchodząc. Wyciągnęłam drżącą rękę i delikatnie dotknęłam jego ramienia. Powoli, niczym w zwolnionym tempie, odwrócił się. Mimowolnie wstrzymałam oddech, jego twarz wyrażała wiele uczuć jednocześnie. Oczy pełne łez, usta zaciśnięte w cienką kreskę i zaciśnięta szczęka. Trudno jest patrzeć, kiedy Twój chłopak cierpi. A jeszcze gorzej, jeśli to z Twojego powodu.

- Lucas, proszę... powiedz coś... - wyszeptałam.

- Co chcesz ode mnie usłyszeć? Że jest mi niezmiernie miło, bo lizałaś się z Harrym - zagrzmiał.

-Ja... nie...

- Co nie! Nie chciałaś się z nim całować! Na zdjęciu wyglądałaś na całkiem zadowoloną

- Nie mów tak... - skuliłam się

- Nie zapominając, że uciekłaś od Caroline i tego jej fagasa i włóczyłaś się cholera wie gdzie - podniosłam na niego wzrok.

- Ja uciekłam od nich - zapytałam.

- Co, może jeszcze powiesz, że nie pamiętasz

- Naprawdę nie pamiętam...

- Nie kłam! - huknął - Nie kłam, ty zdziro! Całą noc pieprzyłaś się z chuj wie kim, a ja jak ostatni debil czekałem, aż wrócisz! - Nie zorientowałam się, kiedy Lucas to zrobił, ale jego wielka dłoń wylądowała z impetem na moim policzku.
Cofnęłam się kilka kroków, przyciskając dłoń do policzka. Tego samego, w który uderzył mnie ojciec. Przełknęłam ślinę, czując w ustach dziwny smak. Dotknęłam palcem wargi. Krew. Spojrzałam w oczy Lucasowi, a po moim policzku spłynęła gorzka łza. Czy on naprawdę mnie uderzył? Jego spojrzenie złagodniało. Wyciągnął rękę do mojej twarzy, robiąc krok. Mój oddech przyspieszył, ale byłam w jakimś szoku. Zerwałam się do biegu, wbiegłam do pokoju, następnie do łazienki. Szybkim ruchem zamknęłam zamek.



Oddychałam jak po maratonie. Oparłam się o drzwi i rozpłakałam się na dobre, zsuwając się do pozycji siedzącej...



Objęłam rękoma nogi,wtulając głowę w kolana. Drzwi za moimi plecami trzęsły się raz po raz, kiedy Lucas uderzał w nie pięściami.

- Zostaw mnie w spokoju!!
Posłuchał.
Byłam nieświadoma co dzieje się w pokoju, ale Lucas także usiadł pod drzwiami. Przysunął twarz do szparki i powiedział:

- Angie, proszę Cię otwórz. Chciałbym porozmawiać.

- Tak, a jak widać jesteś w tym specjalistą - krzyknęłam.

- Wybacz mi. Nie wiem jak do tego doszło. Błagam cię, otwórz drzwi i porozmawiajmy - już sięgnęłam ręką do zamknięcia, ale w ostatniej chwili się zawahałam
- Angie, kochanie... Wybacz mi... - wyszeptał.
Wstałam i podeszłam do umywalki. Umyłam twarz z łez, a następnie wytarłam ją ręcznikiem. Nie śpieszyłam się za szczególnie. Przeczesałam szczotką włosy i poprawiłam sukienkę, Dopiero wtedy uwolniłam zamek.



________________________________________________________________

HEJ HEJKA
Prosiliście o dłuższy rozdział więc jest niestety musiałyśmy połączyć dwa rozdziały ale dla naszych ANGELS zrobimy wszystko
piszcie w komentarzach czy wam się podoba bo w tym rozdziale się DUŻO dzieje a to dopiero początek 



7 komentarzy:

  1. nexta dawaj bo jak nie to zabiore ci w szkole zeszyt i majce też ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli to dopiero początek to ja się boje co będzi później... Super rozdział nie mam czasu się rozpisywać więc czekam na next !! i Pozdrawia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeju ta cała historyjka jest zajebista *__* Świetnie piszecie *__* Oby tak dalej . Czekam na nexta *__*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak on śmiał ją uderzyć ??!! Liczę, na to , ze do niego nie wróci ...
    Rozdział GENIALNY !. ;)

    OdpowiedzUsuń

Administrator