24 sie 2013

Rozdział 4

Początek taki jak zawsze - samochód na parkingu, kuchnia. Pocałunki. Tym razem dalsza część była inna.

- Skarbie, jeśli możesz idź do mojego pokoju i poczekaj tam na mnie.

- Po co?

- Proszę, idź.
Posłusznie ruszyłam do sypialni Lucasa. Przechadzając się po nim zastanawiałam się, co właściwie jest pomiędzy nami. Chcąc nie chcąc musiałam przyznać, że w pewnym stopniu zbliżyłam się do niego. Nigdy nie sądziłam, że to będzie możliwe. Przecież tak bardzo się od siebie różniliśmy. Zauważyłam,że po wyjściu ze szkoły Lucas przywdziewa inną maskę. Prawdziwą, jak sądziłam. Przestaje być takim aroganckim, pewnym siebie gburem. Trudno mi to było przyznać, ale chyba powoli zaczynałam się w nim zakochiwać.
Nagle z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Uśmiechnęłam się, spodziewając się zobaczyć Lucasa. Ale nie jego, nie Harry'ego.
Zamarłam w miejscu, kompletnie zszokowana. On też raczej się mnie tu nie spodziewał. Pierwsza odzyskałam zdolność mowy.

- Co Ty tu robisz

- To samo pytanie mogę zadać Tobie.

- Gdzie jest Lucas? - warknęłam, próbując przecisnąć się obok niego w futrynie.

- Myślałem, że tutaj. Napisał mi, że ma u siebie zajebistą dziwkę...

- Co?! - wrzasnęłam. Byłam tak wściekła, że sam usunął mi się z drogi.
Ruszyłam od razu do kuchni,gdzie nieomylnie go zastałam.
Był odwrócony do mnie plecami,coś przyrządzał. Nie tracąc czasu, zaczęłam uderzać pięściami w jego plecy.

- Jak mogłeś?! Ty... ty podła świnio! Obiecałeś! Obiecałeś... - ostatnie słowo wyszeptałam, patrząc mu w oczy.

- Angel, spokojnie. Co się stało?
Nie zdążyłam odpowiedzieć, kiedy za moimi plecami rozległ się ochrypły głos Harry'ego.

- Nie powiedziałeś mi, że to Angel.


- A co to za różnica, dziwka to dziwka, co nie - beztrosko odpowiedział mu Lucas.




W jednej chwili wszystkie moje złudzenia co do tego, czy pomiędzy nami coś będzie prysnęły jak mydlana bańka.
Usilnie próbowałam wyrwać się z jego uchwytu, jednak jego ręce były boleśnie zaciśnięte wokół moich nadgarstków.

- Puść mnie! Słyszysz Lucas?! Puść, to boli!

- Co się tak szarpiesz, przecież jesteś moja - zwrócił się w końcu do mnie.
I w tym momencie do akcji wkroczył Harry.

- Radzę Ci ją puścić, bo inaczej...

- Bo inaczej co. Dasz mi klapsa w tyłek? - prychnął Grant.
Ale Harry nie miał zamiaru tracić czasu. W mgnieniu oka pokonał odległość dzielącą go od nas. Jego ręka powędrowała do szyi Lucasa, a palce silnie uchwyciły ją. Uścisk na moich rękach zelżał znacznie, więc tym razem bez problemu wydostałam się z jego rąk.
Zanim stamtąd wybiegłam zauważyłam jeszcze, jak Harry posłał mi przelotne spojrzenie, po czym wyszeptał coś do Granta. Od razu dało się zaobserwować, że te słowa wywarły na nim wrażenie. Byłam w takim szoku, nie do końca jestem pewna co później się działo.
Tak czy inaczej znalazłam się w pokoju. Rzuciłam się na łóżko i wtulona w poduszkę, wylewałam z siebie morze łez. Dopiero po paru godzinach zasnęłam, kompletnie wycieńczona. I to by było na tyle co do moich własnych obietnic.


                                                                             ***


Łącznie czas mojego snu wyniósł półtorej godziny. Twarz,której odbicie widziałam w lustrze bez problemu mogłaby występować w horrorze. Nie wiem jak to jest,ale zawsze kolor mojej koszulki pasował do mojego obecnego humoru. Dzisiaj była czarna. Przelotnie wyjrzałam przez okno - znowu padał śnieg. Wyciągnęłam z szafy bluzę (również czarną) i zbiegłam na dół. Do kuchni nawet nie zajrzałam, nie byłam przygotowana na kłótnię z rodziną. Przy drzwiach narzuciłam na ramiona kurtkę,a na nogi wcisnęłam ciepłe kozaczki,mój najnowszy zakup.
Mimo że przez ostatnich kilka dni nie "pracowałam", to klient przed Lucasem chciał mnie na 3 godziny  - czyli tysiąc dolarów. Nie byłam tania. Jak na złość, wszystkie piosenki na telefonie w kółko i w kółko przypominały mi o wczorajszym dniu.
W mojej głowie było mnóstwo pytań:
Czy Lucas naprawdę napisał do Harry'ego
Dlaczego Styles w ogóle przyszedł, jeśli ma dziewczynę

Ale przede wszystkim - dlaczego stanął w mojej obronie i rzucił się na swojego kumpla. Dla mnie. Przecież to śmieszne.
Caroline jest cudowna. Udawała, że nie zauważa moich worów pod oczami. I jakby czytała mi w myślach bezustannie o czymś mi opowiadała, bylebym tylko nie płakała. Właściwie to nie o czymś,tylko o kimś. O Zaynie. Muszę się w końcu dowiedzieć, kto to.


_________________________________________________________________________________

JEŻELI  NIE  BĘDZIE  KOMENTARZY  NIE  DODAM  ROZDZIAŁU


PRZEPRASZAM  ALE  WCALE  NIE  KOMENTUJECIE



Twettery naszych postaci:


i Twitter bloga: 

4 komentarze:

  1. Super rozdział. Czekam na kolejny c;

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś w tym jest ^^ Mam nazieje że nowy rozdział będzie jak najszybciej :) Wiecie że lubie tego bloga i komentuje za każdym razem... A teraz o rozdziale... Biedna Angela szkoda mi jej, a Harry wciąż mnie zaskakuje. Co on jeszcze wymyśli? Nie wiem i bardzo chce się przekonać <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super, ciekawa fabuła :)
    Nie bd sie rozpisywac, bo chce przeczytac dzis kilka rozdzialow ;*

    OdpowiedzUsuń

Administrator