23 wrz 2013

Rozdział 17


Nieśmiało podniosłam wzrok na jego twarz. Lekko przygryzał wargę, zupełnie jak Harry. Wziął mnie za rękę i poprowadził na dół. Jak otumanioną szłam za nim. Nic już mnie nie obchodziło. Posadził mnie na kuchennym stole, a z jednej z szafek wyjął apteczkę. Otworzył ją i wyjął gazik. Polał go jakimś płynem. Delikatnie przyłożył go do moich ust.

Przez cały ten czas patrzyłam mu w oczy. Kiedy skończył, również na mnie spojrzał.

- Dlaczego to zrobiłeś - powiedziałam cichutko.

Zgarbił ramiona i spuścił wzrok. Przechyliłam głowę, podkładając palec pod jego brodę i uniosłam lekko. Zajrzałam mu głęboko w oczy, zanurzając się w ich błękicie i wyszeptałam:
- Już nigdy tego nie rób, dobrze?
Jego oczy rozbłysły. Kilkakrotnie przytaknął głową i przysunął się bliżej. Oparł czoło o moje, ręce położył mi na biodrach. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on lekko nami kołysał. Przymknęłam oczy, kiedy musnął moje usta swoimi. Dolna warga nadal lekko bolała, ale starałam się o tym zapomnieć.
Z każdą minutą nasze pocałunki stawały się coraz bardziej intensywne. Lucas nie miał już na sobie koszulki, a moja sukienka podjeżdżała do góry. Uniosłam pupę, aby ułatwić mu zadanie. Siedziałam przed nim w samej bieliźnie. Właściwie samych majtkach, bo sukienka wymagała zdjęcia biustonosza.
Jego usta znajdowały się na moich piersiach, a ja odchylałam się, jęcząc z przyjemności. Kiedy wsunął palec za gumkę majtek, otworzyłam oczy i gwałtownie odepchnęłam go.

- Coś nie tak - uniósł brew

- Nie. A właściwie tak. Mam wrażenie, że nasz związek opiera się tylko na seksie. I kłótniach - niepotrzebnie dodałam ostatnie zdanie.

- Tak szybko mi nie wybaczysz, prawda - posmutniał.

- Ja już ci wybaczyłam, głuptasie - zaśmiałam się - Po prostu jestem typem romantyczki. Uwielbiam wszystkie te kwiaty, bombonierki, słodkie misie, randki i w ogóle...

-Masz rację,zaczęliśmy od końca.Trzeba to zmienić -uśmiechnął się i zamyślił się na chwilę,po czym dodał-Ale czy miałabyś coś przeciwko,gdybyśmy naszą pierwszą randkę odbyli w Barcelonie

-Naprawdę? Ale romantycznie... -westchnęłam teatralnie i zsunęłam się ze stołu.



                                                                             ***


~Zerknęłam szybko po sobie. Zdawało mi się, że jestem prześwitująca. W tej chwili czarny samochód zatrzymał się koło mnie. Ze środka wybiegł nie kto inny jak... Harry. Podbiegł i rzucił się na kolana.
Zaczął rozglądać się i krzyczeć, ale nikogo nie było. Tylko ta "żywa" ja odkrzykiwała mu. Jedyna reakcja jakiej się doczekała  był delikatny pocałunek, jaki Harry złożył na ustach tej leżącej mnie. Spróbowałam obniżyć swój, jak sądzę, lot. Ale wciąż mnie nie widział. Dla niego chyba byłam duchem. Wymachiwałam rękami i robiłam co w mojej mocy, żeby zwrócić jego uwagę. Ale on naprawdę mnie nie widział.
Tulił moje martwe ciało i raz po raz powtarzał moje imię. Spojrzałam na niebo. Bardzo jasny promień światła ciągnął mnie ku górze. Wyciągnęłam rękę do Harry'ego, nabrałam powietrza w płuca i krzyknęłam:

- Harry~

Poderwałam się i zerknęłam na Lucasa.
Siedział koło mnie, zmartwiony. Po chwili dotarło do mnie, że przypuszczalnie usłyszał, co wrzeszczałam przez sen.

- Czy Ty krzyknęłaś Harry?

- Nie wiem... - skłamałam - pamiętam, że śnił mi się koszmar, ale nie pamiętam co dokładnie.

- No nic, to ja idę spać - odwrócił się i zgasił lampkę. Udał niewzruszonego, ale jestem przekonana, że go to zabolało.


                                                                             ***


Wyszłam spod kołdry i zaszłam do kuchni. Długo myślałam nad tym, co mi się śniło. Może ja właściwie nie byłam duchem, tylko... aniołem
Głupia myśl. Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności.


                                                                              ***


Angel nie mogła tego wiedzieć, ale w tym samym czasie, kiedy ona rozmyślała nad swoim snem, przy 69 Book Street pewien zielonooki brunet również rozmyślał. I pluł sobie w brodę, że tak łatwo odpuścił.


__________________________________________________________________


CZEŚĆ WAM

Mam nadzieje że się nie gniewacie za to że dodałam rozdział dziś a nie wczoraj ale na komputerze mam już tylko 2 rozdziały i chce nadrobić, anie chce żebyście czekali np. tydzień na rozdział


I mam do was jeszcze takie pytanko, co sądzicie nad założeniem stronki na Fb.

Piszcie w komentarzach co myślicie

Pozdrawiam wszystkie ANGELS

3 komentarze:

  1. No więc... Zarąbiście ale troche za szybko mu odpuściła ^^ sen haha no w końcu coś zaczyna tam się dziać w tej główeczce :P Może Harold w końcu weźmie się do roboty mam szczerze mówiąc taką nadzieję + rozwala mnie ta ulica 69 book street hehe numerek domu :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zwyczajny, pprzeciętny.. Źle że tak szybko mu wyvaczyła...

    OdpowiedzUsuń

Administrator